Ślady
>
Archiwum
>
1996
>
Biuletyn (30) maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 1996 (Biuletyn (30) maj / czerwiec) KsiÄ dz Giussani KoĹcióŠjako fakt spoĹeczny Fragment wywiadu z ks. praĹatem Luigi Giussanim przeprowadzony przez Antonio Maria Baggio KsiÄĹźe PraĹacie, w 1954 roku opuĹciĹ KsiÄ dz katedrÄ teologii w Seminarium w Venegono i udaĹ siÄ do liceum Berchet w Mediolanie jako nauczyciel religii. Tam narodziĹo siÄ coĹ nowego; co skĹoniĹo KsiÄdza do powoĹania do Ĺźycia GioventĂš Studentesca (GS â âMĹodzieĹź Uczniowskaâ)? Pragnienie podzielenia siÄ z uczniami tym, co odnowiĹo i odmieniĹo moje Ĺźycie.
Co to byĹo? Spotkanie z niektĂłrymi wykĹadowcami w Seminarium w Venegono, w ktĂłrym studiowaĹem: oni ukazali mi postaÄ Chrystusa jako egzystencjalnie ĹźywÄ , to gĹÄbokie przekonanie, ze Chrystus jest w centrum historii ludzkiej i historii osobistej kaĹźdego, jest tym, czym usiĹowaĹem siÄ podzieliÄ. W latach piÄÄdziesiÄ tych wewnÄ trz licznych szkĂłĹ, ze strony niektĂłrych nauczycieli, rozwijaĹ siÄ ostry atak przeciwko temu wszystkiemu, co siÄ odnosiĹo do wiary... ByĹy to pierwsze potyczki w sytuacji, ktĂłra w przyszĹoĹci miaĹa siÄ przerodziÄ w sytuacjÄ staĹÄ . A ze strony katolickiej nie byĹo obecnoĹci, ktĂłra odpowiadaĹaby na ataki czasem podstÄpne, niekiedy znĂłw bardzo gĹoĹne, docierajÄ ce z katedr.
Jak odpowiedzieli uczniowie na to, co im KsiÄ dz proponowaĹ? Z entuzjazmem. ByĹa w nich zdrowa jeszcze gotowoĹÄ rozumu. MĂłwiÄ, o rozumie, poniewaĹź ci mĹodzi, w wiÄkszoĹci nie byli ludĹşmi wierzÄ cymi. Proboszczowie Ĺźalili siÄ na mnie kardynaĹowi Montini, Ĺźe odciÄ gam mĹodych z parafii; po kilku latach sporzÄ dziliĹmy statystykÄ: 97% tych, ktĂłrzy w GioventĂš Studentesca odkryli wiarÄ, lub do niej powrĂłcili, nigdy nie przekroczyli progĂłw parafialnych oratoriĂłw (oratorium - parafialne miejsce spotkaĹ na modlitwie, zabawie itd. â wyjaĹnienie tĹumacza).
MĹodzieĹź Uczniowska (GS) bardzo siÄ rozwinÄĹa, ale podczas kontestacji w 1968 nadszedĹ okres kryzysu: wielu mĹodych opuĹciĹo swojÄ organizacjÄ, aby zaangaĹźowaÄ siÄ caĹkowicie w ruch studencki. Jaki jest odnoĹnie tych faktĂłw osÄ d KsiÄdza? CechÄ szczegĂłlnie podkreĹlanÄ naszego doĹwiadczenia jest to, Ĺźe wiara winna dyktowaÄ osÄ d rzeczywistoĹci doczesnej i wpĹywaÄ na Ĺźycie kulturowe i spoĹeczne. To sprzyjaĹo zawsze rozwojowi wielkiej iloĹci inicjatyw i konkretnych zaangaĹźowaĹ. Ale w owych latach, jeĹli ktoĹ nie pojÄ Ĺ prawdziwego korzenia dziaĹalnoĹci, jakim jest wiara (wobec mocnej propozycji jakÄ byĹ marksizm, ktĂłry z punktu widzenia czynu wydawaĹ siÄ bardziej bezpoĹrednio skuteczny), to wĂłwczas w czĹowieku przewaĹźaĹ aktywizm i przylgniÄcie do projektu politycznego, nawet jeĹli w gruncie rzeczy byĹ on sprzeczny z wiarÄ . Kto natomiast zrozumiaĹ, poczÄ tkowo byĹ wytrÄ cony z rĂłwnowagi, lecz potem pogĹÄbiĹ racje swego chrzeĹcijaĹskiego wyboru: z tego dÄ Ĺźenia narodziĹo siÄ âComunione e Liberazioneâ. CzÄsto spotykam siÄ z mĹodymi i odpowiadam na ich pytania. WiÄkszoĹÄ ich wystÄ pieĹ skierowana jest przeciwko naszym pewnoĹciom, poniewaĹź wedĹug nich prawdziwÄ wartoĹciÄ jest wÄ tpienie.
A KsiÄ dz co na to odpowiada? Ĺťe absolutnie siÄ z tym nie zgadzam. Gdyby Chrystus nie przyniĂłsĹ nam pewnoĹci, jego przyjĹcie byĹoby bezuĹźyteczne! My sami wystarczylibyĹmy. TakĹźe z naukowego punktu widzenia, pedagogicznie, bez pewnoĹci, przynajmniej metodologicznie nie moĹźna niczego uzyskaÄ.
JakÄ drogÄ przechodzi mĹody czĹowiek, ktĂłry wstÄpuje do Comunione e Liberazione. JakÄ otrzymuje formacjÄ? Uczestniczy w naszej codziennej modlitwie, w naszym sposobie wzajemnych odniesieĹ, w zainteresowaniu pojawiajÄ cymi siÄ codziennie problemami, poznaje nasze zatroskanie losem chrzeĹcijan przeĹladowanych, rozwojem misji, Ĺźyciem ubogich. Kiedy powstaje nowa grupka nalegamy, by uczestniczyĹa w codziennej mszy Ĺw. w swojej parafii. Raz w tygodniu zbieramy siÄ razem. Wydaje siÄ nam rzeczÄ wĹaĹciwÄ nasz wĹasny wyraz liturgiczny.
Czy moĹźna mĂłwiÄ o duchowoĹci Comunione e Liberazione? Tak, przez to sĹowo rozumiem pewien okreĹlony sposĂłb w jaki Duch Ĺw. pozwala odczuwaÄ, rozumieÄ i przeĹźywaÄ fakt KoĹcioĹa, posĹugujÄ c siÄ temperamentem, historiÄ ĹrodowiskowÄ i momentami kulturowymi kaĹźdego. SĹowo duchowoĹÄ wydaje siÄ jednak podkreĹlaÄ tylko jeden aspekt zagadnienia: bardziej wolÄ mĂłwiÄ: âdoĹwiadczenie faktu chrzeĹcijaĹskiegoâ.
CL jest oskarĹźone o integryzm. Jak KsiÄ dz na to odpowie? Czy wie Pan, jakie jest wedĹug mnie jedno z najpiÄkniejszych sformuĹowaĹ Romano Guardiniego? W âIstocie chrzeĹcijaĹstwaâ pisze on, Ĺźe w doĹwiadczeniu wielkiej miĹoĹci, wszystko to siÄ dzieje, staje siÄ wydarzeniem objÄtym owÄ miĹoĹciÄ . To jest wĹaĹnie nasza sytuacja: jeĹli jest z nami zmartwychwstaĹy Pan, On staje siÄ horyzontem caĹkowitym, wewnÄ trz ktĂłrego widzi siÄ wszystko. Lecz dalej, czym jest integryzm? Jest podejmowaniem problemu bez uĹźycia instrumentalizacji jakiej wymaga jego przedmiotowoĹÄ; my natomiast wiemy, Ĺźe wiara daje mi wewnÄtrzny ksztaĹt, nie mĂłwi mi jaki jest materialny skĹad rzeczy: ĹrodkĂłw konkretnych trzeba szukaÄ w doĹwiadczeniu i posĹugujÄ c siÄ ludzkÄ inteligencjÄ . To ludzki podmiot, ktĂłry jest caĹkowicie zawĹadniÄty przez wiarÄ; w swoich gestach uĹźyje wszystkich narzÄdzi, koniecznych do osiÄ gniÄcia obiektywnego celu ku ktĂłremu zmierza, narzÄdzi.
Jest jeszcze pewna krytyka, wyraĹźana nieraz, jak siÄ sĹyszy przez stronÄ katolickÄ : âCL â twierdzi siÄ â nieustannie nam mĂłwi, Ĺźe jeĹli jesteĹmy chrzeĹcijanami, powinniĹmy postÄpowaÄ jak ona, jak gdyby to, co myĹli CL byĹo obowiÄ zujÄ ce dla wszystkichâ. Co KsiÄ dz o tym sÄ dzi? WinniĹmy wymagaÄ takĹźe od innych tego, co UrzÄ d Nauczycielski KoĹcioĹa naucza jako istotne dla chrzeĹcijaĹstwa. Wczoraj wieczorem podczas dyskusji, jeden z katolickich chĹopcĂłw sprzeciwiĹ siÄ wypowiedzianemu przeze mnie zdaniu. âZwrĂłÄ uwagÄ â odpowiedziaĹem mu â Ĺźe to nie moja sprawa, to zdanie wypowiedziaĹ PapieĹźâ. âTakĹźe PapieĹź moĹźe siÄ myliÄâ zakoĹczyĹ chĹopiec. âChwileczkÄ, mĂłwiÄ na to: ktoĹ moĹźe robiÄ co mu siÄ podoba, ale jeĹli siÄ uwaĹźa za katolika, to sÄ rzeczy, ktĂłre musi robiÄ. A wiÄc my nie mĂłwimy: âjeĹli nie postÄpujesz tak jak my, nie jesteĹ chrzeĹcijaninemâ, ale ânie jesteĹ chrzeĹcijaninem, jeĹli nie szanujesz istotnych czynnikĂłw faktu chrzeĹcijaĹskiego, tak jak to nam wskazuje Magisteriumâ.
Jak KsiÄ dz ocenia rozbieĹźnoĹci miÄdzy katolikami ujawniajÄ ce siÄ w dziedzinie spoĹecznej lub politycznej? Z punktu widzenia ideaĹu winniĹmy dÄ ĹźyÄ do jednoĹci takĹźe w polityce, poniewaĹź chrzeĹcijanie winni dÄ ĹźyÄ do jednoĹci we wszystkim, biorÄ c pod uwagÄ to, ze stanowiÄ jedno ciaĹo. I dlatego stwierdzenie róşnicy zdaĹ jest bĂłlem, a nie bezmyĹlnie obwoĹanym prawem. Bolesna jest rĂłwnieĹź, choÄ wiele razy nieunikniona, sprzecznoĹÄ i trzeba byÄ caĹkowicie nastawionym na odkrycie powodu sprawiajÄ cego, Ĺźe brat myĹli o tym inaczej i przekazaÄ mu, w moĹźliwie najlepszy sposĂłb, motywy wĹasnego przekonania w poszukiwaniu jednoĹci.
Dla wielu natomiast pluralizm jest wartoĹciÄ samÄ w sobie... I to jest dokĹadnie to, co zwalczamy. Synod, mĂłwiÄ c o chrzeĹcijanach nie uĹźyĹ sĹowa âpluralizmâ lecz âwielopostaciowoĹÄâ: wielopostaciowoĹciÄ jest na przykĹad obecnoĹÄ w KoĹciele Ruchu FocolarinĂłw, Akcji Katolickiej, CL, ktĂłre sÄ róşnymi sposobami doĹwiadczania tej samej rzeczy jakÄ jest fakt chrzeĹcijaĹski; tak istnieje miÄdzy nimi podobieĹstwo, gĹÄbokie pokrewieĹstwo. KtoĹ jest zadowolony wiedzÄ c, Ĺźe ktoĹ inny ma swojÄ fantazjÄ róşnÄ od jego wĹasnej...
A pluralizm? Pluralizm jest wynikiem kompromisu wiary na polu kulturowym: Ĺźe istnieje np. z politycznego punktu widzenia, róşnorodnoĹÄ pomiÄdzy katolikami, po ludzku rzecz biorÄ c, jest rzeczÄ zrozumiaĹÄ , ale nie jest to ideaĹ. RzeczÄ waĹźnÄ jest, by przynajmniej, nawet majÄ c róşne zdania, wewnÄ trz odczuwaĹo siÄ to samo. Lecz czÄsto tak nie jest: w wielu stowarzyszeniach katolickich, a takĹźe w licznych parafiach wiÄcej znaczy popieranie tego samego stronnictwa politycznego niĹź wyznawanie tej samej wiary. PostawÄ sĹusznÄ wedĹug nas, jest postawa przeciwna: poniewaĹź waĹźniejsza jest nasza jednoĹÄ, chociaĹź myĹlimy o jakiejĹ sprawie inaczej gotowi jesteĹmy uczyÄ siÄ jeden od drugiego, prĂłbowaÄ zrozumieÄ siebie bez wrogoĹci. Ale wartoĹciÄ jest tu nie pluralizm, wartoĹciÄ jest wolnoĹÄ.
Jakie sÄ cele CL? To co dla nas waĹźne, to aby ludzkie, ktĂłrych spotykamy dochodzili do przeĹźywania Ĺźycia KoĹcioĹa w sposĂłb dojrzaĹy, tak aby KoĹcióŠpoprzez nich mĂłgĹ wywieraÄ wpĹyw na cywilizacjÄ, jak powiedziaĹ nam PapieĹź w Rimini: âPracujcie dla budowy cywilizacji prawdy i miĹoĹciâ. Jest rzeczÄ waĹźnÄ wpĹywaÄ na spoĹeczeĹstwo, aby uczyniÄ je bardziej ludzkim i tak ukazaÄ nadzwyczajny cud, ktĂłry jest w KoĹciele. My nie ustalamy niczego, pozostawiamy wolnymi wszystkich tych, ktĂłrych spotykamy. Ale wĹaĹnie pozostawiajÄ c wolnymi osoby, dochodzi siÄ do znacznej trwaĹoĹci, do organizmu dobrze zĹoĹźonego.
Czy po trzydziestu latach doĹwiadczenia, moĹźe KsiÄ dz powiedzieÄ na czym polega nowoĹÄ Comunione e Liberazione? Wydaje mi siÄ, Ĺźe na tym, iĹź podkreĹliĹa ono Ĺźycie KoĹcioĹa jako fakt spoĹeczny. Jest to waĹźne zarĂłwno dla Ĺźycia osoby jak i dla misji. Jest niÄ troska odwoĹania siÄ do chrzeĹcijaĹstwa jako wydarzenia majÄ cego szczegĂłlnÄ strukturÄ ontologicznÄ : podkreĹliliĹmy ontologiÄ faktu chrzeĹcijaĹskiego, a wiÄc rĂłwnieĹź antropologiÄ chrzeĹcijaĹstwa, ktĂłra jest noĹnikiem szczegĂłlnej wizji czĹowieka. W konsekwencji nie moĹźna nie dziaĹaÄ, nawet jeĹli zawsze istnieje niebezpieczeĹstwo aktywizmu; od wewnÄ trz przychodzi impuls przynaglajÄ cy do dziaĹania, do wspĂłĹdzielenia wszystkich problemĂłw ludzkich i problemĂłw KoĹcioĹa...
âCitta nuovaâ, R. XXX, nr 7, 10 kwietnia 1986, str. 26-29
|