Ślady
>
Archiwum
>
1993
>
Biuletyn (14-15) maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer specjalny / 1993 (Biuletyn (14-15) maj / czerwiec) Od redakcji. Tracce 3/1993 Problem godnoĹci Zrodzone z innych niĹź nasze, polskie, okolicznoĹci, ale z tego samego ĹşrĂłdĹa - doĹwiadczenia Ruchu - sÄ ogromna pomocÄ dla nas. DookoĹa dziejÄ siÄ rzeczy straszne i wielkie banaĹy. Dzisiaj ĹwiadomoĹÄ wiÄkszoĹci z nas porusza siÄ wĹrĂłd dramatycznych wiadomoĹci (wojny, niepojÄte akty gwaĹtu, kryzys ekonomiczny) i bĹahych przyjemnoĹci. W Ĺrodku toczy siÄ Ĺźycie codzienne, polegajÄ ce na pracy i wiÄziach osobistych, Ĺźycie, ktĂłre czÄsto bĹÄ ka siÄ po omacku w dÄ Ĺźeniu do przydania sobie godnoĹci. CzĹowiek bowiem, ktĂłry nie uznaje godnoĹci wĹasnego Ĺźycia jest de facto gotĂłw zejĹÄ na manowce albo wyprzedaÄ siÄ wĹadzy, niezaleĹźnie od tego, jakÄ ta ostatnia posiada formÄ, albo jakÄ monetÄ pĹaci (spokĂłj, dobre imiÄ âŚ) Ale co nadaje godnoĹÄ Ĺźyciu? Wszyscy, przynajmniej w sĹowach, zgadzajÄ siÄ, Ĺźe nie pieniÄ dze. WiÄc co, praca? A bezrobotni, albo ktoĹ, kto ma pracÄ maĹo pĹatnÄ (tzn. wiÄkszoĹÄ)? Co czyni nas âgodnymiâ â uczciwoĹÄ? Ale gdzie leĹźy granica pomiÄdzy uczciwoĹciÄ a hipokryzjÄ âŚ Ludzie oĹwieceni sÄ dzÄ , Ĺźe godnoĹÄ bierze siÄ z inteligencji albo kultury. Jest to zasada rasistowska, a historia demonstruje, Ĺźe sprawy najbardziej niegodne sÄ czÄsto dzieĹem osĂłb inteligentnych i kulturalnych (acculturate). Nawet nie wiedzÄ c czym jest, poleca siÄ, by nigdy jej nie straciÄ⌠Skoro â jak naucza Biblia - ÂŤwszystko jest marnoĹciÄ Âť (pieniÄ dze, uczciwoĹÄ, inteligencja), to oznacza to, iĹź trzeba odkryÄ pozorny paradoks. Ten mianowicie, Ĺźe poczÄ tek godnoĹci polega na poczucie nie godnoĹci. W tajemniczy, intuicyjny sposĂłb pojÄĹo to zmieszanie i dzieciÄce serce Rimbauda, kiedy pisaĹ: ÂŤKsiÄĹźa, profesorowie, panowie, mylicie siÄ powierzajÄ c mnie sprawiedliwoĹci. Nigdy nie byĹem z tego ludu; nigdy nie byĹem chrzeĹcijaninem; âŚnie rozumiem praw; nie mam zmysĹu moralnego, jestem brutalem: mylicie siÄ⌠Tak, mam oczy zamkniÄte na wasze ĹwiatĹo. Jestem bestiÄ , (âŚ) Ale mogÄ byÄ zbawionyÂť. Osoba, ktĂłra wobec tak zwanych âdostojnychâ (dignitari) tego Ĺwiata â bez wzglÄdu na to, czy sÄ to ludzie religii, kultury, czy panowie (pryncypaĹowie) â deklaruje wĹasnÄ , wynikajÄ cÄ z natury, niezdolnoĹÄ do bycia sprawiedliwym, do bycia chrzeĹcijaninem, otwiera siÄ na godnoĹÄ niepodwaĹźalnÄ , bo podarowanÄ w sposĂłb ewidentny przez dzieĹo KogoĹ Innego, (ÂŤmogÄ byÄ zbawionyÂť).I jednoczeĹnie oskarĹźÄ zarozumialstwo tych, ktĂłrzy ĹmiÄ twierdziÄ, Ĺźe to ich âĹwiatĹoâ nadaje godnoĹÄ Ĺźyciu czĹowieka i ludu. Poza granicami tego odnowionego pragnienia bycia zbawionym, ktĂłre kaĹźdy czĹowiek moĹźe w sobie odkryÄ, jakakolwiek godnoĹÄ w zderzeniu z codziennym Ĺźyciem skazana jest na przegranÄ albo na degradacjÄ do smutnej i okrutnej maski. KoĹcióŠwskazuje swojemu ludowi czas Wielkiego Postu jako czas nawrĂłcenia, ktĂłre otwiera na najwyĹźszÄ godnoĹÄ Zmartwychwstania, tzn. GodnoĹÄ nieskoĹczonej odnowy. Lecz kto dzisiaj daje posĹuch KoĹcioĹowi, gdy mĂłwi o tych sprawach, i kto go rozumie? tĹum. ks. J. Waloszek |