Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1997 > Biuletyn nr 2-3 (35-36) marzec-kwiecień

Ślady, numer specjalny / 1997 (Biuletyn nr 2-3 (35-36) marzec-kwiecień)

Przyjaźń, która przywołuje drugiego do obecności Chrystusa

XV rocznica papieskiego uznania Bractwa Comunione e Liberazione

Luigi Giussani


1. Znakiem, który rozjaśnia życie jest wydarzenie, w które zostaje pochwycona cała osoba. W życiu każdego z nas ma miejsce jakiś moment, jakiś znak, wydarzenie, w którym wszystko staje się jasne. I nawet jeśli życie nieuchronnie nie potrafi utrzymać jasności owego początku, to przecież jasność ta jest nie do pominięcia w jej skutkach. W jaki sposób? Jakie oblicze, jakie ciało posiada Pan, który staje się naszym towarzyszem w życiu? Jego tajemniczym obliczem i ciałem jest wspólnota braci.

Piętnasta rocznica papieskiego uznania Bractwa Comunione e Liberazione zastaje mnie znacznie radośniejszym i wdzięcznym wobec Ducha Pana, który w tych  minionych latach – pomimo ograniczeń i zdrad, a zatem i upokorzeń – towarzyszył nam, wspierając nasze posłuszeństwo wobec tej metody życia chrześcijańskiego, której Kościół nie tylko że nie potępił, ale wręcz zaaprobował. Jakby powiedział: „To jest droga, którą możecie kroczyć”. To jest właśnie to, co powiedział mi papież Paweł VI podczas naszego ostatniego spotkania w dniu 23 marca 1975 roku: „Odwagi, to jest właściwa droga, niech ksiądz tak dalej kroczy”. Bez poczucia, że właśnie w takich słowach plecy znajdują oparcie nie można iść przez historię razem z ludźmi naszymi braćmi. Jedynym, który w najlepszy sposób może określić życie każdego dnia jest Przeznaczenie, Jezus z Nazaretu, Syn Boży! I sprawia to, dosięgając nas dzięki ludzkiemu spotkaniu, dzięki któremu Przeznaczenie, które stało się ciałem, działa w osobie z wolnością swego tajemniczego Ducha (jawiące się człowiekowi jako niepojęte i przypadkowe). W ten sposób to, co spotkałeś, czego w jakiś sposób dotknąłeś, to, co cię zainteresowało – wzywa cię, abyś odpowiedział. Chodzi zatem o pewne wezwanie, albo żeby użyć terminu właściwego Kościołowi o „powołanie”: z tego powodu Bractwo Comunione e Liberazione odbierane jest jako „znak, który rozjaśnia życie”.

2. Ten, kto został pociągnięty przez to odczucie, przez to słowo, przez ten inny akcent czy inna koncepcję będącą sposobem komunikowania i prowadzenia, ten, kto w jakikolwiek sposób przeżył tego rodzaju doświadczenie, musi przede wszystkim angażować się w wielkie zadanie wzajemnego przywoływania się do pamięci o Chrystusie. Do pamięci „o Tym, który jest pośród nas” teraz, tutaj, jak to wyraził kilka lat temu pewien student pierwszego roku w Katolickim Uniwersytecie w Mediolanie, rozpoczynając w ten sposób swoje wystąpienie podczas jednego ze zgromadzeń. To jest wielkie zadanie, abyśmy przywoływali jeden drugiego do rozpoznania i uznania owej Obecności. Pamięć bowiem oznacza rozpoznanie obecności.

3. To jest dar właściwy Duchowi, który staje się nie tylko uznaniem tej Obecności, ale także moralnością rodząca lud, o ile rodzi powinność posłuszeństwa temu, co każdy z nas spotkał jako znak dla swojego życia. Św. Paweł w taki oto sposób określił zasługę Jezusa-człowieka: „Był posłuszny aż do śmierci”. Posłuszny.

4. W słownictwie naszego Ruchu przyjaźń, która przyjmuje za swoje zadanie przywoływania drugiego do obecności Chrystusa nazywa się „Bractwem”. Jest ono budowane przez osoby, które uznają się za przyjaciół i które gromadzą się co pewien czas, aby przywoływać pamięć o obecnym Chrystusie, oraz aby pogłębić świadomość tego przepełnioną racjami.

Osoby, które jeszcze niedawno były obce sobie teraz stają się przyjaciółmi, osoby mające dzieci, rodzice, mężczyźni i kobiety, których łączy jakaś zażyłość, spotykają się z otwartością na głębię afektywności, jakiej przedtem nie znali, ponieważ największa miłością jest pasja wobec przeznaczenia i prawdy o sobie i o kimś drugim, wobec piękna, splendor veritatis – blasku prawdy – jak napisał w swej encyklice Jan Paweł II.

5. Z tego rodzi się widowisko okruchów ludu, odmiennego społeczeństwa, określonego przez inny klimat, taki sam, o jakim mówi św. Paweł, kiedy stwierdza: „Uznawajcie innych za lepszych od siebie”. Chodzi zatem o klimat, w którym możliwy staje się wzajemny szacunek. Pokora zaś (a nie duma czy pycha!), która z niego się rodzi jest charakterystyczną cechą tego, kto chce poznać Chrystusa. Jest to pójście za przykładem św. Franciszka z Asyżu, który w swym Liście do ministra kultu [kultu] zdobył się na napisanie następujących słów: „Kochaj tych, którzy postępują z tobą w określony sposób i nie wymagaj od nich niczego innego ponad to, co Pan tobie daje”. Podobnie jak tobie daje to, co daje i nie należy od ciebie wymagać czegoś ponad to, tak samo i ty nie możesz wymagać niczego więcej od innych, niczego więcej niż mogą dać. A następnie potwierdza to niesamowitym stwierdzeniem: „W tym właśnie ich miłuj” – w ramach ich możliwości, jakimi obdarza ich Pan, miłuj ich – „i nie żądaj od nich. Aby stawali się lepszymi chrześcijanami”, nie wymagań, aby stali się takimi, jakimi ty chcesz, aby się stali, według twojego projektu.

6. Stąd też każdy z nas dosięgnięty przez wielką Obecność jest wezwany, aby być tym, który odbudowuje zburzone domy. To, co uczynił Pan odbija się także tam, gdzie jestem ja, gdzie każdego dnia – o ile tylko doń szczerze przylgnie – jest dobrocią Jezusa, Jego wolą dobra w stosunku do człowieka, który żyje w tych strasznych i ponurych czasach: „Gdy Jezus wysiadł ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza” (Mk 6,34)

tłum. Krystyna Borowczyk

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją