Ślady
>
Archiwum
>
1994
>
Biuletyn (23) listopad
|
||
Ślady, numer 6 / 1994 (Biuletyn (23) listopad) Listy Kilka sĹĂłw w zwiÄ zku z wakacjami w Pokrzywnej John z Wiednia Proszono mnie, abym napisaĹ kilka sĹĂłw w zwiÄ zku z tegorocznymi wakacjami w Pokrzywnej. Pomimo zaproszeĹ kierowanych do moich przyjacióŠtutaj we Wiedniu, na wakacje pojechaÄ mogĹem tylko ja. ObowiÄ zki nie pozwoliĹy wszystkim byÄ tam gdzie zaproponowano. I wĹaĹnie teraz, po powrocie, opowiadajÄ c im o tym wydarzeniu, zaczynam coraz bardziej doceniaÄ bogactwo tego spotkania dla mojego Ĺźycia. To jest znak, ktĂłry nie naleĹźy do przeszĹoĹci, ktĂłrÄ siÄ nostalgicznie wspomina lecz pomaga otworzyÄ mi oczy na teraĹşniejszoĹÄ, tak abym mĂłgĹ w bardziej prawdziwy sposĂłb stawaÄ wobec siebie i ludzi wokoĹo. KaĹźdy z nas zostaĹ poruszony odmiennym czĹowieczeĹstwem tego towarzystwa, ktĂłre mnie tez, prawie 4 lata temu na studiach w Anglii, uderzyĹo. Tak samo w Pokrzywnej zostaĹem otoczony przez was, ktĂłrzy rĂłwnieĹź tak gorÄ co pragniecie czerpaÄ ciÄ gle ze ĹşrĂłdĹa Ĺźycia, ktĂłrym staĹ siÄ Chrystus. MoĹźe caĹkiem inaczej niĹź ja spotkaliĹcie Tego, ktĂłry mnie spotkaĹ â w caĹkiem innych okolicznoĹciach â lecz On byĹ ten sam i my wszyscy z tak dalekich stron, przedtem nie znajÄ c siÄ, mogliĹmy przez naszÄ jednoĹÄ uznaÄ Jego obecnoĹÄ miÄdzy nami. I to teĹź nie dziÄki naszym zdolnoĹciom â myĹlÄ, Ĺźe nikt z nas nie zaplanowaĹ, Ĺźe przyjedzie do Pokrzywnej aby tam znaleĹşÄ Chrystusa â po prostu przyjechaliĹmy i bÄdÄ c wraĹźliwi na to spojrzenie miĹoĹci i miĹosierdzia, ktĂłrego w gruncie rzeczy kaĹźdy czĹowiek w Ĺźyciu pragnie, znaleĹşliĹmy miÄdzy nami Tego, ktĂłry najbardziej banalne momenty, jak np. wspĂłlne zabawy, spacery, posiĹki, przemieniĹ w piÄkno peĹnego Ĺźycia â tak jak On to czyniĹ 2000 lat temu. ChcÄ tutaj osobiĹcie zauwaĹźyÄ, Ĺźe praca nad tekstem i stawianie pytaĹ to zachÄta do bycia coraz bardziej uwaĹźnymi wobec tego piÄkna Ĺźycia, ktĂłrym nas w tym spotkaniu tak bogato obdarzono. Inaczej wiem, Ĺźe tracÄ pasjÄ do Ĺźycia, do mojej pracy, do moich przyjaciĂłĹ, a wĹaĹnie w Pokrzywnej doĹwiadczyĹem, Ĺźe ten sposĂłb przezywania wĹasnego czĹowieczeĹstwa jest dla mnie â i modlÄ siÄ, abym nie zapomniaĹ o tym z pasjÄ dalej opowiadaÄ innym. Na tym jeszcze nie koniec. OdjechaĹem z Pokrzywnej z zaproszeniem na obĂłz w Nawsiu z dzieÄmi z domu dziecka z Lublina, ktĂłry nasi przyjaciele od paru lat juĹź organizujÄ . WracajÄ c do Wiednia, niewygodna podróş, nieprzespana noc w pociÄ gu przemawiaĹy za tym, Ĺźe mÄczarnia dĹugÄ nocnÄ podrĂłĹźÄ do kraju na krĂłtki weekend w Nawsiu byĹaby wariactwem. Wtedy zaproponowano mi abym przyjechaĹ nie z powodu jakiegoĹ ideaĹu dobroci, jak czÄsto dzieje siÄ w takich dzieĹach, lecz z racji wspomagania mnie w drodze ku memu przeznaczeniu, mĂłgĹbym wtedy mimo wszelkich trudnoĹci znaleĹşÄ siĹÄ i odwaĹźyÄ siÄ. Jest to dla mnie wielkim cudem, to co byĹoby inaczej wielkim wariactwem, staje siÄ gestem, ktĂłrego nie moĹźna do koĹca doceniÄ: dzieci widzÄ ce odmienne czĹowieczeĹstwo miÄdzy nami, potrafiĹy swojÄ prostotÄ okazaÄ nam w tym spotkaniu o stokroÄ wiÄkszÄ miĹoĹÄ, aniĹźeli my sami moglibyĹmy im okazaÄ. Bo nie ideaĹ, ale sam Chrystus obecny w naszym towarzystwie byĹ punktem odniesienia w tym geĹcie. Tak wiÄc uczÄ siÄ, Ĺźe w tym co robiÄ zostanÄ stokroÄ obdarowany gdy postawiÄ na Niego a nie na wĹasne siĹy. Pozdrawiam was, dziÄkujÄ c Bogu za mnĂłstwo Ĺask, ktĂłrymi On przez was mnie obdarza. Wasz Przyjaciel In comunione John z Wiednia |