Ślady
>
Archiwum
>
1996
>
Biuletyn (28) styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 1996 (Biuletyn (28) styczeĹ / luty) Listy - Relacje - Notatki CoĹ wiÄcej Refleksje na temat warszawskiego spotkania Memores Domini Kiedy, w czasie krĂłtkiej rozmowy z ks. Andrzejem dzieliĹam siÄ swymi przeĹźyciami z ostatniego, warszawskiego spotkania Memores Domini, ten poprosiĹ mnie o napisanie "czegoĹ na ten temat" do Biuletynu. PoczuĹam wtedy obok wewnÄtrznej gotowoĹci uczynienia zadoĹÄ jego proĹbie, rĂłwnieĹź lÄk i niezdolnoĹÄ. PragnÄ bardzo, aby ĹźyÄ tym oddaniem swego Ĺźycia dla Niego [Chrystusa] w sposĂłb Ĺwiadomy i staĹy, i aby nie zagubiÄn znaczenia wszystkiego w haĹasie wielu spraw, ktĂłre siÄ wciÄ Ĺź dziejÄ . Jednak dopiero taka banalna okolicznoĹÄ, jak ostra infekcja grypowa, ktĂłra mnie dopadĹa, sprawiĹa, Ĺźe moja wewnÄtrzna gotowoĹÄ napisania "czegoĹ" staĹa siÄ ciaĹem a mĂłj lÄk zostaĹ przezwyciÄĹźony. PiszÄ c zaĹ o niezdolnoĹci, mam na myĹli niezdolnoĹÄ oddania za pomocÄ sĹĂłw "istoty rzeczy", czyli tego co tam siÄ dla mnie wydarzyĹo. JakĹźe wielkim przypomnieniem byĹo dla mnie przypomnienie sobie i odkrycie na nowo tego samego doĹwiadczenia na pierwszej stronie medytacji ks. L. Giussaniego pt. Wiara jest wÄdrĂłwkÄ spojrzenia, ktĂłra jest przedmiotem pracy na naszych SzkoĹach WspĂłlnoty. Pisze tam bowiem ks. Giussani o "sĹowach, w ktĂłrych zauwaĹźa siÄ róşnego rodzaju braki [dziury]..., o zakĹopotaniu tego, ktĂłry przemawia, ... o nieprecyzyjnoĹci wypowiedzi, ... o niecierpliwoĹci, jaka pozostaje z powodu nieosiÄ gniÄcia peĹni przez jakieĹ sĹowo czy logikÄ...". Ale nie to jest najwaĹźniejsze, lecz "usĹyszenie czegoĹ wiÄcej, aby powiedzieÄ sobie samym, iĹź BĂłg dopeĹni swego dzieĹa, ktĂłre jest nadal w dramatycznej drodze". To "coĹ wiÄcej" staĹo siÄ w bardzo wyrazisty, przekonywujÄ cy, piÄkny i wzruszajÄ cy sposĂłb moim a myĹlÄ, Ĺźe rĂłwnieĹź i moich przyjaciĂłĹek udziaĹem w czasie tegoĹź wspomnianego juĹź spotkania w Warszawie, podobnie jak zdarzyĹo siÄ wiele razy przedtem na drodze naszej wspĂłlnej historii. W czasie tych dni skupienia mogĹyĹmy doĹwiadczyÄ daru czĹowieczeĹstwa Marii Teresy, naszej "przeĹoĹźonej" z WĹoch, ktĂłra uĹźywajÄ c sĹĂłw ks. Giussaniego - ma ducha nakarmionego sĹowami medytacji i twarz przemienionÄ dziÄki medytacji naszych tekstĂłw a co najwaĹźniejsze: patrzÄ c na niÄ oglÄ daÄ moĹźna ĹźywÄ pasjÄ dla Chrystusa i Ĺźycie, ktĂłrego celem jest Jego ChwaĹa. MogĹyĹmy patrzeÄ na peĹne gotowoĹci i prostoty oddanie naszej przyjaciĂłĹki Rosangeli Libertini, ktĂłra sĹuĹźyĹa nam pieczoĹowicie jako tĹumacz jÄzyka wĹoskiego. Przebywanie z tymi wszystkimi moimi przyjaciĂłĹkami z WĹoch i z Polski, ktĂłre zostaĹy powoĹane razem ze mnÄ , praca nad tekstami poprzez ktĂłre ks. Giussani daje nieustannie w nasze rÄce, w rÄce naszej medytacji, moĹźliwoĹÄ zmiany naszej ĹwiadomoĹci tzn. odkrycia z pewnoĹciÄ wiary tej prawdy, Ĺźe my jesteĹmy ĹwiÄ tyniÄ Boga poĹrĂłd stworzenia, - to wszystko sprawiĹo, Ĺźe moje Ĺźycie na nowo poruszyĹo siÄ i z radoĹci zadrĹźaĹo w obliczu tak wielkiej godnoĹci i miĹosierdzia. DoĹwiadczenie bycia powoĹywanym do speĹnienia Jego wielkiego planu jest czymĹ tak wielkim i wspaniaĹym, Ĺźe po prostu nie do opowiedzenia. Wiem, Ĺźe to jest ĹaskÄ i nie jest wynikiem mojego, czy naszego dziaĹania. JesteĹmy powoĹani, aby wyjĹÄ poza powierzchownoĹÄ i zdaÄ sobie sprawÄ z tego czym jest nasza przyjaĹşĹ, nasze towarzystwo, czym sÄ nasze wspĂłlnoty. JesteĹmy powoĹani, aby pĂłjĹÄ gĹÄbiej. Nie jest to moĹźliwe, jeĹli nie patrzymy wzajemnie na siebie poprzez pryzmat powoĹania. Wtedy nie patrzymy na cel, popadamy w analizÄ, widzimy czÄ stkowoĹÄ osĂłb, wzajemne ograniczenia, to co nam siÄ nie podoba - caĹÄ powierzchownoĹÄ, ktĂłra jest poczÄ tkiem tajemnicy, a nie widzimy tajemnicy, ktĂłra jest w Ĺrodku. Ks. Giussani pomaga nam wciÄ Ĺź zdaÄ sobie sprawÄ z tego, Ĺźe nasza przyjaźŠjest poczÄ tkiem nowego Ĺwiata, jest tajemnicÄ , ktĂłra wstÄ piĹa w rzeczywistoĹÄ i wybraĹa pewne miejsce, ktĂłre jest poczÄ tkiem wiecznoĹci. Po spotkaniu, jedna z moich przyjaciĂłĹek zwierzyĹa mi siÄ mĂłwiÄ c: "wiesz, jeszcze nigdy, nikt nie rozmawiaĹ ze mnÄ tak jak ta kobieta (chodziĹo o MariÄ TeresÄ) i ja nigdy nie czuĹam siÄ tak ukochana, tak szczera i wolna". WĂłwczas dziwnym echem odbiĹo siÄ w moich uszach zdanie z Ewangelii: "nikt jeszcze nie przemawiaĹ tak jak ten czĹowiek". WĹaĹnie to doĹwiadczenie zmiany wszystkiego, zobaczenia siebie, wĹasnego losu i losu Ĺwiata, rzeczy i innych ludzi, w tym nowym, zupeĹnie niespodziewanym, choÄ paradoksalnie w gĹÄbi serca znanym Ĺwietle, staĹo siÄ moĹźliwe tylko dlatego, Ĺźe On tam byĹ i Ĺźe On jeden Jest i panuje w czasie, w przestrzeni i w historii. ObjawiĹ siÄ nam i wciÄ Ĺź objawia na nowo jaki jest On - Chrystus. Tylko przez ObecnoĹÄ tego GoĹcia, ktĂłry jest poĹrĂłd nas, nasze serce moĹźe paĹaÄ, Jego pamiÄÄ moĹźe byÄ odzyskiwana na nowo, a nasze Ĺźycie moĹźe doĹwiadczaÄ ocalenia i nowego smaku.
Maria,Opole |