Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2004 (wrzesień / październik)

Pierwszy Plan

Doświadczenie niemożliwej odpowiedniości

Fragmenty

Renato Farina


Kiedy walizki już były zamknięte, a samochody i autobusy zapalały silniki, by odjechać do Rimini na Meeting lub na lotnisko, Ramiza zapytała: „Naprawdę możesz mi przesłać historie prześladowań mojego narodu? Zupełnie jej nie znam, moi rodzice również nie wiedzą i nie mówią o tym, nawet na Uniwersytecie nie ma książek”. Ramiza to miła dziewczyna z Kazachstanu, państwa będącego istnym „tyglem” narodów. Prawdziwa Tatarka. Tatarzy zostali deportowani przez Stalina do Azji Środkowej i w czasie drogi miliony spośród nich umarły z zimna. Ramiza wyjasnia: „Bycie częścią naszego ludu chrześcijańskiego daje mi odwagę patrzenia na moje korzenie bez obawy pragnienia zemsty. Zdaję sobie sprawę z pozytywności rzeczywistości, z obecności Pana, który przybył mi na spotkanie”. Ojciec i matka są Muzułmanami. Widząc córkę szczęśliwą akceptują i szanują jej przemianę. Na uniwersytetach w Ałma Acie i Karagandzie doświadczenie Ruchu rozkwita, przyjmowane przez wszystkich. „Wokoło step, ale teren urodzajny” dodaje przyjaciel Ramizy Dima, młody doktor prawa.

 

Doświadczenie ludu

Zgromadzenie nosiło tytuł podany przez ks. Giussaniego: „Zwycięstwem Chrystusa jest lud chrześcijański” i trwało pięć dni. Stało się rzeczywiście wydarzeniem Chrystusa obecnego oraz prawdy, iż wobec kultury ludzi naszych czasów, gdziekolwiek oni mieszkają, tylko doświadczenie „niemożliwej odpowiedniości” kruszy okowy nihilistycznego więzienia. Jest tak: pod każdym  niebem panują interpretacje, zdaje się, że nie istnieje nic, co miałoby siłę zaimponować jako fakt, ponieważ cokolwiek się wydarza zostaje sprowadzone do rzędu opinii. Natomiast tutaj są świadkowie pewnego faktu zaistniałego w historii, który nadal się wydarza i imponuje, napełniając zdumieniem. Zwycięstwo Chrystusa, przynoszące pozytywność każdej rzeczy, zostaje udokumentowane w ludzie chrześcijańskim, w doświadczeniu przynależności do niego.

 

Nie ideologia lecz obecność

W momentach pogłębiania treści głównego wykładu, kiedy przygotowywano pytania na spotkanie prowadzone przez Carróna i Giancarlo Cesanę, pracowano w grupach językowych lub zawodowych. Ludzie trudniący się pisaniem uczestniczyli w pracy grupy nauczycieli. To był prawdziwy spektakl. Spotkali się Włosi z różnych regionów, ale też wykładowcy z Chile i Francji, doktorzy z Argentyny i Azji. Ostatecznie pytanie zaproponowane przez cierpiącą głód Azję i „nasyconą” Bolonię dokumentowało tę samą potrzebę: gdziekolwiek są ludzie, jest wołanie, krzyk. Odpowiedź to nie ideologia, ale towarzystwo w którym celem jest coś większego niż samo towarzystwo, coś, czego ono jest znakiem.

 

Widzialna jedność

Minęło 50 lat od powstania Ruchu. Nie było klimatu celebry, ale raczej zdumienie wydarzającym się cudem. Przebieg dnia, twarze, muzyka, uniemożliwiały pogrzebanie go we wspomnieniu, gdyż wydarzał się teraz. Właśnie teraz. Nie potrzeba jakiejś wyjątkowej zdolności, wrażliwości, przenikliwości widzenia – powtarzał nieustannie Carrón – ani nie stanowi przeszkody nasze zagmatwanie, obawy, nawet wątpliwości: „Chrystus gwiżdże na nasze wątpliwości. Tu wydarza się spotkanie. Nie odchodźcie”. 50-lecie z udziałem reprezentantów 70 krajów świata, 800 osób o losach, jakie nawet trudno sobie wyobrazić. Różnokolorowe twarze, niemniej jedność jest widoczna, wszyscy mają wyznaczoną jasną, jedyną misję: po prostu żyć. Nie „robić Ruch”. Powołanie i zadanie zbiegają się. Chodzi o to, by być w pełni ludźmi.

Kończąc swoje świadectwo, Cecilia Zucchi z Montrealu powiedziała „Matki kolegów szkolnych moich dzieci pragną, aby oni bywali w naszym domu”. Francis z Lagos w Nigerii opowiedział o swoich problemach ze znalezieniem pracy i pieniędzy, by móc się ożenić. Mówił o życiu cierpkim i pięknym. Mario Dupuis z Padwy opowiedział „życie z Anną”. Jego córka, od urodzenia ciężko chora, zmarła w 1993 r. Szalony dar oddania, który zrodził otwarcie na liczne dzieci potrzebujące opieki i miłość nie do pomyślenia. Chciałoby się, aby każdy mógł posłuchać Mario. To jest CL. Podsumowując świadectwa Cesana skomentował: „To jest atrakcyjność chrześcijaństwa: rozbija ono banalność, z jakiej składa się 90% naszych dni”. Przywołując przykład Cecili i kobiet, które nie mają odwagi przybliżyć się do Ruchu, ale posyłają dzieci, by oddychały powietrzem chrześcijańskiego domu zakończył: „To jest Ruch. Te kobiety są w Ruchu, który nie jest etykietą do zastosowania, ale ruchem ku Chrystusowi.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją