Ślady
>
Archiwum
>
2004
>
styczeń / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2004 (styczeń / luty) Polska. Pożegnanie z Czesławem Niemenem Dziwny jest ten świat Piotr Stępień W sobotni wieczór, 17 stycznia 2004 roku odszedł do wieczności Czesław Niemen. Naprawdę nazywał się Czesław Wydrzycki. Urodził się 16 lutego 1939 roku w okolicach Nowogródka. Karierę artystyczną, rozpoczął w latach 60, trwała ona do ostatnich lat, choć pod koniec wydał zaledwie dwa albumy. Wznowienia wydań jego utworów świadczą, że nadal istnieje zapotrzebowanie na tego rodzaju twórczość. W prezentowanej przez siebie wizji artystycznej wyprzedził epokę, w której żył.
Wypowiedź na temat niedawno zmarłego polskiego artysty, Czesława Niemiena, należałoby właściwie zacząć od tytułowych słów jego najsłynniejszej piosenki – Dziwny jest ten świat. Charakterystyczny protestsong, wykonany przez niego i towarzyszącą mu grupę Akwarele na festiwalu w Opolu w roku 1967, wyraża całkowicie twórcę. Pochylając się nad dokonaniami ludzkimi i artystycznymi nie sposób pominąć tego swoistego hymnu epoki, jakim Niemien rozpoczynał karierę. Gdyby zapytać kogoś – z jakim utworem muzycznym kojarzy ci się Czesław Niemien? – prawdopodobnie odpowiedziałby, że właśnie ze wspomnianym protestsongiem. Wiara, że ludzi dobrej woli jest więcej towarzyszyła mu po ostatni dzień życia, w którym optymizm przeplatał się nieustannie z poważną oceną rzeczywistości. Dziś, przeglądając doniesienia prasowe o śmierci Niemiena, możemy odnaleźć wiele informacji giograficzno-muzycznych, charakteryzujących twórczość pod katem warsztatu artystycznego, choć nie tylko. Z potoku słów i wspomnień przebija świadomość, że odszedł ktoś niepowtarzalny, z kim utożsamiały się całe pokolenia. O odszedł człowiek, który pomimo zmieniających się czasów nie stracił kontaktu z rzeczywistością, a swoją twórczością nadal niepokoił i zmuszał do refleksji.
Do końca życia twierdził, że służy muzyce, nie menadżerom Czym sobie zasłużył na taką pozycję, zarazem pełną ciepła i życzliwości pamięć? Jednym z najpoważniejszych powodów jest niewątpliwie dozgonna wierność przyjętym ideałom. Zaskarbił sobie miłość zwykłych ludzi, mimo, że nigdy niczego nie robił dla poklasku tłumów. Owa bezkompromisowość przysparzała mu co prawda coraz więcej zwolenników, ale też zagorzałych wrogów. Świat gomułkowskiego uniformizmu i walki z wszelkimi przejawami oryginalności nie mógł pogodzić się z zaistnieniem kolejnego, niepokornego moralnego autorytetu. Kampania oszczerstw osiągnęła swe apogeum w doniesieniach prasowych z 1971 roku podano do publicznej informacji, że na koncercie w Radomsku Niemen miał pokazać goły tyłek. Nic takiego oczywiście niemiało miejsca. Artysta wygrał proces, ale gazety wyjaśnień nie zamieściły. Później było nieco spokojniej. Uzyskał nawet Nagrodę Państwową I stopnia. Można powiedzieć, że odniósł sukces. Tak, tyle że sukces Niemena, to przede wszystkim sukces jego muzyki czego nie można utożsamiać z powodzeniem osobistym, a już na pewno nie materialnym. Niemen zagwarantował sobie to, co dla niego najcenniejsze, co także podkreślają komentatorzy prasowi – wolność i swobodę artystyczną. Do końca życia twierdził, że służy muzyce, a nie menadżerom. Jego wizja artystyczna wyprzedziła czas, w którym tworzył. W sposobie artystycznego wyrazu wiele wskazuje na wymiar uniwersalny, ponadczasowy, widoczny w twórczości. Kiedy w 1986 roku na festiwalu w Sopocie prezentowały się „dinozaury” estrady polskiej Niemen, jako jedyny nie uległ konwencji sentymentalnej i zaprezentował wiele nowatorskich rozwiązań, jeszcze dziś sięgają do nich muzycy. Zresztą liczne nawiązania do Niemena nie są niczym niezwykłym – działo się tak w zasadzie od początku jego działalności artystycznej. Zdarzało się to nawet zespołom spoza „żelaznej kurtyny”, co w tamtych czasach było na granicy skandalu.
Człowiek wraz ze swymi tajemnicami był dla niego źródłem doświadczenia muzycznego Istota dokonań Czesława Niemena tkwi w zrozumieniu, że człowiek i prawda o nim są najważniejsze. W przesłaniu tym odkrywał tajemnicę ludzkiego życia. Potrafił zadziwić, zaszokować, zaniepokoić. Człowiek i jego tajemnica były dla niego źródłem doświadczenia muzycznego. Pozwalało to lepiej komunikować się ze światem. Można było to usłyszeć w jego muzyce. Ks. Andrzej Luter, na łamach Tygodnika Powszechnego, wspomina odbiór Niemena za czasów swoich studiów, że postrzegano go jako człowieka wolnego. Rozumiano też, że z faktu doświadczenia wolności rodziło się piękno, którym obdarzał innych. W podobnym duchu wypowiedział się także Tomasz Czyż, wskazując na siłę wewnętrznej prawdy zawartej w jego twórczości. Sądzę, że ona rodziła się z siły świadectwa życia i wolności Niemena, który potrafił łączyć perfekcyjną konstrukcję muzyczną z lekkością, swobodą i dynamizmem przekazu. Przejrzawszy liczne wspomnienia i artykuły o Niemenie, jakie pojawiły się w polskiej prasie tuż po śmierci artysty, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że najtrafniejszym podsumowaniem fenomenu Niemena są słowa, że wszyscy go słyszeli, a nikt go nie słuchał. Ta, poniekąd pesymistyczna konstatacja, wynika z mojego głębokiego przeświadczenia, że Niemen nie został jeszcze do końca odkryty. Wszyscy krytycy jego muzyki przeanalizowali jedynie zewnętrzną stronę twórczości, nie dostrzegając głębin refleksji i świata przeżyć, który stał za dokonaniami artystycznymi. Pozostaje mieć nadzieję, że sens jego muzycznego przesłania zostanie podjęty przez zwykłych ludzi, o jakich śpiewał. Wszak ludzi dobrej woli jest więcej... |