Ślady
>
Archiwum
>
1997
>
Biuletyn (38-39) wrzesieĹ-grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 5 / 1997 (Biuletyn (38-39) wrzesieĹ-grudzieĹ) Wywiad ChrzeĹcijaĹska odpowiedĹş Vittorio Messori Ks. Luigi Giussani jest dla wielu mistrzem; dla innych jest twĂłrcÄ i wytrwaĹym realizatorem anachronicznej "drogi do chrzeĹcijaĹstwa", chociaĹź jego urok oddziaĹuje przede wszystkim na mĹodych. Ten czĹowiek jest prawdziwym znakiem sprzeciwu. W kaĹźdym razie nazwisko don Luigi Giussaniego (urodzony w 1922 roku, ksiÄ dz mediolaĹski, zaĹoĹźyciel w 1954 roku GS, Gioventu Studentesca [MĹodzieĹź Studencka), a nastÄpnie w 1968 roku CL, Comunione e Liberazione [Komunia i Wyzwolenie]) wejdzie moĹźe do przyszĹej historii KoĹcioĹa. W jakiĹ sposĂłb jest kontrowersyjny: przyjdzie czas, aby to stwierdziÄ, wyjaĹniajÄ c czy jego sposĂłb Ĺźycia EwangeliÄ (i nakĹonienie wielu do Ĺźycia niÄ w ten sposĂłb) byĹ rzeczywiĹcie sposobem przyszĹoĹci, albo teĹź byĹ tylko czasowym regresem. SpotkaÄ go sam na sam nie jest Ĺatwo. I to nie dlatego, Ĺźe jest zamkniÄty w swojej wieĹźy z koĹci sĹoniowej albo dlatego, Ĺźe caĹkowicie poĹwiÄciĹ siÄ modlitwie, Ĺźyciu kontemplacyjnemu. Jest faktem, Ĺźe z powodu naglÄ cych obowiÄ zkĂłw jego ruchu, ktĂłry ma obecnie wymiary miÄdzynarodowe, oraz pewnej, usprawiedliwionej nieufnoĹci do dziennikarzy, don Giussani odrzuca niemal wszystkie proĹby o wywiady. Wreszcie znalazĹem siÄ z nim przy jednym stole. Mit, w tym przypadku, ma oblicze, jak ktoĹ okreĹliĹ: "Ĺagodnego ambrozjaĹskiego proboszcza". GÄba sympatyczna, humoralna. Ale dodawano, Ĺźe za tymi dobrodusznymi pozorami, dajÄ znaÄ o sobie "twardoĹÄ i siĹa, ktĂłre mogÄ napawaÄ strachem". TakĹźe gĹos ma osobliwy, zachrypniÄty po dawnej chorobie. WĹrĂłd pierwszych rzeczy, jakie mi powiedziaĹ, byĹo przytoczenie (oczywiĹcie zna je na pamiÄÄ) fragmentu przemĂłwienia, jakie PapieĹź skierowaĹ do dziesiÄciu tysiÄcy profesorĂłw i studentĂłw uniwersyteckich, czĹonkĂłw ruchu Comunione e Liberazione, ktĂłrzy jesieniÄ 1984 roku zgromadzili siÄ w auli watykaĹskiej. SĹowa Jana PawĹa II, ktĂłre don Giussani mi powtarza, brzmiÄ : "Wasz sposĂłb stawiania czoĹa problemom ludzkim jest bardzo podobny do mojego; a nawet, powiedziaĹbym, jest ten sam". Gdy wymawia owo "jest ten sam", sĹychaÄ, Ĺźe siÄ cieszy: dla niego jest to potwierdzenie, iĹź trzydziestoletnia walka byĹa prowadzona we wĹaĹciwym kierunku. (Temu samemu papieĹźowi zresztÄ zdarzyĹ siÄ lapsus, jeĹźeli byĹ nim rzeczywiĹcie, ktĂłry nie przeszedĹ niezauwaĹźony. Kiedy przyjmowaĹ grupÄ mĹodych z ruchu, wymknÄĹo mu siÄ: "My ciellianie..." (tj. czĹonkowie ruchu CL) To wyraĹźenie pozostaĹo takĹźe w tekĹcie oficjalnym, drukowanym w "Osservatore Romano". Z niego zrodziĹy siÄ, nie tylko w Ĺwiecie katolickim, kwestie i polemiki, ale byĹo to ktĂłreĹ z kolei potwierdzenie sympatii najwyĹźszych sfer w Watykanie. Co zresztÄ potwierdziĹ mi kardynaĹ Joseph Ratzinger, ktĂłry takĹźe jeĹli chodzi o Comunione e Liberazione - jak i inne ruchy: focolarini, charyzmatycy, neokatechumeni itd. - mĂłwiĹ o "motywach wielkiej nadziei", o "pewnego rodzaju czasie Zielonych ĹwiÄ t w KoĹciele, w ktĂłrym doĹwiadcza siÄ zaraĹşliwej radoĹci wiary"). - Don Giussani - zapytaĹem go natychmiast - jaka jest centralna idea, ktĂłra stanowi motyw pracy ksiÄdza? - Jest to idea, a nawet doĹwiadczenie jednoĹci. JednoĹci przede wszystkim, jaka powinna zachodziÄ w wierzÄ cym miÄdzy jego wiarÄ i jego Ĺźyciem. ZresztÄ jest to myĹl samego PapieĹźa: wiara powinna wcielaÄ siÄ w codziennoĹÄ, we wĹaĹciwe Ĺrodowisko Ĺźyciowe; wiara wiÄc powinna staÄ siÄ kulturÄ , w szerszym znaczeniu. - Ale jednoĹÄ poszczegĂłlnego wierzÄ cego powinna potem siÄ rozszerzyÄ i poĹÄ czyÄ wszystkich wierzÄ cych miÄdzy sobÄ . - JednoĹÄ chrzeĹcijan jest konkretnym znakiem obecnoĹci i dziaĹania Chrystusa. Dla nawrĂłcenia Ĺwiata istnieje tylko ta droga: uczyniÄ widzialnÄ jednoĹÄ miÄdzy nami. Jest to reguĹa duszpasterska wskazana przez samego Jezusa: "ProszÄ CiÄ, Ojcze, aby byli jedno, Ĺźeby Ĺwiat widziaĹ, ĹźeĹ Ty mnie posĹaĹ". JednoĹÄ jest dla niego komuniÄ , ktĂłra koniecznie przeobraĹźa siÄ w wyzwolenie (stÄ d nazwa ruchu; "Nazwa, muszÄ panu to powiedzieÄ, ktĂłra bardzo mi siÄ podoba i to z wielu powodĂłw, teologicznych i eklezjologicznych. Ta nazwa bardzo mocno ĹÄ czy siÄ z pojÄciem KoĹcioĹa Soboru WatykaĹskiego II! A poza tym podoba mi siÄ ze wzglÄdu na perspektywÄ spoĹecznÄ , ze wzglÄdu na jej aktualnoĹÄ." Tak samo wypowiedziaĹ siÄ teĹź Jan PaweĹ II juĹź w kilka miesiÄcy po swoim wyborze). Dla potwierdzenia, w konkretnym doĹwiadczeniu, "apologetycznej" skutecznoĹci jednoĹci wĹrĂłd chrzeĹcijan, don Giussani wspomina przypadki przedsiÄbiorstw, fabryk, w ktĂłrych na setki pracownikĂłw tylko trzech lub czterech byĹo z CL: - A wiÄc wystarczyĹo, Ĺźe nasi ludzie pokazali, iĹź sÄ zjednoczeni miÄdzy sobÄ , aby wywoĹaÄ najpierw zaskoczenie, potem sympatiÄ i wreszcie, u wielu, pragnienie przyĹÄ czenia siÄ do tej maĹej grupy. - Jaki typ ludzki uwaĹźa ksiÄ dz za ideaĹ? - Nie ma wÄ tpliwoĹci: czĹowieka epoki cechujÄ cej siÄ wyjÄ tkowÄ zgodnoĹciÄ codziennej kultury z Ĺźyciem, jakÄ byĹo Ĺredniowiecze. Dla czĹowieka Ĺredniowiecznego rozum nie oznaczaĹ wiÄzienia, ktĂłre wykluczaĹo wszelkÄ nowoĹÄ, wszelkie zdziwienie; dla niego wolnoĹÄ nie byĹa nieobecnoĹciÄ wszelkiej zaleĹźnoĹci, lecz zgodÄ na plan BoĹźy w historii; dla niego Ĺźycie nie byĹo czymĹ, co dotyczyĹo posiadania, lecz co dotyczyĹo istnienia. ByĹ w sumie dokĹadnym przeciwieĹstwem czĹowieka dzisiejszego, ofiary i wiÄĹşnia dusznych, bigoteryjnych, nieludzkich wspĂłĹczesnych ideologii laickich. - JeĹźeli Ĺredniowiecze jest dla ksiÄdza modelem, w ktĂłry trzeba siÄ wpatrywaÄ, to czy nie sÄ usprawiedliwione oskarĹźenia o wstecznictwo; o "odnawianie starego"; rzucane tak czÄsto przeciw ksiÄdzu i jego ruchowi? - Bardzo niewiele jest w nas tÄsknoty za przeszĹoĹciÄ - odpowiada ktĂłrej nikt nie widziaĹ ani nigdy nie zobaczy, za tylnÄ straĹźÄ kolumny ludzkoĹci posuwajÄ cej siÄ w historii naprzĂłd, nie spieszymy siÄ na razie ze wznoszeniem ostrokoĹĂłw. JesteĹmy i chcemy byÄ zawsze w pierwszej linii, zawsze w awangardzie. ChoÄby rozpychajÄ c siÄ Ĺokciami, aby do niej dojĹÄ i w niej byÄ. Ten nasz gĹĂłd przyszĹoĹci nie oznacza, Ĺźe zapominamy o naszej chrzeĹcijaĹskiej historii: pojÄcie pamiÄci naleĹźy do podstawowych w naszym ruchu. "PamiÄÄ", przede wszystkim, o wydarzeniu uzasadniajÄ cym wiarÄ: o tajemnicy Ĺmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Ale takĹźe "pamiÄÄ" o dwudziestu wiekach wÄdrowania ludu zrodzonego z tego wydarzenia. StÄ d zainteresowanie historiÄ chrzeĹcijaĹstwa, studiowaniem ĹwiÄtoĹci, odkrywaniem korzeni. StÄ d takĹźe naleganie na ciÄ gĹoĹÄ chrzeĹcijaĹskiej historii, ktĂłra zna pogĹÄbienia, ale nie pÄkniÄcia: poczucie siÄ wiÄc uczestnikami KoĹcioĹa, ktĂłry nie pojawiĹ siÄ w poĹowie lat szeĹÄdziesiÄ tych XX wieku, razem z Soborem WatykaĹskim II. Ten SobĂłr jest raczej widziany jako etap konsekwentnej drogi, organicznego rozwoju; stÄ d odrzucenie przeciwstawiania KoĹcioĹa "posoborowego" KoĹcioĹowi "przedsoborowemu". PoniewaĹź, wedĹug CL, przyjÄcie tych terminĂłw oznaczaĹoby takĹźe przyjÄcie idei pÄkniÄcia w historii KoĹcioĹa, ktĂłry tymczasem, bogaty caĹÄ swojÄ niezwykĹÄ przeszĹoĹciÄ , postÄpuje ku Chrystusowi, ktĂłry przychodzi. (...) Powiada siÄ, Ĺźe sentyment Luigi Giussaniego i jego ludzi do papieĹźa jest odwzajemniony. Ale nie tylko, pragnÄ to ĹciĹle wyraziÄ, przez obecnego nastÄpcÄ Piotra, "papieĹźa Polaka" jak, z pewnym zniecierpliwieniem, jeĹli nie lekcewaĹźeniem, okreĹla siÄ go takĹźe w pewnym krÄgu klerykalnym. Giussani uznaĹ za waĹźne wspomnieÄ mi o sympatii dla niego i dla jego ruchu okazywanej takĹźe przez PawĹa VI, "ktĂłry teraz jest gloryfikowany przez tych samych, ktĂłrzy za jego Ĺźycia krytykowali go, wyĹmiewali go, zaprawiali goryczÄ lata jego i tak juĹź trudnego, dramatycznego pontyfikatu". - KardynaĹ Benelli, ktĂłry byĹ sekretarzem stanu, zaprosiĹ mnie pewnego razu na obiad i oznajmiĹ mi: "Gdyby PaweĹ VI ĹźyĹ jeszcze rok, wszystkie wasze problemy zostaĹyby rozwiÄ zane. W ostatnich czasach istotnie powtarzaĹ mi: ŤPolecam eminencji ludzi z Comunione e Liberazione, to jest sĹuszna drogaĹĽ". ZresztÄ juĹź w 1975 roku papieĹź Montini mi powtĂłrzyĹ: "ŤIdĹş tak dalejĹĽ. To byĹa ta sama rada, jakÄ mi daĹ, gdy byĹ arcybiskupem Mediolanu: <.<Nie rozumiem dobrze ksiÄdza idei i ksiÄdza metod, ale widzÄ ich owoce. ProszÄ kontynuowaÄ!ĹĽ" - Don Giussani - mĂłwiÄ- czy nie jest to jednakĹźe tajemnicÄ , Ĺźe w hierarchii katolickiej wielu was lubi, ale tyleĹź samo nie. Wiadomo, Ĺźe niektĂłrzy biskupi spoglÄ dajÄ na was ze zniecierpliwieniem. - My - opowiada - uczyniliĹmy z posĹuszeĹstwa wobec Magisterium KoĹcioĹa jeden z niezbywalnych punktĂłw. A Magisterium Ĺźyje takĹźe w biskupie, gĹowie KoĹcioĹa lokalnego. JesteĹmy zawsze otwarci na wĹÄ czenie siÄ w plan duszpasterski diecezji; pod warunkiem, Ĺźe te plany doceniajÄ wszystkie energie, jakie Duch ĹwiÄty wzbudza w KoĹciele. Biskup, wedĹug nas, powinien rozbudzaÄ, nie hamowaÄ energie. JeĹźeli to konieczne, powinien `przycinaÄ drzewo, ale aby siÄ wzmocniĹo, nie Ĺźeby umarĹo. Wierzymy we wspĂłlnotÄ koĹcielnÄ , nie w biurokracjÄ klerykalnÄ . (...) - Don Giussani, pewnego razu, ktoĹ prosiĹ ksiÄdza o modlitwÄ zamykajÄ cÄ siÄ w dziesiÄciu sĹowach; ksiÄ dz zaproponowaĹ jednÄ : czy pamiÄta jÄ ksiÄ dz jeszcze? - Tak, na pewno, to jest rzeczywiĹcie moja modlitwa i czÄsto jÄ powtarzam: "Aby Chrystus objawiĹ siÄ, najbardziej jak to moĹźliwe, w Ĺźyciu Ĺwiata". |