Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1997 > Biuletyn nr 2-3 (35-36) marzec-kwiecień

Ślady, numer specjalny / 1997 (Biuletyn nr 2-3 (35-36) marzec-kwiecień)

Świadectwo. Kanada

Vancouver: kronika pewnych narodzin

Maleńka wspólnota CL w najodleglejszym zakątku Kanady nad Oceanem Spokojnym. Historia wzięła swój początek w 1996 roku od zupełnie przypadkowego spotkania,. Odkrycie Bractwa. Dojrzałe Świadectwo, które wzrusza.

John Zucchi


Zaledwie sto lat temu była tu maleńka osada tartaków o nazwie Granville; odkąd jednak stała się końcową stacją kolei transkontynentalnej „Canadian Pacific Railway”, zmienia nazwę, przekształcając się w miasto Vancouver. Obecnie Vancouver jest metropolią Kolumbii Brytyjskiej i trzecim, co do wielkości, miastem Kanady. Vancouver zamieszkują setki tysięcy imigrantów pochodzenia chińskiego, z których wielu opuściło Hong Kong. Ponadto miasto jest bramą Kanady prowadzącą na Wschód. Ceny domów należą do najwyższych w kraju: w ogromnym tempie powiększa się populacja ludności. Wystarczy rzucić okiem na Ocean Spokojny i Góry Skaliste, które okalają Vancouver, aby zrozumieć, dlaczego tak wiele osób decyduje się tutaj zamieszkać. Vancouver i Kolumbia Brytyjska reprezentują „wybrzeże zachodnie” w odniesieniu do Kalifornii. W latach `60 kwitł tutaj ruch hippisowski, podobnie jak dzisiaj panuje New Age. Katolicy stanowią mniejszość tak w samym mieście, jak i na prowincji, sama zaś Kolumbia Brytyjska skupia niemal dwukrotnie wyższą liczbę w stosunku do średniej kanadyjskiej zadeklarowanych ateistów. A jednak sześć osób w Vancouver robi Szkołę Wspólnoty razem ze Stevenem Jones, trzydziestoletnim wytwórcą kinematograficznym. Urodził się on w Londynie z rodziców pochodzenia irlandzkiego a wychowywał w Newcastle. Następnie wraz z rodzicami przeniósł się do Kanady.

 

Christine

 

Jak narodziła się wspólnota Cl w tym najdalej położonym zakątku Kanady? Musimy cofnąć się mniej więcej o 10 lat wstecz do Montrealu, w którym wraz ze swoim mężem Robertem Joliffe zamieszkała Christine, siostra Stevena. Christine została dogłębnie poruszona przez opublikowany na łamach „30Giorni” wykład ks. Giussaniego. Ponieważ dowiedziała się o istnienie wspólnoty CL w Montrealu, któregoś dnia pojawiła się w moim biurze uniwersyteckim McGill. Pamiętam, iż owego dnia przyjąłem wielu studentów i czas mojej pracy dobiegał już końca, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Chciałem odpowiedzieć nieco groźnym spojrzeniem, żeby spowodować wycofanie się studenta. Z jakiegoś powodu, którego nie potrafię wyjaśnić, powitałem nieśmiałą studentkę szerokim uśmiechem, ona zaś powiedziała mi o przeczytanym artykule, który wydał jej się najpiękniejszym ze wszystkich, z jakimi kiedykolwiek miała do czynienia.

Artykuł ks. Giussaniego opowiadał o spotkaniu Jana i Andrzeja z Chrystusem. Christine stwierdziła, iż po raz pierwszy jej życiu ci dwaj ludzie wydali się jej żywymi i że zaczęła przeczuwać, iż wcielenie musi być czymś rzeczywistym i konkretnym. Od razu zaczęła przychodzić na Szkołę Wspólnoty, jednakże po jakimś czasie oddaliła się. Powróciła do wspólnoty w lutym w 1996 roku i zapisała się do Bractwa. Jej życie całkowicie się zmieniło. Jej prawdziwe spotkanie, jak powiedziała, dokonało się osiem lat temu, kiedy spotkała nas po raz pierwszy i dotąd nic już nie potrafiło jej zaspokoić: „Gdyby to pierwsze spotkanie nie okazało się prawdziwym, nie powróciłabym”.

 

Telefoniczna Szkoła Wspólnoty

 

Christine była tak bardzo szczęśliwa, że natychmiast zaczęła opowiadać o CL swojemu czworgu rodzeństwa. Od zawsze była bardzo blisko związana ze Stevem, który w ostatnim czasie przeżywał trudny okres; stąd też często do niego telefonowała. Christine starała się mu pomóc dzieląc się z nim wszystkim tym, czego uczyła się na Szkole Wspólnoty. Steve zdziwił się słysząc rzeczy, które mówiła mu jego siostra i zapytał ją gdzie się tego wszystkiego nauczyła. Christine powiedziała mu. Bardzo szybko zaczęli nazywać ich długie rozmowy telefoniczne „Szkołą Wspólnoty”, jako że Christine zanim telefonowała do brata przez pół godziny przeglądała swoje notatki ze Szkoły Wspólnoty.

Lecz jest tu jeszcze coś więcej, Christine kochała swoich nowych przyjaciół i opowiadała o nich wszystko Stevowi. W końcu jej brat nie mógł się już dłużej opierać. Powiedział, że kupuje bilet na pierwszy samolot do Montrealu (odległość zaś między Vancouver a Montrealem jest mniej więcej taka, jak między Mediolanem a Kazachstanem), aby poznać jej przyjaciół, mimo że z powodu obowiązków zawodowych mógł pozostać tam tylko cztery dni. Po całonocnym locie przybył do naszego miasta w gorący czerwcowy poranek i poinformował Christine, iż chciałby zjeść śniadanie z moją żoną Cecylią. Obiad zjadł w towarzystwie dwóch kapłanów z Bractwa św. Karola Boromeusza, Chalo i Marcusem. Wtedy też Steve wyznał, że rozumie, iż Ruch jest „dla niego”. Następnego dnia podczas obiadu tym, co najbardziej uderzyło mnie i moją żonę Cecylię była „czystość” serca Steva, jego wola pójścia w głąb tego, co najpełniej odpowiadało jego pragnieniom. Po kilku dniach powrócił do domu i natychmiast zaczął opowiadać swoim przyjaciołom o tym, co spotkał. Był zaskoczony zobaczywszy, że osoby, po których najbardziej oczekiwał, że pójdą za nim, nie uczyniły tego, natomiast te, o których nie pomyślał, iż mogą być zainteresowane, zbliżyły się do niego i zaraz rozpoczęli Szkołę Wspólnoty.

Steve pracował na rzecz biura Edukacji Religijnej Archidiecezji Vancouver, w 1988 zaczął przygotowywać reklamy a następnie programy dokumentalne. Niedawno ukończył swój pierwszy krótkometrażowy, godzinny film o życiu św. Benedykta i pracuje nad swoim pierwszym długometrażowym, filmem o św. Patryku. Stwierdza, że dla niego jest czymś niemożliwym oddzielenie jego życia jako producenta od życia w Ruchu. Jest urzeczony przyjaźnią, tym, co nazywa elementem ludzkiego kontaktu, który, jak sądzi, jest sposobem używanym przez Chrystusa wobec wszystkich, aby wszyscy mogli Go spotkać.

„Ruch – powiada – przemienił moje życie”, sprawił, że bardziej świadome stało się jego pragnienie pokazania postaci św. Patryk a w jego „prawdziwym człowieczeństwie, dzięki spotkaniu c Chrystusem. Tak jak ktoś, kto spotykając wspólnotę ma sposobność spotkania Chrystusa, tak samo przytrafił się to Celtom, którzy dzięki spotkaniu ze św. Patrykiem, doświadczyli prawdziwego człowieczeństwa”.

Nie jest zbiegiem okoliczności to, iż jego dyrektor wraz ze swoją narzeczoną zaczęli uczestniczyć w Szkole Wspólnoty. Dyrektor, który jest anglikaninem, stwierdził, iż nie miał pojęcia, że w Kościele katolickim istnieje tego typu doświadczenia.

 

Bractwo

 

W sierpniu 1996 Steve zatelefonował do Christine, która przebywała w domu ich siostry w Niemczech. Chciał dowiedzieć się wszystkiego, co wydarzyło na się na Zgromadzeniu Międzynarodowych Odpowiedzialnych, w którym Christine uczestniczyła. Był tak zachwycony tym, co mu opowiadała, iż w jednej chwili zdecydował, że przybędzie do Montrealu zaraz po jej powrocie, aby spotkać się z nią i z przyjaciółmi. Po kilku dniach przybył. Christine opowiadała mu o różnych sprawach, w tym m.in. o Bractwie i Steve wyraził chęć porozmawiania ze mną o Bractwie. Następnego dnia udaliśmy się do meksykańskiej restauracji na obiad i opowiedziałem mu czym jest Bractwo. Zapytał mnie, co trzeba zrobić, aby stać się jego członkiem. Powiedziałem, że trzeba wysłać prośbę o przyjęcie do Bractwa. Zapytał mnie czy mógłby wysłać list zanim powróci do Vancouver, gdyż „to jest moje życie i moje powołanie”.

Ostatnio ks. Giussani powiedział mi, że nie należy „robić” niczego specjalnego w tym celu, żeby wspólnota wzrastała. Wystarczy, abyśmy z nowym sercem podejmowali wszystkie zadania codziennego dnia, a to się dokonuje, kiedy osoba i natura naszego charyzmatu zbiegają się. To zaś wyraźne jest w Stevie, i dlatego dobrze rokuje dla miasta Vancouver.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją