Ślady
>
Archiwum
>
1993
>
Biuletyn (16) wrzesieĹ
|
||
Ślady, numer 5 / 1993 (Biuletyn (16) wrzesieĹ) Wakacje. OgĂłlnopolskie wakacje Ruchu Listy Powierzono mi zadanie zaopiekowania siÄ relacjÄ z wakacji. W zwiÄ zku z tym napĹynÄĹo do mnie kilka listĂłw â Ĺwiadectw pisanych w róşnej formie, oto one. pod red. Marii Waloszek-BrzozoĹ Biuletyn Nr 5 (16) wrzesieĹ 1993 LISTY Powierzono mi zadanie zaopiekowania siÄ relacjÄ z wakacji. W zwiÄ zku z tym napĹynÄĹo do mnie kilka listĂłw â Ĺwiadectw pisanych w róşnej formie, oto one. Marysia KrakĂłw, 1-23.07.1993 DROGA MARYSIU! ProsiĹaĹ mnie, abym napisaĹ swoje Ĺwiadectwo, czy moĹźe raczej refleksje zwiÄ zane z wakacjami Ruchu w LÄ dku. WĹaĹciwie nie jestem pewien czego oczekiwaĹaĹ, bo jeĹli mam pisaÄ szczerze, muszÄ pisaÄ dĹugo i z dygresjami, a jeĹli niezbyt szczerze, to po co? Wybieram wiÄc pierwszÄ moĹźliwoĹÄ. W tej chwili szeĹÄ dni spÄdzonych na wakacjach âKomunii i Wyzwoleniaâ wydaje mi siÄ bardzo waĹźne, choÄ jak zwykle dopiero Ĺźycie pokaĹźe, czy nie jest to jedynie powierzchowne odczucie. Nie jestem skĹonny wierzyÄ w magiczne cyfry, ale wĹaĹnie minÄĹo rĂłwno siedem lat od chwili gdy postanowiĹem (po wakacjach mĹodzieĹźowych w Niedzicy) przyĹÄ czyÄ siÄ do Ruchu i poznaÄ cóş to takiego. WĂłwczas z kolei mijaĹo siedem lat od momentu, gdy zetknÄ Ĺem siÄ z CL po raz pierwszy w Ĺźyciu, chyba jako jeden z pierwszych w Polsce, gdy studenci z CL przyjeĹźdĹźali do Krakowa pomagaÄ przy budowie koĹcioĹa BĹ. Jadwigi w mojej parafii â ale wtedy jeszcze nie odróşniaĹem CL od âOAZYâ (miaĹem 14-15 lat). Jak widaÄ, moje poznawanie âRuchuâ byĹo nader Ĺlamazarne i nawet trochÄ zazdroszczÄ ludziom, ktĂłrzy w krĂłtszym czasie odkryli wiÄcej niĹź ja. Ostatnie wakacje byĹy dla mnie w jakiejĹ mierze rekolekcjami, zamiast tych w Polanicy, na ktĂłre nie pojechaĹem. Na coroczne rekolekcje i wakacje zresztÄ zwykle nie jeĹşdziĹem, bÄ dĹş to z powodĂłw rodzinnych, bÄ dĹş finansowych. Po pierwszy roku cielÄcego zachwytu uchem i ludĹşmi, ktĂłrych poznaĹem, jednym z moich wczeĹniejszych odkryÄ byĹo to, Ĺźe niestety pod jednym wzglÄdem to towarzystwo róşni siÄ od wszystkich innych zbiorowisk ludzkich: ci ktĂłrzy potrafiÄ piÄknie i mÄ drze mĂłwiÄ nie zawsze najlepiej postÄpujÄ i na odwrĂłt. W ciÄ gu tych paru lat zdarzyĹo siÄ kilka razy, Ĺźe ci z nas, ktĂłrzy mieli przez jakiĹ czas powaĹźne kĹopoty rodzinne, zdrowotne, czy inny, nie znajdowali, ja mi siÄ wydaje, w tej grupie tak wielkiego oparcia jak moĹźna by oczekiwaÄ. Sam byĹem przez pewien czas w takiej sytuacji, i ja sam teĹź wobec paru osĂłb nie postÄ piĹem jak by naleĹźaĹo. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe jeszcze âza PRL-uâ trochÄ ludzi krÄciĹo siÄ wokóŠRuchu ze wzglÄdu na paczki zagraniczne i pewne moĹźliwoĹci wyjazdu do WĹoch. PosĹuszeĹstwo, o ktĂłrym siÄ mĂłwi w Ruchu zbytnio siÄ nam chyba wszystkim kojarzy w pierwszej chwili z tĹumami maszerujÄ cymi pod flagÄ , z gwiazdÄ lub swastykÄ , byĹmy mogli tego sĹuchaÄ od razu bez wewnÄtrznych oporĂłw. To wszystko razem sprawiĹo, Ĺźe nie chciaĹem siÄ zbytnio angaĹźowaÄ. MyĹlÄ, Ĺźe jedno z fundamentalnych doĹwiadczeĹ w Ĺźyciu czĹowieka, w Ĺźyciu traktowanym powaĹźnie, moĹźna okreĹliÄ wĹaĹnie sĹowem SPOTKANIE. Powodem, dla ktĂłrego fala odpĹywu entuzjazmu nie zbieraĹa mnie nigdy zbyt daleko od tego towarzystwa, i dla ktĂłrego wkrĂłtce powracaĹem byĹo to, Ĺźe wĹaĹnie w tej grupie, w takich a nie innych okolicznoĹciach SPOTKAĹEM kilka osĂłb, ktĂłre w jakiĹ szczegĂłlny sposĂłb staĹy siÄ dla mnie punktem odniesienia, wezwaniem i nadziejÄ , Ĺźe nie musimy byÄ ogarniÄci przez tragikomicznÄ banalnoĹÄ Ĺźycia. ZresztÄ , co ciekawe, niekoniecznie sÄ to osoby najbardziej widoczne i uznane w Ruchu, i nie bardzo zdajÄ sobie sprawÄ z tego ile dla mnie zrobiĹy. W tekstach Giussaniego, ktĂłrych zresztÄ nigdy zbytnio nie lubiĹem, czÄĹciowo ze wzglÄdu na kiepskie niegdyĹ tĹumaczenia, poruszyĹo mnie jego okreĹlenie âzmysĹ religijnyâ, to niezwykle trafne nazwanie owego najpierwotniejszego odczucia, wzywajÄ cego czĹowieka ku CzemuĹ WiÄkszemu, odczucia mniej lub bardziej znanego kaĹźdemu, ale tak trudnego do trafnego nazwania, wczeĹniejszego niĹź wszelka religia i doktryna. Nie jestem czĹowiekiem szczegĂłlnie poboĹźnym nie dowierzam szczegĂłĹowym doktrynom religijnym (wszelkim): pomyĹlaĹem sobie wtedy, Ĺźe nie naleĹźaĹoby pochopnie âporzucaÄâ kogoĹ, kto tak przenikliwie potrafi nazwaÄ jednÄ z najistotniejszych tajemnic Ĺźycia. Po raz pierwszy w Ĺźyciu na tych wakacjach otrzymaĹem przekonujÄ ca odpowiedĹş na pytanie, czym wĹaĹciwie ma byÄ apostolstwo: - to ZAPROSZENIE kogoĹ, aby sprĂłbowaĹ przeĹźyÄ i doĹwiadczyÄ tego, co ja sam przeĹźywam i doĹwiadczam, - O ILE DOĹWIADCZAM TEGO NAPRAWÄ (niestety nie miaĹem pod rÄkÄ nic do pisania i cytujÄ tÄ odpowiedĹş z pamiÄci). To bardzo waĹźne, gdyĹź apostolstwo rozumiane jest z reguĹy jako prezentowanie doktryny i nachalne zachÄcanie do âzapisania siÄâ, co mija siÄ z celem i prawie nikogo nie jest w stanie poruszyÄ. CiekawÄ sprawÄ byĹa dla mnie kilkudniowa ciÄ gĹa obecnoĹÄ prawie dwustu osĂłb, a czuĹem tylko lekkie zmÄczenie, zamiast irytacji tĹumem, ktĂłry zazwyczaj doprowadza mnie niektĂłry zwyczaj doprowadza mnie niemal do choroby. NaprawdÄ wyczuwaĹo siÄ, Ĺźe coĹ (KtoĹ?) ĹÄ czy nas mimo wszystko, mimo Ĺźe, czego jestem pewien, kaĹźdy znalazĹby tu parÄ osĂłb, ktĂłrych nie lubi, i z ktĂłrymi nie wytrzymaĹby w innych okolicznoĹciach. PrzypomniaĹ mi siÄ wtedy cytaty: âW jedno zgromadziĹa nas tutaj MiĹoĹÄ Chrystusaâ, ktĂłry zawsze rozumiaĹem jako miĹoĹÄ naszÄ do Chrystusa, podczas gdy jest wĹaĹnie odwrotnie â to jest wĹaĹnie ta Ĺaska wiary â co dopiero tutaj sobie uĹwiadomiĹem â i to mnie wĹaĹnie wzywa i porusza, gdyĹź w istocie nie widzÄ innych naprawdÄ przekonujÄ cych âdowodĂłw na istnienie Bogaâ i prawdziwoĹÄ naszej wiary. Tak jak i dawniej nie mĂłgĹbym odpowiedzieÄ sobie ani innym na pytania âczy istnieje BĂłgâ, âczy Chrystus byĹ Synem BoĹźym, czy tylko wybitnym czĹowiekiemâ itp. Inaczej niĹź tylko ânie wiemâ, odwoĹujÄ c siÄ do mojej wiedzy âwyuczonejâ, mogÄ jednak odwoĹaÄ siÄ do tego doĹwiadczenia (i kilku wczeĹniejszych, ktĂłre ujrzaĹem w innym Ĺwietle). Ponownie wydarzyĹo siÄ coĹ, co juĹź miaĹo miejsce kiedyĹ tam, ale w sposĂłb peĹniejszy, gĹÄbiej odczute. I znĂłw: TO jest owo SPOTKANIE NiewyraĹźalnego, wyraĹźone poprzez ludzi, uĹomnych (oj, jakĹźe uĹomnych!) jak i sĹowa, ktĂłrymi prĂłbuje siÄ przekazaÄ TajemnicÄ, a przecieĹź tak jak te sĹowa (a nawet bardziej) rzeczywistych. SPOTKAĹEM znĂłw kilka osĂłb, ktĂłre mnie poruszyĹy i odĹwieĹźyĹem SPOTKANIA wczeĹniejsze. PiszÄ czÄsto âcoĹâ, bo to, co najwaĹźniejsze, tak trudno wyraziÄ wprost sĹowami. IlekroÄ mĂłwimy o religii, chrzeĹcijaĹstwie, wierze, spotkaniu Chrystusa itd., przychodzi mi na myĹl legenda o ĹwiÄtym Graalu. To cudowne naczynie tajemnicy, do ktĂłrego naleĹźy zaglÄ dnÄ Ä samemu â nigdzie nie jest napisane, co wĹaĹciwie zawiera w sobie ĹwiÄty Graal â choÄ z kontekstu wynika, Ĺźe zawarta jest w nim Tajemnica Bytu â istota wszystkiego. W legendzie tylko jeden jedyny wybrany â Parsifal â jest godzien, by spojrzeÄ w jego wnÄtrze, ale chyba kaĹźdy z nas ktĂłregoĹ dnia zostaĹ Parsifalem wezwanym do odnalezienia Graala. WiÄkszoĹÄ jest jeszcze w drodze, niektĂłrzy stojÄ w drzwiach kaplicy, a jeszcze inni biorÄ go juĹź w swoje dĹonie. Po raz pierwszy w naszej grupie nie zrobiliĹmy zakoĹczenia roku szkoĹy wspĂłlnoty, worek nadal pozostaĹ dniem spotkaÄ, a choÄ w praktyce niewiele z tego wynika â wiÄkszoĹÄ ludzi wyjechaĹa na wakacje (prawie wszyscy studenci z grupy Luigiego sÄ spoza Krakowa), JĂłzef jest na urlopie, Ewa Kubik choruje na ospÄ, miejmy nadziejÄ, Ĺźe wyjdzie z tego bez szwanku... â to sam fakt âzniesieniaâ przerwy wakacyjnej jest znamienny. Jestem caĹy czas w Krakowie, bo do koĹca wrzeĹnia musimy zrobiÄ animacjÄ do szeĹcioodcinkowej Dobranocki dla TVP. Bardzo chciaĹbym siÄ spotkaÄ z kilkoma co najmniej osobami i odwiedziÄ parÄ miejsc w Polsce (tak siÄ skĹada, Ĺźe wspĂłlnoty Ruchu sÄ prawie wyĹÄ cznie w miejscowoĹciach, w ktĂłrych nigdy nie byĹem), ale na razie jeszcze nie wiem jak i kiedy. NapisaĹem strasznie dĹugi list, chyba najdĹuĹźszy w Ĺźyciu, ale to pewnie dlatego, Ĺźe nie lubiÄ pisaÄ listĂłw, skoro juĹź siÄ na to zdobyĹem, od razu popadĹem w drugÄ skrajnoĹÄ. Pozdrawiam serdecznie wszystkich! Jacek Widor PS. Jeden z najlepszych polskich tygodnikĂłw ostatnich lat, obecnie niestety zawieszony, nosiĹ tytuĹ âSPOTKANIAâ â naprawdÄ coĹ w tym jest!
FeliksĂłw, 8.07.1993 Niech bÄdzie pochwalony Jezus Chrystus Kochana Marysiu! Z wielkÄ radoĹciÄ piszÄ ten list do Ciebie. Przez pobyt w LÄ dku staĹaĹ mi siÄ bardzo bliska i waĹźna jak rĂłwnieĹź TwĂłj brat ks. Joachim. Jestem Wam wdziÄczna za WaszÄ obecnoĹÄ, WaszÄ troskÄ o jednoĹÄ i radoĹÄ, ktĂłra byĹa tak widoczna. Obecnie przebywam na wakacjach na wsi, w chatce po moich dziadkach. Okolica jest tu urocza, duĹźo zieleni, sosnowy las peĹen jagĂłd i grzybĂłw. Ze mnÄ sÄ moje dzieci oraz âna wymianÄâ przyjeĹźdĹźajÄ rodziny z Ruchu, szczegĂłlnie te, ktĂłre przychodzÄ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty prowadzonÄ przeze mnie w Ĺwidnicy. Zgodnie z tym co byĹo i jest dla mnie waĹźne, pragnÄ przekazaÄ swoje doĹwiadczenie z wakacji w LÄ dku. Ĺaskawym okazaĹ siÄ Pan dla swego LuduTegoroczne wakacje Ruchu w LÄ dku to wielkie dzieĹo Boga. Ĺaska Pana naszego Jezusa Chrystusa wyprzedziĹa wszelkie moje myĹli, plany i oczekiwania. WdziÄczna jestem, Ĺźe zaproszenie do udziaĹu we wspĂłlnych wakacjach byĹo skierowane do wszystkich, bez wzglÄdu na wiek czy sposĂłb obecnoĹci w Ruchu. TÄ otwartoĹÄ utoĹźsamiĹam z wielkim sercem Jezusa, w ktĂłrym jest miĹoĹÄ dla kaĹźdego. Jeszcze dĹugo przed wakacjami marzyĹam, Ĺźeby byÄ tam ze swojÄ rodzinÄ . Pan okazaĹ swoje miĹosierdzie i mogĹam byÄ ze swoimi dzieÄmi i choÄ jeden dzieĹ byĹ z nami mÄ Ĺź. Oczy moje ujrzaĹy cud jednoĹci. To co w Ĺwiecie staje siÄ niemoĹźliwe, staĹo siÄ faktem â jednoĹÄ, ktĂłra byĹÄ caĹkowitym darem, spadĹa nam z nieba. OkazaĹo siÄ, Ĺźe nikt nikomu nie przeszkadzaĹ w doĹwiadczeniu obecnoĹci Boga. Starsi, mĹodzieĹź, dzieci â nie przeszkadzaliĹmy sobie, lecz czerpaliĹmy z siebie nawzajem. Wszystko, w co wyposaĹźyĹ nas StwĂłrca sĹuĹźyĹo wspĂłlnemu dobru â jednoĹci. DoĹwiadczyĹam pewnoĹci, Ĺźe ten sposĂłb przeĹźywania wĹasnego czĹowieczeĹstwa jest dla mnie. Jest tym miejscem, ktĂłre traktuje mnie powaĹźnie, w peĹni akceptuje, dowartoĹciowuje i caĹkowicie wyraĹźa. MogÄ wraz ze swoim mÄĹźem i dzieÄmi byÄ bezpiecznie prowadzona ku naszemu przeznaczeniu. WolnoĹÄ serca, ktĂłrÄ nadal przeĹźywam i pewnoĹÄ, Ĺźe Pan jest ze mnÄ , pozwala mi po LÄ dku z nadziejÄ i nowoĹciÄ byÄ ze swojÄ rodzinÄ . To, co od lat byĹo moim motorem Ĺźycia staĹo siÄ i dla mojej rodziny faktem. PragnÄ z caĹego serca, aby to, co mnie siÄ wydarzyĹo, byĹo niesione innym, gdziekolwiek mnie BĂłg poĹle. TrwajÄ c na codziennej Eucharystii i modlitwie caĹÄ nadziejÄ pokĹadam w Panu. Teresa Toms
Marysiu jeszcze raz dziÄkujÄ Ci za wszystko i serdecznie pozdrawiam. UĹciskaj ode mnie Dawida i ks. Joachima oraz kaĹźdego z naszych PrzyjaciĂłĹ, kogo tylko spotkasz. Bardzo Was kocham.
Marysiu! PrzesyĹam Ci moje krĂłtkie Ĺwiadectwo o doĹwiadczeniach z lÄ deckich wakacji Ruchu. Bardzo przepraszam, Ĺźe czyniÄ to tak późno ale dopiero przed dwoma dniami wrĂłciĹem z WĹoch, z Pescary. KaĹźde wspĂłlne wakacje sÄ okazjÄ do odnowienia pamiÄci, Ĺźe Chrystus Ĺźyje w naszych wspĂłlnotach, a sposĂłb Ĺźycia proponowany przez Ruch jest jasnÄ drogÄ do mojego osobistego szczÄĹcia. PotrzebujÄ bowiem tej pewnoĹci w Ĺźyciu codziennym. Chyba dobrze siÄ staĹo, Ĺźe zgromadziliĹmy siÄ razem, ludzie starsi, rodziny z dzieÄmi, studenci, mĹodzieĹź. Dla mnie byĹ to prosty znak, Ĺźe Chrystus po prostu jest dla wszystkich, Ĺźe mamy wspĂłlne pragnienia i drogÄ ku Przeznaczeniu. WspĂłlne zabawy byĹy wyrazem naszej radoĹci i dziÄkczynienia, i chyba rĂłwnieĹź uczyĹy bycia bardziej prostymi i spontanicznymi ludĹşmi. To sÄ gesty wychowujÄ ce do postawy dziecka, ktĂłra dla nas, dorosĹych jest czymĹ trudnym do osiÄ gniÄcia. Codzienna Eucharystia wskazywaĹa mi ĹşrĂłdĹo wszystkiego i potrzebÄ karmienia siÄ ObecnoĹciÄ , aby prostota dziecka mogĹa siÄ realizowaÄ, aby mĂłj grzech nie niszczyĹ wiÄzi z Chrystusem i przyjaciĂłĹmi. Praca nad tekstem i stawianie pytaĹ to zachÄta do bycia uwaĹźnymi, nie marnowania czasu i traktowania powaĹźnie szkoĹy wspĂłlnoty w miejscach naszego zamieszkania. Mam nadziejÄ, Ĺźe nasze bycie razem, nasza jednoĹÄ na róşny sposĂłb wyraĹźania, byĹa zaproszeniem dla kaĹźdego, kto nas spotykaĹ, a dla nas umocnieniem w drodze. W moim przypadku tak siÄ staĹo. Wypada tylko dziÄkowaÄ Panu i wszystkim przyjacioĹom za dar ObecnoĹci i PrzyjaĹşni. Dariusz Chodyniecki
PS. Bardzo serdecznie CiÄ pozdrawiam i przesyĹam pozdrowienia dla kaĹźdego, z ktĂłrym ĹÄ czy mnie droga doĹwiadczenia Ruchu.
Tym co mnie najbardziej uderzyĹo, to nie dajÄ cy siÄ wyraziÄ w sĹowach â cud jednoĹci â pomiÄdzy nami. To, co mogĹoby siÄ wydaÄ niemoĹźliwe â staĹo siÄ faktem. Faktem przemawiajÄ cym do kaĹźdego z nas i dotykajÄ cym nas u korzeni naszego czĹowieczeĹstwa. KaĹźde spotkanie z towarzystwem staje siÄ dla mnie przywoĹaniem do ĹşrĂłdĹa. Aby nie popaĹÄ w rutynÄ, schematy; aby siÄ nie zatrzymywaÄ na rozpamiÄtywaniu wĹasnych bĹÄdĂłw; aby nie ustaÄ w drodze. CieszÄ siÄ, Ĺźe z tego obozu wyjadÄ odrobinÄ pewniejsza i ubogacona tym ziarnem przyjaĹşni jaka zostaĹa posiana pomiÄdzy nami przez Boga. Beata
Tegoroczne wakacje w LÄ dku Zdroju sÄ moimi kolejnymi, dziesiÄ tymi, spÄdzonymi w towarzystwie Ruchu âK i Wâ. Pewnie to co napiszÄ nie bÄdzie nowoĹciÄ dla wielu przyjacióŠczytajÄ cych biuletyn, (bo juĹź to mĂłwiĹam na ogĂłlnych spotkaniach wakacyjnych) ale nie mogÄ przekrÄcaÄ, czy upiÄkszaÄ prawdy. Od trzech lat przeĹźywam czas wakacyjny jako szczegĂłlny, bo jeĹli czĹowiek moĹźe sobie prĂłbowaÄ wyobraziÄ Raj, to dla mnie takim miejscem sÄ wakacje spÄdzone w towarzystwie przyjacióŠzrodzonym ze spotkania z Chrystusem. Ten czas jest czasem, ktĂłry chciaĹabym, aby trwaĹ juĹź wiecznie, poniewaĹź na ziemi nie mogÄ sobie wyobraziÄ lepszego czasu. Podczas wakacji jestem otoczona ludĹşmi, ktĂłrzy tak jak ja starajÄ siÄ zapraszaÄ Chrystusa do swojego Ĺźycia. Dlatego wĹaĹnie ten czas jest taki prawdziwy i taki piÄkny. DochodzÄ oczywiĹcie do tego wolne od codziennych trosk dni urlopu, czÄsto piÄkna pogoda i piÄkna przyroda. Wszystko to jest darem Pana Boga dla nas. AĹź dziw bierze, Ĺźe po takich prawdziwie i piÄknie przeĹźytych chwilach wracam z powrotem do tzw. ânormalnoĹciâ i tak szybko dajÄ siÄ przytĹoczyÄ róşnymi, trudnymi sprawami dnia codziennego. Nie przestajÄ przecieĹź uczestniczyÄ codziennie w Ĺw. Eucharystii i staram siÄ polecaÄ siebie, ofiarowaÄ dzieĹ Panu Bogu i dziÄkowaÄ za to co mnie spotyka, ale czÄsto zamiast radoĹci czasu wakacji, czujÄ krzyĹź codziennoĹci. Czemu tak jest? W okresie letnim brakuje mi SzkoĹy WspĂłlnoty, a moja ludzka uĹomnoĹÄ powoduje, Ĺźe nie medytujÄ regularnie, ani nawet czasami, orÄdzia chrzeĹcijaĹskiego danego nam przez charyzmat ks. Giussaniego. ZrozumiaĹam to przez kolejne spotkanie z mojÄ od 9 lat przyjaciĂłĹkÄ iĹź zarazem odpowiedzialnÄ WspĂłlnoty âK i Wâ w Opolu â MarysiÄ , ktĂłra po powrocie z rekolekcji grupy Memores Domini przywiozĹa peĹnÄ pokoju radoĹÄ serca i rozjaĹniĹa przytĹaczajÄ cÄ mnie codziennoĹÄ. WyraĹźam swojÄ wdziÄcznoĹÄ Panu Bogu za dar obecnoĹci Chrystusa w towarzystwie przyjacióŠnaszego Ruchu. Marysia teĹź zmobilizowaĹa mnie do napisania tego Ĺwiadectwa poprzez przywoĹanie do posĹuszeĹstwa i wiernoĹci krĂłtkim ânapiszâ. WczeĹniej deklarowaĹam, Ĺźe to zrobiÄ. DziÄkuje Chrystusowi za to, Ĺźe wskazaĹ mi moje miejsce w KoĹciele i ciÄ gle przywoĹuje bĹÄ dzÄ cÄ poprzez spotkania z sobÄ w twarzach towarzystwa osĂłb âK i Wâ. Barbara z Opola
Czym byĹy dla mnie tegoroczne wakacje? â ByĹy Wydarzeniem. â W jakim znaczeniu?
Wydaje mi siÄ, Ĺźe sprawa szczÄĹcia jest dziĹ najbardziej manipulowana ze wszystkich spraw. Ten Ĺwiat prĂłbuje mi wmĂłwiÄ, Ĺźe potrafi mi daÄ wszystko â rozbudzajÄ c moje namiÄtnoĹci i poĹźÄ dania. Wciska siÄ drzwiami i oknami przez Ĺwiat reklamy, telewizji, biznesu, ideologii, polityki, rozrywki, bajecznego Zachodu â obiecujÄ c wiele mocnych wraĹźeĹ. Na to nakĹadajÄ siÄ moje projekty, oczekiwania, ludzkie sĹaboĹci, co tworzy razem doĹÄ dziwacznÄ âsieczkÄ umysĹowÄ â. Dopiero znĂłw zderzenie z innym czĹowieczeĹstwem, widocznym w tylu twarzach, pomaga mi zobaczyÄ pĹytkoĹÄ propozycji Ĺwiata oraz piÄkno propozycji, ktĂłra zostaĹa mi podarowana, Zanurzony w tym Wydarzeniu czujÄ siÄ jak ryba w wodzie â ĹźyjÄ ca w swoim naturalnym Ĺrodowisku. ByĹo to widoczne, Ĺźe to zanurzenie w tej RzeczywistoĹci, dawaĹo nam wszystkim tam obecnym ogromne poczucie bezpieczeĹstwa, pokoju, wolnoĹci i radoĹci.
SpoĹrĂłd tych wszystkich zdarzeĹ wyĹania siÄ jakaĹ Wielka Tajemnica troszczÄ ca siÄ o mnie, o mojÄ siostrÄ, o nas. RozpoznajÄ, Ĺźe: âBĂłg staĹ siÄ Wydarzeniem w naszej codziennoĹci i to jest ChrzeĹcijaĹstwoâ. x. Jerzy Krawczyk
ObĂłz w LÄ dku byĹ waĹźnym etapem w poznawaniu âodmiennego czĹowieczeĹstwâ. Samo uczestnictwo traktowaĹam jako wielkÄ ĹaskÄ zesĹanÄ od Boga. DziÄki pomocy BoĹźej zrozumiaĹam sens Ĺźycia, uwierzyĹam w siebie. UderzyĹo mnie na obozie to, Ĺźe nie byĹo tam zakĹamania i brudu jaki nas otacza. SpotkaĹam tam przyjaźŠi zrozumienie. BoĹźe dziÄkuje Ci! Iwona z Nysy
ChcÄ siÄ teĹź podzieliÄ nowoĹciÄ w moim Ĺźyciu, tym, Ĺźe spotkaĹem inny, nowy sposĂłb bycia w KoĹciele katolickim, poprzez moje doĹwiadczenie ruchu Komunia i Wyzwolenie i uczestnictwo w obozie w LÄ dku Zdroju. Tutaj na obozie rekolekcyjno â wypoczynkowym spotkaĹem siÄ teĹź z przykĹadem wiÄzi chyba tych ludzi, ktĂłrzy od wielu lat co roku, moĹźe co pĂłĹ, czy co jakiĹ czas â spotykajÄ siÄ ze sobÄ i sÄ zachwyceni â iĹź siÄ spotkali, Ĺźe trwajÄ w Panu, bo przecieĹź bez Niego niemoĹźliwe byĹoby to spotkanie. W Comunione jestem od marca tego roku. Ruch ten staĹ siÄ dla mnie moĹźliwoĹciÄ umocnienia w wierze i miĹoĹci, moĹźliwoĹciÄ bo to zaleĹźy, czy z tego daru Ĺask bÄdÄ czerpaĹ, tzn. czy bÄdÄ tym ruchem ĹźyĹ â no moĹźe â czy bÄdÄ chociaĹź prĂłbowaĹ ĹźyÄ w tym duchu. SposĂłb bycia w KoĹciele, styl i charakter ruchu odpowiadajÄ mi, poniewaĹź czujÄ w tym jednoĹÄ, rodzinÄ wspĂłlnotÄ. Mimo, iĹź przez caĹy rok spotykamy siÄ tylko w maĹych grupach, bo jesteĹmy zĹÄ czeni z caĹoĹciÄ ruchu przez wspĂłlnÄ wiÄĹş z Chrystusem w modlitwie. Ponadto wspĂłlny obĂłz wielu grup podkreĹla ten charakter jednoĹci; wtedy moĹźemy siÄ razem modliÄ, bawiÄ siÄ, jeĹÄ, spaÄ i mieÄ ten sam dach. MoĹźemy teĹź otworzyÄ siÄ na drugiego czĹowieka: podaÄ mu dĹoĹ, sĹuĹźyÄ radÄ , czy teĹź samemu uczyÄ siÄ z tego bogactwa, ktĂłre w danym czasie nam towarzyszy. DziÄkuje Bogu za czas spÄdzony w LÄ dku Zdroju i za ten czas, ktĂłry trwa. Pozdrawiam caĹÄ wspĂłlnotÄ Comunione. Bogdan z Nysy
Kamila wĹaĹciwie nie miaĹa wielkiej ochoty przyjeĹźdĹźaÄ do LÄ dka. To Danka namĂłwiĹa ja na wspĂłlny wyjazd, ale w ostatniej chwili musiaĹa zrezygnowaÄ Na dworcu, ĹciskajÄ c serdecznie KamilÄ, przyjaciĂłĹka powiedziaĹa z przekonaniem: âJedĹş, nie bÄdziesz ĹźaĹowaÄâ. ĹťaĹowaĹa juĹź wczoraj wieczorem. StaĹa w hallu âKomunalnikaâ przyglÄ dajÄ c siÄ jak ludzie z plecakami rzucajÄ siÄ sobie w ramiona. Z ich twarzy promieniaĹa radoĹÄ spotkania. â Tak, oni wszyscy siÄ tu znajÄ . Na pewno niejedne wakacje spÄdzili razem. A ja? Kamila dotkliwie odczuwaĹa osamotnienie. DziĹ rano poszĹa ze wszystkimi na wycieczkÄ w gĂłry. Te parÄ godzin coĹ w niej zmieniĹo. Tak, jakby w innym Ĺwietle ujrzaĹa siebie... Kamila klÄczaĹa teraz w koĹciele czekajÄ c na rozpoczÄcie Mszy Ĺw. Obok siedziaĹa Anka. W gĂłrach ta 16-letnia dziewczyna z ciemnymi warkoczami opowiedziaĹa jej kawaĹek swojego Ĺźycia. Od jakiegoĹ czasu rozmawia z ojcem â ateistÄ na temat wiary Boga. Zwykle rozmowy te koĹczÄ siÄ dla niej przykro. Niedawno przyniosĹa âGoĹcia Niedzielnegoâ, na co mama jej zareagowaĹa Ĺmiechem. W sÄ siedniej Ĺawce siedzi Tomek poznany w drodze. Jako jedyny z rodziny chodzi do koĹcioĹa. Sam. Nawet w ĹwiÄta. â A ja tyle razy szukaĹam pretekstu, Ĺźeby zostaÄ w domu! Kamila czuĹa, Ĺźe zwierzenie Anki i Tomka poruszyĹy jakÄ Ĺ strunÄ. Dzisiejsza Msza Ĺw. nie jest juĹź obowiÄ zkiem. Kamila chce dziĹ modliÄ siÄ z przyjaciĂłĹmi. Pomodli siÄ za nich. Za bĂłl Anki i za samotnoĹÄ Tomka. A jej osamotnienie? GdzieĹ ĹniĹo. W to miejsce jest poczucie jednoĹci z przyjaciĂłĹmi. Ĺwiadectwo anonimowe
Uczestnictwo w wakacjach z ludĹşmi z caĹej Polski i w tak róşnym wieku, zebranych i ĹźyjÄ cych obecnoĹciÄ Chrystusa, byĹo i jest dla mnie w dalszym ciÄ gu ĹaskÄ BoĹźa. ĹaskÄ dla naszych dzieci, ktĂłre teĹź miaĹy wspaniaĹÄ okazjÄ zobaczyÄ tylu ludzi: dzieci, mĹodzieĹź, starszych bawiÄ cych siÄ i modlÄ cych, ĹpiewajÄ cych i medytujÄ cych nad tekstami. UdziaĹ w wakacjach w LÄ dku Zdroju byĹ rĂłwnieĹź osobistym podziÄkowaniem za dar Ruchu, za to, Ĺźe Pan BĂłg pozwoliĹ mi dotknÄ Ä siÄ i pĂłjĹÄ za sobÄ . W czasie tych paru dni wspĂłlnego przebywania uĹwiadomiĹem sobie jeszcze bardziej, Ĺźe to co przeĹźywam od trzech lat (tyle jestem w Ruchu) to jakby cud w moim Ĺźyciu. Moje Ĺźycie staĹo siÄ peĹniejsze i przede wszystkim radoĹniejsze, pewniejsze na kaĹźdy nowy dzieĹ ktĂłry daje mi Pan. Mam wielu przyjacióŠz ktĂłrymi siÄ spotykam, a nasze dzieci obserwujÄ to z dzieciÄcÄ bystroĹciÄ i kodujÄ tÄ innoĹÄ, porĂłwnujÄ c to z codziennÄ , szarÄ , podwĂłrkowÄ rzeczywistoĹciÄ . Mam nadziejÄ, Ĺźe Pan BĂłg pozwoli nam na udziaĹ w nastÄpnych wakacjach za rok. ChcielibyĹmy wszyscy byÄ tam razem i kontynuowaÄ tÄ wspĂłlnÄ jednoĹÄ z ObecnoĹciÄ Jezusa Chrystusa. Piotr z Lutyni
ProsiĹa mnie Pani Ĺźebym napisaĹa te kilka sĹĂłw o obozie. PoczuĹam siÄ przez chwilÄ (wstyd siÄ przyznaÄ) jak Ĺwiatowej sĹawy pisarka (ktĂłrÄ na razie nie jestem). Gdy siÄ juĹź poczuĹam to postanowiĹam siÄ usilnie zastanawiaÄ nad tym co LÄ dek daĹ mi â Kamili Biskupskiej. Otóş daĹ mi Bardzo DuĹźo!! â to takie ogĂłlne a jednoczeĹnie takie prawdziwe!! ByĹo to jedno z waĹźniejszych zdarzeĹ w moim samomyĹlÄ cym Ĺźyciu (czyli od kiedy skoĹczyĹam 10 wiosenek) â moĹźe nawet później... ZrozumiaĹam, Ĺźe moĹźna lepiej ĹźyÄ niĹź ĹźyĹam ja, Ĺźe moĹźna w koĹcu zrozumieÄ co znaczy to oklepane i wyĹwiechtane i w ogĂłle przez wiÄkszoĹÄ nie zrozumiaĹe sĹowo â SZCZÄĹCIE. ZrozumiaĹam, Ĺźe naleĹźÄ do Chrystusa, Ĺźe tylko ON jest sposobem na prawdziwe, peĹne, wartoĹciowe Ĺźycie. Tylko w Nim moĹźna znaleĹşÄ to szczÄĹcie, za ktĂłrym tak wszyscy wyjÄ . TO TAKIE PROSTE... Moje Ĺźycie do tej pory byĹo jak obrazek z puzzli. Nie powiem nawet Ĺady obrazek, zgrabnie uĹoĹźony. Ale brakowaĹo w nim jednego kawaĹka, dokĹadnie w samym Ĺrodku byĹa Ĺliczna dziura, no i co z tego, Ĺźe obrazek Ĺliczny byĹ skoro wszystkich wzrok przyciÄ gaĹa tylko dziura. DraĹźniĹa oczy, Chrystus jest wĹaĹnie takim brakujÄ cym kawaĹkiem, ktĂłry znaleziony nadaje piÄkno obrazkowi, wĹaĹciwie nadaje mu sens istnienia, chroni przed wyrzuceniem na Ĺmietnik. PrzedstawiĹam to trochÄ zawile i nie tak Ĺadnie jakbym chciaĹa. Trudno. Mam jednak nieĹmiaĹÄ nadziejÄ, Ĺźe rozumiesz... WĹaĹciwie jestem pewna, Ĺźe rozumiesz!!! LÄ dku zrozumiaĹam, Ĺźe âKomunia i Wyzwolenieâ jest tym czymĹ czego potrzebujÄ i pragnÄ. I jeszcze ludzie ktĂłrych poznaĹam... NajkrĂłcej mĂłwiÄ c nigdy nie byĹam w miejscu, gdzie poznaĹabym rĂłwnoczeĹnie tylu wspaniaĹych ludzi co tu. ByĹam zauroczona ich postawÄ ich Ĺźyciem. GĹupie, ale po powrocie do domy tÄskniĹam za ich obecnoĹciÄ . ChciaĹam do nich wrĂłciÄ. Dalej chcÄ! Nigdy wczeĹniej nie zdarzyĹo mi siÄ nic takiego, nigdy choÄ przecieĹź jako harcerka jeĹşdziĹam po Polsce i poznawaĹam ludzi. LÄ dek pomĂłgĹ mi uwierzyÄ w siebie, w to, Ĺźe jestem potrzebna, szanowana mimo tergo, Ĺźe jestem niedoĹwiadczonÄ maĹolatÄ . Przed obozem nie miaĹam prawie Ĺźadnej stycznoĹci z ruchem âComunione e Liberazioneâ i naprawdÄ do koĹca Ĺźycia bÄdÄ dziÄkowaĹa Panu Bogu, Ĺźe daĹ mi takÄ szansÄ. No powinnam juĹź koĹczyÄ. Mam nadziejÄ, Ĺźe nie zanudziĹam Pani. Do rychĹego zobaczenia. Kamila
âBez Ruchu moje Ĺźycie byĹoby szare. MogÄ pokazaÄ moim dzieciom to czego nie mogĹa pokazaÄ mi moja mama. Nigdzie nie spotkaĹam jednoĹci tak gĹÄbokiej jak tuâ. ByĹam teĹź mama, ktĂłra z dzieckiem przed sobÄ a drugim za â na rowerze pokonywaĹa 30 czy 40 km. â by nie wydajÄ c pieniÄdzy na bilety uczestniczyÄ w wakacjach. âJest coĹ co mi odpowiada, wspĂłĹgra ze mnÄ . Odkrycie obecnoĹci Chrystusa wĹrĂłd nasâ. â mĂłwiĹy w prawie identycznych sĹowach mĹoda mÄĹźatka i dziewczyna z liceum. To tylko niektĂłre z wypowiedzi podczas koĹcowego spotkania wakacji w LÄ dku, ktĂłre mnie poruszyĹy i budowaĹy. PrzypomniaĹem sobie fragment DziejĂłw Apostolskich medytowany podczas SzkoĹy WspĂłlnoty. RozdziaĹ dziesiÄ ty: Piotr przebywajÄ cy w domu Korneliusza opowiada o zmartwychwstaniu Jezusa i powiada: âBĂłg wskrzesiĹ Go dnia trzeciego i pozwoliĹ Mu ukazaÄ siÄ nie caĹemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na ĹwiadkĂłw, ktĂłrzyĹmy z Nim jedli i pili po Jego Zmartwychwstaniu. On nam rozkazaĹ ogĹosiÄ ludowi i daÄ Ĺwiadectwo, Ĺźe BĂłg ustanowiĹ Go sÄdziÄ Ĺźywych i umarĹychâ. (Dz 10, 40-42) My jesteĹmy pomiÄdzy tymi wybranymi Ĺwiadkami. Wakacje w LÄ dku byĹy prawdziwym cudem, w ktĂłrym Chrystus ZmartwychwstaĹy objawiĹ siÄ jako racja Ĺźycia tych dwustu osĂłb i jako jedyna racja wÄzĹa jednoĹci, ktĂłrym byliĹmy zĹÄ czeni w owym tygodniu. Byli mĹodzi 16 i 17 â letni, studenci, rodzice ze swoimi dzieÄmi, byĹo pokolenie dziadkĂłw. Ludzie z caĹej Polski â wielu spotkaĹo siÄ w LÄ dku po raz pierwszy. RĂłwnoczesny pobyt mĹodzieĹźy, dorosĹych i osĂłb starszych nie kontynuacji dla mĹodych i motywem nadziei dla tych, ktĂłrzy przeĹźyli juĹź wiÄcej. RozmawiajÄ c z ks. Olkiem, ks. JĂłzefem, ks. Joachimem, myĹlÄ c o grupce, ktĂłra w paĹşdzierniku 1983 rozpoczÄĹa za zgoda s. GIUSSANIEGOĹťYCIE DOĹWIADCZENIEM Comunione e Liberazione w Polsce, mĂłwiliĹmy: âTeraz jesteĹmy ludem, pusillus grex, ale ludemâ. W czasie tych dni w LÄ dku w zabawach, Ĺpiewach, chwilach modlitwy oraz spotkaĹ, doĹwiadczaliĹmy cudu tej â ja mĂłwi ks. Giussani â âniemoĹźliwe jednoĹci, ktĂłrej wszyscy ludzie pragnÄ i poszukujÄ â. A teraz mamy do podjÄcia zadani: âiĹÄ i opowiadaÄ wszystkim to, co widzieliĹmy swymi oczyma i czego dotykaĹy nasze rÄceâ (1 J 1,1). Tak powiedziaĹa pewnego ranka, na ĹÄ ce, w czasie zabawy, pewna kobieta w powaĹźnym juĹź wieku: ânie myĹlaĹam, Ĺźe spotkam takie towarzystwo. Gdy wrĂłcÄ do domu opowiem o tym wszystkimâ. To wĹaĹnie to: musimy iĹÄ i opowiadaÄ o tym wszystkim. Zbyt czÄsto skrÄpowani w przedstawianiu naszej propozycji wobec innych z powodu naszych problemĂłw, myĹlimy o przekonywujÄ cych wywodach, czujemy siÄ nieodpowiedni, niedorastajÄ cych, ulegamy zastrzeĹźeniom innych i w takich sposĂłb nasz misyjny impet sĹabnie i zamiera. A rozwiÄ zaniem zaĹ jest najprostsze: âpĂłjdÄ i opowiem o tym wszystkimâ. I tak jak zaproszenie uczynione wobec mnie byĹo okazjÄ spotkania decydujÄ cego dla mego Ĺźycia, tak teĹź i zaproszenie, ktĂłre ja czyniÄ, moĹźe byÄ dokĹadnie takie samo. DoĹwiadczenie takie jak LÄ dek przynagla by je komunikowaÄ: jest misjÄ . DziÄkuje wszystkim za wasze Ĺwiadectwo, ktĂłre raz jeszcze umocniĹo mojÄ wiarÄ. Ks. Gianni
|