Ślady
>
Archiwum
>
2004
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2004 (styczeĹ / luty) Strona Pierwsza Na gruzach Notatki z wystÄ pienia podczas Rekolekcji Stowarzyszenia Memores Domini. Riva del Garda, 30 listopada 2003 r Luigi Giussani ChciaĹbym opowiedzieÄ wam, do czego wezwaĹ mnie Pan, co daĹ mi odczuÄ w ostatnich dniach. UwaĹźam, Ĺźe ma to znaczenie dla waszej Ĺwiadomej drogi, Ĺwiadomej wÄdrĂłwki ku przeznaczeniu. NajwiÄkszÄ pomocÄ jest dla nas ciÄ gĹoĹÄ, nieprzerwany strumieĹ myĹli i prawoĹÄ serca, sprawiajÄ ce, Ĺźe kaĹźdy okres Ĺźycia niesie ze sobÄ bogactwo nauki. W jednym z listĂłw, przewodniczÄ ca Centrum Kulturalnego Maksymiliana Kolbego z Varese, napisaĹa: ÂŤCentrum Kulturalne jest dla nas przestrzeniÄ wolnoĹci, miejscem, gdzie moĹźemy byÄ rodzeni i dawaÄ Ĺźycie...Âť. Podstawowy problem prowadzenia Centrum âkulturalnegoâ polega na tym, aby jednostka biorÄ ca na siebie odpowiedzialnoĹÄ â chcÄ c byÄ konsekwentnÄ â wiedziaĹa, Ĺźe chodzi o pomoc biednej istocie ludzkiej w przyjÄciu przez niÄ peĹnej odpowiedzialnoĹci, jakÄ jest stanie siÄ w rÄkach Boga wyczerpujÄ ca odpowiedziÄ na ludzkie tÄsknoty. StÄ d hymn Dantego do Matki NajĹwiÄtszej â dzisiaj dla wielu z nas staĹ on siÄ niemal oficjalnÄ modlitwÄ â wiÄ ĹźÄ siÄ z bogatÄ historiÄ wezwaĹ, zachÄt, dobrych poruszeĹ, spontanicznych odkryÄ. Wczoraj, gdy myĹlaĹem o ponad 80 braciach[1], ktĂłrych Pan pozwoliĹ mi nam spotkaÄ, i z ktĂłrymi przemierzamy dzisiaj wspĂłlnÄ drogÄ, BĂłg ukazaĹ mi z nadzwyczajnÄ jasnoĹciÄ wartoĹÄ pewnego âszczegĂłĹuâ, ujawnionego w tym momencie waszego Ĺźycia. Jest nim hymn do Matki NajĹwiÄtszej, tym razem zamykajÄ cy ksiÄgÄ SonetĂłw Petrarki, ksiÄgÄ jego miĹosnych wierszy, zapis wewnÄtrznego Ĺźycia. Petrarca woĹa: ZbliĹźa siÄ Ĺźycia kres, co nie doĹÄ juĹź daleki Tak, czas biegnie szybko, ulatuje, Dziewico, TyĹ sama i jedyna, a serce raz sumienie, a raz ĹmierÄ zakĹuje. Wstawiaj siÄ za mnÄ u Twojego Syna, co jest prawdziwym czĹowiekiem i Bogiem, aby w pokoju przygarnÄ Ĺ mÄ duszÄ, kiedy siÄ znajdÄ juĹź za Ĺźycia progiem[2]. SiÄgnÄ Ĺem kolejny raz do poezji, ktĂłrÄ studiowaĹem majÄ c szesnaĹcie lat, w czasie, gdy nauczanie literatury wĹoskiej w mediolaĹskich seminariach byĹo wtedy jeszcze zachowane, gdy jeszcze nie podwaĹźano jego sensu i nie skaĹźono go jaĹowÄ polemikÄ antyklerykalnÄ . Zachowywano jeszcze wĂłwczas jego porywajÄ cÄ i scalajÄ cÄ gĹÄbiÄ. ZbliĹźa siÄ Ĺźycia kres, co nie doĹÄ juĹź daleki; tak mija czas, wibrujÄ cy obrazami przelotnej teraĹşniejszoĹci. Niech wasze oddanie siÄ Chrystusowi zmierzajÄ ce ku temu, aby caĹe wasze Ĺźycie mogĹo siÄ staÄ dawaniem o Nim Ĺwiadectwa, bÄdzie jedynym sensem, dla ktĂłrego rano, moĹźe raz jeszcze przewracajÄ c siÄ na Ĺóşku, podejmiecie trud pierwszego zewnÄtrznego gestu rozpoczynajÄ cego siÄ dnia! Tak, czas biegnie szybko, ulatuje. MoĹźemy bez zastrzeĹźeĹ powtĂłrzyÄ przywoĹane sĹowa wyraĹźajÄ ce tak wzruszajÄ cÄ , a zarazem tragicznÄ dla kaĹźdej myĹlÄ cej istoty ludzkiej prawdÄ, dramatycznÄ dla kaĹźdego, kto jest czĹowiekiem! Dziewico, TyĹ sama i jedyna. Tutaj pojawia siÄ pÄkniÄcie, ktĂłrego nikt siÄ nie spodziewaĹ. Sama i jedyna. Ani sama ani jedyna! Petrarca ĹźywiĹ wielkÄ czeĹÄ dla Dziewicy, Matki Chrystusa. Nie czuĹ jednak, nie rozumiaĹ, jej zwyciÄskiego przeznaczenia, ze jest ona krĂłlowÄ nieba i ziemi. ByĹo to dla niego czymĹ niemoĹźliwym! Dlatego jedynym sensem, do jakiego moĹźna byĹo sprowadziÄ caĹy odkupieĹczy trud Pana byĹ Ăłw wymowny, ale gorzki wysiĹek nie zbawionego Ĺźycia. Nie zbawionego jako nieustanna moĹźliwoĹÄ bogactwa, miĹoĹci do NajwyĹźszego Bytu, powierzenia swojego serca Ojcu. StÄ d zrozumiaĹe sÄ koĹcowe sĹowa fragmentu sonetu. Gdy miaĹem szesnaĹcie lat wyryĹy siÄ one na zawsze w moim sercu. Wstawiaj siÄ za mnÄ u Twojego Syna, co jest prawdziwym czĹowiekiem i Bogiem... Dla Petrarki to byĹo pewne: byĹ pewien Chrystusa i Jego wielkoĹci. Poeta byĹ jeszcze dzieckiem Ĺredniowiecza, czĹowiekiem ochrzczonym. Wstawiaj siÄ za mnÄ u Twojego Syna, co jest prawdziwym czĹowiekiem i Bogiem. JednakĹźe fala âwartoĹciâ zakrywa szczeroĹÄ takiego uznania. Nasze Ĺźycie nie powinno byÄ takie, nie moĹźe juĹź dĹuĹźej byÄ takie! Jest ono wstÄpem, mocÄ poczÄ tku, wezwaniem przepeĹnionym opiekÄ i pewnoĹciÄ . Takiego wezwania nie moĹźna powtarzaÄ w sposĂłb, w jaki Petrarca odczuwaĹ swoje ziemskie Ĺźycie, w jaki pojmowaĹ swojÄ drogÄ czĹowieka z tego Ĺwiata, nieustannie drÄczonego wyrzutami sumienia. Nie moĹźe byÄ ono powtarzane, dopĂłki przebaczenie nie przemieni w wielkoĹÄ takĹźe nÄdzy i maĹoĹci. Sumienie siÄ niepokoi, nie ma ono chwili, w ktĂłrej mogĹoby zamilknÄ Ä, zatem jego wyrzuty sÄ nieodwoĹalne. Dzieje siÄ tak dlatego, ze wydaje siÄ jakby Chrystus nie byĹ poĹrednikiem, jakby nie byĹ tym, ktĂłry moĹźe im zaradziÄ. Gdy czytamy hymn Dantego, gdy go powtarzamy (powinniĹmy siÄ staraÄ robiÄ to codziennie), widzimy wyraĹşnie jak inne jest serce Autora. Ukazuje siÄ on w nieskoĹczonej innoĹci w porĂłwnaniu z PetrarkÄ ! Petrarka reprezentuje pierwszy, wielki krok, sprowadzajÄ cy czĹowieka ze sĹusznej drogi, zbaczajÄ cy z wĹaĹciwego szlaku, na ktĂłrym niema juĹź ani matki ani ojca, gdzie pokĂłj zapewnia zdrowa â lub niezdrowa (moĹźemy to zawsze skorygowaÄ) âodpowiedĹş sÄdziego, wiecznoĹci jako sÄ du, odpowiedĹş NajwyĹźszego Bytu jako sÄdziego. KaĹźdego ranka, budzÄ c siÄ, bÄdziemy âgotowiâ do pokonania lÄku przed czasem, ktĂłry biegnie w palÄ cych wyrzutach sumienia albo w mijajÄ cej godzinie; z pewnoĹciÄ otrzymamy pomoc, aby utrzymaÄ siÄ na gruzach, na gruzach czĹowieka. TwĂłrczoĹÄ Dantego jest punktem kulminacyjnym, koĹcem drogi dĹugiej na dwanaĹcie stuleci od chwili, gdy przyszedĹ Chrystus. Droga Petrarki to brama wejĹciowa, przez niÄ wchodzÄ wszyscy ludzie nie dostrzegajÄ cy pewnoĹci, niepodwaĹźalnego sensu swojego Ĺźycia. PowoĹanie jakim obdarzyĹ nas BĂłg sprawia, ze godziny naszych dni stajÄ siÄ pieĹniÄ zbawienia, znajdujÄ tylko w prostocie swojÄ przygodnÄ i wiecznÄ chwaĹÄ. W oczekiwaniu, Ĺźe kaĹźdy dzieĹ naszego Ĺźycia, kaĹźda nastÄpna godzina, bÄdzie przemijaÄ jako spotkanie i uĹcisk nas wszystkich z drugim czĹowiekiem i ze Ĺwiatem, w nadziei, iĹź szybko podejmie on decyzjÄ pĂłjĹcia za Panem, modlimy siÄ ostatecznym znakiem sacrum. Czynimy to zanim wszystko stanie siÄ martwym bagnem, zanim nastÄ pi Ĺmiertelne zniszczenie epoki postĹredniowiecznej. BĹagamy, Ĺźeby BĂłg pozwoliĹ odrodziÄ siÄ nadziei, ktĂłra stworzyĹa wszystko, co jest prawdziwie ludzkie, a co dziÄki Bogu odnajdujemy jeszcze dzisiaj (powinniĹmy tego szukaÄ wĹrĂłd pozostaĹoĹci Ĺredniowiecza!). Ĺwiat nie oczekuje od nas niczego innego, nie moĹźe oczekiwaÄ od nas niczego innego, nie moĹźe oczekiwaÄ od nas niczego innego â a to jest sprawiedliwoĹciÄ i piÄknem, dobrem i naszym szczÄĹciem â jak tylko tego, Ĺźe bÄdziemy odnajdywaÄ siÄ razem codziennie, na jednej drodze, na ktĂłrej sĹychaÄ zdecydowane kroki wielkiego chrzeĹcijaĹskiego ĹwiÄtego, Dantego Alighieri. DziÄkujÄ.
[1] Nowicjusze Stowarzyszenia Memores Domini, ktĂłrzy zĹoĹźyli swoje Przyrzeczenia w grudniu ubiegĹego roku. [2] F. Petrarca, Sonety, CCCLXVI, ww. 131-137 |