Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1993 > Biuletyn (17) grudzień

Ślady, numer 6 / 1993 (Biuletyn (17) grudzień)

10-lecie Ruchu w Polsce

Konferencja

ks. Luigi Negri


Uczestniczę z wielkim wzruszeniem i wdzięcznością w tym naszym wielkim wspólnym momencie. Chciałbym, aby w moim głosie zabrzmiał głos naszego wielkiego towarzystwa, tego naszego wielkiego towarzystwa, które czyni nas jedno przed wszelkimi różnicami, przed wszelką odległością, przed wszelką odmiennością. Pragnę przypomnieć najpierw sobie pewne wielkie słowa po to, by móc je przekazać każdemu z was. Przywołam te wielkie słowa, które zmieniają nasze życie, te wielkie słowa, które wyrażają wydarzenie obecności Chrystusa pośród nas. Słowa, które są źródłem prawdy dla rozumu, źródłem pewności i ciepła dla serca i źródłem wyrozumiałości dla naszych ograniczeń i słabości, energia w przekazywaniu tego wszystkim ludziom.

Słowa, które zmieniają nasze życie są nam ponownie dziś przypominane, po to, aby ten, kto już je kiedyś usłyszał mógł pójść jeszcze bardziej w głąb, a także po to, aby ci, którzy dziś usłyszą je po raz pierwszy, mogli tym słowom zawierzyć swoje życie.

Pierwszym słowem, które chciałbym przypomnieć jest słowo osąd. Istnieje osąd nad sytuacją, w której żyjemy – wasza Diakonia w liście do ks. Giussaniego także podkreśliła ten aspekt. Żyjemy w trudnych czasach: człowiekowi brakuje pewności, a naród jest zniszczony. Siły przeciwne Chrystusowi pracują z wielką wytrwałością i inteligencją, z determinacją, aby wyeliminować Go z życia ludzi – jak to powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice Redemptor hominis. Usiłowanie wyeliminowania Chrystusa z życia ludzi niszczy człowieka. Człowiek nie wie już kim jest, nie wie już po co żyje, nie wie po co musi trwać w więzi ze swymi braćmi. Weźmy takie oto słowa Paula Claudela, poety bardzo drogiego naszemu Ruchowi, za którym każdy z nas mógłby powtórzyć: żyję na progu śmierci. Śmierć polega na tym, że brak nam sensu, że nie wiemy po co żyjemy. A obok nas dostrzegamy liczne owoce, znaki śmierci: przemoc, obcość, wyzysk bądź budowanie społeczeństwa, które jest bezpośrednio skierowane przeciwko człowiekowi.

Odczuwamy ciężar tego momentu, my także każdego dnia żyjemy na progu śmierci. Ale tu jawi się drugi krok, przejście. I w tym tkwi cała nasza radość. Przeżywamy chwile zniszczenia i trudu, ale nasze życie jest radosne. Tak jak mówi Stary Testament: Moje serce raduje się, ponieważ On żyje, Bóg żyje. Nasze życie jest radosne w spotkaniu z Chrystusem. Chrystus – obecność Boga dana człowiekowi, fakt historyczny, fakt cielesny, w którym Tajemnica Boga staje się towarzystwem dla człowieka. Przyszedłem, aby życie mieli i aby mieli je w obfitości. Przyszedłem, aby dać im moją radość. Ile razy w tych latach medytowaliśmy nad tymi słowami: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Oto metoda, przez którą Bóg przekazał, zakomunikował siebie człowiekowi na zawsze: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy zmęczeni i utrudzeni jesteście – czyli wy, którzy żyjecie na progu śmierci – a Ja was pokrzepię. My jesteśmy radośni, ponieważ spotkaliśmy Pana, tajemnicę Chrystusa, który w tajemniczy sposób żyje w swoim ciele, którym jest Kościół, Kościół, który dosięga człowieka w każdym pokoleniu. A w Kościele Chrystus staje się współczesny dla każdego pokolenia. I tu jest właśnie najgłębszy korzeń naszej radości. Myśmy spotkali Chrystusa jako żywe wydarzenie, a nie jako treść tradycji czy pobożne wspomnienie o wydarzeniu z przeszłości. Spotkaliśmy Go w twarzy, w wierze konkretnego człowieka. Spotykamy Go w towarzystwie, które z tego konkretnego człowieka i z jego wiary zrodziło się w Kościele, i trwa w Kościele i w świecie. Spotkaliśmy Go w charyzmacie, w charyzmacie naszego towarzystwa, naszego Ruchu. W konkrecie tego towarzystwa i tej historii oblicze Chrystusa stało się realne, fizyczne i konkretne. Tak samo jak dzisiejsze spotkanie, jak dzisiejsze charyzmatyczne spotkanie pozwala nam z wielka pasją przylgnąć do Chrystusa i do Kościoła, pozwala nam w bezwarunkowy sposób kochać Kościół i jego misję. Ponieważ spotkaliśmy Go w ten właśnie sposób, w konkretnym charyzmacie, spotkanie rośnie w nas:

- jeśli przynależymy do tej historii, jeżeli przynależymy do tego towarzystwa,

- jeśli doświadczamy miłosierdzia tego, kto je prowadzi,

- jeśli doświadczamy wielkości naszych twarzy i wszystkich momentów, które wspólnie przeżywamy,

- i jeśli przeżywamy konkretność tych narzędzi, których może z pewną niestarannością (?), ale przecież dostarczamy sobie. Tak więc jesteśmy radośni, ponieważ przynależymy do żyjącego Chrystusa, który zmienia nasze życie i życie świata, jak to nam przypomniał Ojciec Święty na spotkaniu w Rzymie z okazji 30. lecia Ruchu: Chrystus obecny tu i teraz, który jedyny może zmieniać, i rzeczywiście zmienia, człowieka i świat.

I oto teraz trzeci krok: jesteśmy jedno, jesteśmy jedną wspólnotą. W różnorodności naszych wspólnot i naszych grup, Pan Bóg czyni nas jedno. A my wspólnie przeżywamy wielką pasję Jego obecności pośród nas i misję wobec świata. Pasja wobec Jego obecności i pasja, aby komunikować Go innym, silniejsza jest niż nasze wady. Każdy z nas ma jakieś swoje ograniczenia, każdy z nas żyje pewnymi mrzonkami, przezywa jakieś swoje trudności. Ale – w naszej wspólnocie pierwszą sprawą jest miłość do Pana i miłość do tego, aby Go głosić. Przede wszystkim więc chcemy rozpoznać Go obecnego pośród nas, a następnie chcemy przekazywać Go wszystkim ludziom. A robimy to tak, jak umiemy. Także i my mamy wady, tak jak wszyscy ludzie, my również popadamy w błędy, doświadczamy trudności i rozproszenia, jak wszyscy ludzie. Ale to nie nasze błędy ani nasze idee definiują nasze życie. Nasze życie zdefiniowane jest pasją wobec Chrystusa i pasją, aby Go głosić światu. Tacy chcemy być i to chcemy czynić.

Dlatego tak bardzo ukochaliśmy to zdanie wielkiego filozofa i socjologa amerykańskiego McIntire: Punktem zwrotnym – novum historii – mającym swoje miejsce w bardzo odległej historii był moment, w którym mężczyźni i kobiety dobrej woli odstąpili od wspierania Imperium rzymskiego (odstąpili od popierania jakiejkolwiek władzy) (…) zadaniem, jakie sobie wyznaczyli było tworzenie nowych form wspólnoty, wspólnoty rzeczywiście chrześcijańskiej, w której rozpoznanie Chrystusa i pasja, aby Go przekazywać światu jest wielką racją życia. To pozwala człowiekowi być spokojnym wobec własnego błędu, co więcej, sprawia, że nasz błąd staje się dążeniem i staraniem o przemianę. A na pewno nie jest powodem rozpaczy czy depresji. I my nieustannie trwamy w błaganiu przed Panem, aby nas przemienił, trwając w służbie jego misji.

W większości przypadków się nie znamy, ale naszymi sercami przynależymy jeden do drugiego, czujemy się jedno, ponieważ jedno jest spotkanie, które stało się naszym udziałem. Jedna też jest pasja, która wkłada to spotkanie w nasze serca. Rozpoznać Chrystusa obecnego i komunikować Go wszystkim ludziom, świadcząc wszystkim ludziom, że istnieje innego typu wspólnota na świecie, na ziemi. Istnieje wspólnota, która właśnie dla dlatego, że rozpoznaje Chrystusa obecnego pośród siebie, potrafi mieć wszystko wspólne, potrafi czynić z życia ciągłe współdzielenie.

I teraz ostatnia już uwaga. Jak ta misja dokonuje się dziś?, jaka jest historyczna specyfika tej naszej chrześcijańskiej misji dzisiaj?

Ks. Giussani żegnając mnie przed odlotem do Polski powiedział: powiedz im, przypomnij im, że misje prowadzi się tak, jak się potrafi, oddając całe swoje życie: naszą mądrość i nasze serce, naszą wolność i uwarunkowania, wszystko to, co pozytywne i co negatywne w naszym życiu. My przekazujemy ludziom tę nowość życia, która żyje w nas. A ta nowość życia otwiera się przed każdym człowiekiem i przed każdą ludzką próbą życia prawdziwego. Chciałbym, abyśmy to sobie mocno podkreślili: głoszenie Chrystusa ludziom czyni nas towarzyszami drogi każdego człowieka, pozwala czuć się nam przyjaciółmi każdego człowieka, każdej ludzkiej próbie rozpoznaniu tajemnicy życia. Pozwala czuć się nam zaprzyjaźnionymi z różnymi próbami zmiany na lepsze społeczeństwa.

Misja chrześcijańska zmierza do odbudowy ludu. Nie można być obecnym w świecie jako wspólnota, jako ruch kościelny, bez dawania wielkiego wkładu po to, aby ludzie ponownie sobie rozpoznali, żeby na nowo zgromadzili i znów się pokochali, żeby podejmowali razem wszystkie swoje problemy, współdzielili swoje problemy, współdzielili swoje cierpienia, żeby starali się znajdywać nowe sposoby przeżywania życia w wymiarze społecznym.

Im bardziej będziemy świadczyć o naszej tożsamości kościelnej, im bardziej żyjąc ruchem będziemy świadczyć o naszej przynależności do Kościoła, tym bardziej przyczynimy się do budowy ludu, narodu w danym kraju, z jego kulturą i tradycją, z ich pozytywnymi możliwościami i wezwaniami. W tym budowaniu nowego ludu – w porównaniu z innymi ludźmi – posiadamy absolutnie odmienną metodę. Miłość do Chrystusa i głoszenie Go czyni nas pełnymi pasji względem wolności każdego człowieka. Nie można budować nowego ludu, nowego społeczeństwa, jeżeli nie szanuje się wolności każdego człowieka. W przeciwnym razie jest to nowy sposób praktykowania dawnej przemocy, dawnych forma nacisku. Nasza misja w świecie więc jawi się jako wielka pomoc w budowaniu nowego ludu.

Moi Przyjaciele, prośmy Pana Boga za wstawiennictwem Maryi, aby pomógł każdemu z nas zdać sobie sprawę z wielkiej łaski, jaka stała się naszym udziałem w konkrecie tego historycznego charyzmatu. Aby każdy z nas wziął odpowiedzialność za bycie świadkiem tego nowego wydarzenia, bycia świadkiem tego nowego towarzystwa. To nowe wydarzenie bowiem, w którym jest Chrystus, żyje w tym nowym towarzystwie, a to nowe towarzystwo, którym żyjemy i o którym świadczymy, może pomóc ludziom rozpoznać się jako nowy lud.

Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział dwa miesiące temu w katedrze w Wilnie: Po godzinie przymusowego milczenia o Bogu, teraz nadeszła godzina odważnego głoszenia Ewangelii. Niech Chrystus pomoże każdemu z nas w tym głoszeniu Ewangelii, albo jak napisał ks. Giussani w swoim telegramie – być protagonistami nowej ewangelizacji jest jedynym sposobem na to, aby stać się prawdziwym człowiekiem w naszych czasach – jak zaświadczył wielki pogański… Vittorino: odkąd nawróciłem się na chrześcijaństwo jestem bardziej człowiekiem.

W konkrecie i w codzienności naszego towarzystwa przeżywajmy wzajemne korygowanie siebie, tzn. trzymajmy się razem i podtrzymujmy się nawzajem na tej drodze. Idziemy tą drogą, aby przekazywać Chrystusa wszystkim ludziom. Im bardziej będziemy Go przekazywali innym, tym bardziej sami doświadczymy Go poprzez całkowitą przemianę naszego życia. Modlę się o to, dla każdego z was, równocześnie dziękując Wam za świadectwo, jakie dzisiaj mi daliście.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją