Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2015 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2015 (maj / czerwiec)

Lektura na lato. Bruce Marshall

Dni według księdza Smitha

Chwała córy królewskiej

Maurizio Crippa


„Zmysłowi, samolubni jak zawsze…”. Mniej więcej w tych samych latach, w których Eliot oświecał z bólem ludzi w nieskończoność dających się prowadzić na manowce, podążających „jednak tą właśnie drogą” (T.S. Eliot, Chóry z „Opoki” VII, w: W moim początku jest mój kres, tłum. A. Pomorski, Warszawa 2007, s. 196), także ksiądz Smith Bruce’a Marshalla (również Anglosasa, ale Szkota, a więc już wtedy syna Kościoła „ubogiego” i mniejszościowego) borykał się „ze światem i z ciałem”. To znaczy z biedną, ale oświeconą przez Łaskę rzeczywistością swoich parafian, współbraci kapłanów, samego siebie i całego Kościoła. Marshall był jednym z najpopularniejszych pisarzy anglojęzycznych w połowie ubiegłego wieku, także wśród „laickiej” publiczności. Dzisiaj jego styl, pozornie prosty, utkany z dowcipu i ironii, ale który czasami trąci „dobrymi rzeczami w najgorszym guście”, doskonale oddaje wezwanie chrześcijan do podjęcia wysiłku utożsamienia się, zrozumienia na nowo. Warto to zrobić.

 

Wątek powieści można streścić w niewielu słowach: między rokiem 1908 a drugą wojną światową toczy się życie pewnego proboszcza w jednym ze szkockich miast, udzielającego na co dzień sakramentów Chrztu św. i Ostatniego namaszczenia, spotykającego się z grzechami i dającego rozgrzeszenie, żywiącego pasję do „wykolejonego” człowieczeństwa, które jest mu powierzone, oraz przenikniętego pokornym pragnieniem dawania świadectwa chrześcijańskiej wiary. Oprócz akcji znajdujemy tu błyskotliwe refleksje (rozmowy z biskupem) świętego kapłana (i antykonformisty) o przywarach współczesności, które dzisiaj nazwalibyśmy „antropologicznymi”. Niektóre spostrzeżenia o sprawiedliwości i wojnie czy o powinności zajęcia przez chrześcijan stanowiska są wręcz profetyczne. Jest przerażenie kapłanów kinematografem, są spódnice, które stają się wciąż coraz krótsze, godny pożałowania konsumpcjonizm, którym społeczeństwo karmi ubogich. Ksiądz Smith domyśla się głębokiego sensu tego wszystkiego, podobnie jak wie, że problemem w gruncie rzeczy nie jest „ciało”, ale konieczność i gotowość przekazywania wszystkim Dobrej Nowiny. W pewnym momencie wzbudza gniew we współbraciach zgromadzonych na kapitule: „Nie miało sensu głoszenie Ewangelii tylko tym, którzy przychodzą do kościoła, by jej słuchać. Ewangelia powinna być głoszona również tym, którzy jej słuchać nie chcą” (s. 126). Jeden z kapłanów zauważa: „Ilekroć patrzę na surowość i brzydotę naszych miast przemysłowych, z głębi serca dziękuję Bogu Wszechmocnemu za to, że dał swemu Kościołowi tyle prześlicznych obrzędów i ceremonii” (s. 31). Także ksiądz Smith je kocha, ale wie, że to nie wystarcza. „Poezja jest tym szeptem, który rozlega się w sercu młodzieńczym” (s. 31) – mówi swojemu biskupowi, mając na myśli to, że pośród brzydoty i w „ciele” trzeba spotykać ludzkie serce.

 

Styl Marshalla jest stylem apologetycznym: sposób rozprawiania i argumentowania ma na celu potwierdzenie racjonalności i wiarygodności wiary. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego stylu, ponieważ jest to sposób „poznawania” rzeczywistości. Na każdej stronie świat widziany oczami księdza Smitha nie jest tym, czym się wydaje, albo lepiej: jest nie tylko tym, „ponieważ Bóg widzi inaczej niż świat”. Każdemu, nawet nieświadomemu gestowi, odpowiada Prawda. Każdej brzydkiej reklamie – piękno liturgii; każdemu grzechowi – Łaska. Nie jesteśmy już przyzwyczajeni patrzeć na rzeczywistość zgodnie z jej najgłębszą treścią. Przenikliwość Marshalla jest dobrym „przywołaniem”.

*zastępca redaktora naczelnego dziennika „Il Foglio”

 

BRUCE MARSHALL

Chwała córy królewskiej

tłum. J.J. Szczepański, wyd. 6, PAX, Warszawa 1995 

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją