Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1996 > Biuletyn (29) marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 1996 (Biuletyn (29) marzec / kwiecień)

Szkoła Wspólnoty

W poszukiwaniu ludzkiego oblicza

Notatki ze Szkoły Wspólnoty, która odbyła się 9 marca 1996 r. w Warszawie podczas spotkania Diakonii. Wprowadzenie do lektury tekstu ks. L. Giussaniego "W poszukiwaniu ludzkiego oblicza. Wstęp"

ks. Javier Calavia


Ks. Józef Adamowicz: W tekście, nad którym ostatnio pracowaliśmy pt. Wiara jest wędrówka spojrzenia, znajdujemy zdanie: „Naszym najważniejszym zadaniem jest głosić, że wyzwoleniem jest Chrystus, Bóg Człowiek. I jeśli my za Nim idziemy, czy też w miarę jak za Nim idziemy, jeśli uznajemy Go i za Nim idziemy, zaczynamy wnosić to wyzwolenie w świat, zaczynamy przeżywać wszystkie nasze relacje z wolnością... naszym zadaniem zatem w celu wyzwolenia świata i człowieka jest uznanie Chrystusa jako jedynego wyzwoliciela człowieka – jednego jedynego!” (s. 20)

Musimy uczyć się nieustannie przyjmować siebie nawzajem z najwyższą miłością, na jaką nas stać. Szczególnie w tych chwilach, kiedy możemy być razem z ks. Javierem. Ponieważ jesteśmy słabi musimy prosić... (Anioł Pański).

 

Ks. Józef Adamowicz: Javier, proszę, abyś przewodniczył naszej Szkole Wspólnoty, byś wprowadził nas do lektury tekstu w poszukiwaniu ludzkiego oblicza. Jesteś bliżej ks. Giussaniego. My mamy ciągle jeszcze pewne problemy z metodą  Szkoły Wspólnoty. Wciąż się uczymy. Chcemy skorzystać z daru Twojej obecności pośród nas.

 

Ks. Javier Calavia: Słowa ks. Józefa pomagają mi odnowić w sobie samym pamięć tej racji, dla której zostałem tutaj zaproszony. Pomagają mi zrozumieć to, że jedyną racją, dla której jestem z wami jest Jezus Chrystus. To prowadzi mnie od razu do postawy prośby wobec Boga, aby Bóg obdarował mnie wiarą. To jest najważniejsza rzecz w tej właśnie chwili.

Szkoła Wspólnoty musi być wydarzeniem, a staje się wydarzeniem wtedy, kiedy prowadzący tkwi w tym geście ze świadomością, że przynależy do Jezusa Chrystusa. I patrzy na innych jako na tych, którzy potrzebują Chrystusa tak samo, jak on Go potrzebuje. W tekście Wiara jest wędrówką spojrzenia na s. 23 czytamy: „A zatem to nie jest żaden triumf wolności, która decyduje, ale triumf spojrzenia, które miłuje”.

To nie jest rozwój naszej myśli, ale utożsamienie się z doświadczeniem wiary, z Obecnością Chrystusa. Dlatego dla mnie, który nie znam języka polskiego, który nie jestem Włochem (jestem tylko Hiszpanem!) to jedno ma jednak sens, że (po to) jestem tutaj. Dlatego to nie jest myśl, lecz wydarzenie Jezusa Chrystusa (Ale muszę się nauczyć przynajmniej języka włoskiego!).

Chciałbym rozpocząć od osądu ks. Giussaniego obecnej sytuacji. Giussani mówił. że rozpoznaje nowa sytuację w relacji między charyzmatem (CL), Kościołem i światem z powodu faktów mających miejsce w ostatnich tygodniach. Na tę nowa sytuację składają się dwa czynniki:

Po pierwsze – nazywają nas integrystami, ale ludzie podziwiają w nas tę pewność, z której my wychodzimy. W świecie, w którym nie ma pewności Giussani powtarza słowa z książki Jeana Gittona: „Człowiek rozumny to ten, który podporządkowuje rozum doświadczeniu”. To określa również nasza metodę wychowawczą. Człowiek rozumny podporządkowuje się pewności punktu wyjścia, doświadczeniu obudzenia się „ja”, obudzenia się nadziei dla życia. My wychodzimy od pozytywnego punktu – Wydarzenia. Treścią tego Wydarzenia jest spotkanie z wyjątkowa Obecnością, która odpowiada sercu. To doświadczenie odpowiedniości albo jest, albo go nie ma. Jeśli jest, to droga jest jasna i jest nią „pójście za”. Jeśli go nie ma, wtedy nieuchronnie doświadczenie ruchu zostaje zredukowane do opowiadania, staje się interpretacją opowiadania. A zatem – reasumując, mozna powiedzieć, iż pierwszym czynnikiem jest owa pozytywna ocena ze strony świata i Kościoła względem tego doświadczenia ruchu.

Po drugie – pozytywne ustosunkowanie się wobec naszego doświadczenia wychowawczego, zawartego zwłaszcza w książce Ryzyko wychowawcze. Ludzie zwykle nie wiedzą, jaki mechanizm wychowawczy funkcjonuje w kontakcie z innymi ludźmi. W książce Giussaniego znajdują światło, pomoc, aby lepiej zrozumieć trudności jaki np. mają rodzice w wychowywaniu własnych dzieci i między sobą. W  wielu spotkaniach ludzie uznają to, że my nie opowiadamy abstrakcji, ale przekazujemy doświadczenie, które jest wspólne.

Te dwa wyżej wymienione czynniki skłaniają ks. Giussaniego do powiedzenia, iż my musimy przystąpić do „ataku”. Musimy opowiadać w sposób pozytywny o tym, co spotkaliśmy, aby iść razem z tobą bracie, w kierunku poszukiwania prawdy. „Atak” polega na rozpoznaniu Chrystusa tu i teraz. On jedynie może odpowiadać na potrzeby serca ludzkiego. Charyzmat nie jest po to, aby odnowić Kościół, ale po to, aby żyć Kościołem, Chrystusem. Na przykład, w mojej diecezji ja nie mogę żyć takim zarozumialstwem, by cokolwiek zmienić. Mogę jednak żyć w sposób darmowy i radosny tym, co spotkałem, prosząc Boga, abym się nie cofnął przed tym, co spotkałem. To trwanie w tym, co spotkałem jest formą miłosierdzia Bożego nade mną. Z upływem czasu rozumiem coraz lepiej to, że charyzmat jest przede wszystkim dla mnie. Ja jestem tym pierwszym człowiekiem, który potrzebuje Chrystusa. To nie jest tak, że potem jest jakaś praca duszpasterska. Ale praca duszpasterska rodzi się z tej łaski, która otrzymałem przez to towarzystwo. Sądzę, że to moje bycie tutaj z wami jest dobre dla mojej parafii, bo przez ten gest ja potwierdzam Chrystusa, a nie moje projekty (plany) wobec parafii, choć naprawdę mam dużo pracy w mojej parafii. Ale przejdźmy do tekstu Szkoły Wspólnoty.

Czytając aktualny tekst Szkoły Wspólnoty zatytułowany W poszukiwaniu ludzkiego oblicza można wyróżnić trzy najistotniejsze punkty.

 

I. Fascynacja odkryciem naszego ludzkiego oblicza

 

 

„Nic tak nie fascynuje jak odkrycie rzeczywistych wymiarów własnego „ja”, nic nie jest tak bogate w niespodzianki jak odkrycie własnego ludzkiego oblicza” (s. 2). Zaskoczenie odkryciem własnego „ja”. W pierwszej części ks. Giussani opisuje tragedię, która przezywamy z powodu zaniedbania własnego „ja”. To zaniedbanie jest opisane jako wielkie rozproszenie: pustka w świadomości i rozproszenie w pamięci. To zamieszanie spowodowane jest wpływem pochodzącym od zewnątrz w stosunku do naszej osoby.

 

Dlaczego nie rozpoznajemy Obecności Chrystusa? Z powodu pewnego uprzedzenia. Czym jest to uprzedzenie?

 

a)      jest ono konsekwencją narzucania pewnych przekonań (mass media),

 

b)      albo jest ono konsekwencją rozproszenia.

 

Ad. A) Mass media określają, jakie treści kulturowe winny kształtować postawy ludzkie w szkole, w rodzinie, w pracy, itd. To władza poprzez media masowe określa treści obowiązujących przekonań.

 

Ad. b) Całkowite rozproszenie, rozpłynięcie się. Jest to pewnego rodzaju kultywowanie teoretycznej niemożności poznania własnego „ja”. Takie wychowanie prowadzi do sceptycyzmu i do ukształtowania typu słabego człowieka, który „rozkłada się” i popada w zamieszanie z powodu własnej słabości. Jest on niezdolny do poważnego patrzenia na ludzkie życie.

 

Tu właśnie kulminuje się zaniedbanie własnego „ja”. Serce mówi nam, że jest coś nieprzewidywalnego, coś co jest jedyną nadzieją, że jest ktoś, kto będzie mógł odpowiedzieć na potrzeby mojego serca. Jednakże E. Montale pisze: „...mówią mi, że jest głupią rzeczą tak mówić”, a u F. Kafki czytamy: „jest cel, ale nie ma drogi”. Ta, wyartykułowana przez Kafkę, trudność jest najważniejsza sprawą. Idzie tu o trudność takiej relacji do rzeczywistości, która byłaby otwarta na wszystkie wymiary tej rzeczywistości. W rekolekcjach dla studentów zostało powiedziane, że wskazana trudność jest w istocie negacją, przekreśleniem rozumu i serca ludzkiego. Siła rozumu jest podtrzymywana poprzez kategorię możliwości. Istnieje jednak ślepota, która nie pozwala rozpoznać pełnego blasku rzeczywistości.

 

Oderwanie się od własnego „ja” jest oderwaniem się od Boga, od Tego, który jest Wszystkim. W konsekwencji wszystko zostaje zredukowane do nicości. Ks. Giussani przypomina nam źródło tej nicości w książce: Świadomość religijna w człowieku współczesnym. Jest tam mowa o humanizmie, który doprowadził do współczesnego nihilizmu. Opisuje tez silny nihilizm „produkowany” przez tragiczną percepcję życia. Nihilizm, który neguje rzeczywistość.

 

 

II. Wydarzenie chrześcijańskie: coś nieprzewidywalnego jest jedyną nadzieją! A to jest zawsze zaskoczeniem.

 

 

„Spotkanie z wydarzeniem chrześcijańskim jest od dwóch tysięcy lat spotkaniem z fenomenem ludzkim (z człowiekiem, z towarzystwem osób) w którym „w przedziwny sposób” budzi się pasja dla odkrywania własnego oblicza i otwartość na rzeczywistość. Ta pasja jest wciąż na nowo budzona przez coś, co nie jest wynikiem myśli albo szczególnych filozofii” (s.7 ).

 

Spotkanie z wydarzeniem chrześcijańskim jest potrzebne dla okrywania własnego oblicza. Bóg posługuje się tym sposobem spotkania nas także teraz. To jest zawsze. My możemy uciekać od tego, ale najważniejszą rzeczą jest świadomość, że to zawsze trwa. Ten, kto to rozpoznaje – ma wszystko! Kto tego nie rozpoznaje – nie ma niczego. My nie posiadamy i nie przedkładamy żadnego funkcjonalnego momentu. Jeżeli te chwilę służą nam, aby wzrastała nasza wiara, a w konsekwencji nasza afektywność wtedy ten moment spotkania jest prawdziwy i wydaje owoce.

 

Giussani opisuje pierwsze spotkanie (s. 7). Chodzi o odzyskanie tego, co ludzkie. Jest to określone, konkretne i historyczne spotkanie. My nie prezentujemy filozoficznego opowiadania o człowieku. Wszystko zawarte jest w spotkaniu z ludźmi zmienionymi przez spotkanie z Chrystusem. To jest bardzo ważne, gdyż jest źródłem nowej moralności.

 

„Ta obecność od razu prowadziła w ich życie pilna potrzebę zmiany, spełnienia własnego człowieczeństwa, tak potężną, że pod wpływem ich działania zmieni się historia a na świat wkroczy świętość jako niewyobrażalne doświadczenie czystości i ludzkiej płodności. W istocie, nieuchronną konsekwencją chrześcijańskiego wydarzenia jest zapoczątkowanie nowego rodzaju „moralności”. Moralność ta kwitnie nie z powodu szacunku do reguł, które, aczkolwiek w sposób subtelny, są w ostatecznym rozrachunku podyktowane (nawet w rzekomej moralności indywidualnej) poprzez powszechną mentalność, a wiec przez władzę, która ma na nią największy wpływ, lecz kwitnie dzięki rozpoznaniu wyjątkowego spotkania. Jest to moralność, zmiana osądu i działania, która urzeczywistnia się według dynamiki dobrze uchwyconej przez Romano Guardiniego: „W doświadczeniu wielkiej miłości wszystko się dzieje, staje się wydarzeniem objętym ową miłością”. Obecność Chrystusa i pozostawanie w przyjaźni z Nim, uzdalnia bowiem w życiu do patrzenia i traktowania osób i rzeczy, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki wchodzące w grę: z szacunkiem i ze zwróceniem uwagi na szczegóły i na przeznaczenie. W tym sensie prawdziwa moralność, tak jak prawdziwy rozum, polega na dążeniu ku świadomej otwartości na wszystkie czynniki wchodzące w grę w rzeczywistości.

 

W chwili, w której samo słowo „moralność” stało się pojęciem mglistym, o ile nie wręcz instrumentalnie i obłudnie zaangażowanym w walce na rzecz władzy, odkrywanie na czym polega i jak kształtuje się autentyczne dążenie moralne, pozostaje zadaniem tyleż pilnym, co pasjonującym” (s. 8)

 

Ta moralność rodzi się z tego objęcia (ogarnięcia) wolnością; z fascynacji wobec spotkania. Zaczyna się od dzieła kogoś Innego wewnątrz cielesnej sympatii. Decyzja podjęta chwilę wcześniej, która nie byłaby pójściem za działaniem Boga, byłaby moralizowaniem. Ta nieredukowalność moralności chrześcijańskiej polega na tym, że nie można jej sprowadzić do reguły moralnej.

 

Reasumując, w tym drugim punkcie są podkreślone trzy momenty:

 

1)      spotkanie z Chrystusem;

 

2)      nowy rodzaj moralności;

 

3)      odwrócenie metody.

 

„Z przyjściem Chrystusa bowiem zostaje odwrócona metoda, czyli „droga” wzdłuż której od zawsze kroczyła każda poważna ludzka próba relacji (więzi) z Tajemnicą, z Bogiem, który na „mapie” bytu jawi się jako analogiczny do „ziemi nieznanej”, kreślonej na marginesach map starożytnych żeglarzy. Odtąd juz nie człowiek szuka sposobu, aby ustanowić relację (więź) z odległym Bogiem, angażując w sposób zaskakujący i wzruszający cała swoją wyobraźnie i pobożność; to Bóg czyni się towarzyszem człowieka w sposób najbardziej konkretny i dyskretny z możliwych. Ludzka więź z tym Jezusem, który chodzi, je, wzrusza się i spełnia gesty charakteryzujące się taką dobrocią i taka potęgą, że zauważywszy je, nie można nie myśleć, iż chodzi tu o działanie boskie, dla pierwszych dwunastu i krok po kroku wzdłuż całej historii, aż do nas, objawia się droga, poprzez którą należy wejść w relację z Tajemnicą, stwarzającą wszystkie rzeczy, jako droga wzdłuż której należy rozpoznać własne przeznaczenie do bycia synami a zatem własne oblicze” (s. 9).

 

Kategoria wydarzenia najlepiej opisuje doświadczenie chrześcijańskie: nieprzewidywalne, zaskakujące, niezasłużone, współczesne, rzeczywiste, w historii, dyskretne, cielesne, darmowe. „Kategoria wydarzenia jest zresztą najbardziej adekwatną kategorią do ludzkiego poznania i doświadczenia, zarówno jeśli chodzi o poznanie ludzkiego „ja”, jak też o każdy inny typ poznania: jest kategorią kardynalną (podstawową), ponieważ tylko wydarzenie uruchamia i może zmienić poważny proces poznania” (s. 10).

 

Wzrost Kościoła może się odbywać tylko w taki sposób. Jest zawsze łaską.

 

III.Kościół jako rzeczywistość ludzka

 

 

„Ciągłość tej wyjątkowej obecności w świecie i w historii zapewnia przepływ (nurt) ludzki, którego „głową” jest Chrystus: to jest Jego ciało, Kościół. On (Kościół) jest „Obcym”, jak nazywa go T.S. Eliot, czyli rzeczywistością ludzką, której świadomość i której egzystencja są zdeterminowane najpierw przez pewien czynnik, który nie należy do świata i do człowieka: Kościół bowiem, jak gdzie indziej dogłębnie wyjaśnialismy ( por. Perché la Chiesa. Tom II, Il segno efficace dle divino nella storia, Jaca Book 1993), jest tym historycznym zjawiskiem, w którym to, co boskie, komunikuje się za pośrednictwem tego, co ludzkie, jest ponownym wydarzeniem się wydarzenia Chrystusa” (s. 10-11).

 

Kościół jest rzeczywistością ludzka. Człowiek może doświadczyć tej rzeczywistości, która nie należy do świata, ponieważ człowiek rozpoznaje taki „punkt ucieczki (schronienia)”, a jest nim zmysł religijny.

 

Czym naprawdę jest doświadczenie? Doświadczenie jest czymś rzeczywistym, co człowiek świadomy siebie i własnych związków z rzeczywistością spotyka i przezywa przy objawieniu się owej pełnej rzeczywistości człowiekowi. Cechuje się ono tym, że wymaga od człowieka szczerości, lojalności, cierpliwości i całościowości ( całkowitej otwartości). Gdybym patrzył na doświadczenie poprzez mikroskop i widział jedne po drugim te czynniki, które je konstytuują, to poznanie 99 czynników ze 100, nie będzie dla mnie czymś satysfakcjonującym moja osobę.

 

Człowiek bowiem w sposób realny doświadcza Tajemnicy. To zaś wzbudza dziś ten sam podziw, jaki wzbudzony został w Janie i Andrzeju w spotkaniu z Chrystusem. Jest to zawsze coś, co wydarza się w teraźniejszości!

 

„To, co nie istnieje jako aktualne doświadczenie, nie istnieje w ogóle: bycie współczesnym Chrystusowi jest jedynym warunkiem, żeby rzeczywiście zacząć Go pojmować jako konsystencję (istotę) wszystkich rzeczy (Kol 1), jako początek nowego ludu (Gal 3), jako kryterium, przy pomocy którego należy podejmować całość (totalitá) doświadczenia (katolickość) i jako źródło postawy (pozycji) kulturowej, punkt widzenia, który pozwala sprawdzić wszystko, zachowując to, co warto (Tes 5)”. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją