Ślady
>
Archiwum
>
2015
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2015 (maj / czerwiec) Expo 2015 Czym karmi się człowiek? Temat, który ponagla chrześcijan, ponieważ "jest częścią życia". Obawa, że po wszystkich celebracjach pozostaną tylko slogany. I największa troska: "kultura odrzucenia". Podróż pośród prowokacji Stolicy Apostolskiej na światowej wystawie EXPO, gdzie sztuka spotyka miłość (caritas). Roberto Copello W znanym szwajcarskim opactwie benedyktyńskim Einsiedeln atmosfera klauzury jest wyjątkowo pogodna i odprężona: korytarze są bardzo przestronne i jasne; różowe i złote sztukaterie w kościele są radosne, jak w najlepszym alpejskim baroku; śpiew chorału gregoriańskiego pośród dawnych drewnianych stal chóru przepełnia serce i umysł. A w porze picia kawy w kuchni rozlegają się śmiechy zakonników. Także refektarz nie ma w sobie niczego mrocznego, a trwanie w ciszy podczas obiadu czy kolacji przy świętej lekturze wcale nie przeszkadza. Przed posiłkiem jednak każdy zakonnik bierze z szafy duże etui ze sztućcami, podpisane jego imieniem, które ma postać czarnej trumny. Jest też etui dla ewentualnego gościa, bezimienne. Jeść, mając zawsze na uwadze, przed oczami, swój los. Potrzeba ogromnej wolności, by żaden kęs nie stanął w gardle. Wolności właściwej wielkiej duchowej tradycji, w której życie i śmierć, jedzenie i post, przyjemność zasiadania do stołu i ból z powodu zła na świecie są nierozłącznymi elementami tego samego doświadczenia. Jedzenie i stół pojmowany jako miejsce biesiadowania pociągają za sobą zawsze otwartość na innych. Są częścią życia i dlatego muszą interesować Kościół. Ponieważ chrześcijan, jako że są dziećmi wcielonego Boga, „interesują wszystkie przejawy człowieczeństwa” – w ten sposób arcybiskup Mediolanu kardynał Angelo Scola uzasadnia racje, dla których Kościół postanowił wziąć udział w światowej wystawie Expo 2015, przyłączając się niejako do intencji wyrażonych w jej tytule: „Wyżywić planetę, energia dla życia”. Temat piękny i wymagający, być może zbyt wymagający. Do tego stopnia, że niektórzy obawiają się, że po sześciu miesiącach świętowania, a może nawet hulanek, pozostanie tylko piękny slogan z deklaracjami polityków, manifestami organizacji pożytku publicznego i wieloma mądrymi konferencjami, przekazany ostatecznie ONZ jako „Karta Mediolańska”, która nie wiadomo, w jakim stopniu może wpłynąć na losy narodów oraz decyzje rządów, na miliardy istnień ludzkich, które kładą się spać głodne, i na dwa miliardy budzące się z nadwagą.
Bogactwo albo istota. Zrozummy się dobrze: naprawdę trzeba mieć nadzieję, że światowa wystawa w Mediolanie przełoży się na moment refleksji i działania. Ale w pierwszej chwili mogła pojawić się pewna wątpliwość na widok części publiczności przemierzającej milion metrów kwadratowych wystawy, jak gdyby znajdowała się w Kukanii, krainie obfitości i rozkoszy (symbolem tego miejsca, podobnie jak EXPO, także jest drzewo…), poszukującej najpopularniejszego aktualnie kucharza albo bohaterów MasterChefa, rozdziawiającej ze zdziwienia usta na widok 58 pawilonów, często zaprojektowanych przez sławnych architektów albo mających się takimi wkrótce stać, uganiającej się po mieście za przyjemnymi wydarzeniami i odbywającymi się „poza ekspozycją” pokazami gotowania. W obliczu tak wielkiego popisywania się bogactwem gastronomicznym i architektonicznym pawilon Stolicy Apostolskiej, jeden z najmniejszych na Expo 2015 (15 m x 25 m, w sumie 375 metrów kwadratowych), wydaje się skromny pod względem formy i treści, czyli tego, w jaki sposób się przedstawia i do czego odsyła. Ma podwójny tytuł („Nie tylko chlebem” i „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”), wypisany na zewnętrznych ścianach pełną lekkości czcionką ze stali, przetłumaczony na 13 języków. Są to, jak wyjaśnia kardynał Gianfranco Ravasi, generalny komisarz Stolicy Apostolskiej ds. Expo, „stwierdzenia, które odsyłają zarówno do szerokiej i integralnej, niezredukowanej wizji ludzkich potrzeb, jak i do konkretu, który nie zapomina o codzienności z jej zagrożeniami i wymogami”.
Resztki i sztuka. Watykański pawilon, który prezentuje się jako kamienny blok, kosztował trzy miliony euro (kwota, która oczywiście wzbudziła dyskusje). Powstał z uwzględnieniem prowokacji rzuconych światu przez papieża Franciszka w ciągu dwóch pierwszych lat jego pontyfikatu (zwłaszcza kiedy w orędziu na Światowy Dzień Żywności 2013 grzmiał przeciwko „skandalowi” głodu i niedożywienia, a w ramach stosowania środka zaradczego na tę sytuację zaprosił przede wszystkim do „wychowywania się do solidarności”), i ma na uwadze konieczność proponowania Jezusa Chrystusa, prawdziwego Chleba, który zstąpił z Nieba, jako jedynego autentycznego pożywienia potrafiącego zaspokoić potrzeby każdego człowieka. Niemała prowokacja w sercu Zachodu, który skłania się ku ubóstwieniu jedzenia (co więcej, dzisiaj mówi się food) niczym złotego cielca, a jego twórców gloryfikuje jak prawdziwe gwiazdy, a nawet maitre-à-penser [guru – przyp. red.]. Oto więc cztery strefy tematyczne pawilonu przypominają właśnie o trosce papieża wynikającej z „kultury odrzucenia” – termin, który łączy się także z marnowanym i wyrzucanym jedzeniem – i uwydatniają wymiary, które najbardziej leżą na sercu Ojcu Świętemu: ekologiczny („Ogród do pielęgnowania”), ekonomiczny i solidarny („Dzielenie się pożywieniem”), edukacyjny („Posiłek, który wychowuje”), teologiczno-religijny („Chleb uobecniający Boga w świecie”). Są to tak naprawdę zrozumiałe zaproszenia do zastanowienia się nad wiarą, sprawiedliwością, pokojem, ekologią, ekonomią, stosunkami między narodami. I by nie zapominać o czterech milionach osób w samych tylko Włoszech (z czego 70% to Włosi) żyjących poniżej progu ubóstwa i wspieranych przez 15 tysięcy struktur charytatywnych, w przeważającej części o charakterze religijnym. Tuż przy wejściu do pawilonu, gdzie każdy gość zostaje powitany osobiście, znajduje się seria fotografii, zarówno wydrukowanych, jak i wyświetlanych, które „poprzez twarze ludzi opowiadają o nowych rodzajach ubóstwa” – wyjaśnia ksiądz prałat Giovanni Dal Toso, sekretarz Papieskiej Rady „Cor Unum”. Na ścianie naprzeciw trzy krótkie, czterominutowe filmy nakręcone w Burkina Faso, Ekwadorze i w Iraku – a poświęcone tematowi darmowości, miłości (caritas) i ojcostwa – pokazują odpowiedź Kościoła na dramaty tego, kto żyje na peryferiach egzystencji – odpowiedź nie pod znakiem polityki pomocy społecznej, ale współdzielenia. W tych dziełach dostrzega się pragnienie zakomunikowania, że, jak mówi Ojciec Święty, „Kościół nie jest organizacją pożytku publicznego, ale historią miłości” i że dla chrześcijan idea wykarmienia świata oznacza o wiele więcej niż napełnienie brzucha. Jest także mała przestrzeń na wielką sztukę, z dwoma potrydenckimi arcydziełami: przez pierwsze trzy miesiące będzie wystawiona Ostatnia wieczerza Tintoretta (z kościoła San Trovaso w Wenecji), a przez kolejne trzy miesiące arras wykonany na podstawie rysunku Rubensa, zatytułowany Ustanowienie Eucharystii (z Muzeum Diecezjalnego w Ankonie). Umieszczony w centrum pawilonu technologiczny stół interaktywny wprowadza przy pomocy wymyślnych czujników do współdzielenia doświadczeń, pod znakiem biesiadowania i społecznej interakcji.
Poza EXPO. W ciągu sześciu miesięcy trwania EXPO archidiecezja mediolańska dokona wielu prowokacji. Na otwarciu, które miało miejsce 18 maja na placu przed katedrą, odbyło się wielkie artystyczne widowisko, z wykorzystaniem elementów sztuki, muzyki i teatru, którego kulminacyjnym momentem była adoracja eucharystyczna; następnie 7 czerwca, kiedy EXPO trwało już na dobre, odbyły się publiczne obchody Uroczystości Bożego Ciała; 5 września natomiast będzie miało miejsce Święto Stworzenia, tradycja podtrzymywana przez chrześcijan ze Wschodu, przeniesiona na lombardzką ziemię: od mediolańskich ulic, przez okoliczne opactwa, po piemonckie i lombardzkie Sacri Monti; wreszcie po sześciu miesiącach poświęconych jedzeniu w różnych jego postaciach, nic lepszego niż zakończenie wielkim ekumenicznym i międzyreligijnym postem27 października, pod znakiem dialogu i ascezy, „by przypomnieć sobie o wadze powrotu do kontemplacji, zdumiewania się, a także o znaczeniu sprawiedliwości i solidarności” – podkreśla arcybiskup Luca Bressan, wikariusz ds. kultury archidiecezji mediolańskiej. A tymczasem poza EXPO, w byłym parafialnym teatrze Greco powstał ambrozjański refektarz, gdzie miłość (caritas) spotyka sztukę, bo potrzeba zostaje zaspokojona poniekąd także przez sztukę, wraz z dziełami Paladina i największych na świecie mistrzów kuchni, którzy przekształcają w kuchnię wysokich lotów pozostałości zbierane codziennie w pawilonach EXPO. Niezliczone są inicjatywy towarzyszące, poprzez które wierzący, poza i na wystawie EXPO, wyrażają swój punkt widzenia na temat jedzenia i wagi żywienia, który ma bardzo duże znaczenie symboliczne, rytualne i antropologiczne. Przychodzi na myśl wielki przewodnik gastronomiczny, jakim jest Biblia, i znaczące miejsce, jakie zajmuje w nim jedzenie. Polecenie opiekowania się Ziemią. Przaśne chleby składane w ofierze Panu. Baranki i manna zebrana na pustyni. Kraj miodem i mlekiem płynący, synonim Ziemi Obiecanej. Mesjańskie i weselne uczty. A następnie Ewangelia: o rozmnożeniu chleba, o winie z Kany Galilejskiej, o rozmnożeniu ryb. I to zdanie Jezusa: „Dajcie im jeść!” (Łk 9, 13).
ZDJĘCIA
|