Ślady
>
Archiwum
>
1998
>
Biuletyn (40) styczeĹ-paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 1 / 1998 (Biuletyn (40) styczeĹ-paĹşdziernik)
âW prostocie mojego serca wszystko radoĹnie zĹoĹźyĹem Ci w darzeâ Tekst Ĺwiadectwa ks. praĹata Luigi Giussaniego wygĹoszonego z okazji spotkania Jana PawĹa II z ruchami i nowymi wspĂłlnotami koĹcielnymi, ktĂłre miaĹo miejsce w sobotÄ 30 maja 1998 na Placu Ĺw. Piotra Luigi Giussani 1) âCzym jest czĹowiek, Ĺźe o nim pamiÄtasz, i czym - syn czĹowieczy, Ĺźe siÄ nim zajmujesz?â (Ps 8) Nigdy, zaczynajÄ c od czasĂłw seminaryjnych, Ĺźadne pytanie nie uderzyĹo mnie tak jak to. Tylko jeden CzĹowiek mĂłgĹ mi na nie odpowiedzieÄ, stawiajÄ c nowe pytanie: "Cóş bowiem za korzyĹÄ odniesie czĹowiek, choÄby caĹy Ĺwiat zyskaĹ, a na swej duszy szkodÄ poniĂłsĹ? Albo co da czĹowiek w zamian za swojÄ duszÄ?" (Mt 16, 26; por. Mk 8, 36nn; Ĺk 9, 25n). Ĺťadnego pytania nie sĹuchaĹem z tak zapartym tchem jak tego, postawionego przez Chrystusa! Nigdy, Ĺźadna kobieta nie sĹyszaĹa, Ĺźeby ktoĹ mĂłwiĹ o jej dziecku z takÄ pierwotnÄ czuĹoĹciÄ , niepodwaĹźalnie dowartoĹciowujÄ c owoc jej Ĺona, caĹkowicie potwierdzajÄ c pozytywnoĹÄ jego losu; tak mĂłwiĹ tylko ten Ĺťyd - Jezus z Nazaretu. Co wiÄcej, Ĺźaden czĹowiek nie moĹźe mieÄ poczucia, Ĺźe - niezaleĹźnie od swoich osiÄ gniÄÄ - jest godzien szacunku o charakterze absolutnym. Nigdy nikt na Ĺwiecie nie mĂłgĹ mĂłwiÄ w ten sposĂłb! Jedynie Chrystus bierze sobie do serca caĹe moje czĹowieczeĹstwo. StÄ d zachwyt Dionizego Aeropagity (V wiek) âKtóş jest zdolny mĂłwiÄ o przepeĹnionej pokojem miĹoĹci do czĹowieka, wĹaĹciwej Chrystusowi?â. Powtarzam sobie te sĹowa od ponad piÄÄdziesiÄciu lat! Dlatego Redemptor Hominis pojawiĹa siÄ na naszym horyzoncie jak bĹysk ĹwiatĹa poĹrĂłd caĹkowitych ciemnoĹci otaczajÄ cych mrocznÄ ziemiÄ wspĂłĹczesnego czĹowieka, ze wszystkimi jego zawiĹymi pytaniami. To prostota serca pozwalaĹa mi odczuÄ i rozpoznaÄ wyjÄ tkowoĹÄ Chrystusa z tÄ - nacechowanÄ pewnoĹciÄ - bezpoĹrednioĹciÄ , tak jak to ma miejsce przy niekwestionowalnej i niepodwaĹźalnej oczywistoĹci czynnikĂłw i momentĂłw rzeczywistoĹci, ktĂłre - gdy pojawiajÄ siÄ na horyzoncie naszej osoby - poruszajÄ nas do gĹÄbi serca. Rozpoznanie i uznanie tego czym jest Chrystus w naszym Ĺźyciu angaĹźuje caĹoĹÄ naszej ĹwiadomoĹci Ĺźycia: âJa jestem DrogÄ , PrawdÄ , Ĺťyciemâ (J 14, 6). âDomine Deus, in simplicitate cordis mei laetus obtuli universaâ (âPanie BoĹźe w prostocie mojego serca wszystko radoĹnie zĹoĹźyĹem Ci w darzeâ); to, Ĺźe uznanie jest prawdziwe, widaÄ po tym, Ĺźe Ĺźycie zachowuje jakÄ Ĺ ostatecznÄ , trwaĹÄ zdolnoĹÄ do radoĹci. 2) Jak owa chwaĹa Chrystusa, ktĂłra wypeĹnia mi serce i usta w tej chwili, moĹźe zostaÄ odkryta jako prawdziwa, jak moĹźe wydaÄ siÄ rozumnÄ wspĂłĹczesnemu czĹowiekowi? PoniewaĹź ten CzĹowiek, ten Ĺťyd - Jezus z Nazaretu umarĹ dla nas i zmartwychwstaĹ. Ten CzĹowiek zmartwychwstaĹy jest RzeczywistoĹciÄ , od ktĂłrej zaleĹźy caĹa pozytywnoĹÄ egzystencji kaĹźdego czĹowieka. KaĹźde doĹwiadczenie przeĹźywane w Duchu Jezusowym, Panu ZmartwychwstaĹym, rozkwita w WiecznoĹci. To rozkwitanie nie zaistnieje dopiero na koĹcu czasĂłw: ono zaczÄĹo siÄ o zmierzchu w dzieĹ Paschy. Pascha jest poczÄ tkiem owej wÄdrĂłwki ku Prawdzie wiecznej wszystkiego, a zatem wÄdrĂłwki, ktĂłra juĹź mieĹci siÄ wewnÄ trz historii czĹowieka. Chrystus, wcielone SĹowo Boga, uobecnia siÄ bowiem, jako ZmartwychwstaĹy, w kaĹźdym czasie, poprzez caĹÄ historiÄ, aby, zaczynajÄ c od poranku Wielkanocnego, dotrzeÄ do koĹca naszego czasu, naszego Ĺwiata. Duch Jezusa, czyli SĹowa, ktĂłre staĹo siÄ ciaĹem, uprzystÄpnia siÄ czĹowiekowi (czyni siÄ doĹwiadczalnym) - w swej mocy odkupieĹczej obejmujÄ cej caĹoĹÄ wymogĂłw pojedynczego czĹowieka i ludzkiej historii - poprzez radykalnÄ przemianÄ, ktĂłrÄ wywoĹuje w kimĹ, kto natknÄ Ĺ siÄ na Niego i, tak jak Jan i Andrzej, idzie za Nim. Tak jak dla mnie Ĺaska Jezusa, w takiej mierze w jakiej mogĹem przylgnÄ Ä do spotkania z Nim i komunikowaÄ Go braciom w KoĹciele BoĹźym, staĹa siÄ doĹwiadczeniem wiary, ktĂłre w KoĹciele ĹwiÄtym, czyli w chrzeĹcijaĹskim ludzie, ujawniĹo siÄ jako wezwanie i wola podtrzymywania (Ĺźywienia) nowego Izraela BoĹźego: âPopulum Tuum vidi cum ingenti gaudio, Tibi offerre donariaâ (Z ogromnÄ radoĹciÄ patrzyĹem na TwĂłj lud, jak uznaje egzystencjÄ jako ofiarÄ dla Ciebie). WidziaĹem wiÄc jak dokonywaĹo siÄ formowanie siÄ ludu, w imiÄ Chrystusa. Wszystko we mnie staĹo siÄ naprawdÄ bardziej religijne, aĹź po ĹwiadomoĹÄ, skĹonnÄ do odkrycia, Ĺźe "BĂłg jest wszystkim we wszystkich" (1 Kor 15, 28). Dla tego ludu radoĹÄ (letizia) staĹa siÄ "ingenti gaudio", czyli czynnikiem rozstrzygajÄ cym o wĹasnej historii, jako ostatecznej pozytywnoĹci i radoĹci (gioia). To, co mogĹo siÄ wydawaÄ co najwyĹźej doĹwiadczeniem jednostkowym stawaĹo siÄ protagonistÄ w historii, a zatem narzÄdziem misji jedynego Ludu BoĹźego. 3) Drogocenny tekst liturgii ambrozjaĹskiej konkluduje: "Domine Deus, custodi hanc voluntatem cordis eorum" ("Panie zbaw tÄ gotowoĹÄ ich serc"). W naszym sercu zawsze pojawia siÄ niewiernoĹÄ, nawet w obliczu spraw najpiÄkniejszych i najprawdziwszych, wskutek czego, wobec czĹowieczeĹstwa Boga i pierwotnej ludzkiej prostoty, czĹowiek moĹźe zawieĹÄ, przez sĹaboĹÄ albo Ĺwiatowe uprzedzenie, jak Judasz i Piotr. A jednak osobiste doĹwiadczenie niewiernoĹci, ktĂłra ciÄ gle siÄ pojawia, objawiajÄ c niedoskonaĹoĹÄ kaĹźdego ludzkiego gestu, przynagla nas do staĹej pamiÄci o Chrystusie. Desperackiemu woĹaniu pastora Branda z dramatu Ibsena ("Odpowiedz mi BoĹźe w godzinie, w ktĂłrej pochĹania mnie ĹmierÄ: czyĹźby zatem nie starczyĹo caĹej woli czĹowieka, aby osiÄ gnÄ Ä choÄby jednÄ czÄ stkÄ zbawienia?") odpowiada pokorna pozytywnoĹÄ Ĺw. Teresy od DzieciÄ tka Jezus, ktĂłra pisze: "Kiedy jestem dobra, to wyĹÄ cznie Jezus dziaĹa we mnie". Wszystko to oznacza, Ĺźe najwyĹźszÄ , niepodwaĹźalnÄ formÄ wolnoĹci czĹowieka, zawsze warunkowanej TajemnicÄ , jest modlitwa. StÄ d teĹź wolnoĹÄ przedstawia siÄ, wedĹug caĹej swej prawdziwej natury, jako przylgniÄcie do Bytu, a wiÄc do Chrystusa. PoĹrĂłd niezdolnoĹci, wewnÄ trz wielkiej sĹaboĹci czĹowieka trwa (przeznaczona jest na trwanie) miĹoĹÄ (przywiÄ zanie, l'affezione) do Chrystusa. W tym sensie Chrystus, ĹwiatĹo i Moc dla kaĹźdego swego naĹladowcy, jest adekwatnym odblaskiem owego sĹowa, z jakim Tajemnica jawi siÄ w swej ostatecznej relacji ze stworzeniem jako miĹosierdzie: Dives in Misericordia: Tajemnica miĹosierdzia wywaĹźa (przekracza) kaĹźde wyobraĹźenie spokoju i desperacji; rĂłwnieĹź przebaczenie mieĹci siÄ wewnÄ trz tej tajemnicy Chrystusa. Oto jest ostateczny uĹcisk Tajemnicy, ktĂłremu czĹowiek - nawet najbardziej daleki i podĹy lub najbardziej mroczny i ponury - nie moĹźe nic zarzuciÄ, wobec ktĂłrego nie moĹźe wysunÄ Ä zastrzeĹźenia: moĹźe go odrzuciÄ, ale odrzucajÄ c samego siebie i wĹasne dobro. Tajemnica jako miĹosierdzie pozostaje ostatecznym sĹowem rĂłwnieĹź wobec wszystkich okrutnych zdarzeĹ historii. Dlatego egzystencja wyraĹźa siÄ jako Ĺźebranie. Prawdziwym protagonistÄ historii jest Ĺźebrak: Chrystus ĹźebrzÄ cy o serce czĹowieka i serce czĹowieka ĹźebrzÄ ce o Chrystusa. tĹum. ks. Joachim Waloszek |