Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2016 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Listy PiÄkno, ktĂłre nigdy siÄ nie znudzi i inne... ByĹy to moje pierwsze wakacje, na ktĂłre pojechaĹam jako studentka. W MaĹem Cichem byĹam juĹź na wakacjach mĹodzieĹźowych, znaĹam takĹźe parÄ osĂłb, ktĂłre w tym roku przeszĹy z grupy mĹodzieĹźowej do grupy studenckiej. JednakĹźe spotkanie to byĹo nowym doĹwiadczeniem, pozwalajÄ cym wzruszyÄ siÄ rzeczywistoĹciÄ na nowo. PrzyjechaĹam peĹna obaw, wÄ tpliwoĹci, rozdygotania, pragnieĹ przeĹźycia tego piÄknego czasu jak najlepiej, jak najbardziej intensywnie i Ĺwiadomie. HasĹo: âUkochaĹem ciÄ odwiecznÄ miĹoĹciÄ , ulitowaĹem siÄ nad twojÄ nicoĹciÄ â byĹo pierwszym sygnaĹem, Ĺźe Chrystus jest ze mnÄ , Ĺźe zawsze mnie wyprzedza, czeka na mnie, a gdy nie mogÄ juĹź dalej iĹÄ pod gĂłrÄ (jak podczas naszej wycieczki na GÄsiÄ SzyjÄ), On poniesie mnie jak zagubionÄ owieczkÄ. Ania, Gosia i Natalia ĹpiewaĹy: âI am not alone, You will go before me, You will never leave meâ (âNie jestem sam, Ty pĂłjdziesz przede mnÄ , Ty mnie nigdy nie opuĹciszâ). On wyrywa nas z nicoĹci, z naszej nÄdzy, co zostaĹo podkreĹlone podczas wieczoru filmowego, kiedy oglÄ daliĹmy ekranizacjÄ NÄdznikĂłw. Ĺwiadectwo pani Barbary Engel o cudzie eucharystycznym w Legnicy ukazaĹo nam to, co siÄ wydarza podczas kaĹźdej Mszy Ĺw. â moĹźemy wpatrywaÄ siÄ w lĹniÄ cy opĹatek, nie widzÄ c nic poza nim, ale wciÄ Ĺź pytamy: âKim Ty jesteĹ?â. Bo jest to niepojÄta tajemnica. KaĹźdego dnia ksiÄ dz Tomek tĹumaczyĹ, czym jest miĹosierdzie â to wzruszenie Boga nad naszÄ maĹoĹciÄ . Wzruszenie niesie ze sobÄ osÄ d i poryw serca. BĂłg nie mĂłgĹ pozostaÄ obojÄtny, widzÄ c takie zagubienie, takÄ nÄdzÄ i potrzebÄ miĹosierdzia w ludziach. âW obliczu oporu czĹowieka, BĂłg jest poniekÄ d zmuszony ukazaÄ swoje wnÄtrze peĹne miĹoĹci i miĹosierdziaâ. Chrystus mĂłwi: âKocham ciÄ, bo ty Mnie nienawidziszâ. Dla Niego najwiÄkszÄ sprawiedliwoĹciÄ jest Jego MiĹosierdzie. Takiej MiĹoĹci (przez duĹźe âmâ) i PrzyjaĹşni (przez duĹźe âpâ) uczyliĹmy siÄ przez caĹy tydzieĹ. Wiem juĹź, a wyjazd ten jeszcze dobitniej to potwierdziĹ, Ĺźe wspĂłlnota Ruchu jest miejscem, gdzie wzrastam bardziej, niĹź jestem w stanie to sobie wyobraziÄ. KaĹźdy gest wskazuje na coĹ wiÄkszego â na miĹosierdzie. Nigdzie indziej nie doĹwiadczam tak mocno miĹosierdzia jak w Ruchu. To za kaĹźdym razem pociÄ ga, jest atrakcyjne, to piÄkno nigdy siÄ nie znudzi. Bo Chrystus jest w kaĹźdym z nas. JesteĹmy jak wspĂłlnota pierwszych chrzeĹcijan, o ktĂłrych mĂłwiono ze zdziwieniem: âPatrzcie, jak oni siÄ miĹujÄ !â. W tym towarzystwie, jak kiedyĹ powiedziaĹa mi Ania Bonk, moje serce jest traktowane powaĹźnie. Nie boimy siÄ dzieliÄ naszymi doĹwiadczeniami, bo miĹujemy siÄ nawzajem, kochamy, co widaÄ w kaĹźdym geĹcie, w kaĹźdym, nawet niepozornym, znaku. Chrystus daje nam ogrom swego miĹosierdzia, wylewa je na nas. To, Ĺźe przekazujemy je dalej, jest tylko pokornÄ odpowiedzÄ , peĹnÄ wdziÄcznoĹci za Jego hojnoĹÄ. I dziÄki temu wiemy, o co walczyÄ i âjak ĹźyÄâ. Ola, Opole SZCZEGĂLNE DOBRO DLA NAS UbiegĹoroczne sierpniowe wakacje CL byĹy dla mojej rodziny wyjÄ tkowe. DowiedziaĹam siÄ wtedy, Ĺźe spodziewam siÄ dziecka. W ciÄ gu dwĂłch godzin wczesnym rankiem uĹoĹźyĹam sobie plany na przyszĹoĹÄ, obliczyĹam, do kiedy bÄdÄ pracowaÄ, i poleciĹam nas Bogu. Z radoĹciÄ zaczÄliĹmy wspĂłlnie z mÄĹźem oczekiwaÄ trzeciego potomka. âStarszakomâ przekazaliĹmy nowinÄ nieco później, jednak na tyle wczeĹnie, aby mogli z nami przeĹźywaÄ ten czas oczekiwania. Nie miaĹam Ĺźadnych obiekcji, gdy lekarz prowadzÄ cy zleciĹ badania prenatalne, wskazane dla kobiet, ktĂłre ukoĹczyĹy 35. rok Ĺźycia. W USG pewne parametry wyszĹy na granicy normy. Badanie krwi miaĹo w moim mniemaniu pokazaÄ, Ĺźe wszystko jest w porzÄ dku i uspokoiÄ mnie. Wynik badania miaĹ omĂłwiÄ genetyk. WiedziaĹam, jak przebiega caĹa procedura, nie wzbudziĹo to wiÄc moich obaw. DowiedzieliĹmy siÄ jednak, Ĺźe jest bardzo duĹźe prawdopodobieĹstwo, Ĺźe dziecko ma aberracjÄ chromosomu 21., czyli zespóŠDowna. Genetyk rozmawiaĹ z nami z duĹźym wyczuciem, nalegaĹ jednak na aminopunkcjÄ, co w poĹÄ czeniu z przekazanymi informacjami wywoĹaĹo we mnie i w mÄĹźu duĹźe wzburzenie i ostatecznie wizytÄ oceniliĹmy bardzo negatywnie. Nie zgodziliĹmy siÄ na ten zabieg, poniewaĹź nie chcieliĹmy, by chÄÄ pozyskania jakiejkolwiek wiedzy staĹa siÄ zagroĹźeniem dla naszego dziecka. Po powrocie do domu potrzebowaĹam pocieszenia, ale Ĺźadne âBÄdzie dobrzeâ usĹyszane od czĹowieka nie byĹo w stanie mnie uspokoiÄ. Wtedy natknÄĹam siÄ na nastÄpujÄ ce sĹowa Pisma ĹwiÄtego: âNasze dziecko pĂłjdzie w drogÄ zdrowe i zdrowe powrĂłci do nas, a oczy twoje zobaczÄ ten dzieĹ, w ktĂłrym on zdrĂłw przyjdzie do ciebie. Nie martw siÄ i nie lÄkaj o niego, siostro! Towarzyszy mu bowiem dobry anioĹ, wiÄc bÄdzie miaĹ szczÄĹliwÄ podróş i wrĂłci zdrowyâ (Tb 5, 18-5,23). Te sĹowa daĹy mi nadziejÄ i pozwoliĹy spokojnie oczekiwaÄ na rozwiÄ zanie. 11 marca przyszedĹ na Ĺwiat Dawid. ByĹ malutki i potrzebowaĹ inkubatora w tych pierwszych dniach. Na sali porodowej, zaraz po urodzeniu prosiĹam lekarza o dokĹadne zbadanie mojego synka, zwrĂłciĹam uwagÄ na wczeĹniejsze badania. Dawid urodziĹ siÄ z zespoĹem Downa, jednak zaskoczyĹa nas jego dobra kondycja. Zdumiona byĹa nawet pani ordynator oddziaĹu noworodkĂłw, ktĂłra przyszĹa do mnie najpierw z pretensjami, Ĺźe rodziĹam u nich w szpitalu. Chyba po prostu siÄ baĹa, Ĺźe nie bÄdzie w stanie pomĂłc, jeĹli wady zazwyczaj towarzyszÄ ce zespoĹowi Downa okaĹźÄ siÄ duĹźe. Dawid przechodziĹ kolejne kontrole specjalistĂłw, a ja widziaĹam, jak speĹniajÄ siÄ sĹowa⌠Kardiolog zbadaĹ serce, okulista â oczy, audiolog â sĹuch, neurolog â odruchy⌠Nie stwierdzili Ĺźadnej wady towarzyszÄ cej. BÄdÄ c jeszcze w szpitalu, zaczÄĹam karmiÄ Dawida piersiÄ . Nie wiedziaĹam wtedy jeszcze, Ĺźe to takĹźe jest szczegĂłlnÄ ĹaskÄ . NajczÄĹciej sĹabe napiÄcie miÄĹni uniemoĹźliwia karmienie dziecka z trisomiÄ 21. w ten sposĂłb. OczywiĹcie my, na miarÄ naszych ludzkich moĹźliwoĹci, dokĹadamy wszelkich staraĹ, by dobrze wychowywaÄ Dawida, rehabilitujemy go od drugiego miesiÄ ca Ĺźycia i staramy siÄ, aby nie zaniedbaÄ wskazanej przez lekarzy pielÄgnacji. Jego postÄpy w rozwoju bardzo nas cieszÄ . Jego przyszĹoĹÄ jest jednak w rÄkach KogoĹ Innego. Dawid bardzo mocno uĹwiadamia nam, Ĺźe nie moĹźna polegaÄ na wĹasnych planach ani obmyĹlaÄ czarnych scenariuszy na przyszĹoĹÄ. Towarzystwo przyjacióŠz Ruchu pomogĹo mi przywoĹaÄ siÄ do porzÄ dku w pierwszych dniach po porodzie. SzczegĂłlnie skupiÄ siÄ na moim wspaniaĹym synu, a nie na przyszĹoĹci, ktĂłra jest w gestii Boga. Nie wiem, co miaĹ na myĹli Pan, mĂłwiÄ c o zdrowiu w przeczytanym przeze mnie fragmencie Pisma ĹwiÄtego, ale wiem, Ĺźe On nas nie opuĹci, a Dawid jest szczegĂłlnym dobrem dla nas. Sylwia i Mariusz, Lubsza CZYTAJÄC W POCIÄGU âSTRONÄ PIERWSZÄâ Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, juĹź jakiĹ czas temu wydrukowaĹem sobie FormÄ Ĺwiadectwa, âStronÄ pierwszÄ â z wrzeĹniowych âTracceâ, ale nigdy nie znajdowaĹem czasu, by jÄ przeczytaÄ. A przecieĹź zauwaĹźam, Ĺźe egzystencjalna niepewnoĹÄ sprawia, Ĺźe nogi mam jak z galarety, a daleko od domu, od mojej pewnoĹci, czÄsto jestem zdezorientowany. Dzisiaj, wracajÄ c pociÄ giem z Brukseli do ParyĹźa, gdzie pracujÄ od szeĹciu miesiÄcy, wreszcie zanurzyĹem siÄ w lekturÄ. Natychmiast zostajÄ poraĹźony i pochĹaniam stronÄ za stronÄ . CzytajÄ c, zaczynam lepiej rozumieÄ to, co wydarzyĹo mi siÄ w ostatnich miesiÄ cach. Przypominam sobie o przyjaciĂłĹce z Mediolanu, z ktĂłrÄ pracowaĹem tylko przez trzy miesiÄ ce, a ktĂłrÄ tego lata po dĹugiej chorobie Pan zabraĹ do siebie. Mimo wszystko przejawiaĹa ona jednak pewnoĹÄ â byĹem z niÄ w kontakcie niemal codziennie za poĹrednictwem WhatsAppa â pasjÄ do Ĺźycia zdobytego po przebyciu peĹnej udrÄk drogi wiary. Kiedy czytam o âmurachâ i âdialoguâ, przychodzi mi takĹźe na myĹl inna moja koleĹźanka, weganka, wielbicielka jogi, niezadowolona z pracy, ktĂłra nigdy nie cenzurowaĹa swojego pragnienia, a po Ĺmierci naszej wspĂłlnej przyjaciĂłĹki znalazĹa siĹÄ, by wreszcie zaczÄ Ä robiÄ to, co fascynowaĹo jÄ najbardziej: uczyÄ. CzytajÄ c fragmenty o Ĺwiadectwie, przychodzÄ mi na myĹl najlepsi przyjaciele z mojej wspĂłlnoty w Pisie, ktĂłrzy powaĹźnie potraktowali proĹbÄ PapieĹź: Ĺźeby przyjmowaÄ imigrantĂłw. W poĹowie wrzeĹnia wraz z proboszczem parafii zorganizowali festyn naszej wspĂłlnoty z udziaĹem 60 imigrantĂłw goszczonych przez okoliczne organizacje. A potem, kiedy czytam o NÄdznikach, rozumiem, Ĺźe moja uraza do jednego z moich przeĹoĹźonych rodzi siÄ z tej Ĺşle skrywanej chÄci uporzÄ dkowania rzeczywistoĹci (czasem chciaĹbym zrobiÄ jak Piotr i wyjÄ Ä miecz!). Inna sprawa to dawanie Ĺwiadectwa o miĹosierdziu, ktĂłre otrzymujemy, o czym Ĺwiadczyli ostatnio róşni moi przyjaciele. Zastanawiam siÄ takĹźe nad mojÄ rodzinÄ i nad tym, jak moja Ĺźona, ja i moje trzy cĂłrki, w caĹkowicie róşnych okolicznoĹciach poszukujemy swojej drogi i jak kaĹźdy z nas w spotkaniu z Ruchem, a wiÄc z Chrystusem, czuje siÄ przytulony, sprowokowany, wsparty i ciĹniÄty w Ĺwiat. Gianpaolo RODZINA âCZY BÄDÄ DLA NIEGO ODPOWIEDNIÄ MAMÄ?â Mam dwoje dzieci: LaurÄ i Fabia, ktĂłry jest niepeĹnosprawny. Od samych jego narodzin ja i mĂłj mÄ Ĺź mieliĹmy wraĹźenie, Ĺźe coĹ jest nie w porzÄ dku. Wreszcie zdiagnozowano u niego poraĹźenie mĂłzgowe. Nigdy nie byĹam z tego powodu zĹa na dobrego Boga, co uwaĹźam za ogromnÄ ĹaskÄ. Serce podpowiadaĹo, Ĺźe to, co pochodzi od Boga, tak czy inaczej jest dobre. Kiedy dowiedziaĹam siÄ o niepeĹnosprawnoĹci Fabia, zadaĹam sobie pytanie, co to wszystko moĹźe znaczyÄ? Potem jednak pojawiĹo siÄ pytanie dotyczÄ ce mnie: âCzy bÄdÄ w stanie dobrze wychowaÄ to dziecko? Czy bÄdÄ dla niego odpowiedniÄ mamÄ ?â. MijajÄ lata, Fabio roĹnie, jest radosny i pogodny, ale potrzebuje ogromnej pomocy: ma problemy poznawcze, nie chodzi za dobrze, ale moĹźliwoĹÄ robienia tych rzeczy jest dla niego najwiÄkszÄ ĹaskÄ . To, Ĺźe mĂłj syn jest dla mnie dobrem, zrozumiaĹam, pokonujÄ c wraz z nim dĹugÄ drogÄ, ktĂłra zaprowadziĹa mnie do aktywniejszej przynaleĹźnoĹci do chrzeĹcijaĹskiej wspĂłlnoty. PrzykĹad: kiedy zaprowadzaĹam go na lekcje katechizmu, poniewaĹź byĹam przekonana, Ĺźe byĹo to dla niego czymĹ dobrym, zauwaĹźyĹam, Ĺźe byĹo to dobre przede wszystkim dla mnie, a jego miĹoĹÄ do Jezusa, ktĂłrej tam siÄ uczyĹ, zaraziĹa takĹźe mnie. Za poĹrednictwem Fabia odkryĹam na nowo, Ĺźe wiara jest zdolna objÄ Ä kaĹźdÄ sytuacjÄ, bolesnÄ i trudnÄ . Poprzez jego ograniczenie odkryĹam takĹźe moje ograniczenia, oczywiĹcie odmienne, to, Ĺźe ja takĹźe jestem potrzebujÄ ca. Nie jest Ĺatwo mĂłc zawsze powiedzieÄ, Ĺźe drugi jest dobrem, nawet jeĹli chodzi o wĹasne dziecko, przede wszystkim w kontekĹcie takim, jak ten, w ktĂłrym Ĺźyjemy, ktĂłry czÄsto mĂłwi coĹ przeciwnego. Dzisiaj wciÄ Ĺź, gdy Fabio ma 27 lat, zadajÄ sobie pytanie, czy jestem dla niego odpowiedniÄ mamÄ , jestem jednak caĹkowicie pewna, Ĺźe on jest dzieckiem odpowiednim dla mnie. Alessandra TRZÄSIENIE ZIEMI âZNĂW POCZUĹAM TO ROZDARCIEâ WiadomoĹÄ o trzÄsieniu ziemi i obrazy stamtÄ d poruszyĹy mnie. Z pewnoĹciÄ dlatego, Ĺźe sama juĹź to przeĹźyĹam, wraz z mojÄ rodzinÄ , owego 6 kwietnia 2009 roku w Aquili. Znowu poczuĹam to rozdarcie, ktĂłre boli, ktĂłre otwiera ci serce i budzi pytanie: âDlaczego?â. Nie straciĹam nikogo z rodziny, co wiÄcej, moja cĂłrka Maria ocalaĹa dziÄki temu, Ĺźe tamtego wieczoru bolaĹ jÄ zÄ b. 7 kwietnia byĹam zagubiona, byĹo mi przykro z powodu mojego domu, wszystkich osĂłb, ktĂłre zginÄĹy, przepeĹniaĹo mnie jednak takĹźe zdumienie: wciÄ Ĺź myĹlaĹam o cudzie ocalenia Marii. Dzisiaj wĹaĹnie ze wzglÄdu na caĹÄ historiÄ, ktĂłra miaĹa miejsce po trzÄsieniu ziemi, tym bardziej chciaĹabym tam byÄ, chciaĹabym pomĂłc tamtym osobom w ich cierpieniu, chciaĹabym im powiedzieÄ, Ĺźe Jezus je kocha. MogÄ powiedzieÄ, Ĺźe z trzÄsienia ziemi w Aquili zrozumiaĹam jednÄ rzecz: nie ma nic waĹźniejszego od osoby, nic nie jest waĹźniejsze od mojego âjaâ. PoruszajÄ mnie okrzyki radoĹci straĹźakĂłw i innych osĂłb, kiedy ratujÄ czyjeĹ Ĺźycie, kiedy udaje im siÄ wydobyÄ spod gruzĂłw dziecko albo jakiegoĹ chĹopaka. Ten okrzyk mĂłwi wszystko. CaĹe WĹochy zatrzymaĹy siÄ wobec tych obrazĂłw z pragnieniem, by spod gruzĂłw zostali wydobyci Ĺźywi ludzie. Wzrusza mnie mĂłj kuzyn, ktĂłry mĂłwi: âDzisiaj uratowaliĹmy tylko dwie osoby!â. SĹowo âtylkoâ dodaje z goryczÄ , poniewaĹź wyciÄ gnÄ Ĺ wielu, ktĂłrym siÄ nie udaĹo. ModlÄ siÄ za osoby z Amatrice, aby doĹwiadczyĹy w swoim Ĺźyciu osoby Jezusa i Jego objÄcia, poniewaĹź chciaĹabym podarowaÄ im to, co ja sama otrzymaĹam. Grazia, LâAquila CZEGO DOWIEDZIAĹEM SIÄ O SOBIE, PRACUJÄC W RIMINI Mam 17 lat, jestem WĹochem, ale mieszkam w Stanach Zjednoczonych. Zawsze lubiĹem sport, zwĹaszcza piĹkÄ noĹźnÄ . Gdy doszedĹem do szkoĹy Ĺredniej, nie mogĹem siÄ doczekaÄ, Ĺźeby zaczÄ Ä graÄ w Varsity, najbardziej profesjonalnej szkolnej druĹźynie. Mniej wiÄcej trzy lata temu przyjechaĹ nas odwiedziÄ nasz przyjaciel, ksiÄ dz JosĂŠ, ktĂłremu miaĹem okazjÄ opowiedzieÄ o mojej pasji. ByĹ zadowolony, Ĺźe moĹźe sĹuchaÄ o moim zainteresowaniu, ale w pewnym momencie zadaĹ mi pytanie: âKiedy rzeczywistoĹÄ przyciska do muru i znajdziesz siÄ wobec jakiegoĹ problemu albo wielkiego pragnienia w sercu, czy sport ci na to odpowie? Czy ci wystarcza?â. W tamtej chwili nie zrozumiaĹem dobrze pytania. Kilka miesiÄcy później zaczÄ Ĺem przeĹźywaÄ trudny okres. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe moje serce pragnÄĹo wielkich przyjaĹşni, ktĂłrych nie znajdowaĹem nawet poĹrĂłd kolegĂłw z druĹźyny. ByĹem wciÄ Ĺź zniecierpliwiony i nerwowy. Latem ubiegĹego roku wrĂłciĹem do WĹoch i poznaĹem grupÄ mĹodzieĹźy z GS. RobiliĹmy wspĂłlnie wiele rzeczy: jeĹşdziliĹmy w gĂłry i nad morze, ĹpiewaliĹmy, grillowaliĹmy, rozgrywaliĹmy mecze. Z nimi byĹo inaczej: krytycznej ocenie podlegaĹo moje Ĺźycie i to, czego naprawdÄ pragnie moje serce. MogliĹmy przebywaÄ ze sobÄ , bÄdÄ c po prostu sobÄ . WrĂłciĹem do WĹoch dwa razy, by z nimi byÄ. W czerwcu, przed wyjazdem na wakacje, trener powiedziaĹ mi, Ĺźe gdybym wrĂłciĹ w sierpniu na treningi, mĂłgĹbym potem graÄ dla Varsity. Ale moi wĹoscy przyjaciele zaprosili mnie, bym pracowaĹ z nimi podczas Meetingu w Rimini. To wĹaĹnie wybraĹem. Moim pierwszym zadaniem byĹo sprzÄ tanie pawilonĂłw i zbieranie Ĺmieci. Gdyby ktoĹ powiedziaĹ mi to dwa lata temu, nigdy bym nie uwierzyĹ! Ja, ktĂłry dla sprzÄ tania rezygnujÄ z Varsity! Obecnie wrĂłciĹem do szkoĹy, pozwalajÄ mi trenowaÄ w Varsity, ale nie mogÄ graÄ w meczach. Jestem jednak zadowolony z wyboru, ktĂłrego dokonaĹem, poniewaĹź dziÄki niemu zrozumiaĹem rzeczy waĹźne dla Ĺźycia. 1. Istnieje miejsce, w ktĂłrym mogÄ byÄ sobÄ i znaleĹşÄ ludzi, z ktĂłrymi mogÄ docieraÄ do istoty wszystkiego. 2. Nie ma prawdziwej przyjaĹşni, jeĹli nie ma w niej Jezusa; mogÄ naleĹźeÄ do druĹźyny liczÄ cej nawet 50 osĂłb, ale czuÄ siÄ samotny, poniewaĹź ograniczany róşnymi miarami. Ten, kto opiera wiÄzi na Jezusie, kocha siebie z wadami i bĹÄdami. 3. WielkÄ radoĹÄ sprawiĹo mi sprzÄ tanie stoisk, poniewaĹź piÄknie jest pracowaÄ razem z przyjaciĂłĹmi, by uczyniÄ coĹ piÄknym dla wszystkich. Pietro, Rochester (USA) MAĹE SPRAWY, KTĂRE OBALAJÄ MURY W ostatnich dniach zobaczyĹam, jak upada jeden z murĂłw: nieskrywana nieufnoĹÄ, jakÄ zawsze ĹźywiĹam wobec religii, ktĂłra zawsze stanowiĹa czÄĹÄ mojego Ĺźycia, bÄdÄ c czymĹ negatywnym, jakimĹ brakiem. UrodziĹam siÄ i dorastaĹam w Albanii w reĹźimie komunistycznym, w reĹźimie, ktĂłry zabraniaĹ praktyk religijnych, niszczyĹ miejsca kultu. Ten, kto zostaĹ przyĹapany na praktykowaniu, byĹ wtrÄ cany do wiÄzienia. Moja rodzina byĹa prawosĹawna. Moja mama potrafiĹa nam przekazywaÄ wszystkie chrzeĹcijaĹskie wartoĹci, takie jak poszanowanie i miĹoĹÄ do drugiego, ogoĹocone jednak z jakichkolwiek powiÄ zaĹ religijnych. Mimo wszystko wciÄ Ĺź jednak tkwi we mnie wspomnienie tego, jak modli siÄ w milczeniu. Jako dziecko podchodziĹam do niej zaciekawiona i prosiĹam, by nauczyĹa takĹźe mnie siÄ modliÄ, ale ona zawsze odmawiaĹa. Tajemnica potÄgowaĹa zafascynowanie tym zakazanym rytuaĹem i w ten sposĂłb patrzyĹam na niÄ dalej, prĂłbujÄ c naĹladowaÄ jej gesty. ZatraciĹam to przyzwyczajenie z wiekiem. Do WĹoch przyjechaĹam jako caĹkowita ateistka. Przez pierwsze dwa lata pracowaĹam, opiekujÄ c siÄ pewnym starszym maĹĹźeĹstwem. ByĹ to bardzo trudny okres, miaĹam maĹe dziecko i czÄsto musiaĹam zabieraÄ je ze sobÄ do pracy; musiaĹam uwaĹźaÄ zarĂłwno na mojego synka, jak i na te osoby, bez przerwy byĹam pod presjÄ i w tych kryzysowych momentach nigdy nie otrzymaĹam ani odrobiny pomocy czy zrozumienia, jakiego bym oczekiwaĹa. A przecieĹź te starsze osoby byĹy bardzo religijne, codziennie towarzyszyĹam im, zaprowadzajÄ c je do koĹcioĹa. W tamtym wĹaĹnie momencie coĹ we mnie pÄkĹo: spotkaĹam bardziej powierzchownÄ stronÄ religii. A wszystko po to, by doczekaÄ dzisiejszego dnia. Moja dobra przyjaciĂłĹka Gianna naleĹźy do ruchu Comunione e Liberazione. Wiele razy mi o nim opowiadaĹa, ale zawsze byĹam bardzo oporna wobec jakiegokolwiek propozycji zaangaĹźowania. Ona w odpowiedzi na to zaprosiĹa mnie na wakacyjny wyjazd: cztery dni w Val dâAosta. WÄ tpliwoĹci byĹo mnĂłstwo, zarĂłwno we mnie, jak i w moim mÄĹźu muzuĹmaninie, ale wreszcie pojechaliĹmy. I te cztery dni byĹy nieoczekiwanÄ niespodziankÄ ; byĹy ĹwiatĹem, ktĂłre rozjaĹniĹo mojÄ nadziejÄ na jutro. ByĹo nas 450, poznaĹam mnĂłstwo osĂłb, ktĂłrym naprawdÄ leĹźaĹa na sercu pomoc drugiemu i poszukiwanie dobra. Wakacje zakoĹczyĹy siÄ spotkaniem, podczas ktĂłrego z humorem zostaĹy pokazane na scenie znaczÄ ce momenty tych dni. Organizatorzy zaprosili osoby pochodzÄ ce z innych kultur. KaĹźdy z nas zostaĹ poproszony o przetĹumaczenie jednego zdania na swĂłj jÄzyk i jego zaĹpiewanie. SĹyszaĹam, jak inne osoby ĹpiewajÄ w moim jÄzyku. WspĂłĹdzieliliĹmy magicznÄ chwilÄ, powiedziaĹabym, niemal rytualnÄ , ale bardziej rytualnÄ po ludzku i uniwersalnie, niĹź odnoszÄ cÄ siÄ do jednej religii. Od lat pracujÄ jako mediator kulturowy i sÄ dzÄ, Ĺźe to wĹaĹnie drobne gesty mogÄ naprawdÄ zmieniÄ Ĺwiat. Florentina, La Spezia WAKACJE, EKIPY, A POTEM TA FALA⌠NajdroĹźszy ksiÄĹźe CarrĂłnie, Anduela jest mojÄ albaĹskÄ uczennicÄ z czwartej klasy liceum, nie jest jeszcze ochrzczona, poniewaĹź jej rodzice wywodzÄ siÄ z tradycji muzuĹmaĹskiej. PoznaĹa nas w pierwszej klasie liceum. W tym roku nie miaĹa Ĺźadnych poprawek i od razu zgĹosiĹa swojÄ gotowoĹÄ do podjÄcia wszystkich inicjatyw: przyszĹa przyrzÄ dzaÄ posiĹki dla zdajÄ cych maturÄ, zaczÄĹa przygotowywaÄ wakacje, zafascynowana zwĹaszcza Miguelem MaĂąarÄ , ktĂłrego chciaĹa zaprezentowaÄ wraz z gronem przyjaciĂłĹ, a potem miaĹa pierwszy raz w Ĺźyciu pojechaÄ jako wolontariuszka na Meeting oraz na Ekipy. 13 lipca jej tata Nazmi â bardzo dobry czĹowiek, ktĂłry z myĹlÄ o przyszĹoĹci swoich dzieci pozostawiĹ w Albanii dobrze pĹatnÄ pracÄ, by przyjechaÄ do WĹoch i pracowaÄ jako murarz â wybraĹ siÄ nad morze z jednym z kuzynĂłw. Nie wiadomo, jak to siÄ staĹo, Ĺźe on, ktĂłry baĹ siÄ gĹÄbokiej wody, postanowiĹ wykÄ paÄ siÄ w dniu, w ktĂłrym morze byĹo wzburzone. Przychodzi fala: kuzyn zostaje wyrzucony na brzeg, on na poczÄ tku rozpaczliwie wymachuje rÄkami, po czym znika pod wodÄ . W wyniku reanimacji serce znĂłw zaczyna biÄ, ale on sam pozostaje w ĹpiÄ czce przez dwa dni. Anduela natychmiast wysyĹa mi wiadomoĹÄ: âMĂłj tata jest w bardzo ciÄĹźkim stanie, mĂłdlcie siÄ za niegoâ. BiegnÄ do szpitala, gdzie znajdujÄ jÄ z jej mamÄ i dwoma kuzynami, jest zaĹamana, ale nie zrozpaczona, zawierza tatÄ ksiÄdzu Giussaniemu, a wieczorem prosi mĹodzieĹź z GS w Mediolanie, by udali siÄ na cmentarz Monumentale i tam siÄ modlili; odwaĹźnie pyta lekarzy o stan taty, patrzy na wszystko i jest pewna, tajemniczo pewna, Ĺźe cierpienie nie jest bezsensowne, Ĺźe jej tata naleĹźy do KogoĹ Innego. Pociesza mamÄ, ktĂłra podczas powodzi w Genui straciĹa siostrÄ i siostrzenice. PrzychodzÄ wszyscy krewni, a niektĂłrzy z nas sÄ tam bez przerwy. W miÄdzyczasie póŠĹwiata porusza siÄ dla niej, ludzie modlÄ siÄ wszÄdzie, a w szpitalu zaczynajÄ zadawaÄ sobie pytanie, co takiego jest w tej albaĹskiej rodzinie. 15 lipca, w pierwszy dzieĹ wakacyjnego wyjazdu GS, respirator zostaje odĹÄ czony. Tata zmarĹ. Anduela jest podporÄ wszystkich. Opóźniam wyjazd w gĂłry, poniewaĹź chcÄ byÄ z niÄ . W przedsionku oddziaĹu reanimacyjnego, kiedy krewni chcÄ wrĂłciÄ do domu, ona oznajmia, Ĺźe pragnie, by odmĂłwiony zostaĹ Róşaniec za jej tatÄ, w koĹciele. MĂłwi, Ĺźe on teraz wszystko widzi, a jej krewni, jeĹli bÄdÄ chcieli, przyjdÄ , a jeĹli nie, zostanÄ w domu. Organizujemy Róşaniec na nastÄpne popoĹudnie. JadÄ w gĂłry do mĹodzieĹźy i wracam nastÄpnego popoĹudnia z dwĂłjkÄ jej najlepszych przyjaciĂłĹ. O 17.30 plac przed koĹcioĹem wypeĹnia siÄ ludĹşmi: przyjaciĂłĹmi z Ruchu, mĹodzieĹźÄ z CLU, kolegami, rodzicami. Anduela przychodzi uĹmiechniÄta z niewidomÄ babciÄ , ktĂłra okazuje siÄ goszczÄ cÄ ich w swoim domu WĹoszkÄ (obecnie sÄ jej jedynÄ rodzinÄ ), oraz trzema muzuĹmaĹskimi kuzynami. Mamie i bratu nie udaje siÄ przyjĹÄ. Róşaniec byĹ przygotowany bardzo starannie, przepiÄkne pieĹni, byĹam obok niej, modliĹa siÄ i ĹpiewaĹa. Po zakoĹczeniu wszyscy siÄ ĹźegnajÄ . Prosimy o ofiarÄ, by pomĂłc rodzinie w przetransportowaniu ciaĹa do Albanii, w mgnieniu oka zbieramy przy wyjĹciu 2200 euro. Jest takĹźe dyrektor mojej szkoĹy, ktĂłry dziÄkujÄ c, mĂłwi mi, Ĺźe powinniĹmy wesprzeÄ AnduelÄ w szkole w nastÄpnym roku. Potem uĹciski â byĹ to dzieĹ jej 18. urodzin â a potem my na wakacje, ona â do Albanii. Wieczorem wiadomoĹÄ od niej: âNigdy dotÄ d nie czuĹam siÄ tak przygarniÄta i wyczekiwanaâ. Kuzyn, ktĂłry pojechaĹ z tatÄ nad morze, o zupeĹnie zmienionej twarzy (na poczÄ tku miaĹ tylko wyrzuty sumienia), sfilmowaĹ wszystko, poniewaĹź, jak powiedziaĹ, nigdy wczeĹniej nie byĹ w koĹciele i nie widziaĹ czegoĹ tak piÄknego. NagraĹ wszystko, by pokazaÄ krewnym, ktĂłrzy nie przyszli. NastÄpnie muzuĹmaĹski pogrzeb w Albanii. Anduela pisze mi, Ĺźe bĂłl jest przeogromny, wypeĹniajÄ go wspomnienia i pĹacz, ale potem przez telefon dodaje, Ĺźe przybyĹo takĹźe kilku krewnych, ktĂłrzy nie rozpaczajÄ i mimo Ĺźe nie znajÄ Boga, mĂłwiÄ , Ĺźe to byĹ moment Nazmiego, poniewaĹź Ĺźycie nie naleĹźy do nas. âOto wĹaĹnie, nawet tutaj tworzy siÄ szczelina dla dobra, w momencie cierpienia nawet ten, o kim nigdy by siÄ tego nie powiedziaĹo, zauwaĹźa Bogaâ. Marina, Genua DAWNI UCZNIOWIE NA WYCIECZCE, ZAPOMINAJÄC NAWET O POKEMONACH Po wielokrotnie ponawianym zaproszeniu w kwietniu w gronie dziesiÄciu osĂłb, zĹoĹźonym z moich obecnych i dawnych uczniĂłw, zaczÄliĹmy spotykaÄ siÄ systematycznie, by stawiÄ czoĹa pytaniom dotyczÄ cym Ĺźycia, ktĂłre wielokrotnie mi zadawali i o ktĂłrych duĹźo rozmawialiĹmy podczas wspĂłlnie spÄdzonych lat (uczÄ religii w technikum) w duchu wielkiej przyjaĹşni i wzajemnego szacunku. Zaproszenie na spotkanie, podczas ktĂłrego prezentowano ksiÄ ĹźkÄ ksiÄdza Gianluki Attanasia o siostrze Faustynie Kowalskiej, nakrÄciĹo spiralÄ. ZaczÄliĹmy wychodziÄ razem na pizzÄ, a potem, z czasem, regularnie siÄ spotykaÄ (jedno spotkanie byĹo piÄkniejsze od drugiego). Nikt z nich nie Ĺźyje na co dzieĹ chrzeĹcijaĹstwem, ale za kaĹźdym razem, gdy siÄ spotykaliĹmy, wracaliĹmy do domu zadowoleni, ja w pierwszej kolejnoĹci, z sercem przepeĹnionym sympatiÄ . ZaprosiĹem ich na spotkanie z zaprzyjaĹşnionymi ksiÄĹźmi, poszliĹmy zobaczyÄ MadonnÄ w grocie Leonarda da Vinci, spotkaliĹmy siÄ z ksiÄdzem z Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych (PIME), ktĂłry przyjechaĹ na kilkutygodniowy urlop z KambodĹźy, a przede wszystkim przygotowaliĹmy wystawÄ pokazanÄ na rynku w Cinisello. RozmawialiĹmy ze wszystkimi osobami, ktĂłre do nas podchodziĹy. RadoĹÄ na ich twarzach pod koniec dnia byĹa naprawdÄ oczywistoĹciÄ czegoĹ nieprzewidywalnego, co staĹo siÄ spotkaniem. Pewnej soboty pojechaliĹmy na wycieczkÄ nad Lago Maggiore. WyjeĹźdĹźajÄ c, wszyscy byli zajÄci Pokemon Go, nowÄ grÄ , ktĂłra robi furorÄ wĹrĂłd uĹźytkownikĂłw smartphoneâĂłw. Z upĹywem dnia, po wizycie w pustelni Ĺw. Katarzyny, modlitwie AnioĹ PaĹski, w ktĂłrej uczestniczyli tylko chÄtni, wycieczce, obiedzie, zabawach i kÄ pieli w jeziorze, dziÄki nim zobaczyĹem metodÄ z innego Ĺwiata, zrozumiaĹem sens letnich wakacji naszych wspĂłlnot. W drodze powrotnej nikt juĹź nie myĹlaĹ o Pokemonach, wszyscy starali siÄ zrobiÄ coĹ wspĂłlnie. Facebook i WhatsApp zapeĹniĹy zdania i zdjÄcia wychwalajÄ ce piÄkno tego, co siÄ wydarzaĹo. NiektĂłrzy pytali mnie, jak moĹźna siÄ wyspowiadaÄ. Francesco, Cinisello Balsamo (Mediolan) |