Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2003 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2003 (maj / czerwiec)

Listy

Uścisk pokoju i inne...

pod redkacją Paola Bergamini


Uścisk pokoju

Angelika Livné Caló i Samar Sahhar 14 marca mogły opowiedzieć o swoim doświadczeniu w liceum gdzie uczę historii i filozofii, a ks. Angelo religii. Spotkanie z nimi, przeprowadzone w wielkiej auli, wypełnionej do ostatniego miejsca, było nie tylko wielogłosową debatą na temat Bliskiego Wschodu, czy jakąś teoretyczna lekcją na temat wielości kultur, ale wydarzeniem obecnej przyjaźni i wolności. Stało się tak dzięki odwadze i żywemu człowieczeństwu Angeliki oraz prostocie wiary Samar, będącej Palestynką a zarazem dyrektorką domu dla sierot w Betanii. Nasza szkoła od dwóch lat pomaga jego mieszkańcom poprzez adopcję na odległość*. Przed wyjazdem do Włoch, obie żegnały się ze swoimi uczniami. Pewien chłopak zapytał wówczas Angelikę: ,,Czy spotykając we Włoszech przyjaciółkę z Palestyny masz do niej zaufanie?”. ,,Tak - spójrz podarowała mi broszkę z gołąbkiem pokoju”. Inny, sześcioletni uczeń ze szkoły Samar zauważył: ,,My Palestyńczycy chcemy żyć, również Izraelczycy chcą żyć, dlaczego więc nie możemy żyć razem?”. Angelika, znająca się na teatrze, przygotowała poruszające przedstawienie na temat wojny. Dzieci odegrały scenę morderstwa. Osoba grająca ofiarę powiedziała: ,,Czułam się naprawdę jak umarła”. Natomiast występujący w rolach zabójców stwierdzili: ,,Czuliśmy się winni”. ,,Oto - podsumowała Angelika – co przeżywa wielu młodych, zmuszonych aby założyć mundur wojskowy. Ale jak możemy się nie bronić?” i ze wzruszeniem wspomina starszego, dwudziestoletniego syna, przebywającego obecnie w Anglii oraz drugiego, który zdał egzaminy na pilota. Rozpoczyna się dyskusja. Pewnemu chłopcu, pytającemu: ,,Co możemy robić na co dzień, aby budować pokój bez fałszywych utopii?” Angelika odpowiedziała ,,Nie pozwólcie, aby kierowały wami uprzedzenia, nie mówcie nigdy, że ten ma rację a tamten się myli. Wszędzie jest pozytywność, szukajcie jej i umacniajcie”. Innemu, który pytał jak to jest, że Żydzi, ofiary Holocaustu, sami stali się zabójcami Palestyńczyków, Samar wyjaśniła: ,,Zauważyliście, że postępowanie Izraela nie ogranicza się tylko do tego, co widzicie w telewizji” i opowiedziała o pomocy jaką sama otrzymała od administracji izraelskiej. Na koniec spotkania nauczyliśmy się pieśni o pokoju w języku hebrajskim i arabskim: Od yavo shalom aleinu. Shalom aleimu veal kol olam (niech zstąpi na nas prawdziwy pokój). ,,Przeżyliśmy w naszej szkole coś rzeczywiście nadzwyczajnego. Kobieta z Izraela i z Palestyny objęły się. To jest historia i wy młodzi, w tym momencie jesteście częścią historii!”, powiedział drżącym głosem dyrektor, któremu jestem wdzięczna za współpracę przy realizacji opisanego wydarzenia. Na poziomie wychowawczym stało się dla mnie oczywiste, że tylko związek z osobami może sprawić, by zadziałała wolność. Rozum podporządkowany oświadczeniu łatwo się otwiera na całą rzeczywistość, z jaką mamy doczynienia. Istotnie atmosfera podczas całego spotkania był bardzo ciepła, pełna sympatii i szacunku. Wszelkie ideologiczne tony szybko cichły wobec uderzającego człowieczeństwa Angeliki i Samar. Obie ,,pomogły nam utożsamić się z sytuacją, w której żyją, o wiele bardziej niż czyni to telewizja licznymi doniesieniami”, powiedziała mi pewna uczennica na zakończenie spotkania”. Po południu pięćset osób uczestniczyło w spotkaniu zorganizowanym przez Centrum Kulturalne na uniwersytecie. Ponownie przyszli uczniowie, zafascynowani i poruszeni porannymi dyskusjami w szkole, a także ich rodzice. Opowiadanie Samar stało się w pewnym momencie głęboką modlitwą: ,,Jestem pewna, że Ty Boże płaczesz, ponieważ staliśmy się ludźmi pozbawionymi człowieczeństwa. Dumni z naszej broni, szczęśliwi, że jesteśmy nieprzyjaciółmi, podczas gdy Ty chcesz abyśmy byli braćmi. Boże Ty widzisz, że budujemy grobowce zamiast ogrodów i szkół, zamiast pracować razem na rzecz lepszej przyszłości. Naszym dziełem są rozbite rodziny, wdowy, zabite dzieci, uchodźcy, więźniowie. Panie prosimy Cię o przebaczenie, o zbawienie. Będziemy sądzeni jako odpowiedzialni za czyny, których dzisiaj dokonujemy. Nasi synowie, nasze wnuki będą nas przeklinać i zapytają: ,,Jeśli zostaliście postawieni na tej samej ziemi czy nie było możliwe aby żyć razem?”. ,,Istnieje film z 995 roku, ukazujący projekt edukacyjny zrealizowany wspólnie przez nauczycieli żydowskich i palestyńskich oraz ich dzieci. Otóż, przez cały rok spotykali się oni i razem zasiadali przy stole, obsiewali i uprawiali ziemię, tę wspólną ziemię, na której Bóg powołał ich do życia - powiedziała Angelika - dziś to dla nas sen, ale to jest właśnie wszystko, czego pragniemy”. Czy historia przyjaźni, wspólna praca wychowawcza może być drogą prowadzącą do pojednania między Żydami i Palestyńczykami? W jaki sposób wpływa ona na wybory polityczne? To są pytania budzące zdumienie niekiedy nawet sceptyczne, rodzące się w zderzeniu z osobami dającymi świadectwo pokoju. Pokoju, który jest możliwy i zależy przede wszystkim od osobistej odpowiedzialności każdego człowieka. 

Michela, Bari

 

Nigdy księdza nie poznałem, nigdy z księdzem nie rozmawiałem, nigdy też nie uścisnęliśmy sobie dłoni, a mimo to czuje się bardzo blisko księdza, ponieważ ten wielki ruch, który został zapoczątkowany pięćdziesiąt lat temu we Włoszech dziś dotarł do mnie, człowieka w więzieniu, w niewielkim mieście na południu Stanów Zjednoczonych. Brakuje mi słów, aby właściwie wyrazić moją małość wobec takiego charyzmatu. Elisabetta Seratoni, (która po prostu jest wspaniała i bardzo księdza kocha) wysłała mi kilka numerów czasopisma Traces. Przeczytałem je wszystkie z uczuciem jakby moje usta nie przyjmowały od pewnego czasu pokarmu. Poruszyła mnie historia przekazana przez Giorgio w numerze 8 z 2001 roku: był on w La Thuile i opowiadał jak doświadczył zdumienia za sprawą sukcesu prezentacji książki Zmysł religijny w Stanach Zjednoczonych. Pojawiły się wielkie projekty ekspansji Ruchu w Ameryce, plany aby organizować meetingi i spotkania. Kiedy ksiądz dowiedział się o tym, kazał nam wszystko powstrzymywać, wykreślić prawie całość planów. Jeśli Bóg spełnił wszystko, aż do tego punktu, powiedział Ksiądz, członkowie Ruchu powinni ufać, że On może kontynuować i doprowadzić do spełnienia tego co istotne. Nie należało uprzedzać wydarzeń. Bóg czyni wszystko poprzez swój lud. Wasza odwaga, wasza ufność w Boską opatrzność jest tym, co mnie najbardziej w was pociąga. Myślę również, że do ciągłego i cudownego rozwoju Ruchy przyczyniają się: wasza wiara, która doświadcza przeciwności, ufność, pozytywność życia, dobroć i miłosierdzie Jezusa, ponieważ miłość Jezusa jest równa Jego wielkości. (Syr 2,18). Dziękuję za pomoc, że mogłem to wszystko dostrzec z otwartymi oczami. Niech Bóg księdza błogosławi.

Joshua Stancil, North Carolina

 

Najdroższy księże Giussani, jestem na wizytacji misjonarzy w Saveriano. Pełnią oni trudną misję, pracują między ludem islamskim, który jest biedny i zacofany. Panuje tutaj islam agresywny, a misja staje się świadectwem życia chrześcijańskiego, modlitwy i miłości, pomagając w rozwoju.  miejscu takim jak to rozumie się dobrze, że misja jest dziełem Ducha Świętego. Wyspa jest przepiękna, a ludność stawia pierwsze kroki w kierunku gospodarczego rozwoju. Dzięki temu co ksiądz czyni, również tutaj znalazłem misjonarzy, którzy otrzymali pomoc duchową od księdza i jego Ruchu.

Padre Piero Ghedo, Sumatra

 

 

Przeznaczenie dobre i pozytywne

Drogi księże Giussani, w pierwszych dniach lutego mój dziesięciomiesięczny syn Andrea zachorował na osteomelitę, chorobę szpiku kostnego. Został umieszczony w szpitalu z wysoką gorączką i wielkimi bólami ramion. Leczenie szpitalne trwało miesiąc, a ja z mężem przez cały ten czas mu towarzyszyliśmy. Właśnie w tych dniach czytałam artykuł ,,Mojżesz i prom kosmiczny”. Patrząc na mojego Andreę, tak bardzo cierpiącego, czułam jak dramatyczne jest pytanie, które stawia ksiądz w początkowym jego fragmencie: ,,W obliczy tego wszystkiego co się dzieje, czy życie jest sprawiedliwe?”. Ten sam problem, z nieco odmiennym akcentem stawiali, wiele razy, krewni Nicoli, dziecka, które ciężko chore, przez pewien czas współdzieliło z nami pokój w szpitalu. Powtarzali ciągle: ,,Dlaczego to zdarzyło się nam?”. Zrozumiałam, że słowa księdza mają związek ze wszystkim, co przeżywałam. Na początku nie wydawały mi się one decydujące. Dopiero czytając artykuł razem z przyjaciółmi pomogliśmy sobie w zrozumieniu, że pewne fakty wydarzają się, ponieważ są częścią tajemniczego planu Ojca. Dla nas najważniejsze jest nie to, by zrozumieć tajemnicę, my chcemy doświadczyć, że owa tajemnica jest dobra. Wielkość człowieczeństwa Chrystusa, nazywającego przyjacielem swojego zdrajcę lub świadectwo ludzi, takich jak chociażby Ojciec Kolbe, który doprowadził swojego prześladowcę do uznania dobra, czy sposób w jaki ksiądz wyjaśnia życie i jego znaczenie zaczynając od szczegółu takiego jak na przykład upadek promu kosmicznego, który dla mnie pozostałby czymś nieznaczącym - to wszystko utwierdza mnie, bez cienia wątpliwości w pewności o dobrym i pozytywnym przeznaczeniu.

Silvia, Bologna

 

Ostatni egzemplarz

Ja i mój kolega postanowiliśmy sprzedawać Tracce w naszej szkole. Wzięliśmy dziesięć egzemplarz i w ciągu dwóch dni sprzedaliśmy prawie wszystkie. Został nam ostatni, dziesiąty egzemplarz. Postanowiliśmy, że sprzedamy go razem. Po piątej lekcji w pokoju nauczycielskim spotkaliśmy jednego z kolegów i zaczęliśmy z nim rozmawiać. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że mamy ostatni egzemplarz Tracce: ,,Czy chcesz go kupić?”. On popatrzył na okładkę i powiedział: ,,Ksiądz Giussani był moim profesorem religii w liceum Berchet”. ,,Opowiedz nam jak to było, jak uczył?”. ,,Ksiądz Giussani był owładnięty myślą o potrzebie realizowania prawdy chrześcijańskiej w sposób konkretny. Poświęcił temu swoje życie”. Zabrał pismo z zapewnieniem, że je przeczyta.     Kontynuowaliśmy rozmowę i po jakimś czasie tenże kolega ją przerwał. Zaczął opowiadać z żalem, który trzymał w sobie nie wiadomo jak długo, że od trzech lat musi opiekować się matką chorą na chorobę Alzchaimera, a jego brat przechodzi ma poważne problemy w sądzie. ,,Mam nadzieję, że brat i matka zdążą się spotkać, zanim ona umrze. Wybaczcie mi taką szczerość”.To ty nam wybacz, spotykamy Cię od wielu lat i nigdy nie przyszło nam na myśl, że możesz mieć takie problemy”. Poszliśmy razem zjeść obiad i nadal rozmawialiśmy: Chciałbym, żeby moja matka mogła żyć spokojnie, ale nie wiem jak to zrobić”.Czy możemy się modlić, aby twoje pragnienie zostało spełnione?”. Odpowiedział: Rzecz najbardziej ludzka polega na tym, aby wspólnie zasiąść wokół stołu. Sprawą największą w życiu jest modlić się razem”. W drodze ze stołówki do pokoju nauczycielskiego proponujęOdmówmy jedno Zdrowaś Mario”.Dobrze”. Po modlitwie powiedział: Moje życie to piekło, ale dziś mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Dziękuję”. W środy jesteśmy na stołówce, ponieważ odbywa się spotkanie Młodzieży Uczniowskiej, tak zwany Promień. Przyszedł również nasz kolega poznany poprzedniego dnia, od razu zaproponowaliśmy by poszedł z nami na obiad i ujrzeliśmy jego radosny uśmiech.

Autor znany Redakcji

 

Pan Yao i Eleonora

Drogi księże Giussani, jesteśmy księżmi z Bractwa Świętego Karola, jest z nami także diakon. Od roku pan Yao, chiński katolik, tłumaczy książkę Zmysł religijny. Co miesiąc spotykamy się, aby odpowiadać na jego pytania, dotyczące napotkanych w tłumaczeniu trudności. W czasie pierwszych rozmów więzi między nami były dość formalne, jednak, kiedy doszliśmy do tłumaczenia dziesiątego rozdziału, a w szczególności paragrafu ,,Ja zależne”. Nastąpiła całkowita zmiana postawy. Tłumacz powiedział, że zrozumiał, dokąd chcesz go zaprowadzić. Mówił: ,,Za tymi zdaniami kryje się prawdziwie wielkie znaczenie, jest tam życie”. Z otwartymi ustami słuchaliśmy jak opowiadał swoją historię: ,,Ta książka jest właśnie tym, czego oczekiwałem, czego bardzo potrzebowałem. Dziesięć lat temu przyjąłem chrzest, lecz, jeśli mam być szczery powiedzieć prawdę to zawsze, kiedy musiałem mówić o mojej wierze przeżywałem trudności. Jakbym nie miał odpowiednich narzędzi. Poza tym, zostałem wychowany tak, aby nie okazywać tego, co przeżywam wewnątrz. Dlatego uderzyło mnie bardzo o, że ksiądz Giussani wychodzi właśnie od człowieka, mającego swoje własne pragnienia, wszystkie swoje przeżycia. I w ten sposób ukazuje, że są one wielkie, że te przeżycia i pragnienia są drogą do Pana. Myślę, że ta książka jest pilnie potrzebna w Tajwanie”. Następnie zapytał nas o spotkania szkoły wspólnoty i zaczął systematycznie na nie przychodzić. W ubiegły czwartek Vincenzo (nasz przyjaciel Tajwańczyk) zadał pytanie, którego nie zdołaliśmy zrozumieć (również dlatego, że mówił bardzo szybko). Wtedy Yao powiedział, że według niego o tym, co Vincenzo próbował wyrazić w swoim opowiadaniu i pytaniu jest mowa w rozdziale ,,Dysproporcja strukturalna” Zmysłu religijnego. Poza tym, połączył wszystko powiedzeniem Konfucjusza. W oczach Vincnzo pojawił się błysk, a my wszyscy w czasie, gdy mówił Yao, byliśmy bardzo poruszeni tym, że ktoś zna niemal doskonale Zmysł religijny i zarazem potrafi go wyrazić, dowartościowując własną kulturę, kulturę każdego Chińczyka. Inny fakt: ubiegłej soboty poszliśmy razem z Vincenzo, Robert, Eleonorą i Vito (o włoskie imiona kilkorga naszych chińskich przyjaciół, którzy nie są katolikami) do miejsca nazywanego Bali, niedaleko od Taipei. Znajduje się tam katolicki szpital, w którym leczeni są chorzy na rozmaite choroby. Wizytę zaproponowała nam Eleonora, sekretarka naszego oddziału, ponieważ sama już wiele razy tam była. W szpitalu zaszokował nas widok około dwudziestu pięciu młodych, niepełnosprawnych osób. Po prezentacji całego centrum wróciliśmy do nich i pomagaliśmy pielęgniarkom w czasie karmienia chorych. Niektórzy natychmiast rozpoznali Eleonorę, z radością podnosili dłonie i krzyczeli. Dostrzegaliśmy jej zaangażowanie wobec tych młodych ludzi i byliśmy bardzo poruszeni patrząc, jak im pomaga. Na Szkole wspólnoty wszyscy mówili o spotkaniu w Bali, było ono dla nich ważnym wydarzeniem. Zrodziło się mocne pragnienie, aby tam wrócić i rozpocząć gest charytatywny. Eleonora bardzo nas poruszyła swoją autentycznością i głębią. Uczęszcza na kurs szpitalny i w ramach zajęć opiekuje się nieuleczalnie chorymi. Kiedyś powiedziała nam, że śmierć jest chwilą bardzo tajemniczą, skłania do zadawania wielu pytań na temat życia. W czwartek wieczorem opowiadała, że wiele razy, kiedy ludzie pytali, dlaczego robi ten kurs, dlaczego chce opiekować się chorymi w stanie terminalnym – nie wiedziała, co powiedzieć, bowiem sama ciągle jeszcze szuka odpowiedzi. Widzi różnicę między położeniem chorych, mających wiarę i tych, którzy jej nie mają. To ją bardzo zastanawia. Daliśmy jej tekst Sens gestu charytatywnego i zaproponowaliśmy jego wspólne czytanie.

Don Paolo Cumin, don Paolo Desandré, don Paulo Costa, Taipei

 

W naszej rodzinie żyje młoda albańska dziewczyna, w ubiegłym miesiącu otrzymała ona chrzest święty. Zapytana, dlaczego postanowiła zostać chrześcijanką powiedziała nam, że w sposobie życia jej ludu jest wiele nienawiści, przemocy i szukania odwetu, ona zaś została zdobyta przez miłość chrześcijan. Wy, również powiedziała, pomagacie mi nie dlatego, że jesteście wspaniali, ale dlatego, że kochacie Jezusa. A oto modlitwa, napisana przez nią w szpitalu, kiedy zdecydowała się, aby prosić o Chrzest: Panie otwieram przed Tobą moje serce, otwórz swoje ramiona bądź dla mnie prawdziwym Ojcem, którego tak bardzo potrzebuję. Chcę być Twoją córką, chcę być chrześcijanką, która przebacza, kocha chorych i przede wszystkim daleka jest od nienawiści. Przebacz mi wszystkie moje grzechy. Chcę zacząć nowe życie, z ufnością złożoną w Tobie. Chcę też bardziej ufać samej sobie i osobom, które są obok mnie i wiem, że wszystko co robią, robią dla mojego dobra”.

Autor znany Redakcji

 

Wokół stołu mądrości

Drogi księże Giussani w tym roku otrzymałam szczególną łaskę spotkania z księdzem i kobietami z Memores Domini poprzez lekturę i medytację książek z serii Tischreden**. Czytam już czwarty tom i mam nadzieję, że przeczytam wszystkie raz jeszcze, aby medytować. Są wspaniałe, a wszystko co zostało w nich zapisane zdarzyło się już między wami. Piszę, by podziękować za ,,tak” dla Pana wypowiedziane przez księdza i wszystkich jego przyjaciół. Dziękuję za księdza pasję wobec Dobra, Prawdy i Piękna! Obecnie razem ze współsiostrą, żyjemy w jednym z remów w stylu franciszkańskim. Jest tak z powodu pewnych szczególnych wydarzeń. Obie jesteśmy wdzięczne za to spotkanie z księdzem, daje nam ono siłę do życia. Chciałybyśmy poznać księdza osobiście, ale jest tak, jakbyśmy się już poznali, ponieważ zasiadamy wokół stołu mądrości, razem z osobami zafascynowanymi Jezusem, wzdłuż doliny, gdzie ksiądz jest pasterzem, a zarazem znakiem Dobrego Pasterza. Ksiądz rozumie wiele więcej niż ja potrafię wyrazić. Gdybym była poetką chciałabym opowiedzieć za pomocą poezji to, czego doświadczyłam. Cisza i zdumienie są darem, który otrzymuję po każdej księdza refleksji. Dziękuję! Niech Pan obdarzy księdza długim życiem w tym świecie, który tak bardzo potrzebuje szczerych i odważnych świadków.

Siostra Alberta, Campello sul Clituno

 

*Adopcja na odległość to niewielkie zobowiązanie finansowe na rzecz dzieci pokrzywdzonych oraz utrzymywanie kontaktu przez wymianę listów, zdjęć, rysunków czy doświadczeń. Celem jest nie tylko zaspokojenie potrzeb materialnych dziecka, ale też uświadomienie mu, że istnieje ktoś, dla kogo jest ono bliskie.

**Tischreden jest to seria książek prezentujących zapis cotygodniowych rozmów ks. Giussaniego z mieszkankami jednego z domów Memores Domini, świeckiego stowarzyszenia życia konsekrowanego, zrodzonego wewnątrz doświadczenia ruchu CL

„”


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją