Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1993 > Biuletyn (14-15) maj / czerwiec

Ślady, numer specjalny / 1993 (Biuletyn (14-15) maj / czerwiec)

Listy - Relacje - Notatki

Pragnienie piękniejszego życia

Wraz z zakupem domu przeznaczonego na Oratorium zaistniała możliwość zamieszkania kilku rodzin w jego części.


Wszyscy jesteśmy z Ruchu. Historia każdego z nas toczyła się różnymi drogami, każda rodzina mieszkała w innym miejscu. To co nas łączyło to przynależność do Ruchu. Wraz z zakupem domu przeznaczonego na Oratorium zaistniała możliwość zamieszkania kilku rodzin w jego części. Nastąpiło szereg spotkań z ks. Józefem i naszym odpowiedzialnym Jankiem. To co było naszym pragnieniem stało się faktem od kwietnia 1993 roku. Decyzję o zamieszkaniu podjęli: Basia i Bogdan z Karoliną i Pawełkiem, Bogusia i Piotr z Mateuszem i…, Alina i Zbyszek z Kacperkiem oraz Ania i Adam z Tomkiem.

Okazją do ukazania tego piękna, które stało się naszym udziałem  jest chęć podzielenia się doświadczenie na łamach biuletynu.

Kiedy rok temu, w maju rozmawialiśmy z księdzem Józefa o możliwości zamieszkania w tym domu ksiądz Józef zadał pytanie: „Dlaczego chcecie tam mieszkać?”. Pytanie to wyda się być może banalne i łatwe, ale nie dla mnie. Oczywiście jasne było, że bardzo chcę tam mieszkać, bo mieć tak blisko ludzi z którymi idę tą samą drogą, to wielkie szczęście, Możemy sobie wzajemnie pomagać w drodze ku przeznaczeniu. Jednak pełnej odpowiedzi na to pytanie szukam ciągle, bo ciągle szukam prawdy o sobie i odpowiedzi na pytanie „Kim jestem i jakie jest moje przeznaczenie”.

Jestem bardzo szczęśliwa, że tu mieszkam. Są często chwile, kiedy zwykłe spawy przysłaniają piękno i wielkość doświadczenia przyjaźni, ale konkret obecności moich „sąsiadów” przypomina dla kogo żyję i chcę żyć.

Barbara

 

Zamieszkanie we wspólnym domu z ludźmi z Ruchu było wielkim pragnieniem, które jest już faktem pomagającym mi żyć nowym smakiem życia. Muszę wciąż pamiętać, że przyjaźń z osobami z którymi mieszkam nie ma sensu bez odpowiedzialnego.

Bardzo ważnym i radosnym jest moment codziennej Eucharystii, który kiedyś gdzieś zaginął w moim życiu, a dzięki obecności przyjaciół – sąsiadów, Janka z rodziną wraca na nowo.

Chcę wciąż na nowo podejmować to co stało się kilka lat temu ze mną, dlatego muszę z wdzięczności angażować  się w tę rzeczywistość z tymi ludźmi.

Bogusia

 

Nadzieje z  zamieszkaniem we wspólnym domu budziły zarówno wiele radości jak i obaw. Było również niebezpieczeństwo zatrzymania się wyłącznie na potrzebie posiadania własnego mieszkania. Pan okazał się łaskawy. Dwa miesiące wspólnego zamieszkiwania otwierają mi nowe perspektywy przeżywania życia razem i dają szansę większej przynależności do towarzystwa. Przykładem mogą być codziennie podejmowane „modlitwy godzin”, czy też próba systematycznego uczestnictwa W Eucharystii i nabożeństwach. Domaga się to jednak wielkiej uwagi i pokory. Stale bowiem doświadczam pokusy ucieczki we własne wizje siebie i swego życia i zapomnienia tego, co się w moim życiu wydarzyło i tale dzieje się. Przykładem może być tu dyspozycyjność, która zatrzymuje się na wykonywaniu tego co każą, bez mojej odpowiedzialnej twórczości i troski o coś, co się kocha. Jednak w tej nadziei wzbudzonej przez łaskę mogę ja i moja rodzina wzrastać na drodze przyjaźni, coraz pewniej odpowiadając sobie – kim jestem? Bogaty konkretnym ocieraniem się o siebie i charyzmatem Ruchu mogę bardziej być wdzięczny Panu Jezusowi.

Piotr

 

Początki były  naprawdę trudne, dzieliło nas wiele: charaktery, upodobnia i wyobrażenia o wspólnym zamieszkaniu razem. Lecz odkąd mieszkamy już wspólnie stał się cud – Chrystus zjednoczył nas. Różnice nadal istnieją, ale my szukamy tego co nas łączy, a nie tego co dzieli. Ważna stała się wspólna modlitwa, wspólna praca i inne wspólne zajęcia,

Chrystus wskazuje nam sens współdzielenia życia w drodze ku przeznaczeniu, to On nas powołał poprzez przyjacielskie napomnienia ks. Józefa, Janka i Wojtka prostuje nasze drogi, my musimy wsłuchiwać się w Jego głos.

Dziś nie żałuję decyzji o zamieszkaniu na Mickiewicza 11. Czasami buntuje się, ale jest we mnie pragnienie piękniejszego życia, co jest właśnie możliwe tutaj.

Alina

 

Jeśli chodzi o mnie to nigdy nie przypuszczałem, że spotka mnie coś, czego nie jestem w stanie zrozumieć do końca, co ogarnia mnie i pociąga za sobą. Po tym doświadczeniu bycia razem rodzi się we mnie jeszcze większe pragnienie przylgnięcia do Chrystusa i do drogi, którą on dla mnie wybrał Pomimo moich wad i niedoskonałości jestem wdzięczny Bogu za tę drogę.

Tego po prostu trzeba doświadczyć, dlatego zapraszam wszystkich do odwiedzenia naszego domu w Świdnicy przy ul. Mickiewicza 11.

Zbyszek  

 

Bardzo się cieszę, iż zostało mi dane zamieszkać razem z przyjaciółmi w domu przy ul. Mickiewicza 11. Jestem bardzo wdzięczna Panu Bogu za tę łaskę, tym bardziej kiedy wspominam z jaką obawą podchodziłam do naszego wspólnotowego życia pod jednym dachem. Poprzez nasze zamieszkanie razem życie stało się dla mnie o wiele prostsze i łatwiejsze. O wiele łatwiej jest podejmować rzeczywistość w której żyję. To wspaniałe odczucie kiedy doświadczam, iż problemy, które mnie dotykają już tak nie determinują mojej osoby, nie stają się najważniejszą sprawą w życiu. One owszem są, zawsze będą, ale niejako na drugim miejscu.

Podejmowane wspólne gesty takie jak: wspólna praca, wieczorne modlitwy, wspólna Eucharystia pobudzają mnie do nowej wrażliwości, której sama dotychczas nie potrafiłam być wierna.

Przez sam fakt zamieszkania w tym domu i współdzielenia życia, zaczynam odczuwać, iż moje życie powoli, w żółwim tempie, ale zaczyna bardziej należeć do kogoś większego.

Pragnieniem moim jest móc kiedyś powiedzieć w pełni odpowiedzialnie za św. Pawłem: „już nie ja żyję, lecz żyję we mnie Chrystus”.

Pojawienie się możliwości zamieszkania z przyjaciółmi pod jednym dachem to nie tylko wejście Pana Biga naprzeciw moich potrzeb mieszkaniowych, ale także szansa dana mi bym mógł bardziej związać się z Chrystusem, z obecnością ludzi, których Pan Bóg postawił przede mną na drodze mojego życia. Historia naszego „razem” pokazała mi, że aby być szczęśliwym i naprawdę obcować z Bogiem, to trzeba mi nieustannie stykać się z osądem mojego życia, weryfikować własne projekcje. Podejmowanie czegokolwiek razem to możliwość dla mnie, aby móc odpowiedzieć na konkretne wezwanie Boga.

Adam

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją