Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1997 > Biuletyn nr 2-3 (35-36) marzec-kwiecień

Ślady, numer specjalny / 1997 (Biuletyn nr 2-3 (35-36) marzec-kwiecień)

Książka miesiąca. S. Undset. Krystyna córka Lawransa

Wielki strumień Sigrid

Tracce 2`96, s. 36-38

Davide Rondoni


Wielkiej rzece przypisuje się cierpliwość nurtu pełnego spokoju, tak iż nawet nieuchronnie wezbrane wody nie powodują wystąpienia z brzegów, by utworzyć bagna i moczary. Czymś takim jest właśnie powieść Sigrid Undset, odznaczona w 1928 roku nagrodą Nobla w dziedzinie literatury: wymaga od czytelnika, aby ten zechciał popłynąć niczym wielka rzeka. Siła tej powieści objawia się z wolna, jej zaś spokojna moc nie rozczarowuje miłującego przygodę podróżnika. Lektura, podobnie jak każde arcydzieło, pozwala zakosztować smak otwartego morza.

W swoim wprowadzeniu do pierwszego włoskiego wydania Treves, z roku 1931, Gabetti bardzo słusznie zauważył, iż zastosowany przez Undset styl konwersacji niemiał nic wspólnego z duchem romantyzmu. Oznacza to, iż pisarka, nie negując w żadnym wypadku uczucia wzruszenia i zdumienia doznawanego w obliczu wielkich katedr wznoszonych w średniowieczu i wobec magicznego niemal opanowywania przez chrześcijański Rzym tego, co pogańskie, w katolicyzmie nie szukała jedynie, jak czyniło to wielu pisarzy romantycznych, siły estetycznej. A ponadto, jak zauważa dalej Gabetti, jej odkrycie katolicyzmu nie miało nic wspólnego ze sposobem charakterystycznym dla wielu artystów dekadenckich, którzy po wyczerpaniu się ich uczuć i nerwów, w wierze poszukiwali jakiegoś rodzaju uspokojenia. Podobnie też powodem, który przyczynił się do porzucenia przez nią kościoła protestanckiego, określanego jako „dom pogawędek” nie były ani kwestie filozoficzne, ani satysfakcja typu racjonalistycznego. Tym, co uderzyło Undset w katolicyzmie, jak to doskonale widać w przebiegu akcji powieści Krystyna córka Lawransa, jest jakiś ogólny ton człowieczeństwa. Usytuowanie akcji swojego arcydzieła w czternastowiecznej Norwegii oznaczało przedstawienie epoki, w której przesada, grzech, ból, miłość oraz cała fama uczuć i czynów ludzkich, razem wziętych, mogły być osądzane i korygowane przez pewien typ wspólnej świadomości, naznaczonej przez wielki i pozytywny szacunek dla prawdziwego człowieczeństwa. Bogaty i różnorodny obraz postaci, wśród których rozgrywa się historia Krystyny, bez obecności chrześcijaństwa byłby jedynie teatrem przemocy i przygnębienia. Sama historia bohaterki, jej odkrycie, które bierze początek z miłości instynktownej, a prowadzi aż do ofiary z siebie, jest – w jakimś stopniu – symbolem odkrycia o znaczeniu uniwersalnym: a mianowicie, że katolicyzm stanowi jedyną prawdziwą alternatywę wobec prawa przemocy.

Wybór dokonany przez Sigrid Undset na rzecz Kościoła katolickiego, do którego została oficjalnie przyjęta w 1925 roku na Montecasino, miał u podłoża motywy historyczne: pisarka zauważyła bowiem, że ryzykiem, jakiemu ulegały kościoły protestanckie było to, iż stawały się czystymi narzędziami ziemskiej władzy cywilnej. Należy jednak podkreślić, iż Undset nie uważała siebie nigdy za nawrócona z protestantyzmu na katolicyzm, ale z czystego pogaństwa na wiarę Kościoła katolickiego. Jak zauważył bowiem Igino Giordani w swoim artykule z 1952 roku poświęconym autorce, opublikowanym na łamach Osservatore Romano, Undset była ponad wszystko miłośniczką wolności, a zatem „aby ocalić człowieka ze stadnego poddaństwa stalinizmu i materializmu”, za konieczne uważała coś, co byłoby różne od „od występującego mniej więcej we wszystkich doktrynach niekatolickich fatalizmu”. Tym, co skłoniło ją do zagłębienia się w katolicyzm (ukazywany jej jako „malownicze ruiny”) było pragnienie przeciwstawienia się wszelkim przejawom pomniejszania wolności, które rodziło „chrześcijaństwo kaznodziejskie”, a które wydawało się jej być „jednym z motywów przyczyniających się do konfliktu pomiędzy wymiarem duchowym i czasowym charakterystycznym dla krajów protestanckich.

Jeśli zatem pierwsza zdobycz Undset, jaka osiąga poprzez akcję Krystyny, odnosi się do sfery jej dojrzewania religijnego, to druga dotyczy stylu, albo lepiej – zbieżności pomiędzy stylem a koncepcją.

W odniesieniu do prozy Undset, krytyka literacka – aby ukazać jej podstawowy charakter i ton – używała często określenia „realizm”.

Oczywiście, że chodzi tu o realizm. Zresztą fakt, iż Undset była córką znanego archeologa, musiało wywrzeć jakiś wpływ na formowanie się jej osobistego stylu. Dobrze jednak wiedząc, jak szeroko i kontrowersyjna zarazem w literaturze jest sama kategoria „realizmu”, pod którym kryje się po trochu wszystko, należy być może doprecyzować, iż tutaj znajdujemy się wobec realizmu głębi. Oznacza to, iż mocne przylgnięcie stylu i osnowy powieści do rzeczywistości, tak jak ona się objawia, a nie do własnych – z góry ustalonych – modeli, jest nie tyle „wyborem stylistycznym”, ile raczej pewna koniecznością. Undset, widać to wyraźnie w niektórych miejscach jej arcydzieła, mogłaby doskonale – z odpowiednim rezultatem – popaść w ów liryczny ton, który w misterny sposób wzmacnia pewne jej opisy krajobrazu, twarzy i sytuacji. Jeśli nie czyni tego, to dlatego, że zatrzymuje swoje spojrzenie na tym zamyśle, który wyłania się z głębokości. Każda powieść, gdy jest wielka, objawia się jako taka wobec innych rodzajów literackich, ponieważ otwiera przestrzeń dla tego szczególnego sposobu objawienia się: czytelnik bowiem znajduje wreszcie możliwość zasmakowania nie tylko w następujących po sobie opisywanych faktach czy takich lub innych ukazywanych postawach, ale właśnie w całościowym zamyśle dzieła, który wyłania się ostatecznie i z całym bogactwem szczegółów, które wyniesione na światło, zostają w nim na nowo oświecone.

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją