Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1996 > Biuletyn (28) styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 1996 (Biuletyn (28) styczeń / luty)

Wkład w politykę - budować w historii ludzką chwałę Chrystusa

Fragmenty wywiadu przeprowadzonego z ks. Luigi Giussanim przez Pierluigi Battista dla włoskiego dziennika "La Stampa", 4 stycznia 1996 r.


Słowa ks. Giussaniego zostały wypracowane i z dokładnością wyszlifowane. "Słowa te mają wartość - mówi założyciel Comunione e Liberazione do dziennikarza przeprowadzającego wywiad - ponieważ w nich szuka się zrozumienia drogi życia i oceny sytuacji w Italii, wstrząsniętej huraganem zmian nie do przewidzenia".

Jest to wartość, która ma fundament ontologiczny i etymologiczny. Dlatego też słowa, które na temat polityki wypowiada założyciel Ruchu kościelnego są wyważone i przemyślane. Kluczowym słowem jest pojęcie "wydarzenie". Ten 74. letni człowiek, który odkąd uczył w Liceum klasycznym Berchet w Mediolanie, uczynił z centralnego "wydarzenia i faktu chrześcijańskiego" horyzont doświadczenia kulturowego, które trwa już ponad 40 lat. Słowa i osądy ks. Giussaniego wnikają w samo sedno problemów politycznych.

 

Czy Ksiądz uważa, że czymś dobrym jest koniec jedności politycznej katolików?

Nie wiem czy jest to dobre. Jest to fakt, który został doskonale przewidziany przez autorytet Kościoła i który dało się przewidzieć w fakcie wolności sumienia chrześcijańskiego. Wszędzie tam, gdzie jedność jaką przeżywają katolicy jako przedmiot wiary, jako członki jednego Ciała, dzięki wspólnocie chrzcielnej, realizowałaby się na poziomie społeczno-politycznym, stanowiłoby to dla ludzkiej społeczności, (jakąkolwiek postawę przyjąłby człowiek) zawsze budujący przykład. Jedność rozumiem jako służbę Kościołowi, a nie funkcję partii czy stronnictwa politycznego. Potwierdził to Papież w Palermo i podczas Te Deum w dniu 31 grudnia.

 

Czy nie czuje się Ksiądz bardziej bezpiecznie, jesli u wałdzy stoi chrześcijanin?

Nie. Problemem jest szczere oddanie wspólnemu dobru oraz rzeczywista i odpowiednia fachowość. Może się zdarzyć, że chrześcijanin, który jest głęboko zaangażowany w problemy kościelne, jednocześnie budzi wątpliwość w aspekcie zwykłej uczciwości ikompetencji. Wolałbym, aby tak nie było. I tak faktycznie - według mnie - nie jest w przypadku takich polityków chrześcijańskich jak: De Gasperi, La Pira, Moro i Andreotti.

 

Ksiądz często używa takich słów jak "człowieczeństwo" i "sprawiedliwość". Czy nie wydaje się Księdzu, że kroczymy ku bardziej ludzkiemu i bardziej sprawiedliwemu światu?

Naszym zadaniem jest danie metody w celu udzielenia odpowiedzi. Ale żadna metoda, zbliżając się znacząco do prawdy, nie jest w stanie stwić czoła tym dwom słowom: człowieczeństwo i sprawiedliwość. Aby zacząć rozumieć te słowa, które w najwyższym stopniu są oznaką przeogromnej godności w doświadczeniu natury, tak na poziomie ludzkiego "ja", jak i społeczeństwa, trzeba uczestniczyć w wydarzeniu. Znaczenie tych słów, w wydarzeniu rozgrywa się w sposób dramatycznie otwarty, z dreszczem samotności i wewnątrz naszej ciągle nieadekwatnej sytuacji. W ogólnym rozrachunku, brakuje zawsze czegoś definitywnie określającego i znaczącego. Brakuje zazwyczaj tego "czegoś więcej", dzięki czemu bardziej pamięta się o wymogach serca. Wówczas wydarzenie, którego się słucha, odpowida czemuś "nie do przewidzenia", o czym mówi poeta Montale. Treścią wydarzenia jest spotkanie (w banalnym tego słowa znaczeniu) z rzeczywistością w pełni ludzką; tak jak spotyka się na ulicy starego nauczyciela, który mówi dobre słowa o człowieczeństwie i sprawiedliwości. Musi się wydarzyć to, na co lud żydowski w całej swej historii oczekiwał. Kiedy to się wydarzyło zostało rozpoznane tylko przez mniejszość. I dlatego my przeżywamy najpierw bolesne współczucie dla ludu zydowskiego, a następnie wdzięczność za to, co się wydarzyło.

 

Czy Ksiądz uważa, że to poczucie podzielają młodzi, z którymi Ksiądz jest wciąż w kontakcie, jeszcze od czasów nauczania w liceum Berchet?

Dzisiejsza młodzież wywodzi się z historycznej drogi, w której spłycona i ujednolicona kultura, jest bardziej rozumiana jako rewolucja, niż jako pogłębione odróżnienie przyczyn wszystkich rzeczy. Są oni słabsi w konfrontacji ze scenariuszem wydarzeń i po ludzku bardziej niepweni. Natomist potrzeba prawdy okazuje się być czasami bardzo wyostrzona. Tak, jak te masy dzieci z Bośni i z byłej Jugosławii w poszukiwaniu swojego domu. A dzisiejsza młodzież nie wie, czym jest prawda. Ponieważ nikt im tego nie mówi, nikt ich nie angażuje w drogę, która ma pozytywny cel. Odebrano kredyt zaufania wychowaniu, a więc panuje sceptycyzm, negatywna ironia i niewystarczające zaufanie. To wszystko uczyniło z wychowania, które po ludzku jest najbardziej pasjonującą aktywnością, "pył na wietrze" - mówiąc słowami psalmu.

 

Ksiądz ciągle zachęcał tych, którzy pragnęli angażować się politycznie. Jakie dziś są błędy, przed którymi Ksiądz by przestrzegał, aby ich nie popełniać?

Jakiekolwiek planowane lub przyzwolone pomniejszanie wolności osoby albo tolerowanie jakiegokowliek ograniczania stawianego twórczości jednostki, grupy czy jedności ludu. Ograniczenie z tym związane polega na tym, że jest to świadoma i odpowiedzialna akceptacja uwarunkowania, w którym historycznie wolność jednostki jest zależna od wolności innych. Wolność tradycyjnie rozumiana jest uwarunkowana kategorią możliwości, na którą ma wpływ szacunek w stosunku do cudzych wyborów. To zakłada etyka demokracji.

 

Ksiądz, kiedy mówi o polityce ciągle podkreśla ideę "ludu". Dlaczego, czym dla Księdza jest "lud"?

Lud rodzi się z wydarzenia. Konstytuuje się on jako rzeczywistość, która chce stawać w obronie sweojego zwyczajnego życia przeciwko tym, którzy mu zagrażają. Wyobraźmy sobie dwie rodziny, które żyją w domach zbudowanych na fundamencie palowym na rzece, w której poziom wody podnosi się. Jedność tych dwóch rodzin, a później 5 czy 10 rodzin, im bardziej to pokolenie wzrasta, jest walką o przeżycie i ostatecznie walką o potwierdzenie życia. Chcąc nie chcąc, afirmują ideał, jakim jest życie. Tak więc ludzie, którzy twierdzą, iż mają związek z ludem, muszą nieuchronnie uznać życie jako coś pozytywnego. W rozumnie zaangażowanym poznaniu, jakie zdobywam w zakresie jednostki i społeczeństwa, owe warunki idei ludu, zarówno jako pojęcie, jak i jej aktualizacja, sięgają szczytu w głoszeniu Faktu chrześcijańskiego. W tym Fakcie dokonuje się to, co przez całą historię określa ethos ludu hebrajskiego i jego dążenie do przemiany ziemi. Rabin Rzymu E. Toaff, w swojej ostatniej książce napisał, że chrześcijanie chcą przenieść człowieka do nieba, Żydzi natomiast chcą przynieść Boga na ziemię. Ale właśnie dlatego czujemy się braćmi. Pozwalam sobie tak powiedzieć, ponieważ jest to, to samo słowo, jakiego użyl Paul Elkann w swoim liście, dziękując za telegram kondolencyjny, który przesłaliśmy Premierowi Izraela w związku z zabójstwem I. Rabina.

 

Wraz z końcem komunizmu Kościół na nowo przypomniał swoją krytykę zachodniego modelu hedonizmu i materializmu. A tymczasem antykomunizm, krytyka totalitaryzmu politycznego czyż nie były dla Comunione e Liberazione jednym z najważniejszych koni do walki?

Totalitaryzm polityczny może przyjąć wiele formuł: formułę tzw. demokracji liberalnej lub kapitalizmu bez reguł, lub formę rewolucyjnego uporu ledwo kamuflowanego, przez arbitralna manipulację wolą ludu, czyli to, co czynią pewni przedstawiciele ruchu związkowego. W każdym przypadku, totalitaryzm polityczny powinien być uchwycony w swoim pochodzeniu od kulturowego dogmatyzmu.

 

Nasz kraj nadal określa siebie jako "kraj chrześcijański". Comunione e Liberazione natomiast utrzymuje i potwierdza, że we Włoszech katolicy są mniejszością?

Prawdziwi, rzeczywiści i autentyczni katolicy sa nieznaczną mniejszością. Mówię o tych, którzy dają istotny wkład w Tradycję, jako syntetyczną zasadę żcyia i stosunków społecznych. Ten wkład polega przede wszystkim na określaniu ostatecznego celu całej historii (która w Apokalipsie jest pierwsza i najważniejsza) oraz na budowaniu wewnątrz historii ludzkiej chwały Chrystusa. To budowanie ma się dokonywać, nie poprzez poszukiwaną za wszelką cenę hegemonię, lecz poprzez moc Boga. Problem dotyczy tego, który prowadzi. Jednakże jasny wykład Tradycji napotyka na systemtyczny opór świata kulturalnego i władzy.

 

Czy nie sądzi Ksiądz, że niedawne porażki wyborcze w Polsce i w Irlandii rodzą się z tego, że Kościoły w tych krajach przekształciły się w narzędzia władzy (instrumentum regni)?

Nie sądzę. Kościół, w swojej pierwotnej zawartości propozycji, nigdy nie doznaje porażki. Jest on miejscem wydarzenia zbawienia, którego żadna ludzka władza nie będzie w stanie wyeliminować lub istotnie zniekształcić. Thomas Eliot nazywa Kościół "cudzoziemką" właśnie z powodu jego nieredukowalności do schematów świata. Owszem, Kościół może być ukarany i uderzony. Ale jego siła, w przeciwieństwie do każdej ideologii lub utopii, polega na tym, że jest ona nie do wymazania, i niesie w sobie roszczenie oddziaływania na historię. Może to, co się wydarza, przywoła chrześcijan do konieczności bycia wiernymi autentycznej naturze Kościoła. Z drugiej strony, jest to rzecz, która pasjonuje i powinna zapalać każdego autentycznego chrześcijanina: w tym wszystkim co się czyni, służyć Kościołowi tego Papieża, i to wystarczy. Nie, nie wystarczy. Trzeba jednej rzeczy wymagać od polityka, który chce pozostać uczciwy: wolności wyrazu, a więc wolności wychowania do świadomości religijnej w człowieku i w ludzie. Od pierwszego roku, kiedy uczyłem religii w liceum Berchet błagałem młodych: "każcie nam chodzić obnażonymi po ulicach, ale absolutnie pozostawcie nam całkowitą wolność wyrażania i realizowania naszej wiary. W przeciwnym razie, będziecie po prostu przeciwko cywilizacji".

 

tłum. L. Crisanti, A. Perzyński


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją