Ślady
>
Archiwum
>
2003
>
listopad / grudzień
|
||
Ślady, numer 6 / 2003 (listopad / grudzień) Pierwszy Plan. Niewidzialni, chociaż odczuwalni wrogowie Klerykalizm i spirytualizm... albo utracone szczęście Artykuły poświęcone tematyce szczęścia na łamach New Scientist Pieniądze to nie wszystko. Zakrojone na szeroką skalę badania poważnego czasopisma angielskiego New Scientist, o czym we Włoszech pisał dziennik La Repubblica, doprowadziły do wniosku, który można umieścić w połowie drogi między banałem a zakłopotaniem: bogactwo (a co za tym idzie piękno, władza, młodość…) szczęścia nie dają. Co więcej, komentuje La Repubblica, «człowiek jest tym szczęśliwszy, im mniej rozpaczliwie stara się być szczęśliwy». Dużo lepiej jest cieszyć się z dobrego charakteru czy «wiary w Boga (albo w Marksa, wszystko jedno)». Nie wtrącamy się do metody badań podjętych przez naukowców, ale w samej ich „koncepcji” można dostrzec podłoże na tyle ideologiczne, że prowadzi ono w końcu do wypaczenia tego, co wydaje się oczywiste: nie chodzi tu o oczywistość filozoficzną, ale ściśle materialną. Faktycznie bowiem, jak wynika z tabel sporządzonych przez New Scientist, ludzie są najszczęśliwsi w krajach najuboższych i słabo rozwiniętych, jak chociażby: Nigeria (68% mieszkańców uważa się za ludzi szczęśliwych), Meksyk (59%), Wietnam (49%). W Wielkiej Brytanii mamy tylko 37%, a w smutnych Włoszech 17%. Można zatem przypuszczać, że im mniej się posiada, tym łatwiej cieszyć się z małych rzeczy… Borghesi, we wspomnianym przez nas artykule stwierdza: «Istnieje głęboka więź łącząca wolność z najgłębszym pragnieniem zamieszkującym w ludzkim sercu, z pragnieniem Szczęścia». Wierzyć, może nawet być posłusznym, nie walczyć. W piątek, 10 października br., na pierwszej stronie włoskiego dziennika Corriere della Sera przedstawiono wyniki kompleksowego sondażu przeprowadzonego przez badaczy ze środowisk uniwersyteckich, dotyczącego katolików we Włoszech. Okazało się, że jest ich wielu, że są wykształceni, że chodzą na mszę częściej niż dawniej. Najciekawsze jednak były rezultaty – co złośliwość dziennikarska podkreśliła w tytule – dotyczące innej sprawy: otóż, większość katolików jest „przekonana”, że ich religia jest prawdziwa, co nie przeszkadza im nie uznawać jej za prawdę niepodważalną: «Również inne religie posiadają ważne prawdy». Cóż, każdy ma swojego Boga… |