Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2004 (lipiec / sierpień)

Życie CL. Dublin

Nowe słońce na irlandzkim niebie

Prezentacja Dlaczego Kościół

M.C.


Miejscem prezentacji jest Trinity College Dublin, kolebka myśli protestanckiej. Goście: Archie Spencer i nowy arcybiskup stolicy Irlandii, Diarmund Martin.

 

Dzień na pozór nie różnił się od wielu innych: agenda zapełniona zapiskami o mówionych spotkaniach, zebraniu w pracy i innych obowiązkach, nie zapominając o zwyczajowym etapie w pubie.

Czymś nowym niż zazwyczaj było zaplanowane wieczorne spotkanie, miało się odbyć na słynnym uniwersytecie Irlandii, na Trinity College Dublin, historycznie jednym, z najważniejszych ośrodków kultury świata protestanckiego.

Wybrane miejsce wydawało mi się trochę niecodzienne, chociaż moi irlandzcy przyjaciele byli bardzo zadowoleni z wyboru i wciąż mi powtarzali, ze nie ma w Dublinie lepszego miejsca dla zorganizowania prezentacji książki ks. Giussaniego Why the Church?

Decyzja ta nie wiąże się z żadnym prowokacyjnym zamiarem, spowodowana była raczej pragnieniem wykorzystania prestiżowego miejsca, aby nadać spotkaniu jak największą rangę i aby pytanie, umieszczone na zaproszeniach, znalazło jak najszerszy oddźwięk: „Czy po upływie 200 lat można osiągnąć pewność co do osoby Jezusa Chrystusa?” Tak, bo właśnie o tym dyskutowano podczas konferencji. Za stołem prezydialnym zasiadło trzech zaproszonych mówców: Albero Savorana, Archie J. Spencer – protestancki pastor i profesor teologii oraz Diarmuid Martin – nowy arcybiskup Dublina.

 

Metoda Tajemnicy

Jako pierwszy głos zabrał Alberto Savorana, któremu powierzono zadanie przedstawienia syntezy ksiązki ks. Giussaniego. W pewnym momencie, przyjrzawszy się twarzom siedzących koło mnie ludzi, uświadomiłem sobie, że wielu z nich mogłoby własnym doświadczeniem potwierdzić to, o czym mówił Savorana. Mogliby opowiedzieć o tej chwili, gdy orędzie chrześcijańskie obudziło w nich zainteresowanie, jak dojrzewało w czasie, aż niespodziewanie stało się jedno z ich życiem. Słowa prelegenta były zatem dla nas czymś bliskim, zawierającym bliższe i dalsze odniesienia do naszej codzienności.

Byłem jeszcze pochłonięty rozmyślaniem nad tymi tematami, kiedy nowy głos z silnym północnoamerykańskim akcentem zaczął w sposób niezwykle przenikliwy wypowiedź nad tokiem refleksji ukazanych w książce. Odwołując się do różnych argumentów, główna myśl wystąpienia wyrażała się w tezie: w celu dotarcia do Tajemnicy, człowiek powinien zastosować metodę, którą sama Tajemnica pozostawiła mu w spadku, aby dać mu się poznać. Spencer zwracał w ten sposób uwagę na sprzeczność współczesnej myśli, która z jednej strony wyraża szacunek dla zmysłu religijnego albo dla człowieczeństwa Jezusa – jak w przypadku wielu widzów filmu Pasja – z drugiej zaś nie chce przyjąć, że Kościół „nie jest jakąś drogą, ale jedyną drogą” dojścia do poznania Jezusa.

 

Dialog na odległość

W trzecim wystąpieniu po raz pierwszy publicznie zabrał głos nowo mianowany arcybiskup Dublina. Po krótkim wprowadzeniu stało się jasne, ze wystąpienie będzie czymś w rodzaju dialogu na odległość pomiędzy arcybiskupem i autorem książki. Troską arcybiskupa było dobre wyjaśnienie wchodzących w grę pojęć, a następnie zastosowanie ich do życia Kościoła w Irlandii, nakreślając przy tym właściwie główne linie swoich duszpasterskich działań.

Z tego przesłania w pamięci pozostały mi trzy istotne kwestie. Pierwsza wiązała się z metodą poznania. Jeżeli do wydania osądu na temat jakiegoś przedmiotu potrzebne jest poznanie go, to takie samo kryterium powinno być zastosowane w odniesieniu do  poznania Kościoła. Poznanie Kościoła wymaga uczynienia kroku, jakim jest nawiązanie relacji z nim, inaczej bowiem osąd na jego temat, nawet nieświadomie, narzuci nam dominująca mentalność. Zrozumienie czym jest Kościół ma decydujące znaczenie dla dojrzałej świadomości. Drugi akcent dotyczył obszaru wolności każdego chrześcijanina, trzeci zaś rzucał światło na to, że nie może być mowy o ewangelizacji, jeśli punktem wyjścia nie jest osobiste nawrócenie.

Krok po kroku arcybiskup doszedł do odpowiedzi na centralne pytanie książki ks. Giussaniego. Na pytanie „Why the Church?” powinniśmy odpowiedzieć: „We need the Church; we need that encounter with Jesus who reveals ourselves to ourselves”. „My potrzebujemy Kościoła, potrzebujemy tego spotkania z Jezusem, który objawia nam nas samych”.

Może ktoś, wychodząc z uniwersytetu, pomyślał sobie, że na irlandzkim niebie wzeszło nowe słońce.

 

Arcybiskup Diarmud Martin

Postawienie sobie pytania „Dlaczego Kościół?” powinno nam pomóc w zwróceniu uwagi na zasadnicze aspekty bycia Kościołem. Jeśli nie rozumiemy, że istota, natura Kościoła koncentruje się na Chrystusie, to wówczas Kościół w oczach wielu ludzi, nie będzie niczym innym, jak tylko wielkim kotłem, który służy do zaspokajania potrzeb materialnych, do bycia dobrymi dla bliźnich, do spełniania dobrych uczynków i posiadania jakichś wartości. Jeśli Kościół jest tylko tym, to staje się po prostu jedną z wielu organizacji dobroczynnych (...). Ksiądz Prałat Giussani w sposób w najwyższym stopniu genialny zwraca naszą uwagę na inny paradoks, który sprawia, że trudno umieścić Kościół wśród normalnych struktur władzy. Chodzi tu o paradoks Boga, który udziela się za pośrednictwem ludzkiej rzeczywistości. (...) Giussani prowadzi nas jeszcze dalej, przekazując nam zadziwiającą intuicję: „Jeśli Bóg jako sposób udzielania się człowiekowi wybiera to, co ludzkie, to człowiek, chrześcijanin, który przyjmuje tę metodę, staje się narzędziem Boga i pozostaje nim, zachowując jednak przy tym swój niepowtarzalny, indywidualny temperament” (Perche la Chiesa, s. 169). Niecodzienne jest mówienie o temperamencie jako o narzędziu ewangelizacji. Jest to jednak bardzo przydatne dla zrozumienia, że ewangelizacja nie ma tylko jednej barwy! Bóg przemienia przymioty człowieka i udziela się poprzez jego temperament, Boże działanie wpisuje się w ludzki charakter. Bóg przyjmuje uwarunkowanie, jakim jest ludzki temperament i przemienia go w swoje narzędzie. (...) Kościół w istocie jest komunia i przynależnością. Jest komunia z Jezusem i przynależnością do Jego mistycznego ciała. Członki tego ciała stają się Jego ludem. (...) Pierwsi uczniowie mieli jasną świadomość, ze życie każdego z nich zostało poruszone przez Dar Ducha Świętego. Doznali oni tego swoistego wstrząsu nie tylko jako jednostki, ale również jako wspólnota. (...) To było korzeniem, źródłem ich towarzystwa, a nie zwyczajną wspólną własnością , w znaczeniu współdzielenia władzy i mocy. Jedyną droga do zbudowania towarzystwa, jedyną drogą do wspólnoty, był Pan. (...) Wielu zadaje sobie pytanie „Dlaczego Kościół?” z zamiarem przyjęcia wobec niego krytycznej postawy. Jeśli rozumiemy misję Kościoła tak, jak robi to ks. Giussani, to wszyscy, a przede wszystkim my, jako ludzie wierzący, powinniśmy pytać „Dlaczego Kościół?” w taki sposób, by móc na to pytanie odpowiedzieć: „Potrzebujemy Kościoła, potrzebujemy tego spotkania z Jezusem, który objawia nam nas samych”. Wtedy nasza odpowiedź w wymiarze indywidualnym i wspólnotowym będzie prawdziwa!

 

Achie Spencer

„Ja” stworzone, poręczone i streszczające się w Chrystusie wcielonym nie jest w odniesieniu do innych bytów jakimś abstrakcyjnym bytem duchowym. My jesteśmy „ja” we wspólnocie, ponieważ Chrystus jest „ja” we wspólnocie Jedynej i trojakiej. Być obrazem Chrystusa jako „ja”, składające się z ducha i cła, to znaczy być odbiciem Boskiego „ja”. W tej mierze, w jakiej Ojciec, Syn i Duch Święty są osobami trwającymi w relacji wzajemnej więzi, również ty i ja jesteśmy wezwani do życia duchowego we wspólnocie. Geniusz Chrystusa, według Giussaniego, polega na tym, że stanowi On gwarancję ciągłości tego faktu historycznego we wspólnocie apostołów. „Oto dlaczego więź chrześcijanina z tradycja jest jednym z najważniejszych dowodów jego autentycznej religijności. Powinien on być zafascynowany tym życiem i nauczaniem, które od dwóch tysięcy lat idą przez wieki. Powinien być też dumny z tego, ze jest dziedzicem tak bogatej tradycji”. (Perche la Chiesa, s. 225). Tutaj wystawiam się na niebezpieczeństwo poróżnienia się z przyjaciółmi katolikami, którzy mogliby powiedzieć: „A zatem dlaczego on nie zostanie katolikiem?”. Wystarczy mi jednak minimum katolickości. Chociaż jestem protestanckim „sekciarzem”, to mam jasną świadomość swojego miejsca w nurcie tradycji. (...) Jest to prawdziwa duchowość, w rozumieniu etyki chrześcijańskiej w Kościele. Jest to droga, która zaczyna się od uznania swoich fizycznych ograniczeń, potrzeb i ubóstwa ducha, co stanowi niejako warunek wstępny naszego ludzkiego przeznaczenia. „Centrum tej postawy akceptacji, ubóstwa ducha, jest oko szukające  tego, co stanowi skarb człowieka, owego czystego złota prawdy i rzeczywistości, za sprawą którego każdy inny obraz prawdy i rzeczywistości, choćby było nim jego własne życie, zostaje z pokora uznany za mniej znaczący” (Perche la Chiesa, s. 271).

Obrazem jest Chrystus, On jest prawdziwym portretem ducha ludzkiego, a Giussani nie przestaje nam na Niego wskazywać, żebyśmy mogli zrozumieć samych siebie. To jest ten aspekt jego nauczania, który powinien nas najbardziej pociągać. (...)

Moim przyjaciołom z Comunione e Liberazione na całym świecie mówię dziękuję. Starajcie się ciągle z wielką uwagą iść za waszym przewodnikiem w życiu duchowym, przede wszystkim wtedy, gdy pomaga wam patrzeć poza was samych, na Chrystusa, ponieważ czyni to dla dobra waszego „ja”. Pozwólcie mi zakończyć słowami starożytnego, bardzo popularnego celtyckiego błogosławieństwa:

 

Niech wszystkie drogi wyjdą na twoje spotkanie.

Niech wiatr wieje w twoje plecy.

Niech słońce lśni swoim ciepłem na twoim obliczu;

A lekki deszcz zrasza twoje pola.

Niech Bóg dzierży cię w swojej dłoni

Do chwili, gdy spotkamy się ponownie.

 

Pozwólcie, że dodam do tego jeszcze życzenie, by dziedzictwo ks. Giussaniego towarzyszyło wam wszędzie, dokądkolwiek pójdziecie!


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją