Ślady
>
Archiwum
>
1997
>
Biuletyn (37) lipiec-sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 1997 (Biuletyn (37) lipiec-sierpieĹ) Listy âPowodzioweâ odkrycie Wielka Woda na ktĂłrÄ czekaliĹmy z niepokojem i niedowierzaniem, przyszĹa... Tak po prostu, rano okoĹo czwartej trzydzieĹci wlaĹa siÄ z szumem pomiÄdzy domy, ogrĂłdki i dziesiÄciopiÄtrowe bloki. WypeĹniĹa sobÄ wolnÄ przestrzeĹ, wdarĹa do kaĹźdej szczeliny i zdominowaĹa caĹy mĂłj Ĺwiat. Ulica przed moim domem przypominaĹa Canale Grande w Wenecji, a kursujÄ ce co jakiĹ czas motorĂłwki i pontony obserwowaĹam z zaciekawieniem jako nowy element krajobrazu. StraciĹam poczucie stabilnoĹci. Fala wytworzona przez pĹynÄ cÄ szybko motorĂłwkÄ i uderzajÄ ca z Ĺoskotem o Ĺciany domĂłw napawaĹa obawÄ , Ĺźe jednopiÄtrowe budynki (w dodatku szeĹÄdziesiÄcioletnie!) zwyczajnie siÄ zapadnÄ . MĂłj takĹźe. Czas pĹynÄ Ĺ leniwie. SĹoĹce ĹwieciĹo. ByĹo piÄknie. Cisza, szum i plusk wody, nawoĹywania sÄ siadĂłw - jedyny moĹźliwy sposĂłb komunikacji, nasĹuchiwanie radia. Baterie do radia zbieraliĹmy w caĹym domu... Niemoc i bezsilnoĹÄ. Przymus siedzenia. Strach i niepokĂłj. Ewakuacja przeniosĹa mnie w inny Ĺwiat. Ĺwiat bezpieczeĹstwa suchego lÄ du, beztroski i gĹupoty ale takĹźe - wielkiej wraĹźliwoĹci, poĹwiÄcenia i troski. Wszystko siÄ przemieszaĹo. Woda wydobyĹa na wierzch caĹÄ prawdÄ o czĹowieku, o jego wielkoĹci, ofiarnoĹci i bohaterstwie ale takĹźe o jego tchĂłrzostwie, maĹoĹci i podĹoĹci. To byĹa bolesna lekcja o Ĺźyciu, ktĂłrej doĹwiadczyĹam na wĹasnej skĂłrze. (Do tej pory wiÄkszoĹÄ tych zachowaĹ znaĹam jedynie z literatury). Ĺťycie realizowaĹo siÄ w konkretnych gestach. W przywiezieniu chleba, pomocy przy oczyszczaniu mieszkania, ugotowaniu obiadu dla sÄ siadĂłw âz doĹuâ⌠Codzienne troski ulegĹy jakiejĹ niespotykanej redukcji do rzeczy podstawowych i niezbÄdnych - przeĹźyÄ. W godnoĹci. Nie daÄ siÄ rozpaczy. PrzyjÄ Ä to co przyszĹo i ĹźyÄ z tym. UpĹywajÄ cy czas i ustÄpujÄ ca woda przyniosĹy nowe odkrycia. Straszne zniszczenia i bezsilnoĹÄ ludzkÄ , ktĂłra borykajÄ c siÄ urzÄdami graniczy z rozpaczÄ . Poczucie niezrozumienia przez âtych z suchego lÄ duâ. JakiĹ Ĺźal. Czasami sĹowa wspĂłĹczucia zamiast ulgi powodowaĹy gniew, Ĺźe tylko na tyle staÄ âtych drugichâ. Ale Ĺźycie biegnie dalej i na szczÄĹcie to wĹaĹnie wola Ĺźycia powoduje, Ĺźe wszyscy powoli dĹşwigamy siÄ z tej niedoli pokonujÄ c strach przed niewiadomym. MoĹźna by pisaÄ i pisaÄ. KaĹźde zdarzenie, szczegĂłlik, czyjĹ uĹmiech i gest zniechÄcenia byĹy historiami samymi w sobie i gĹÄboko zapadĹy w serce. NajwaĹźniejsza w tym wszystkim pozostaĹa ĹwiadomoĹÄ bycia zaleĹźnym od Boga. Bo z Jego rÄki przychodzi to czym nas doĹwiadcza. A wiele moich i naszych zaniedbaĹ czy bezsensownych dziaĹaĹ bierze siÄ stÄ d, Ĺźe nie uwzglÄdniamy Jego obecnoĹci na codzieĹ. I to przekonanie pozostaje moim najwiÄkszym âpowodziowymâ odkryciem. MaĹgorzata, Opole wrzesieĹ 1997
|