Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2005 (listopad / grudzieĹ) Listy Ĺťelazny rocznik i inne... Ĺťelazny rocznik Drogi ksiÄĹźe CarrĂłn, jestem âmĹodzieĹcemâ ze sĹynnego Ĺźelaznego rocznika 1917 r. âodrodzonymâ w wierze w 1972 r. dziÄki Ĺasce spotkania. Chrystus staĹ siÄ dla mnie konkretnie obecny poprzez osoby ĹźyjÄ ce wiarÄ z zaangaĹźowaniem caĹej wraĹźliwoĹci serca i w sposĂłb naprawdÄ przekonujÄ cy, we wspĂłlnocie tworzonej przez charyzmat naszego niezapomnianego ks. Giussaniego. Nie âodczuwamâ bĂłlu z powodu jego braku, gdyĹź nadal pozostaje dla mnie obecny na dwa sposoby: przez charyzmat coraz bardziej przekonujÄ cy, i dziÄki tobie, ktĂłry staĹeĹ siÄ dla nas kimĹ waĹźnym i drogim jak on. 7 lipca pojechaĹem na pielgrzymkÄ do AsyĹźu. Obok mnie usiadĹa pewna dziewczyna z Mediolanu, ktĂłra towarzyszyĹa mi przez caĹÄ podróş. ZnajomoĹÄ ta staĹa siÄ poczÄ tkiem przyjaĹşni, opartej na wspĂłlnej wierze w Chrystusa. Na jeden z moich listĂłw odpowiedziaĹa: âNajdroĹźszy, poruszyĹo mnie piÄkno i gĹÄbia Twojego listu, dziÄki ktĂłremu zauwaĹźam, Ĺźe ĹÄ czy nas ciÄ gĹe ÂŤposzukiwanieÂť, choÄ prowadzimy je w róşny sposĂłb. ChciaĹabym mieÄ TwĂłj entuzjazm zrodzony przez spotkanie z osobami o wysokiej kulturze duchowej. Masz racjÄ twierdzÄ c, Ĺźe zostaĹeĹ ÂŤodrodzonyÂť przez spotkanie z Ruchem i czujesz siÄ wciÄ Ĺź odradzany wewnÄ trz grupy i w momentach ofiarowanych celebrowaniu Liturgii Eucharystycznej. ÂŤZazdroszczÄÂť Ci, w znaczeniu pozytywnym, ÂŤmĹodoĹciÂť serca, wyjÄ tkowych i przeĹźywanych z entuzjazmem kontaktĂłw z innymi, ktĂłre sÄ owocem zawsze Ĺźywej, gĹÄbokiej, nieustannie poszukujÄ cej wiary. DziÄki Tobie zrozumiaĹam jak cudowne moĹźe byÄ dziaĹanie Boga w sercu i w Ĺźyciu czĹowieka pozwalajÄ cego aby pociÄ gnÄĹa do miĹoĹÄ do Chrystusa. Na nowo zapaliĹeĹ wielkÄ nadziejÄ w moim sercu, chÄÄ zaufania czĹowiekowi, pomimo wszelkich podĹoĹci Ĺwiata, poniewaĹź serce kaĹźdego czĹowieka jest dobre, poniewaĹź kaĹźde ludzkie serce potrzebuje absolutnej MiĹoĹci, jakÄ tylko BĂłg moĹźe nam daÄ. Irenaâ. Jestem coraz bardziej Ĺwiadomy jak niezasĹuĹźony, a jednoczeĹnie ogromny jest dar mojego âodrodzeniaâ, i co dzieĹ bĹagam Pana aby czyniĹ mnie bardziej godnym tej ciÄ gĹej Ĺaski. Giancarlo, Miramare
Narodzona dwa razy Drogi KsiÄĹźe CarrĂłn, goĹcinnoĹÄ czyni cuda. SĹyszaĹam to kiedyĹ, a teraz doĹwiadczyĹam i jestem pewna, Ĺźe tak jest, bardzo pewna, poniewaĹź sama staĹam siÄ Ĺźywym tego przykĹadem. SamÄ siebie mogÄ nazwaÄ prawdziwym cudem goĹcinnoĹci i gotowoĹci do przyjÄcia kaĹźdego. Opowiem dlaczego. UrodziĹam siÄ w Mediolanie, gdzie mieszkam od 37 lat. W Ĺrodowisku, gdzie rosĹam nie pozwalano mi na Ĺźadne przejawy gniewu, poniewaĹź mogĹabym spowodowaÄ kryzys moich bliskich. Nie mogĹam wyraĹźaÄ z wolnoĹciÄ moich pragnieĹ, idei, siebie samej, aby nie doprowadzaÄ do kĹĂłtni i konfliktĂłw. W koĹcu doszĹo do sytuacji, Ĺźe we wszystkich moich relacjach zachowywaĹam siÄ tak, jak wedĹug mojego wyobraĹźenia chciaĹaby stojÄ ca przede mnÄ osoba. Taki sposĂłb Ĺźycia dĹawiĹ mnie, âciÄ gnÄĹamâ jakoĹ moje egzystowanie. ZnalazĹam siÄ w punkcie, gdzie juĹź praktycznie nie wiedziaĹam co mi siÄ podoba, czego chcÄ, jakie sÄ moje pragnienia; czuĹam jeszcze, Ĺźe chcÄ byÄ szczÄĹliwa, ale nie miaĹam pojÄcia jak. Nie wiedzÄ c czego chcÄ mÄczyĹam siÄ najbardziej przy podejmowaniu decyzji. KoĹczÄ c liceum klasyczne z najlepszymi ocenami nie wybraĹam pasjonujÄ cej mnie chemii, poniewaĹź baĹam siÄ Ĺźe nie podoĹam. WybraĹam prawo, ktĂłre byĹo Ĺatwiejsze, a przede wszystkim polecane przez mojego ojca. ĹťyĹam w niekoĹczÄ cym siÄ wewnÄtrznym konflikcie, ĹźywiÄ c systematycznie udaremniane nadzieje i pragnienia. Praca, jedyna rzecz do jakiej czuĹam siÄ wezwana, nie wystarczaĹa mi dla dokonania pozytywnego osÄ du mojego Ĺźycia, zdecydowanie chciaĹam wiÄcej. ChciaĹam wyjĹÄ za mÄ Ĺź i mieÄ dzieci, ale jak mogĹam to zrealizowaÄ, jeĹźeli wobec chĹopca nie byĹam w stanie zauwaĹźyÄ, Ĺźe jest we mnie zakochany? ByĹam jakby bardziej zdominowana lÄkiem przed samotnoĹciÄ niĹź pragnieniem prawdziwego towarzystwa. Cierpienie jakie nosiĹam w sobie doprowadziĹo mnie do choroby. Trzy lata leczenia nie przyniosĹy rezultatu, Ĺźaden lekarz i lekarstwo nie mogĹo mi oddaÄ tego, co straciĹam, a moĹźe nigdy nie miaĹam: radoĹci i celu Ĺźycia. W koĹcu przez dwa anioĹy (tak, wĹaĹnie dwa anioĹy: EvÄ i TizianÄ) poznaĹam pewnÄ rodzinÄ, ktĂłra zaproponowaĹa, abym pewien czas rekonwalescencji spÄdziĹa razem z nimi. PrzyjÄĹam propozycjÄ i wĹaĹnie tam, wĹrĂłd nich narodziĹam siÄ powtĂłrnie, czy wrÄcz narodziĹam siÄ, jak zauwaĹźyĹ ojciec Claudio. Niczym dziecko, ktĂłre ze zdumieniem otwiera oczy na Ĺwiat zaczÄĹam rozumieÄ i odczuwaÄ swoje pragnienia, czego chcÄ, co lubiÄ. ByĹam zdumiona i zadowolona sĹuchajÄ c, Ĺźe jesteĹmy stworzeni do szczÄĹcia, gdyĹź myĹlaĹam Ĺźe szczÄĹcie jest rzeczÄ dotyczÄ cÄ Raju. Uganianie siÄ za nim jest grzechem i przejawem egoizmu, jak uczono mnie przez wiele lat. MajÄ c 38 lat po raz pierwszy rozgniewaĹam siÄ na moich rodzicĂłw, na moich braci i szefa w biurze bez obawy jak fatalne mogÄ byÄ tego konsekwencje. W pracy, gdzie nigdy zbytnio nie okazywaĹam, Ĺźe jestem katoliczkÄ , zaczÄĹam podawaÄ informacje o Mszach i przekazywaÄ róşne ogĹoszenia Ruchu. Z pomocÄ przyjacióŠzorganizowaĹam w miejscu pracy SzkoĹÄ WspĂłlnoty i dajÄ kolegom Ĺlady, poniewaĹź pragnÄ, aby do ich domĂłw dotarĹo nasze doĹwiadczenie i aby rĂłwnieĹź oni zostali przyjaciĂłĹmi mĂłwiÄ c âtakâ Ĺźyciu, oczywiĹcie jeĹli BĂłg zechce. StaĹam siÄ zdolna do podejmowania decyzji, zarĂłwno w maĹych jak i w wielkich sprawach. ZnajdujÄ niezmierne upodobanie w praktykowaniu tej mojej zdolnoĹci wybierania, to znaczy przylgniÄcia do tego, co sprawia, Ĺźe jestem wolna. ZaczÄĹam doĹwiadczaÄ obiecanego juĹź tu i teraz stokroÄ. Mam mocniejsze wiÄzi z licznymi przyjaciĂłĹmi ze wspĂłlnoty w Cremie, gdzie siÄ wydarzyĹa moja przemiana, niĹź z rodzinÄ . NaprawdÄ mogÄ powiedzieÄ, ze teraz nareszcie jestem takÄ , jakÄ zawsze chciaĹam byÄ, jestem sobÄ , w koĹcu sobÄ . NauczyĹam siÄ rozpoznawaÄ to, czego naprawdÄ chcÄ, na przykĹad w przyjaĹşni. Staram siÄ u kaĹźdego, kogo poznajÄ uchwyciÄ stronÄ pozytywnÄ , i nie zadowala mnie juĹź towarzystwo, ktĂłre mi nie odpowiada. DziÄkujÄ ksiÄĹźe Giussani, w gĹÄbi serca naprawdÄ rozpoznajÄ w Tobie ojca. DziÄkujÄ, poniewaĹź dziÄki Tobie i przez zrodzony z ciebie lud w koĹcu i ja spotkaĹam Chrystusa. DziÄkujÄ teĹź Tobie CarrĂłn. Po rekolekcjach Bractwa staĹeĹ siÄ dla mnie kimĹ bardzo bliskim. DziÄkujÄ, Ĺźe jesteĹ tak oddany, abyĹmy mogli osiÄ gnÄ Ä speĹnienie. DziÄkujÄ teĹź Tobie ksiÄĹźe Mauro, za twoje ojcostwo w tym, co mi siÄ wydarzyĹo i wydarza. Nella, Mediolan
Spotkanie w Togo Drodzy przyjaciele, w towarzystwie przyjacióŠz Togo udaĹem siÄ do maĹej osady Somaglia, gdzie proboszcz ks. Gianni jest nam bardzo Ĺźyczliwy, aby spotkaÄ biskupa Philippe Fanoko Kpodzro. Pragnienie spotkania z nim zrodziĹo siÄ we mnie dlatego, Ĺźe moi przyjaciele z Togo poprosili abym im towarzyszyĹ. Nie wiedziaĹem, Ĺźe jest to Arcybiskup LomĂŠ i przewodniczÄ cy episkopatu Togo. Przyjaciele opowiadali mu wszystko, co dla nich robimy, a wtedy biskup zwrĂłciĹ siÄ do mnie dziÄkujÄ c. OdpowiedziaĹem, Ĺźe to jemu naleĹźy siÄ podziÄkowanie za sĹuĹźbÄ jakÄ podjÄ Ĺ w KoĹciele, i Ĺźe to od niego siÄ uczymy. PodarowaĹem mu numer ĹladĂłw i pewien tekst w jÄzyku francuskim, opowiadajÄ c przy tej okazji o Ruchu. Jak czÄsto siÄ zdarza, powiedziaĹ Ĺźe zna CL, ale w Togo jeszcze to doĹwiadczenie nie istnieje. Ĺťywi jednak wielkÄ nadziejÄ, Ĺźe rĂłwnieĹź tam Ruch wkrĂłtce siÄ rozwinie. ĹťartujÄ c przyjaciele wskazali mnie jako szefa, a on powiedziaĹ mi, Ĺźe byÄ przewodnikiem to wielka odpowiedzialnoĹÄ. WyjaĹniajÄ c Ĺźart, powiedziaĹem, Ĺźe wedĹug mnie, wystarczy iĹÄ za kimĹ, kto jest wpatrzony w Jezusa. On dodaĹ: âJezus nigdy siÄ nie myli, kto idzie za Nim nie moĹźe pomyliÄ drogiâ. RozstaliĹmy siÄ dziÄkujÄ c sobie wzajemnie, my odchodziliĹmy z jego bĹogosĹawieĹstwem, on z pragnieniem spotkania nas wkrĂłtce w swoim kraju. Otto, Casalpusterlengo
Przyjaciel Joshuy Ja, Theresa i Mary Ellen w towarzystwie Kathy i Antonia Silvy udaĹyĹmy siÄ do Raleigh, aby spotkaÄ siÄ z Shawnem, przyjacielem Joshuy. Przed tygodniem wyszedĹ on z wiÄzienia, gdzie poznaĹ JoshuÄ. Po spotkaniu Joshua napisaĹ o tym do przyjaciĂłĹ,po czym Theresa zaczÄĹa korespondowaÄ rĂłwnieĹź z nim. NastÄpnie Kathy i Antonio jakby go âzaadoptowaliâ podtrzymujÄ c korespondencjÄ. OsobiĹcie po raz pierwszy spotkaliĹmy go w sobotÄ. Kiedy przybyliĹmy do jego mieszkania, wyszedĹ na spotkanie wĹaĹciwie biegnÄ c ze szczÄĹcia. Ma 24 lata i wĹaĹciwie wyglÄ da jak wyjÄty z komiksu. Zaraz zaprosiĹ nas do Ĺrodka, gdzie rozgoĹciliĹmy siÄ na podĹodze, poniewaĹź niema jeszcze mebli, dopiero co dostarczono mu Ĺóşko. ZresztÄ , akurat tego mebla nie uĹźywaĹ na razie zbyt czÄsto. PierwszÄ noc przeleĹźaĹ z otwartymi oczami, wpatrzony w sufit, gdyĹź nie mĂłgĹ uwierzyÄ, Ĺźe to, co siÄ dzieje jest prawdÄ . Pracuje na nocnych zmianach, zatem zapytaliĹmy, czy przynajmniej trochÄ dosypia w ciÄ gu dnia. OdpowiedziaĹ, Ĺźe na razie absolutnie nie, poniewaĹź boi siÄ, Ĺźe mĂłgĹby coĹ straciÄ, czy przegapiÄ. Theresa poprosiĹa, aby opowiedziaĹ o swojej przyjaĹşni z Joshua. Shown rozpoczÄ Ĺ opisujÄ c jak zostaĹ poruszony jego sposobem bycia w wiÄziennej sypialni â poznali siÄ mieszkajÄ c w pomieszczeniu, gdzie znajdowaĹy siÄ piÄtrowe Ĺóşka dla czterdziestu osĂłb. Joshua wzbudzaĹ uwagÄ, gdyĹź mĂłwiĹ ciekawe rzeczy, dlatego Shawn zaczÄ Ĺ byÄ blisko, wrÄcz fizycznie przyczepiĹ siÄ do niego. NastÄpnego dnia opowiadaĹ mi o tym Joshua, ĹmiejÄ c siÄ, Ĺźe w pewnym momencie musiaĹ powiedzieÄ: âWystarczy, przesuĹ siÄâ, poniewaĹź nie mĂłgĹ poruszyÄ swobodnie rÄkÄ piszÄ c list. Jednego razu zdoĹaĹ podpatrzeÄ co Joshua czyta. ByĹa to pierwsza strona ZmysĹu religijnego. PowiedziaĹ, Ĺźe gdy skoĹczyĹ jÄ czytaÄ poszerzyĹy siÄ jego horyzonty. Potem Shawn poĹźyczyĹ tÄ ksiÄ ĹźkÄ od Joshuy. Zafascynowany niÄ poszedĹ na spotkanie âduchowejâ grupy, do ktĂłrej naleĹźaĹ (grupa zajmujÄ ca siÄ czarnÄ magiÄ i wróşbiarstwem!!!) gdzie powiedziaĹ wszystkim: âSkoĹczmy to, od tej pory czytajmy razem tÄ ksiÄ ĹźkÄ!â popatrzyli na niego trochÄ krzywo komentujÄ c, Ĺźe swojÄ ksiÄ ĹźkÄ do religii moĹźe sobie schowaÄ. âNic nie zrozumieliĹcie! â odpowiedziaĹ â to nie jest ksiÄ Ĺźka do religii, ale o Ĺźyciu! JeĹli chcecie zrozumieÄ czym jest Ĺźycie musicie jÄ przeczytaÄ!â. Bardzo mnie to zaciekawiĹo, rĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe poprzedniego wieczoru byĹy u nas w domu Paola i Eliana, ktĂłre opowiadaĹy swoje doĹwiadczenie. Eliana powiedziaĹa, Ĺźe spotkaĹa CL dziÄki ZmysĹowi religijnemu. Kiedy przyszĹa na SzkoĹÄ WspĂłlnoty czytano wĹaĹnie dziesiÄ ty rozdziaĹ. SĹyszÄ c to Shawn przyznaĹ, Ĺźe rĂłwnieĹź jemu bardzo siÄ podoba ten wĹaĹnie rozdziaĹ, i w wiÄzieniu prĂłbowaĹ na wszystko patrzeÄ utoĹźsamiajÄ c siÄ ze sĹowami ks. Giussaniego. âTam byĹo to moĹźliwe?â zapytaĹam zaskoczona. âTak, poniewaĹź nawet jeĹli ktoĹ jest wiÄĹşniem, wcale nie znaczy, Ĺźe nie jest wolnym, jak mnie uczyĹ Joshuaâ. ZamieszkaĹ w Raleigh, aby byÄ blisko Roba Jonesa, ktĂłry âzafundowaĹâ mu lekcje katolicyzmu i chrzest. Faktycznie stwierdziĹ, Ĺźe nie ma pewnoĹci, co do swojego chrztu. Niedawno napisaĹ do Theresy, Ĺźe wedĹug niego, byĹoby dobrze przyjÄ Ä chrzest od samego Luigiego (tak nazywa Giussa). Sara, PĂłĹnocna Karolina, USA
Absolwenci... w seminarium Od 26 lat uczÄ w instytucie zawodowym. Jest to szkoĹa chaotyczna, mĹodzieĹź niedostatecznie motywowana, a wĹrĂłd kolegĂłw panuje sfrustrowanie i napiÄcia. Nie miaĹem ochoty na rozpoczynanie roku szkolnego (odczuwaĹem ciÄĹźar lat i przeĹźywaĹem lekka depresjÄ). Zaraz pierwszego dnia podszedĹ do mnie pewien absolwent, ktĂłrego znaĹem tylko z widzenia i powiedziaĹ: âPrzyszedĹem aby pozdrowiÄ moich profesorĂłw i chcÄ pozdrowiÄ rĂłwnieĹź pana, chociaĹź nie byĹ pan moim nauczycielem. WstÄ piĹem do seminarium. Nie czujÄ abym byĹ odpowiednim kandydatem, ale powiedziaĹem sobie: jeĹli Pan mnie wzywa to ofairuje mi potrzebne siĹy. DziÄkujÄ panu za Ĺwiadectwo jakie dawaĹ pan przez te lata i za piÄkne plakaty CL, ktĂłre rozwieszaĹ pan w szkole. Niech pan to kontynuuje i modli siÄ za mnieâ. OdpowiedziaĹem: âDobrze, i rĂłwnieĹź ty mĂłdl siÄ za mnie.pracujemy wszyscy na tej samej Ĺodzi dla chwaĹy chrystusa. To ja chcÄ ci podziÄkowaÄ za to, co powiedziaĹeĹ, a przede wszystkim za twĂłj wybĂłr. DaĹeĹ mi dziĹ wielki prezent: entuzjazm do rozpoczynania nowego roku szkolnegoâ.UĹcisnÄ Ĺem go z pragnieniem, aby spotkaĹ Ruch. Potem, myĹlÄ c o tym powiedziaĹem sobie: âOn przecieĹź juĹź spotkaĹ Ruch przeze mnie. Nie jest waĹźne, aby naleĹźaĹ do Ruchu, ale to, Ĺźe spotkaĹ Chrystusa i idzie za sposobem w jaki On go wezwaĹ zapalajÄ c serceâ. ZrozumiaĹem na nowo, Ĺźe muszÄ co rano odnawiaÄ spotkanie z Chrystusem, ofiarujÄ c Mu swoje szczÄĹcie wobec mĹodzieĹźy, dla Jego chwaĹy, pokazujÄ c zwyczajnie, wĹrĂłd wszystkich moich ograniczeĹ i uĹomnoĹci to, co od 53 lat nieustannie mnie fascynuje. To jest dla mnie Ruch, a efekt pozostaje ĹaskÄ . Valerio, Ferrara
Zwolnienie z pracy Drogi ksiÄĹźe CarrĂłn, kiedy w pierwszych dniach wrzeĹnia wrĂłciĹem do pracy, firma, w ktĂłrej pracujÄ podaĹa informacjÄ o czterdziestu zwolnieniach. ZnalazĹem siÄ na liĹcie zwolnieĹ, wraz z innymi robotnikami o maĹym staĹźu pracy. Po kilku tygodniach niepokoju, podczas zebrania ze zwiÄ zkami zawodowymi, kiedy stawaĹo siÄ coraz bardziej oczywiste i konkretne, Ĺźe zostaniemy przeniesieni, kolega i zarazem przyjaciel powiedziaĹ mi: âChociaĹź koĹczy siÄ czas wspĂłlnej pracy, za jednÄ rzecz po tych dziesiÄciu latach jestem naprawdÄ wdziÄczny: za moĹźliwoĹÄ zaprzyjaĹşnienia siÄ z tobÄ i mam pewnoĹÄ, Ĺźe nasza przyjaźŠnie skoĹczy siÄ, choÄ nie bÄdziemy juĹź razem pracowaÄ. WrÄcz przeciwnie, znajÄ c ciebie i mnie, wiem, Ĺźe w potrzebie bÄdziemy siÄ trzymaÄ razem jeszcze bardziejâ. W tym momencie, zajÄty troskami, podziÄkowaĹem i przyjÄ Ĺem to zdanie jako coĹ sentymentalnego. Nieco później przyznaĹem jednak, Ĺźe jeĹli wĂłwczas byĹ miÄdzy nami ktoĹ podejmujÄ cy w peĹni i z jasnoĹciÄ caĹÄ uderzajÄ cÄ nas rzeczywistoĹÄ, to byĹ to wĹaĹnie mĂłj przyjaciel Alessandro, ktĂłry zresztÄ nie jest z Ruchu. Kiedy usĹyszaĹ o caĹym zdarzeniu Damiano z mojej grupy Bractwa, powiedziaĹ, abym sprĂłbowaĹ zaprosiÄ Alessandro na najbliĹźsze spotkanie, gdyĹź byĹaby to dla niego okazja zobaczenia i poznania ĹşrĂłdĹa tego, co dostrzegĹ w przyjaĹşni ze mnÄ . Tak teĹź zrobiĹem. PrzyjÄ Ĺ zaproszenie i spotkanie bardzo mu siÄ podobaĹo. Teraz nie ma dnia, abyĹmy siÄ nie sĹyszeli, towarzyszÄ c sobie w tym, tak trudnym dla nas czasie. Giordano, Ascoli Piceno
Kopalnia Nestora NajdroĹźszy ksiÄĹźe Julianie, w niedzielÄ 2 paĹşdziernika zatelefonowaĹ do mnie ks. Giovanni i powiedziaĹ, Ĺźe zmarĹ nasz przyjaciel. Nestor miaĹ 26 lat i urodziĹ siÄ w Piura, okoĹo 1000 kilometrĂłw od Limy. PrzeniĂłsĹ siÄ do stolicy, gdyĹź chciaĹ studiowaÄ ekonomiÄ, a poniewaĹź na Uniwersytecie Katolickim Sedes Sapientiae sÄ nasi przyjaciele nie miaĹ wÄ tpliwoĹci, co do przeprowadzki, aby mĂłc uczestniczyÄ w spotkaniach studentĂłw CLU. W ten sposĂłb byĹ pierwszÄ osobÄ , dziÄki ktĂłrej poznaĹem doĹwiadczenie Ruchu. Nie przestawaĹ zapraszaÄ mnie na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, chociaĹź mĂłwiĹam zawsze: âNie interesujÄ mnie te sprawy, zabieraj stÄ d swoje ulotkiâ. Po kilku miesiÄ cach wziÄĹam jego zaproszenie na serio i poszĹam. WĂłwczas zrozumiaĹam jego upĂłr w proponowaniu mi doĹwiadczenia, ktĂłre nie odrzuca niczego. Na spotkaniach mĂłwiĹo siÄ o wszystkim, a na dodatek wszystko, co byĹo powiedziane dotyczyĹo Chrystusa, w sposĂłb, jakiego nigdy siÄ nie spodziewaĹam. WspĂłĹdzieliĹam z Nestorem wiele rzeczy: nauka, przyjaciele, praca, siatkĂłwka, ĹwiÄta, najtrudniejsze momenty. Tym, co pozostanie w nas na zawsze, nie jako wspomnienie, ale pamiÄÄ, sÄ wszystkie chwile spÄdzone razem z przyjaciĂłĹmi z roku. Przede wszystkim niezapomniane tygodnie egzaminĂłw, kiedy prosiliĹmy VeronikÄ lub Chachi o udostÄpnienie mieszkania, abyĹmy mogli uczyÄ siÄ w nocy. RobiliĹmy tak, poniewaĹź rano mieliĹmy zajÄcia na uczelni, a po poĹudniu musieliĹmy pracowaÄ. Nestor pomagaĹ wszystkim zrozumieÄ ZmysĹ religijny, Vero ekonomiÄ, Hektor byĹ dobry w przeprowadzaniu analiz, i mogĹabym w ten sposĂłb wymieniÄ wszystkich, bo kaĹźdy miaĹ swoje zadanie. Niestety Nestor nie zdoĹaĹ ukoĹczyÄ studiĂłw razem z nami, poniewaĹź musiaĹ rozpoczÄ Ä pracÄ na caĹy etat, aby pomĂłc swojej rodzinie. PodejmowaĹ róşne rodzaje pracy, a w ostatnim czasie zostaĹ zatrudniony w kopalni. NiektĂłrzy przyjaciele mĂłwili mi, Ĺźe byĹ z tego zajÄcia zadowolony, gdyĹź podejmowaĹ je jako okazjÄ do intensywniejszego Ĺźycia. ZginÄ Ĺ nagle, strasznÄ ĹmierciÄ â spadĹ na niego wielki kamieĹ. ByliĹmy zaskoczeni i zrozpaczeni poniewaĹź kolejny raz staĹo siÄ jasne, Ĺźe planem Boga wobec kaĹźdego z nas nie jest to, co my sobie wyobraĹźamy. Przeznaczenie jest nasze, to prawda, ale jednoczeĹnie nie jest nasze. Staje siÄ naszym, poniewaĹź ukĹada je, przygotowuje i wspĂłĹdzieli z nami KtoĹ Inny, a dziÄki temu staje siÄ obietnicÄ i staje siÄ ânaszeâ. MoĹźemy byÄ pogodni, bo mamy pewnoĹÄ, Ĺźe Nestor spotkaĹ juĹź ks. Giussaniego, naszego ojca i przyjaciela. Tym razem to on nas wyprzedziĹ i czeka na nas tak, jak pierwszego dnia, kiedy zobaczyliĹmy siÄ na uniwersytecie. Angela, Peru
Chrzest wnuczek Drogi ksiÄĹźe Julianie, w ubiegĹym roku szkolnym do pierwszej klasy naszej szkoĹy zostaĹo zapisane nieochrzczone dziecko. Rodzice wyjaĹnili, Ĺźe pragnÄ c caĹkowicie uszanowaÄ jego wolnoĹÄ zdecydowali poczekaÄ do momentu, kiedy bÄdzie w stanie wypowiedzieÄ siÄ na ten temat. Postanowili jednak posĹaÄ je do naszej szkoĹy, gdyĹź cieszy siÄ ona dobrÄ opiniÄ wĹrĂłd przyjaciĂłĹ. Dziewczynka znalazĹa siÄ w mojej klasie, i przez swĂłj niezawiniony âbrakâ przywoĹywaĹa mi co rano obecnoĹÄ Chrystusa w sposĂłb wyjÄ tkowy, sprawiajÄ c, Ĺźe czuĹam owÄ pozytywnÄ tÄsknotÄ: âBrakuje mi Ciebie Jezu, i caĹe szczÄĹcie, Ĺźe mi Ciebie brakuje!â. Tym sposobem, przed wejĹciem do klasy modliĹam siÄ, aby Pan mojÄ codziennÄ pracÄ uczyniĹ ĹźyznÄ glebÄ Jego dzieĹa. Rankiem 12 maja ojciec przyprowadziĹ dziecko aĹź do sali, poniewaĹź chciaĹ ze mnÄ porozmawiaÄ. âChciaĹbym powiedzieÄ, Ĺźe po tym, co zobaczyliĹmy tutaj nie moĹźemy dĹuĹźej czekaÄ i 22 czerwca ochrzcimy dwie nasze cĂłrki. Po uzgodnieniu z proboszczem, proszÄ paniÄ o przygotowanie do tego wydarzenia nie tylko W., ale takĹźe nasâ. Po kilku dniach, podczas lekcji, wszedĹ do mojej klasy pewien starszy, nieznajomy pan, i miaĹa miejsce taka rozmowa: âJestem dziadkiem W. PrzyszedĹem, aby pani podziÄkowaÄ, poniewaĹź dowiedziaĹem siÄ, Ĺźe zostanÄ ochrzczone moje wnuczki, a jest tak dziÄki paniâ. âNie, to nie mi powinien pan dziÄkowaÄâ. âZatem dziÄkujÄ tej szkole. Pani nie wie jaki to byĹ krzyĹź, dla mnie, kochajÄ cego KoĹcióŠchrzeĹcijanina wiedzieÄ, Ĺźe moje wnuczki nie sÄ nawet ochrzczone! StaraĹem siÄ we wszystkim wychowaÄ mojÄ cĂłrkÄ po chrzeĹcijaĹsku: nauczyĹem jÄ modlitw, posyĹaĹem na religiÄ, prowadziĹem na MszÄ. Potem spotkaĹa ludzi obojÄtnych i oddaliĹa siÄ oraz pewnego profesora, ktĂłry jej powiedziaĹ: ÂŤBĂłg nie istniejeÂť. Od tamtej pory... dla mnie byĹo to okropne! Wczoraj dowiedziaĹem siÄ o chrzcie oraz, Ĺźe to ja bÄdÄ ojcem chrzestnym. ProszÄ, aby pani cierpliwie, powoli, nie ustawaĹa w tym co robiâ. âAle ja nic nie zrobiĹamâ. âW takim razie proszÄ powiedzieÄ temu, kto kieruje tÄ szkoĹÄ : proszÄ was, dziaĹajcie tak dalejâ. Angela, Legnano
Sprowokowana wolnoĹÄ Drogi Julian, piszÄ aby opowiedzieÄ, co mi siÄ wydarzyĹo w ostatnim czasie. W grudniu ubiegĹego roku pobraliĹmy siÄ z MartÄ i wkrĂłtce rozpoczÄĹo siÄ nasze oczekiwanie na narodziny dziecka, co miaĹo nastÄ piÄ w grudniu tego roku. Podczas badania kontrolnego stwierdzono, Ĺźe jest problem z odĹźywianiem dziecka i sĹaby przepĹyw krwi. MartÄ natychmiast umieszczono w szpitalu, a po kilku dniach, w siĂłdmym miesiÄ cu i z bardzo maĹÄ wagÄ , urodziĹa siÄ Elisa Maria Pia. Jej stan zdrowia jest bardzo niepewny, pozostaje w inkubatorze i, jeĹli wszystko bÄdzie dobrze, bÄdzie musiaĹa dĹugo w nim przebywaÄ. DzieĹ mojej Ĺźony mija miÄdzy domem a szpitalem, mĂłj w pracy, a wieczory w szpitalu przy cĂłrce. Jest to dla mnie rzecz niespodziewana, jakiej nigdy bym sobie nie wymyĹliĹ, jakbym mniemaĹ, Ĺźe chroni mnie przed tego rodzaju ewentualnoĹciami jakiĹ immunitet. I oto, wĹaĹnie mi przypadĹa koniecznoĹÄ Ĺźycia z wielkim bĂłlem jaki sprawia bĂłl cĂłrki toczÄ cej walkÄ o Ĺźycie. Nie potrafiÄ tego dobrze wyjaĹniÄ, ale zaistniaĹy fakt staĹ siÄ prowokacjÄ dla mojej wolnoĹci, jakby ta, urodzona jako wczeĹniak cĂłrka, wydobywaĹa ze mnie moje âjaâ. Wobec Elizy stajÄ ze wszystkim czym jestem, jakby caĹa moja wolnoĹÄ byĹa budzona, prowokowana. Kiedy siÄ urodziĹa byĹo dla mnie jasne, Ĺźe mam przed sobÄ , w oczywisty sposĂłb, dobro â pragnienie Ĺźycia Elizy â i zĹo â ĹmierÄ, ktĂłra moĹźe w kaĹźdej chwili zwyciÄĹźyÄ. Obok ja, z sercem peĹnym pragnienia, roszczenia, prawie pretensji osÄ dzenia tego, co siÄ wydarza. Nie wiem czy zdoĹam dobrze to wyjaĹniÄ, ale byĹo tak, jakby ten fakt przywoĹaĹ mnie do bycia bardziej czĹowiekiem. ZdaĹem sobie sprawÄ jak radykalna mogĹaby byÄ taka postawa, dyskryminacyjna wobec powagi z jakÄ podejmuje siÄ Ĺźycie i jak cenna jest wolnoĹÄ. PowiedziaĹem âtakâ Jezusowi, i je powtĂłrzyĹem, moja wolnoĹÄ poruszyĹa siÄ, aby powiedzieÄ nowe âtakâ, bardziej Ĺwiadome. Jakbym zostaĹ zapytany: âPo ktĂłrej stronie jesteĹ? JakÄ czÄĹÄ wybierasz dla siebie?â MogÄ powiedzieÄ z pewnoĹciÄ , Ĺźe narodziny Elizy przyniosĹy wzrost wiary jej ojca, chociaĹź nie oszczÄdzono nam bĂłlu z powodu cĂłrki walczÄ cej o Ĺźycie. Luca, Turyn
Mecz siatkĂłwki W jeden z wrzeĹniowych weekendĂłw czÄĹÄ z nas wybraĹa siÄ do BiaĹegostoku na zaproszenie tamtejszej wspĂłlnoty CL. Pretekst byĹ dobry, bo postanowiliĹmy rozegraÄ mecz piĹki siatkowej, ale tak naprawdÄ pragnÄliĹmy spotkaÄ siÄ z przyjaciĂłĹmi. ZostaliĹmy miĹo ugoszczeni w ich domach, a sobotnia uroczysta kolacja âna powitanieâ stanowiĹa moment wzajemnego, bliĹźszego poznania siÄ i wciÄ Ĺź Ĺźywych wspomnieĹ z wakacji w Zakopanem. Nazajutrz krĂłtka rozgrzewka i 5-setowy mecz z gorÄ cym dopingiem na trybunach po obu stronach boiska. Tym razem wygraĹa Warszawa. Potem byĹ wspĂłlny obiad i popoĹudniowa Msza Ĺw. celebrowana przez ks. Adama. KaĹźdy zawodnik zwyciÄskiej druĹźyny dostaĹ sĹĂłj pysznego, lipowego miodu z Wasilkowa. NiektĂłrym udaĹo siÄ jeszcze odwiedziÄ sanktuarium Ĺw. Wody pod BiaĹymstokiem. Mimo zimowej aury planujemy juĹź spotkanie rewanĹźowe, tym razem u nas w Warszawie. MoĹźe sÄ to poczÄ tki siatkarskiej ligi Ruchu? Agnieszka, Warszawa
ZdumiewajÄ ca szczeroĹÄ Spotkanie z uchodĹşcami zorganizowane przez warszawskÄ wspĂłlnotÄ CL, byĹo dla mnie ogromnym przeĹźyciem i Ĺwiadectwem wielkiej otwartoĹci i szczeroĹci trĂłjki mĹodych ludzi z Ugandy, potrafiÄ cych byÄ, w znaczeniu ĹźyÄ! Ich radoĹÄ i optymizm pokazaĹ mi, Ĺźe w Ĺźyciu moĹźna dokonaÄ wielu piÄknych rzeczy, a zwĹaszcza otworzyÄ serce i przyjÄ Ä innÄ osobÄ. PamiÄtam, kiedy 17-letnia Beatris powiedziaĹa: âNie mamy niczego, co moglibyĹmy wam daÄ. Nie jesteĹmy wyksztaĹceni, ani nie potrafimy pracowaÄ tak, jak wy. MoĹźemy tylko zaĹpiewaÄ i zataĹczyÄâ. I to byĹo wĹaĹnie to najwiÄksze, co mogli nam przekazaÄ, czyli wszystko, co posiadajÄ . My natomiast, ludzie nowoczesnego Ĺwiata, czy potrafimy tak gĹÄboko otworzyÄ serca przed innÄ osobÄ ? Proste ubranie, szczery uĹmiech i radoĹÄ w oczach, pomimo, Ĺźe sÄ sierotami. Poprzez tragicznÄ sytuacjÄ ĹźyciowÄ , potrafiÄ przekazaÄ nam, Europejczykom nadziejÄ i wiarÄ w szczÄĹliwe Ĺźycie z Bogiem! JuĹź teraz! Lilia z Ukrainy, Warszawa
UchodĹşcy wĹrĂłd nas W pierwszÄ niedzielÄ listopada odbyĹa siÄ Msza Ĺw. przygotowana przez wspĂłlnotÄ warszawskÄ CL z udziaĹem trĂłjki uchodĹşcĂłw z Ugandy, mieszkajÄ cymi w oĹrodku na warszawskich Siekierkach. MszÄ koncelebrowali: proboszcz parafii ks. Jan Taff oraz ojciec Edward Osiecki, werbista pomagajÄ cy uchodĹşcom. Podczas Mszy Beatris, Robert i Stephen Ĺpiewali pieĹni liturgiczne. Później mogliĹmy usĹyszeÄ kilka innych utworĂłw w ich wykonaniu (przy akompaniamencie prawdziwego afrykaĹskiego bÄbna, na ktĂłrym graĹ Robert) oraz zobaczyÄ tradycyjny ugandyjski taniec. Stephen podzieliĹ siÄ z obecnymi swoim bardzo osobistym Ĺwiadectwem, wspĂłlnym dla Beatris i Roberta, opisujÄ c swĂłj los w Ugandzie i przyczynÄ ucieczki do Polski. Obaj z Robertem siĹÄ zostali wcieleni do armii partyzanckiej i zmuszani do mordowania innych ludzi. SÄ sierotami, bo ich najbliĹźsi zginÄli w trakcie wojny domowej. DziÄki pomocy przebywajÄ cego w Afryce pastora udaĹo im siÄ dostaÄ na statek pĹynÄ c do Europy. Dopiero tu, na lÄ dzie dowiedzieli siÄ, Ĺźe sÄ w kraju, ktĂłry nazywa siÄ Polska. W grudniu okaĹźe siÄ czy majÄ szanse na otrzymanie statusu uchodĹşcy lub pozwolenia na pobyt tolerowany w Polsce. We mszy i spotkaniu uczestniczyĹo wiele osĂłb, poza naszÄ wspĂłlnotÄ liczne grono przyjacióŠi znajomych, a takĹźe wielu parafian z Siekierek. Potem byĹo radosne niedzielne popoĹudnie, wspĂłlny posiĹek, rozmowy i Ĺpiew. Nasi goĹcie z Ugandy nauczyli nas kilku taĹcĂłw i piosenek. ZobaczyliĹmy, Ĺźe przebywajÄ c razem moĹźemy wiele sobie wzajemnie ofiarowaÄ. Spotkanie z uchodĹşcami odbyĹo siÄ w ramach prowadzonego od okoĹo roku, przez osoby z naszej wspĂłlnoty, gestu charytatywnego. Wielu z nas podejmuje okazjÄ pomocy bliĹşnim, wspierania ich w trudnych chwilach, okazania zrozumienia â jak wobec braci z Ugandy. Ja w niedzielÄ doĹwiadczyĹem, jak wiele moĹźna dokonaÄ wspĂłlnym wysiĹkiem. Spotkanie z CL poprzez gest charytatywny moĹźe byÄ poruszajÄ ce dla innych chrzeĹcijan, i spowodowaÄ, Ĺźe spojrzÄ na KoĹcióŠjako na coĹ bardziej Ĺźywego, zauwaĹźajÄ c w nim, w koĹciele, w parafii, miejsce gdzie spotyka siÄ Ĺźywego Chrystusa. Bardzo siÄ cieszÄ, Ĺźe mogĹo siÄ to wydarzyÄ w parafii Matki BoĹźej Nauczycielki na Siekierkach w Warszawie. CieszÄ siÄ, gdyĹź wspĂłlnoty parafialne sÄ miejscem spotkania Chrystusa, poprzez cotygodniowÄ EucharystiÄ, wychowanie mĹodzieĹźy i codzienne Ĺźycie Dlatego, udziaĹ CL w Ĺźyciu parafii, poprzez takie szlachetne gesty, poruszajÄ ce serca, moĹźe wspĂłĹtworzyÄ Ĺźywy KoĹciĂłĹ. Tak jak powiedziaĹ ojciec Osiecki dziĹ misje dziejÄ siÄ w Europie, w Polsce, na naszym osiedlu. DziÄki obecnoĹci braci z Ugandy, dziÄki Ruchowi i towarzystwu osĂłb, ktĂłre wspĂłlnie przygotowaĹy ten gest, Chrystus zapukaĹ do naszych drzwi na Siekierkach. Mirek, Warszawa |