Ślady
>
Archiwum
>
2015
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2015 (maj / czerwiec) Listy Pietro nie jest swojÄ chorobÄ , jest darem i inne... PIETRO NIE JEST SWOJÄ CHOROBÄ, JEST DAREM Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, wracam z tych rekolekcji wdziÄczna za to, Ĺźe po raz kolejny zostaĹam przyprowadzona do Chrystusa. Za kilka dni wypada comiesiÄczna kontrola lekarska Pietra, mojego 4-letniego syna. Po walce z chĹoniakami od paĹşdziernika co miesiÄ c chodzimy na takie wizyty. SÄ to terminy, nad ktĂłrymi nieustannie ciÄ Ĺźy niebezpieczeĹstwo zredukowania rzeczywistoĹci do rozpaczy z powodu prawdopodobieĹstwa odnowienia siÄ choroby. Regularnie jednak, a podczas tych rekolekcji jak nigdy wczeĹniej, pojawia siÄ dotykalna obecnoĹÄ Chrystusa, teraz, tutaj, ktĂłra mnie przebudza i jest zwornikiem wszystkiego. Pietro jest tutaj. Pietro nie jest swojÄ chorobÄ , Pietro jest darem, on sam jest dotykalnym znakiem tej ObecnoĹci i mogÄ byÄ tylko za to wdziÄczna. Chrystus jest centrum. Jestem tego pewna. W caĹej dramatycznoĹci proszÄ, by moja wiara dojrzaĹa, wciÄ Ĺź coraz intensywniej przeĹźywajÄ c rzeczywistoĹÄ w caĹkowitej wdziÄcznoĹci. ModlÄ siÄ o zdrowie dla Pietra, ale z wiarÄ , Ĺźe jeĹli nie jest wolÄ Boga jego powrĂłt do zdrowia, tak jest dla nas najlepiej. PoniewaĹź dziÄki ObecnoĹci zmartwychwstaĹego Chrystusa takĹźe to ma sens i nie pozostajemy sami, by stawiaÄ temu czoĹa. Laura, Magdeburg (Niemcy) PO REKOLEKCJACH âMAMO, JAK BYĹO?â NajdroĹźszy ksiÄĹźe JuliĂĄnie, poranek nastÄpnego dnia po Rekolekcjach Bractwa byĹ ponury i deszczowy. Gdy odwoziĹam mojego syna do szkoĹy, zapytaĹ mnie o ostatnie dni. OpowiedziaĹam mu o tym gĹosie, o tym spojrzeniu, po raz kolejny skierowanemu na mnie, i nie potrafiĹam przestaÄ, poniewaĹź miaĹam oczy i serce przepeĹnione tym, co zobaczyĹam i usĹyszaĹam. Na co on: âMamo, jak to jest, Ĺźe ja dzisiaj rano w taki brzydki dzieĹ nie mam na nic ochoty, a dla ciebie jakby ĹwieciĹo sĹoĹce?â. Nawet nie wiesz, jak to siÄ dzieje, ale ta ObecnoĹÄ w spojrzeniu to On, a ten, kogo spotyka⌠widzi. Monica TEN OBRAZEK W PORTFELU SZEFA NajdroĹźszy ksiÄĹźe JuliĂĄnie, pracujÄ w banku. WrĂłciĹem z rekolekcji po raz pierwszy wolny od czÄsto spotykanej sentimental confusion [sentymentalnego zamÄtu â przyp. red.], ale ogarniÄty gĹÄbokÄ i przeogromnÄ wdziÄcznoĹciÄ za znajdowanie siÄ we wnÄtrzu tej przygody, jakÄ jest Ruch i przyjaĹşĹ, ktĂłra nigdy mnie nie opuszcza. PiszÄ do ciebie, by opowiedzieÄ ci o pewnym niewiarygodnym epizodzie, ktĂłry przydarzyĹ mi siÄ w miejscu pracy, gdzie wszystko jest potwierdzeniem cynizmu, zysku i obojÄtnoĹci. W tym tygodniu mĂłj szef wzywa mnie do swojego biura, by porozmawiaÄ o sprawie dotyczÄ cej pracy. Potem niespodziewanie pyta mnie: âA czy w ubiegĹy piÄ tek wziÄ ĹeĹ urlop, Ĺźeby pojechaÄ na rekolekcje CL? Czy nie odbywajÄ siÄ one w tym wĹaĹnie czasie?â. Gdy usĹyszaĹem to pytanie, zaczÄĹy mnie oblewaÄ zimne poty. Widzisz, oto moja maĹa wiara: jeĹli doĹwiadczenie, ktĂłre mnie wciÄ gnÄĹo jest czymĹ najwiÄkszym i najprawdziwszym, dlaczego nie odpowiedzieÄ zdecydowanie âtakâ, ale szukaÄ wykrÄtĂłw, tak jak ja to zrobiĹem? W istocie, na jego pytanie odpowiedziaĹem innym pytaniem: âDlaczego mnie o to pytasz?â. On spojrzaĹ na mnie, a potem zrozumiawszy po mojej twarzy, Ĺźe rzeczywiĹcie byĹem na rekolekcjach, wyciÄ gnÄ Ĺ ze swojego portfela obrazek ksiÄdza Giussaniego. Niewiarygodne. MĂłj szef, z uniewaĹźnionym maĹĹźeĹstwem, w drugim zwiÄ zku, od niedawna ojciec dwĂłch przeĹlicznych dziewczynek zaczyna opowiadaÄ mi kawaĹek swojej historii, a najbardziej uderzyĹo mnie to jego wyznanie: âWiesz, Alberto, Ĺźe sĹyszaĹem ksiÄdza Giussaniego na Ĺźywoâ, a kiedy mi to powiedziaĹ, jego oblicze siÄ przemieniĹo, jego oczy mĂłwiĹy mi, Ĺźe takĹźe jego zafascynowaĹ ten sam powab, ktĂłry zafascynowaĹ mnie. Potem daĹ mi do zrozumienia, Ĺźe w jego historii wydarzyĹo siÄ coĹ, co oddaliĹo go od Ruchu, ale w swoim portfelu nosi ten obrazek. WĂłwczas przyszĹo mi na myĹl, Ĺźe czÄsto powtarzamy miÄdzy sobÄ : moĹźesz odejĹÄ, moĹźesz oddaliÄ siÄ od tej historii, ale gdy raz jÄ spotkaĹeĹ, gdy raz ciÄ pochwyciĹa, juĹź ciÄ nie opuĹci. JeĹli spotykasz PrawdÄ, to na zawsze. I dotyczy to wszystkich. I tak wĹaĹnie jest, poniewaĹź kiedy mĂłj szef zaczÄ Ĺ mĂłwiÄ o ksiÄdzu Giussanim, miaĹ promienne spojrzenie, pomimo tego wszystkiego, co mogĹo mu siÄ przydarzyÄ, a o czym ja nie wiem. JakÄ Ĺź przygodÄ jest Ĺźycie! Alberto âTERAZ ODCZUWAM SPOKĂJ WOBEC SAMEGO SIEBIEâ PiszÄ, by opowiedzieÄ wam o pewnym spotkaniu. MĂłj przyjaciel Alessandro, przebywajÄ cy w Newcastle niedaleko Durham w zwiÄ zku z doktoratem, pewnego dnia zamienia dwa sĹowa z kolegÄ z kursu pochodzÄ cym z PoĹudniowej Afryki, ktĂłry pyta go, jak to siÄ dzieje, Ĺźe zawsze jest uĹmiechniÄty. Alessandro z wyróşniajÄ cÄ go prostotÄ mĂłwi mu, Ĺźe spotkanie z Jezusem odmieniĹo jego Ĺźycie. Niel â tak ma na imiÄ chĹopak â zdumiony i zaciekawiony kilka dni później postanawia pĂłjĹÄ z nim na MszÄ Ĺw. TydzieĹ później Alessandro zaprasza go na SzkoĹÄ WspĂłlnoty w Durham. Na pierwszym spotkaniu Niel opowiada, dlaczego zbliĹźyĹ siÄ do Alessandro. Na nastÄpnym sĹucha z wielkÄ uwagÄ , nic nie mĂłwiÄ c. Na trzecie wraca, przeczytawszy ZmysĹ religijny, w ktĂłrym zapisaĹ mnĂłstwo pytaĹ. Od tamtej pory przez cztery miesiÄ ce, po ktĂłrych miaĹ powrĂłciÄ do swojego kraju, uczestniczyĹ we wszystkich spotkaniach. Pewnego dnia na Szkole WspĂłlnoty powiedziaĹ nam: âKochani, od lat przeĹźywam gĹÄboki niepokĂłj, na ktĂłry nie potrafiÄ odpowiedzieÄ. Dotyczy on sensu mojego Ĺźycia, uĹźytecznoĹci tego, co robiÄ, itd. PrzeczytaĹem Nietzschego i wielu innych filozofĂłw, nie znajdujÄ c wĹaĹciwych odpowiedzi. Poznanie was i lektura ksiÄdza Giussaniego przebudziĹy mnie caĹkowicie, wydaje mi siÄ, Ĺźe odnalazĹem drogÄ. Jest jednak fakt waĹźniejszy od wielu sĹĂłw: po wielu latach wreszcie przesypiam noc. Odczuwam spokĂłj wobec samego siebieâ. Ten chĹopak wyraziĹ potem pragnienie przyjÄcia Chrztu Ĺw. i podÄ Ĺźania za Ruchem w PoĹudniowej Afryce. ZaopatrzyliĹmy go w kontakty do przyjacióŠz Afryki i teraz, kiedy wrĂłciĹ do swojego kraju, dalej uczÄszcza na SzkoĹÄ WspĂłlnoty. To prawda, Ĺźe podÄ ĹźajÄ c do koĹca za propozycjÄ ksiÄdza Giussaniego, a teraz ksiÄdza CarrĂłna, otrzymujemy wiÄcej od tego, co moĹźemy sobie wyobraziÄ, i Ĺźe kaĹźdy aspekt Ĺźycia nabiera nowego smaku. Michele, Durham (Wielka Brytania) REFERENDUM W IRLANDII: ZACZYNA SIÄ OD JEDNEGO Nazajutrz po zwyciÄstwie âtakâ w referendum dotyczÄ cym legalizacji maĹĹźeĹstw homoseksualnych tytuĹy irlandzkich mediĂłw nie mogĹy byÄ bardziej pompatyczne: âPoczÄ tek nowej epokiâ, âNowa Irlandia latarniÄ cywilizacji dla Ĺwiataâ. PrzeciwstawiajÄ siÄ im reakcje pokonanych: âKoniec pewnej epokiâ, âKoniec obecnoĹci KoĹcioĹa w spoĹeczeĹstwieâ. CaĹkowity brak tolerancji wobec jakiegokolwiek argumentu natury prawnej, spoĹecznej lub innej, reprezentowanych przez opowiadajÄ cych siÄ za ânieâ, nazywanych bigotami i kretynami, nie pozostawia niemal Ĺźadnych wÄ tpliwoĹci, Ĺźe tak naprawdÄ ânie byĹo Ĺźadnej rozgrywkiâ. StÄ d zupeĹnie zrozumiaĹa zĹoĹÄ pokonanych, nie tylko z powodu wyniku, ale takĹźe sposobu, w jaki rezultat zostaĹ osiÄ gniÄty. Ale zamiast przeprowadzaÄ analizÄ, chciaĹbym raczej powiedzieÄ o swoim doĹwiadczeniu. ZdumiaĹem siÄ tym, Ĺźe nie byĹem zĹy, ani tym bardziej nie czuĹem siÄ pokonany. Dlatego chciaĹbym opowiedzieÄ o epizodzie, ktĂłry przytrafiĹ mi siÄ dokĹadnie nastÄpnego dnia po gĹosowaniu. Jako Ĺźe byĹa to UroczystoĹÄ ZesĹania Ducha ĹwiÄtego, uczestniczyĹem w ceremonii, ktĂłrej co roku z tej okazji przewodniczy arcybiskup Dublina. WzruszyĹem siÄ, gdy zobaczyĹem koĹcióŠwypeĹniony ludĹşmi ze wszystkich stron Ĺwiata. PrzyszĹy mi na myĹl sĹowa ksiÄdza CarrĂłna z Rekolekcji Bractwa, komentujÄ cego to, co wydarzyĹo siÄ w ZesĹanie Ducha ĹwiÄtego: âTylko Chrystus, mocÄ swojego Ducha, moĹźe byÄ adekwatnym wyjaĹnieniem ludu zrodzonego z Paschy. Piotr caĹy jest zdominowany obecnoĹciÄ zmartwychwstaĹego Chrystusa i moĹźe patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ, nie zatrzymujÄ c siÄ na tym, co powierzchowne, przezwyciÄĹźajÄ c wszelkiego rodzaju redukujÄ cÄ interpretacjÄâ. MiaĹem ten lud przed swoimi oczami. Poza katedrÄ ĹwiÄtowano wyzwolenie ziemi ĹwiÄtego Patryka od KoĹcioĹa; w Ĺrodku ludzie róşnego koloru i pochodzenia byli dotykalnym znakiem zwyciÄstwa Zmartwychwstania. Nie nam decydowaÄ o metodzie, jakÄ wybiera Tajemnica, by dotrzeÄ do nas teraz. To nie my decydujemy o tym, w jaki sposĂłb objawia siÄ za kaĹźdym razem zwyciÄstwo zmartwychwstaĹego Chrystusa. A uĹmiechniÄte oblicze chiĹskiej rodziny podczas obchodĂłw UroczystoĹci PiÄÄdziesiÄ tnicy byĹo bardziej przekonywujÄ cym i silniejszym znakiem od jakiejkolwiek zĹoĹci lub rozczarowania z powodu referendum. OczywiĹcie pozostaje gorycz z powodu tego, w jaki sposĂłb zostaĹa przeprowadzona kampania, pozostaje bĂłl z powodu tysiÄcy mĹodych, ktĂłrzy gĹosowali na âtakâ, niesieni pozbawionÄ racji falÄ emocji, Ĺatwe ofiary mody i wĹadzy. Nic jednak nie moĹźe mi odebraÄ spojrzenia potrafiÄ cego dowartoĹciowaÄ caĹe moje czĹowieczeĹstwo, ktĂłre odkryĹem, spotykajÄ c Chrystusa. RozmawiajÄ c z jednym z moich przyjaciĂłĹ, zaĹamanym tym, co siÄ staĹo, spontanicznie powiedziaĹem, Ĺźe ten âkryzysâ w pewien sposĂłb pomaga nam utoĹźsamiÄ siÄ z Janem, kobietami oraz innymi uczniami zgromadzonymi wokóŠMaryi po UkrzyĹźowaniu. Kto wie, ile mieli pytaĹ, jak bardzo siÄ bali po tym, co widzieli. Ale przeraĹźenie czy nawet rozczarowanie z powodu godnej poĹźaĹowania postawy ich przywĂłdcĂłw â wystarczy pomyĹleÄ o Piotrze â nie mogĹy odebraÄ im ĹwiadomoĹci tego, co zobaczyli i czego doĹwiadczyli. I to przygotowaĹo ich do rozpoznania Chrystusa po Zmartwychwstaniu, nawet jeĹli byĹ to sposĂłb, ktĂłrego siÄ nie spodziewali. Z pokornÄ pewnoĹciÄ wyznajÄ, Ĺźe w moim przypadku jest tak samo. Odkrywam siebie na nowo, nie pokonanego, ale pragnÄ cego dostrzec sposĂłb, w jaki Chrystus dotrze do mnie tu i teraz w Irlandii. To, dziÄki Bogu, nie pokrywa siÄ z jakÄ Ĺ ustawÄ lub jej odrzuceniem. Jeden z komentatorĂłw pytaĹ mnie na Ĺamach jednego z najwiÄkszych irlandzkich dziennikĂłw: âCzym wypeĹnimy pustkÄ pozostawionÄ przez KoĹcióŠteraz, gdy siÄ go pozbyliĹmy?â. Jestem wdziÄczny, poniewaĹź spotkaĹem kogoĹ, kto objawiĹ mi wĹaĹnie naturÄ tej pustki, tej potrzeby. To znajduje siÄ u korzeni braku poczucia, Ĺźe jest siÄ zwyciÄĹźonym, a nawet ludzkiej sympatii wobec wznoszÄ cych toasty za New Beginning. I tak naprawdÄ chodzi o nowy poczÄ tek. PrzychodzÄ na myĹl sĹowa ksiÄdza Giussaniego po przeprowadzonym we WĹoszech referendum w sprawie aborcji. Temu, kto mĂłwiĹ, by zaczÄ Ä na nowo od tych 32% przegranych, odpowiadaĹ, zapraszajÄ c, by rozpoczÄ Ä na nowo od Jednego. TakĹźe tutaj, w Irlandii, nie chodzi o rozpoczynanie od 38%, ktĂłre sprzeciwiĹy siÄ homoseksualnym maĹĹźeĹstwom, ale od tego Jednego, od Jezusa z Nazaretu, ktĂłry jako pierwszy spojrzaĹ na czĹowieka takim, jakim on jest, objawiajÄ c mu prawdziwÄ naturÄ potrzeby i pragnienia mojego i wszystkich, ustanawiajÄ c w ten sposĂłb warunki do autentycznego postÄpu i koegzystencji. RozpoczÄcie na nowo od Chrystusa, uznanie Go obecnego tu i teraz poprzez KoĹcióŠi charyzmat ksiÄdza Giussaniego, za ktĂłrym podÄ Ĺźam, nie odpowiada opĹakiwaniu tego, co siÄ przegraĹo, ani usiĹowaniu odzyskania tego poprzez rzucanie siÄ w tÄ czy w innÄ bitwÄ. Oznacza natomiast proste uznanie towarzystwa Chrystusa, Jego peĹnego miĹosierdzia spojrzenia potrafiÄ cego rozbudziÄ najprawdziwsze pragnienie kaĹźdego czĹowieka w kaĹźdym czasie i w kaĹźdym miejscu. Kampania zostaĹa przeprowadzona w imiÄ rĂłwnoĹci. Nie czujÄ siÄ przegrany, poniewaĹź dana mi zostaĹa Ĺaska pĂłjĹcia do ĹşrĂłdĹa gĹÄbszego od tej rĂłwnoĹci. I nieustannie mogÄ ĹźebraÄ o tÄ ĹaskÄ. Mauro, Dublin (Irlandia) AMPARO, KSIÄDZ GIUSSANI I METODA BOGA Po tym, jak razem byliĹmy uczyniÄ gest charytatywny, zaprosiliĹmy wszystkich do domu, by oglÄ dnÄ Ä film o ksiÄdzu Giussanim, ktĂłry byĹ emitowany podczas Spotkania Odpowiedzialnych. Po tym wydarzeniu pozostaĹam z pragnieniem zaproszenia wielu innych przyjacióŠi znane mi osoby, ktĂłrych tam nie byĹo. WĹrĂłd nich kilka mam szkolnych kolegĂłw moich dzieci, ktĂłre po naszym wyjeĹşdzie do WĹoch na audiencjÄ miaĹy do mnie mnĂłstwo pytaĹ o Ruch. PokazaĹam im fragmenty filmu i inne materiaĹy. ZaczÄĹam myĹleÄ o publicznej projekcji filmu i prezentacji wystawy o ksiÄdzu Giussanim âOd mojego Ĺźycia dla waszegoâ. Wtedy przyszĹo mi na myĹl centrum handlowe w naszej okolicy, w ktĂłrym jest takĹźe przestrzeĹ na wydarzenia kulturalne. W ten sposĂłb umĂłwiĹam siÄ na rozmowÄ z dyrektorkÄ ds. marketingu tegoĹź centrum. Pani nie mogĹa uwierzyÄ, Ĺźe byliĹmy zainteresowani podjÄciem takiego gestu w publicznym, laickim miejscu. Bardzo siÄ zdziwiĹa. Kiedy wydawaĹa siÄ juĹź prawie przekonana, zamilkĹa, po czym powiedziaĹa, Ĺźe nigdy nie rozmawiaĹa o wierze ze swoimi kolegami z pracy; nie wiedziaĹa nawet, jakiego sÄ wyznania. A wiÄc trzeba byĹo poruszyÄ tÄ kwestiÄ na spotkaniu z caĹÄ zaĹogÄ , by siÄ przekonaÄ, co o niej myĹlÄ . Potem na koniec powiedziaĹa mi: âPoza tym nie widzÄ problemu. Gdyby przyszedĹ do mnie buddysta i powiedziaĹ o dobru, jakie ktoĹ czyni dla innych, i chciaĹby, by wszyscy je poznali, moglibyĹmy postÄ piÄ w taki sam sposĂłb. SprĂłbujemy. Te osoby czyniÄ dobro dla spoĹeczeĹstwaâ. Zadowolona z rozmowy pozostawiĹam jej wystawÄ. W minionym tygodniu wydarzyĹo siÄ natomiast coĹ innego: na rozmowÄ wezwaĹa mnie dyrektorka szkoĹy, w ktĂłrej uczy Amparo, cĂłrka naszych przyjaciĂłĹ. Jest to rodzina, ktĂłrÄ znamy od kilku lat, razem rozprowadzamy czasopismo âHuellasâ [hiszpaĹska wersja âĹladĂłwâ â przyp. red.] po Mszy Ĺw. w parafii. Amparo duĹźo jej mĂłwiĹa o tym, czym Ĺźyje w Ruchu, i opowiedziaĹa takĹźe o âpromykachâ [SzkoĹa WspĂłlnoty dla najmĹodszych dzieci z Ruchu â przyp. red.] z uczniami. Sprawa zainteresowaĹa bardzo dyrektorkÄ, poniewaĹź szkoĹa jest Ĺwiecka, przyjmuje uczniĂłw róşnego wyznania, a ona chciaĹaby zaproponowaÄ im coĹ, co âporuszyĹoby ich sercaâ, bo niepokoi jÄ okazywany przez uczniĂłw powszechny brak zainteresowania czymkolwiek. RozstaĹyĹmy siÄ z postanowieniem, zasugerowanym przez Amparo, znalezienia formy, by zaproponowaÄ jakieĹ spotkanie. Nie wiem, co siÄ wydarzy, ale kiedy Amparo poprosiĹa mnie o pomoc, âby lepiej wytĹumaczyÄ wszystko dyrektorceâ, przypomniaĹa mi siÄ âmetoda Bogaâ wybierania jednej osoby, by dotrzeÄ do wszystkich! To samo w jednoznaczny sposĂłb widziaĹam na placu Ĺw. Piotra. Carolina, Buenos Aires (Argentyna) PATRZÄ NA MOICH UCZNIĂW PO MASAKRZE W KENII PatrzÄ na moich uczniĂłw w szkole tutaj w Nairobi, na dzieci moich przyjaciĂłĹ, do ktĂłrych jestem bardzo przywiÄ zana, i myĹlÄ: jaki Ĺwiat na nie czeka? Gdzie bÄdÄ musiaĹy ĹźyÄ? Wzdragam siÄ na myĹl o tym. Gazety na poczÄ tku zastosowaĹy porzÄ dnÄ cenzurÄ, takĹźe po to, by zapobiec szerzeniu siÄ paniki, potem dodaĹy mroĹźÄ ce krew w ĹźyĹach szczegĂłĹy o tym, jak 2 kwietnia przebiegaĹy wydarzenia masakry w Kenii. Trzeba by wpaĹÄ w rozpacz, tymczasem coraz mocniej jaĹnieje pewnoĹÄ, Ĺźe tylko to, co spotkaliĹmy, jest odpowiedziÄ na to, co siÄ wydarza. WĂłwczas z jeszcze wiÄkszym entuzjazmem wracam do mojej pracy, pewna, Ĺźe budujÄ dobro dla mnie, moich uczniĂłw i dzieci przyjaciĂłĹ. Teraz wzmogĹy siÄ kontrole przy wejĹciach do centrĂłw handlowych i we wszystkich innych miejscach. Ale co tak naprawdÄ moĹźemy zrobiÄ? Z pewnoĹciÄ czujemy, Ĺźe nasze Ĺźycie jest zagroĹźone, a to, Ĺźe jesteĹmy, nie jest Ĺźadnym pewnikiem, to, Ĺźe mamy kolejny dzieĹ przed sobÄ , ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe przyjaciele ĹźyjÄ i Ĺźe majÄ siÄ dobrze, i proszenie, by byli zawsze. NiektĂłrzy przyjaciele pisali do nas z zapytaniem, czy wĹrĂłd ofiar byĹ ktoĹ z uczniĂłw naszej szkoĹy. Na myĹl o tym przeszĹy mi ciarki po plecach. Nic o tym nie wiem, ale jest tak, jakby ci, ktĂłrzy zginÄli, ktĂłrych nie znaĹam, przynaleĹźeli do mnie: byli i tak moi, stworzeni do tego, by ĹźyÄ i byÄ szczÄĹliwymi. To okrucieĹstwo czyni mnie wdziÄczniejszÄ i pewniejszÄ spotkania, ktĂłre staĹo siÄ moim udziaĹem, i jest tym, co mam nadziejÄ przydarzy siÄ moim uczniom i ze wzglÄdu na niÄ wiem, Ĺźe czeka na nich dobro. Patrizia, Nairobi (Kenia) OTO, CZYM JEST CAĹKOWICIE LUDZKA DROGA MĂłj syn Pedro ma jeden chromosom wiÄcej, jest dzieckiem z zespoĹem Downa. Pewnego dnia jedna z osĂłb sprowokowaĹa mnie, zwracajÄ c mi uwagÄ, Ĺźe Pedro zawsze zachowywaĹ siÄ cicho na naszych spotkaniach. OdpowiedziaĹam, Ĺźe on nie zna innego sposobu Ĺźycia, poniewaĹź od najmĹodszych lat przyprowadzaĹam go do Ruchu. W kaĹźdym razie zrodziĹa siÄ we mnie wÄ tpliwoĹÄ, Ĺźe moĹźe nie pokazaĹam mu rzeczywistego Ĺźycia, Ĺźe zmuszaĹam go do Ĺźycia w Ruchu i Ĺźe przychodzi tylko dlatego, Ĺźe nie dajÄ mu innego wyboru. W grudniu miaĹ miejsce adwentowy dzieĹ skupienia: tego dnia moi siostrzeĹcy mieli siÄ udaÄ do parku Ibirapuera, by pojeĹşdziÄ na deskorolkach. MĂłj najstarszy syn Andrè chciaĹ wziÄ Ä udziaĹ w dniu skupienia, dlatego nalegaĹam na Pedra, by poszedĹ z kuzynami. W gruncie rzeczy zabawa z deskorolkami powinna byÄ przyjemniejsza od uczestniczenia w dniu skupienia. Ale Pedro nie chciaĹ z nimi pĂłjĹÄ i w sobotÄ wieczorem poszliĹmy spaÄ, nie podejmujÄ c Ĺźadnej decyzji. W niedzielÄ rano wstaĹam wczeĹnie i ponownie zaproponowaĹam mu pĂłjĹcie do parku, przyjechaĹabym po niego po spotkaniu. SpÄdzenie caĹego dnia na sĹuchaniu ksiÄdza Vando, w ciszy, jedzÄ c tylko maĹÄ przekÄ skÄ i biorÄ c udziaĹ w assemblei, byĹoby doĹÄ nudne dla kogoĹ, kto niczego nie rozumie. Ale Pedro nie daĹ siÄ namĂłwiÄ, chciaĹ pĂłjĹÄ ze mnÄ . Nie mogĹam zrozumieÄ, ale wziÄĹam go ze sobÄ . UsiadĹ, sĹuchaĹ, wziÄ Ĺ udziaĹ we Mszy Ĺw., po czym wrĂłciliĹmy do domu. Tego dnia powiedziaĹam takĹźe kilku przyjacioĹom, Ĺźe Pedro ma wkrĂłtce przystÄ piÄ do Pierwszej Komunii Ĺw. W pewnym momencie w ciÄ gu tygodnia, w domu, usĹyszaĹam sĹowa i piosenki z dnia skupienia: na poczÄ tku myĹlaĹam, Ĺźe to tylko moja wyobraĹşnia, zwaĹźywszy, Ĺźe piosenki znam od lat. Po chwili jednak weszĹam do pokoju Pedra. To on sĹuchaĹ piosenek i wystÄ pienia ksiÄdza Vando, ktĂłre nagraĹ. ByĹam zaskoczona, chciaĹo mi siÄ pĹakaÄ, poniewaĹź niespodziewanie zdaĹam sobie sprawÄ, czym jest âcaĹkowicie ludzka drogaâ, zdanie, ktĂłre sĹyszÄ od lat, a ktĂłre nigdy nie wydaĹo mi siÄ tak zrozumiaĹe. W tamtej chwili pojÄĹam, Ĺźe nie trzeba rozumieÄ wszystkiego, poniewaĹź takĹźe psy jedzÄ okruchy spadajÄ ce ze stoĹu ich wĹaĹcicieli. Nie ma dychotomii, jest tylko droga proponowana wszystkim. MĂłj syn przystÄ piĹ do Pierwszej Komunii Ĺw., byĹ zdumiewajÄ cy: byĹ naprawdÄ szczÄĹliwy, a ja zauwaĹźam, Ĺźe kiedy idziemy na MszÄ Ĺw., on jest najbardziej z nas wszystkich zadowolony, poniewaĹź wie, Ĺźe idzie przystÄ piÄ do Komunii Ĺw., a we mnie roĹnie wdziÄcznoĹÄ dla ksiÄdza JuliĂĄna, ksiÄdza Vando oraz dla wszystkich naszych przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy przyjmujÄ moje dziecko w tym towarzystwie. Cida, Sao Paolo (Brazylia) DROGA KRZYĹťOWA DZIECI (I STRAĹťNIKĂW MIEJSKICHâŚ) âWnieĹliĹcie Ĺźycie w nasze osiedle!â â tymi sĹowami poĹźegnaĹ nas funkcjonariusz straĹźy miejskiej na zakoĹczenie Drogi krzyĹźowej zorganizowanej przez naszÄ szkoĹÄ podstawowÄ im. Andrei Mandalliego. To byĹ wyjÄ tkowy poranek: uczniowie wraz ze swoimi nauczycielkami sÄ gotowi do wyjĹcia. Wyruszamy dwĂłjkami, para za parÄ , kaĹźde dziecko niesie oliwnÄ gaĹÄ zkÄ, wychodzimy na osiedlowe ulice. MetÄ jest sanktuarium NMP przy ĹšrĂłdle. Towarzyszy nam dwĂłch funkcjonariuszy lokalnej straĹźy miejskiej, ktĂłrzy natychmiast zostajÄ zaskoczeni iloĹciÄ dzieci i uwaĹźnoĹciÄ , z jakÄ my, nauczyciele, jesteĹmy przy nich. Docieramy do sanktuarium, jeden z policjantĂłw robi nam zdjÄcie: chce pokazaÄ swoim kolegom coĹ ânadzwyczajnegoâ. Gest odbywa siÄ w sposĂłb prosty i przejrzysty, nastÄpnie jest czas na drugie Ĺniadanie i chwilÄ zabawy. Nikt z nas nie zauwaĹźa obecnoĹci funkcjonariuszy. OdprowadzajÄ nas do szkoĹy, dzieci wracajÄ do swoich klas. ZatrzymujÄ siÄ, by siÄ z nimi poĹźegnaÄ i podziÄkowaÄ im. SÄ zdumieni. PytajÄ mnie: âCzy pani widziaĹa osoby, ktĂłre na nas patrzyĹy? JakĹźe byĹy zadowolone, Ĺźe widzÄ dorosĹych, nauczycieli towarzyszÄ cych tylu dzieciom⌠250!â. Drugi policjant dodaje: âRzadko zdarza nam siÄ zatrzymywaÄ tak wiele samochodĂłw, nie sĹyszÄ c przy tym narzekaĹ kierowcĂłwâ. NastÄpnie opowiadajÄ mi o swoim doĹwiadczeniu: âCzÄsto towarzyszymy klasom ze szkóŠpodstawowych, ale sĹyszymy od nauczycielek duĹźo skarg, wydajÄ siÄ zmÄczone i rozczarowane dzieÄmi. Tymczasem dzisiaj spotkaliĹmy nauczycielki ÂŤodwaĹźneÂť i zadowolone, Ĺźe wychodzÄ z caĹÄ szkoĹÄ , by podjÄ Ä tak piÄkny gestâ. Jeden z funkcjonariuszy mĂłwi mi: âChciaĹbym mieÄ jeszcze okazjÄ spotkaÄ siÄ z wami i wam towarzyszyÄâ. W ten sposĂłb zostawia mi swĂłj numer telefonu. Potem pyta mnie: âAle jak udaje wam siÄ pracowaÄ w taki sposĂłb?â. Od razu nasuwa mi siÄ odpowiedĹş: âNie robimy niczego nadzwyczajnego, ale to, co robimy, robimy z sercem, a to jest moĹźliwe zawsze i dla wszystkich, takĹźe dla was, przy tak wielkiej odpowiedzialnoĹci towarzyszenia ludziomâ. Przed poĹźegnaniem obejmuje mnie i mĂłwi: âJakĹźe piÄknie jest przeĹźywaÄ pracÄ z takÄ ĹwieĹźoĹciÄ !â. Santa, Mediolan âTO BYĹY DWA NIESAMOWITE DNIâ âWiesz, Ĺźe mĂłj chĹopak nie jest ochrzczony, prawda? â Nie, nie mĂłwiĹaĹ mi o tym. I pojechaĹ z tobÄ na Triduum Paschalne?â â pytam z niedowierzaniem. âTak. PowiedziaĹam mu, Ĺźe jadÄ, na co on mi odpowiedziaĹ: ÂŤJadÄ z tobÄ , Ĺźeby zobaczyÄ!Âť. I byĹ bardzo zadowolony z tych dniâ. SĹucham mojej koleĹźanki ze szkoĹy coraz bardziej zaskoczona, a ona dalej opowiada: âTo byĹy dwa niesamowite dni, potrzebowaĹam ich. PiÄkne pieĹni, czytania, cisza i ksiÄ dz, ktĂłry mĂłwiĹ dokĹadnie o tym, co dotyczy mnieâ. Przypominam sobie moment, w ktĂłrym siÄ poznaĹyĹmy: dwa lata temu przy okazji wyborĂłw uczniowskich. Potem zacieĹniajÄ ca siÄ przyjaĹşĹ, aĹź wreszcie przed WielkanocÄ zaprosiĹam jÄ na odbywajÄ ce siÄ w Wielki Czwartek i PiÄ tek rekolekcje GS. Natychmiast przyjÄĹa zaproszenie. âCzy moĹźe pojechaÄ teĹź mĂłj chĹopak?â â zapytaĹa mnie kilka dni później. W ten sposĂłb miaĹyĹmy siÄ spotkaÄ na rekolekcjach, ale w tych dniach poĹrĂłd tĹumu nigdy nie udaje nam siÄ spotkaÄ na dĹuĹźej niĹź kilka minut, w czasie ktĂłrych poĹpiesznie przedstawia mi swojego chĹopaka. Wreszcie, kiedy bardzo przejmowaĹam siÄ tym, Ĺźe jÄ zostawiĹam samej sobie, pisze do mnie smsa: âChciaĹam ci podziÄkowaÄ za to, Ĺźe mnie zaprosiĹaĹ, to byĹy dwa niesamowite dni!â. SpotkaĹyĹmy siÄ podczas obiadu tydzieĹ później i opowiedziaĹa mi, dlaczego byĹa taka szczÄĹliwa, co takiego przydarzyĹo siÄ jej i jej chĹopakowi. âW piÄ tek wieczorem po powrocie do domu musiaĹam jeszcze pĂłjĹÄ na DrogÄ krzyĹźowÄ z moimi podopiecznymi z lekcji katechizmu, a wiÄc powiedziaĹam mojemu chĹopakowi, Ĺźe nie bÄdziemy mogli siÄ spotkaÄ. On tymczasem znowu chciaĹ pĂłjĹÄ ze mnÄ . A potem przyszedĹ na MszÄ Ĺw. w WielkÄ SobotÄ. NastÄpnie powiedziaĹ mi, Ĺźe chce siÄ ochrzciÄâ. Cud. âZapytaĹam go, dlaczego â opowiada mi dalej â na co on odpowiedziaĹ mi, Ĺźe byĹo to coĹ, o czym myĹlaĹ juĹź od jakiegoĹ czasu, ale w piÄ tek na naszej Drodze krzyĹźowej zdecydowaĹ: ÂŤPatrzyĹem na ciebie, byĹaĹ uwaĹźna i ĹpiewaĹaĹ; potem spojrzaĹem na osoby obok ciebie, wcale ich nie znaĹem, ale tak jak ty byĹy uwaĹźne i wspĂłlnie ĹpiewaĹy. I tam zrozumiaĹem, Ĺźe jesteĹcie czÄĹciÄ czegoĹ wiÄkszego. I ja rĂłwnieĹź pragnÄ do tego przynaleĹźeÄÂťâ. Margherita, Mediolan |