Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1998 > Biuletyn (40) styczeń-październik

Ślady, numer 1 / 1998 (Biuletyn (40) styczeń-październik)

Spirito Gentil

W pedagogii ruchu CL zawsze poświęcano wiele uwagi śpiewom pieśni i słuchania muzyki wielkich twórców chrześcijańskiej kultury


„W muzyce, w panoramie natury, w nocnym śnie (jak pisze w swoim Canto Notturno... Leopardi), kryje się cos innego, coś, czemu człowiek składa hołd, od czego oczekuje: oczekuje jego.

Jego entuzjazm odnosi się do czegoś, co muzyka, albo wszystko piękno na świecie obudziły w jego wnętrzu.

Kiedy człowiek zaczyna owo coś „prze-czuwać”, natychmiast skłania duszę, by oczekiwała czegoś innego: również w obliczu rzeczy, które może posiąść, oczekuje innej rzeczy;

Bierze to, co może wziąć ale oczekuje czegoś innego.

Luigi Giussani

 

Ks. Giussani podkreśla szczególne znaczenie muzyki w komunikowaniu ludzkiej religijności i chrześcijańskiego orędzia. Stąd w pedagogii ruchu CL zawsze poświęcano wiele uwagi śpiewom pieśni (nie tylko podczas liturgii) i słuchania muzyki wielkich twórców chrześcijańskiej kultury. Dla przykładu: każda konferencja, czy Szkoła Wspólnoty w czasie rekolekcji lub wakacji Ruchu zaczyna się i kończy medytacja muzyczną. Ostatnio z inicjatywy Ruchu zaczęto wydawać we Włoszech nowa serię płyt kompaktowych pod nazwą „Spirito Gentil”. Sam wydawca tak wyjaśnia intencje owej serii:

„Spirito Gentil” jest nowa propozycją słuchania muzyki, nie tylko dlatego, że zamierza dowartościować również repertuar dziś całkowicie zapomniany albo ceniony jedynie przez niewielu „znawców”; jest serią nową przede wszystkim ze względu na cel, który przyświecał jej wydawcom. Nie chodzi o ofertę typowej analizy estetycznej albo stylistycznej, ale o odkrycie fundamentu każdego dążenia estetycznego. Dlatego seria ta nawiązuje do wielkiej tradycji chrześcijańskiej, która na przestrzeni dwudziestu wieków, dzięki swemu nieustającemu powołaniu ekumenicznemu, potrafiła dowartościować najbardziej autentyczne ekspresje ludzkiego doświadczenia, niezależnie od tego z jakiej kultury wypływały. Dla właściwego zrozumienia ducha tej serii, warto powrócić wyobraźnią do niezwykłej działalności pisarzy średniowiecznych, albo tych bardziej nam współczesnych, o wielkiej osobowości jak Charles Moeller. Ich twórczość rodzi się z pewnej antycznej pewności: Unum loquantur omnia (cała rzeczywistość głosi jedno).

Jako pierwsza płytę we wspomnianej wyżej serii wydano szczególnie cenione przez Luigi Giussaniego arcydzieło: Stabat Mater Giovanniego Battisty Pergolesiego. Oto komentarz do tej kompozycji, jaki załączono do płyty.

Najwspanialsze Amen w całej muzyce Stabat Mater dolorosa: hymn Pergolesiego pomaga nam doświadczyć tajemniczej radości, paradoksalnej pociechy, pewności pełnej wigoru i staje się wyzwaniem w obliczu tego, co się dzieje. Pomaga zawsze; a Pergolesi jest rzeczywiście jak brat, który na naszej pielgrzymiej drodze umacnia nas we wspólnej wierze, w e wspólnej pamięci, w wierności wobec Matki, z której bierze początek wydarzenie, każda chwila, aby przyoblec nasze życie.

Któż odczuł bardziej obecność owej strasznej sprzeczności, któż odczuł bardziej obecność Króla, wielkiej Tajemnicy, któż odczuł bardziej boleść odrzucenia, na jakie poważył się i na jakie waży się i będzie ważył się człowiek wobec Niego – boleść owego życia, które człowiek spędza na odrzuceniu i negacji? Któż odczuł bardziej ów ból? Któż odczuł bardziej Tajemnicę Jego obecności i któż odczuł bardziej Krzyż – od Maryi? Jakżeż musiał w oczach Maryi wyróżniać się od tła wszystkich rzeczy, od tła samej siebie, jej Syn na Krzyżu, Chrystus na Krzyżu.

Wyobraźmy ją sobie, jak budziła się rano, wyobraźmy sobie jak wypełniony był jej czas, wierzyła w to, w co wierzyła: Maryja jest tym punktem, w którym Chrystus nie został pomniejszony nawet o najdrobniejszą cząstkę, nawet o jeden milimetr sześcienny, nawet o jeden gram, jest tym punktem, w którym zogniskował się ból z powodu zła na świecie. Poprzez to i w ten sposób uczestniczyła ona w śmierci Boga, w śmierci Chrystusa. W tej dziewczynie odbija się cała nienawiść, którą żywił i będzie żywił świat do Chrystusa; cała nienawiść, która zabiła Chrystusa, dosięgnęła ciała, kości, serca i myśli tej dziewczyny. Ból najprawdziwszy i największy ze wszystkich jakie istnieją.

Nie można żywić współ-czucia, uczestniczyć w bólu Madonny, nie można żywić współczucia z powodu Chrystusa na Krzyżu, jeśli nie zaryzykuje się swojego serca i nie zaakceptuje planu, jaki Ojciec ma wobec nas; a ów plan zakłada uczestnictwo w samym Krzyżu Chrystusa: akceptację bólu i ofiary, sprzeczności życia.

Ludzkie serce nie może pozostać obojętne na to wszystko, co się dzieje, na wydarzenie, które trwać będzie aż do skończenia świata. On umiera i zmartwychwstaje przez wszystkie dni, aż do skończenia świata: „quis est homo qui non fleret”, któryż człowiek nie zapłacze? Trzeba utkwić wzrok w tym, co przezywa Madonna. Nie mamy o tym pojęcia, przypatrując się Jej, zaczynamy rozumieć. Niezależnie od tego, w jakim stanie znajduje się nasze serce, prośmy, byśmy mogli stać się uczestnikami uczuć Madonny: Niechaj serce moja pała, / By radością mą się stała / Miłość, którą – Chrystus Bóg. Nic nie może bardziej uczłowieczyć naszego serca jak wpatrywanie się w Chrystusa z bólem, bez względu na to w jakiej sytuacji życiowej i w jakim stanie ducha jesteśmy.

Kiedy umrze moje ciało, / Niechaj duszę mą z swą chwałą / czeka Twój wieczysty raj: dlatego Stabat Mater Pergolesiego, ów ogromny okrzyk bólu, z pasją zauważony i przeżyty, kończy się muzyka rozbrzmiewająca uwielbieniem, najwspanialszą jaka można sobie wyobrazić, kończy się Amen.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją