Ślady
>
Archiwum
>
2004
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2004 (styczeĹ / luty) Pierwszy Plan. Debata. Rozmowa z Giuliano FerrarÄ Wychowanie jako broĹ przeciw terroryzmowi 11 wrzeĹnia, Irak, zamachy, Europa. DokÄ d zmierza Ĺwiat? MÄ droĹÄ KoĹcioĹa i problem wychowania w opinii âniewierzÄ cego laikaâ. Zapis rozmowy grupy studentĂłw z redaktorem naczelnym czasopisma Il Foglio. Alberto Savorana 21 listopada ubiegĹego roku Giuliano Ferrara, redaktor naczelny Il Foglio wziÄ Ĺ udziaĹ w dyskusji ze studentami prawa Uniwersytetu w Turynie. OdbyĹa siÄ ona w Rzymie, z okazji wizyty w siedzibie wĹoskich wĹadz paĹstwowych, od KwirynaĹu poprzez TrybunaĹ Konstytucyjny i Ministerstwo SprawiedliwoĹci po Senat i IzbÄ Deputowanych, gdzie uczestnicy zostali przyjÄci przez marszaĹka Casini. Spotkanie z FerrarÄ odbyĹo siÄ w Centrum MiÄdzynarodowym ruchu CL. PoniĹźej przedstawiamy obszernÄ syntezÄ dyskusji niezwykle cennej ze wzglÄdu na jasnoĹÄ i trafnoĹÄ ocen.
11 wrzeĹnia, wojna w Iraku, miÄdzynarodowy terroryzm, zamachy (m.in. w Nassiriji i Istambule). MoĹźliwoĹÄ wybuchu kolejnej wojny, pacyfizm, wychowanie ludu. Jak Pan ocenia aktualnÄ sytuacjÄ? JeĹli 11 wrzeĹnia byĹby przejawem tradycyjnego terroryzmu grup i mniejszoĹci, ktĂłre siÄ organizujÄ dla celĂłw militarnych znajdujÄ cych potem swoje ujĹcie w terrorystycznych zamachach, to byĹbym optymistÄ . Tymczasem tak nie jest, gdyĹź ta przemoc ma inny charakter, rodzi siÄ z innych racji i przejawia siÄ w innej formie niĹź tzw. tradycyjny terroryzm, z ktĂłrym moĹźna podejmowaÄ walkÄ. Mamy tutaj do czynienia z wojnÄ i, niestety, w oparciu o to straszne sĹowo trzeba siÄ staraÄ analizowaÄ sytuacjÄ. Widzicie, Ĺwiat krÄci siÄ wedĹug zasad majÄ cych róşnorakie korzenie: umiejÄtnoĹÄ samowychowywania, religia, twĂłrczoĹÄ artystyczna, kultura, samoĹwiadomoĹÄ, toĹźsamoĹÄ ludĂłw i wspĂłlnot. Ĺwiat nie opiera siÄ tylko na schemacie wĹadzy, ale bez niego niemoĹźliwe staje siÄ wspĂłĹĹźycie miÄdzyludzkie. W Ĺredniowieczu chrzeĹcijaĹska Europa miaĹa swĂłj schemat wĹadzy, dwubiegunowoĹÄ Imperator â PapieĹź byĹa schematem, w oparciu o ktĂłry ludzie byli w stanie wspĂłĹistnieÄ, mimo Ĺźe Ĺwiat prowadziĹ wojny. Dzisiaj problem polega na tym, ze po upadku komunizmu nie ma juĹź stabilnego centrum. WczeĹniej istniaĹy dwa bieguny polityczne, ktĂłre historycznie ustanowiĹy porzÄ dek wzajemnych relacji, starajÄ c siÄ chroniÄ wĹasnÄ wolnoĹÄ, autonomiÄ i niezaleĹźnoĹÄ. MiaĹo to sĹuĹźyÄ wspĂłĹistnieniu dwĂłch róşnych systemĂłw spoĹecznych. A reszta Ĺwiata? ByĹa podzielona liniÄ wyznaczonÄ przez porozumienie dwĂłch potÄg. W centrum tej reszty Ĺwiata trzeba umieĹciÄ Ĺwiat islamski skĹadajÄ cy siÄ z miliarda trzystu tysiÄcy ludzi rozproszonych na trzech kontynentach. Ta reszta Ĺwiata skĹadaĹa siÄ w znacznym stopniu z rozpadajÄ cych siÄ kolonii. JednakĹźe z dekolonizacji nie wyszliĹmy pod znakiem nowoczesnoĹci i rozwoju, dajÄ cego wszystkim jednakowe moĹźliwoĹci. Nie powstaĹy klasy rzÄ dzÄ ce godne tego miana, to znaczy zdolne do zintegrowania i wspierania narodĂłw, aby spĹaciÄ wobec nich dĹug, juĹź nie mĂłwiÄ dokonaÄ swoistego odkupienia win â gdyĹź to prawdopodobnie nie naleĹźy do polityki. Odkupienie czy okup wywodzi siÄ z czegoĹ innego, z relacji z czymĹ, co w istocie ma charakter duchowy â ale przynajmniej umoĹźliwiÄ im rozwĂłj. To jest wielka klÄska Zachodu: nieumiejÄtnoĹÄ stworzenia warunkĂłw umoĹźliwiajÄ cych integracjÄ krajĂłw zdekolonizowanych. Tak wyglÄ da sytuacja, w jakiej siÄ znajdujemy. Dlatego twierdzÄ, Ĺźe nie mamy do czynienia z bandami terrorystĂłw: to nie sÄ samotni, zdesperowani, udrÄczeni terroryĹci, ktĂłrzy ciÄĹźarĂłwkami czy samochodami peĹnymi materiaĹĂłw wybuchowych uderzajÄ w obiekty takie, jak koszary wĹoskich karabinierĂłw w Nassiriji. To jest organizacja polityczna o globalnym zasiÄgu podzielona na siatki, wspierana przez niektĂłre paĹstwa, sĹuĹźby specjalne, policjÄ, wojsko, technologiÄ, przemysĹ zbrojeniowy. SÄ to tzw. paĹstwa Ĺotrowskie, ale myĹlÄ, Ĺźe lepiej nazywaÄ je przegranymi, poniewaĹź nie sÄ w stanie stworzyÄ prawdziwego spoĹeczeĹstwa, co wiÄcej zaprzeczajÄ mu i sprzeciwiajÄ siÄ rozwojowi. TĹumiÄ wolnoĹÄ religijnÄ , obywatelskÄ , powiÄkszajÄ obszary nÄdzy, rabujÄ bogactwa naturalne i wspierajÄ skorumpowane klasy rzÄ dzÄ ce w wielkiej czÄĹci Trzeciego Ĺwiata.
A zatem moĹźemy siÄ spodziewaÄ wybuchu wojny? Powtarzam: wojna juĹź trwa, i ma silne, gĹÄbokie podĹoĹźe we wspĂłĹczesnym Ĺwiecie. Spoiwo religijne jest tym, ktĂłre ĹÄ czy. OczywiĹcie, mĂłwimy o wynaturzonej, sfanatyzowanej interpretacji religii, jakÄ jest ta przedstawiana w medresach, islamskich uniwersytetach teologicznych. Naucza siÄ tam dokĹadnego przeciwieĹstwa nauki chrzeĹcijaĹskiej, dÄ ĹźÄ c do cofniÄcia siÄ wstecz w stosunku do rozróşnienia miÄdzy wĹadcÄ ziemskim a Bogiem. Wraz z 11 wrzeĹnia wydarzyĹa siÄ rzecz z historycznego punktu widzenia niebywaĹa. Jaka jest pĹaszczyzna dziaĹania Al Kaidy? Jaki jej cel? Czy moĹźe jej przywĂłdcy powiedzieli, ze wystarczyĹo wycofaÄ amerykaĹskie oddziaĹy z ich ĹwiÄtej ziemi? Czy poruszyli oni problem irackiego oporu? W rzeczywistoĹci bowiem nie chodzi o problem terytorialnego wyzwolenia od niewiernych. I chociaĹź istnieje plan obalenia tzw. umiarkowanych ustrojĂłw arabskich (ta czÄĹÄ islamu, ktĂłra z wielkim trudem, po zakoĹczeniu procesu dekolonizacji, staraĹa siÄ osiÄ gnÄ Ä porozumienie z Zachodem), prawdziwy problem leĹźy gdzie indziej. Jest nim mÄczeĹstwo, postawa tych, ktĂłrzy twierdzÄ : âChcÄ daÄ Ĺwiadectwo temu, Ĺźe mĂłj sposĂłb Ĺźycia, szariat, prawo zawarte w Koranie, jednoĹÄ polityki i religii oraz koniecznoĹÄ, by Ĺwiat byĹ rzÄ dzony przez tÄ jednoĹÄ â rozumianÄ w sposĂłb najbardziej fanatyczny z moĹźliwych â to coĹ, co jest Ĺwiatu absolutnie potrzebne. ChcÄ zaĹwiadczyÄ o tym swoim Ĺźyciem, zabijajÄ c siÄ i wystÄpujÄ c przeciwko tym, ktĂłrzy proponujÄ inny model Ĺźyciaâ. JeĹli tym jest terroryzm, to trzeba zatroszczyÄ siÄ o naleĹźyte wychowanie, trzeba zrozumieÄ, Ĺźe pokonanie terroryzmu to zadanie wiÄcej niĹź jednego pokolenia. Trzeba teĹź oczywiĹcie pamiÄtaÄ, Ĺźe naszym zadaniem jest zatrzymanie kaĹźdego, pojedynczego terrorysty, zniszczenie kaĹźdej pojedynczej siatki organizacyjnej, aresztowanie i unieszkodliwienie tych, ktĂłrzy finansujÄ , zbrojÄ i wspierajÄ terroryzm na róşne sposoby i w kaĹźdym miejscu na Ĺwiecie. Takie jest nasze konkretne, obiektywne i niezaprzeczalne zadanie. Prawdziwym problemem jest integrowanie bez prĂłb podporzÄ dkowania sobie innych, pozbawiania ich toĹźsamoĹci, bez sprawiania wraĹźenia, Ĺźe owa integracja jest rabunkiem, szczegĂłlnie zaĹ zamachem na wierzenia i religijne tradycje. Narody trzeba ĹÄ czyÄ, wyrĂłwnywaÄ szanse uczestnictwa w procesie rozwoju wspĂłĹczesnego Ĺwiata tych, ktĂłrzy sÄ ich pozbawieni. Skutkiem kapitulacji wobec wyzwania rzuconego przez terroryzm, byĹoby, nie mĂłwiÄ, Ĺźe znikniÄcie, ale powaĹźne osĹabienie i kruchoĹÄ cywilizacji judeochrzeĹcijaĹskiej. Jest to ten Ĺwiat, ktĂłry znamy i ktĂłrego czÄĹciÄ jesteĹmy. Kto wierzy w wartoĹci tej cywilizacji, powinien ich broniÄ przez wychowanie, cierpliwoĹÄ, wysiĹek zrozumienia, ale takĹźe przez postawÄ dobrego obywatela, gdy chodzi o przeciwdziaĹanie sile napÄdowej terroryzmu, jakim jest przemoc przepeĹniona nienawiĹciÄ : i w tym przypadku siĹÄ przeciwstawiÄ siÄ sile.
Moje pytanie wiÄ Ĺźe siÄ znĂłw z tematem wychowania. Co Pan myĹli o tym, Ĺźe zanim zaczniemy mĂłwiÄ o wychowaniu innych, sami powinniĹmy byÄ wychowani, gdyĹź aby przyjÄ Ä, zaakceptowaÄ drugiego czĹowieka trzeba samemu wiedzieÄ kim siÄ jest, a wydaje mi siÄ, Ĺźe Europa nie ma juĹź tej ĹwiadomoĹci. ChciaĹbym Pana zapytaÄ, jak widzi Pan postawÄ KoĹcioĹa, takĹźe w odniesieniu do tego, co powiedziaĹ kardynaĹ Ruini na pogrzebie karabinierĂłw â ofiar zamachu w Nassiriji? KardynaĹ Ruini powiedziaĹ: âNie bÄdziemy ich nienawidziÄ, ale bÄdziemy ich zwalczaÄ z caĹÄ mocÄ â. Nie wydaje mi siÄ, Ĺźeby KoĹcióŠJana PawĹa II mĂłgĹ siÄ kiedykolwiek poddaÄ w obliczu wyzwania terroryzmu. Tym bardziej, Ĺźe dotyczy go ono bezpoĹrednio, w pierwszej osobie. PapieĹź âpacyfistaâ to jakiĹ wymysĹ, nigdy w to nie wierzyĹem. Tymczasem jest to papieĹź dÄ ĹźÄ cy do pojednania, niosÄ cy pokĂłj, papieĹź, ktĂłry czyni to, co do niego naleĹźy: pozbawia wojnÄ politycznÄ duchowej i religijnej otoczki, ktĂłrej nie moĹźna jej przypisywaÄ i tragediÄ byĹoby nadawanie jej takiego charakteru. KardynaĹ Ruini to potwierdza, KoĹcióŠpo wydarzeniach w Iraku to potwierdza. InnÄ rzeczÄ jest angaĹźowanie siÄ w dziaĹania wojenne, a nawet sprzeciwianie siÄ strasznej wojnie, a jeszcze innÄ jest przyjÄcie na siebie wyzwania, gdyĹź KoĹcióŠangaĹźuje siÄ w budowanie pokoju w sytuacji, gdy nie ma juĹź Saddama. Z drugiej strony, nuncjusz apostolski w Iraku byĹ jedynym dyplomatÄ , ktĂłry pozostaĹ na miejscu podczas bombardowaĹ. KoĹcióŠma odwagÄ, ma swojÄ godnoĹÄ. Gdy chodzi o drugÄ , trudniejszÄ czÄĹÄ twojego pytania, ktĂłrÄ streĹciĹbym nastÄpujÄ co: âKiedy my zorganizujemy nasze medresy?â, powiedziaĹbym, Ĺźe to skomplikowana sprawa. ChociaĹź nie jestem czĹowiekiem wierzÄ cym i otrzymaĹem laickÄ formacjÄ, wiem jakÄ wartoĹÄ ma dla historii Ĺwiata doĹwiadczenie religijne. Rozumiem teĹź, Ĺźe powinniĹmy siÄ staraÄ o przywrĂłcenie Zachodowi jego utraconej toĹźsamoĹci. Nie moĹźna jednak tego zrobiÄ atakujÄ c inne formy cywilizacji albo propagujÄ c pusty integralizm. Trzeba to robiÄ za sprawÄ integracji o wysokiej jakoĹci, na naprawdÄ wysokim poziomie. W zwiÄ zku z tym powinniĹmy stanowczo podkreĹliÄ, Ĺźe poglÄ d gĹoszÄ cy, iĹź wszystko moĹźna, jest bĹÄdny: moĹźna zaradziÄ pladze nielegalnych aborcji przez dobre ustawodawstwo, ale nie moĹźna uwaĹźaÄ aborcji za rzecz pozytywnÄ i wygodne rozwiÄ zanie; moĹźna popieraÄ postÄp techniki i biotechnologii, ale nie moĹźna popieraÄ aborcji selektywnej czy w ogĂłle genetycznego programowania czĹowieka w laboratorium. Tego bowiem robiÄ nie wolno. A zatem nie wszystko moĹźna. Taki powinien byÄ punkt wyjĹcia do intensywnej pracy na przyszĹoĹÄ. To nie jest tylko problem zakazĂłw, ale tego kim jesteĹmy. JesteĹmy obywatelami, narodami, tworzymy rĂłwnieĹź struktury ponadnarodowe; jesteĹmy ludĹşmi wolnymi, uznajemy rozwĂłj nauki, rosnÄ cÄ wiedzÄ, nie przypisujÄ c im demonicznych cech jakiegoĹ kompromisu pomiÄdzy spoĹźytym rajskim owocem a grzechem pierworodnym. W rzeczywistoĹci bowiem to wĹaĹnie duchowa i kulturowa historia chrzeĹcijaĹstwa daĹa nam moĹźliwoĹÄ bycia chrzeĹcijanami na przestrzeni dziejĂłw i spotkania przygody, jakÄ jest Jezus Chrystus, z jasnym spojrzeniem i ĹwiadomoĹciÄ nie zaprzeczajÄ cÄ moĹźliwoĹci pĂłjĹcia naprzĂłd, ze ĹwiadomoĹciÄ , ktĂłra nas nie przywiÄ zuje do dawnej tradycji, ani nie sprawia, Ĺźe stajemy siÄ skostniali. Dlatego teĹź moĹźemy byÄ ludĹşmi nowoczesnymi, progresistami, wciÄ Ĺź jednak poddajÄ cymi wszystko pod dyskusjÄ, bez uznawania za oczywiste, Ĺźe wszystko moĹźna, gdyĹź nie wszystko moĹźna. To, jak myĹlÄ, dodaĹoby nam siĹ do podjÄcia na nowo obowiÄ zku wychowania, umoĹźliwiajÄ cego nam stawienie czoĹa terroryzmowi. Nie moĹźna go zrzuciÄ na policjÄ, na prefektĂłw ani na sĹuĹźby specjalne, gdyĹź ma on swoje korzenie, ktĂłre staraĹem siÄ przed chwilÄ przedstawiÄ. Poza tym, wszyscy wiemy, Ĺźe wychowanie moĹźe przybraÄ dwojakÄ postaÄ: albo bÄdzie ono promowaniem wolnego spoĹeczeĹstwa albo indoktrynacjÄ .
Jaka jest PaĹska opinia o tym, Ĺźe dla islamskich terrorystĂłw ich samobĂłjcza ĹmierÄ to mÄczeĹstwo dajÄ ce im peĹnÄ samorealizacjÄ? Co to znaczy oddaÄ swoje Ĺźycie w zamian za ĹmierÄ innych? Czy to jest Ĺwiadectwo wiary, a zatem mÄczeĹstwo? OczywiĹcie, jest to marzenie wiodÄ ce ku Ĺmierci i nihilizm. Jest taka wypowiedĹş Bin Ladena, ktĂłra pomoĹźe nam zrozumieÄ gĹÄbiÄ kontrastĂłw naszej epoki: âMy kochamy ĹmierÄ bardziej niĹź Ĺźycie, wy natomiast bardziej kochacie Ĺźycie niĹź ĹmierÄ. Wasza cywilizacja dÄ Ĺźy do nieĹmiertelnoĹci przy pomocy chemii, chirurgii, postÄpĂłw nauki, a my, na odwrĂłt. My oddajemy Ĺmierci nasze najmĹodsze pokolenia, poniewaĹź kochamy ĹmierÄ bardziej niĹź Ĺźycie, poniewaĹź ĹmierÄ mÄczeĹska to obietnica Rajuâ. Budzi siÄ we mnie ogromny sprzeciw wobec tego, Ĺźe obietnicÄ Raju moĹźe byÄ ĹmierÄ innych. To bluĹşnierstwo. Dla mnie to nie jest religia. Nasza toĹźsamoĹÄ jest zupeĹnie inna niĹź toĹźsamoĹÄ kogoĹ, kto wysadza siÄ w powietrze.
PowiedziaĹ Pan, Ĺźe popiera umieszczenie odwoĹania do chrzeĹcijaĹstwa w nowej Konstytucji europejskiej. Dlaczego osoba niewierzÄ ca, za jakÄ siÄ Pan uwaĹźa, uznaje tÄ hipotezÄ? Europa zrodziĹa siÄ z doĹwiadczenia chrzeĹcijaĹskiego. Jest to zdanie, z ktĂłrym siÄ zgadzam, nie tylko w sensie, w jakim wielki liberalny konserwatysta Benedetto Croce mawiaĹ: âponiewaĹź nie moĹźemy nie nazywaÄ siÄ chrzeĹcijanamiâ, ale w mocniejszym, bardziej amerykaĹskim rozumieniu: nie liberalno-konserwatywnym, ale liberalno-progresistowskim. Co takiego zrobili Amerykanie? Przyszli w XVII wieku, zaczÄli zajmowaÄ ziemiÄ, niejednokrotnie siĹÄ i przemocÄ , i zbudowali wielokulturowy, wieloreligijny narĂłd, charakteryzujÄ cy siÄ gĹÄbokÄ religijnoĹciÄ , ale teĹź silnym poczuciem osobistego interesu oraz umiĹowaniem wolnoĹci obywatelskich. Zadawali sobie pytanie, w jaki sposĂłb usankcjonowaÄ religijnÄ naturÄ budowanej przez nich wspĂłlnej potÄgi. Zastosowali zatem formuĹÄ zapisanÄ w Deklaracji Praw CzĹowieka: âUznajemy za prawdÄ samÄ w sobie oczywistÄ (self â evident), Ĺźe wszyscy ludzie sÄ rĂłwni i wolniâ. Co moĹźe byÄ oczywiste samo w sobie? Nic, chyba Ĺźe mamy do czynienia z czymĹ, co jest umotywowane w sposĂłb transcendentny. Co jest oczywistoĹciÄ samÄ w sobie? Wiara. Nic innego nie jest oczywiste samo w sobie, nawet otaczajÄ ca nas materialna rzeczywistoĹÄ. Zatem, u podstaw amerykaĹskiej demokracji, u podstaw konstytucji, ktĂłra wyraĹşnie wskazuje na ograniczenia wĹadzy i wynosi jednostkÄ jako pana politycznej wspĂłlnoty, stoi akt religijny. WiÄ Ĺźe siÄ to z problemem Konstytucji europejskiej i nawiÄ zaniem do chrzeĹcijaĹstwa. Istotnie, spoĹeczeĹstwo nie uznajÄ ce swojego ĹşrĂłdĹa siÄgajÄ cego dalej niĹź sam czĹowiek, dalej niĹź wĹadza, jakÄ on sobie przyznaje, aby rzÄ dziÄ innymi ludĹşmi, to spoĹeczeĹstwo dziwne, w ktĂłrym wĹadza opiera siÄ na czymĹ, co bardzo przypomina nicoĹÄ, filozoficznÄ nicoĹÄ. Jestem osobÄ niewierzÄ cÄ , ale nie jestem nihilistÄ , to znaczy uznajÄ, Ĺźe poglÄ d, wedĹug ktĂłrego BĂłg istnieje i stoi u poczÄ tku ludzkoĹci, ma fundamentalne znaczenie. Ten poglÄ d o istnieniu Boga przejawia siÄ w rozmaitych religiach, w konkretnych wydarzeniach, w historycznym fakcie, jakim jest chrzeĹcijaĹstwo.
Czy nie uwaĹźa Pan, Ĺźe poĹźÄ dana byĹaby zmiana sposobu myĹlenia opinii publicznej o polityce zagranicznej? Podczas debat, takĹźe przeprowadzanych na uniwersytecie, na temat wojny w Iraku, czÄsto przekonanie, Ĺźe kaĹźdy kraj prowadzi politykÄ zagranicznÄ zgodnÄ ze swoim narodowym interesem, natychmiast i ze skutkiem negatywnym urywa wszelkÄ dyskusjÄ. SÄ dwie odpowiedzi. Pierwsza jest taka, Ĺźe Ĺźyjemy poĹrĂłd wydarzeĹ, ktĂłre tworzÄ historiÄ, a historia skĹada siÄ rĂłwnieĹź z interesĂłw, granic, wojska, broni, a zatem, nie moĹźemy sobie wyobraĹźaÄ, Ĺźe da siÄ z niej wyjĹÄ. Krytyka pewnych interesĂłw jest do przyjÄcia, ale niedopuszczalne jest opieranie jej na moralistycznych przesĹankach, powinna to byÄ krytyka historyczna: trzeba mĂłwiÄ, Ĺźe czyjĹ interes jest sprzeczny z interesem pokoju na Ĺwiecie. Druga odpowiedĹş. W danym przypadku moĹźesz oskarĹźaÄ AmerykÄ, byÄ antyamerykanistÄ z rozmaitych punktĂłw widzenia, ale fakty sÄ faktami: Ameryka zostaĹa napadniÄta, a wypowiedzenie wojny terroryzmowi po 11 wrzeĹnia jest w interesie nas wszystkich, w interesie naszej toĹźsamoĹci. Pierwsze pytanie, ktĂłre naleĹźy postawiÄ brzmi: âA ty, kim jesteĹ? Ty, ktĂłry wystÄpujesz przeciwko wojnie, przeciwko Ameryce, w imiÄ czego mi to mĂłwisz?â. Ja jestem obywatelem zachodniego, chrzeĹcijaĹskiego Ĺwiata i nie wstydzÄ siÄ siebie, nie nienawidzÄ siebie i nie mam poczucia winy. StajÄ wobec problemĂłw historii i mogÄ dostrzec winy z kaĹźdej strony. Ten pontyfikat jest wielki miÄdzy innymi ze wzglÄdu na to, Ĺźe papieĹź miaĹ odwagÄ publicznie wyznaÄ winy KoĹcioĹa, co zostaĹo odnotowane w oficjalnych dokumentach i literaturze koĹcielnej. A jednak nie mam poczucia winy, mam swojÄ toĹźsamoĹÄ. Nie oznacza to, Ĺźe Amerykanie sÄ anioĹami. Wiadomo na przykĹad, Ĺźe zaangaĹźowali siÄ w dwie wojny Ĺwiatowe w Europie, aby wyzwoliÄ nas od widma totalitaryzmu, ale osiÄ gnÄli przez to korzyĹÄ: dwudziesty wiek byĹ wiekiem amerykaĹskim. JeĹli ten wielki kraj broni stabilizacji, bezpieczeĹstwa i spokoju, rĂłwnieĹź przy uĹźyciu siĹy, to jest problem polityczny, a nie moralny.
StreszczajÄ c caĹÄ rozmowÄ, chciaĹbym zwrĂłciÄ uwagÄ na dwie rzeczy: pierwsza dotyczy tego, co pan powiedziaĹ w odniesieniu do rozmaitych ludzkich zachowaĹ, Ĺźe problem nie polega na zakazach, ale na tym kim jestem. To zaĹ stawia w centrum czĹowieka i usuwa albo przynajmniej czyni wszystko, co moĹźliwe, by usunÄ Ä ideologie. Zakaz bowiem bierze siÄ z ideologii sprzeciwiajÄ cej siÄ czĹowiekowi zanurzonemu w rzeczywistoĹÄ, ktĂłry ma swoje nadzieje, marzenia i pragnienia. Po drugie, wedĹug mnie jest Pan doskonaĹym obserwatorem chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia, gdyĹź podkreĹliĹ Pan, Ĺźe wĹaĹnie za sprawÄ chrzeĹcijaĹstwa moĹźna gĹÄboko zanurzyÄ siÄ w rzeczywistoĹÄ.
|