Ślady
>
Archiwum
>
1993
>
Biuletyn (14-15) maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer specjalny / 1993 (Biuletyn (14-15) maj / czerwiec) Ruch Komunia i Wyzwolenie Rekolekcje ruchu Komunia i Wyzwolenie Doroczne, ogĂłlnopolskie rekolekcje wielkanocne ruchu Komunia i Wyzwolenie, 1-3 maja 1993 r., Polanica-ZdrĂłj Doroczne, ogĂłlnopolskie (odbywajÄ ce siÄ juĹź po raz dziesiÄ ty) rekolekcje wielkanocne ruchu Komunia i Wyzwolenie prowadziĹ ks. JĂłzef Adamowicz â krajowy odpowiedzialny Ruchu. Miejscem spotkania w dniach 1-3 maja staĹa siÄ w tym roku Polanica-ZdrĂłj. W rekolekcjach wziÄĹo udziaĹ ponad 250 osĂłb ( w tym mĹodzieĹź szkolna, studenci i osoby dorosĹe) z ok. 30 istniejÄ cych w caĹej Polsce miejsc obecnoĹci naszego Ruchu.
Sobota, 1 V 1993 POWITANIE PozwĂłlcie siÄ serdecznie powitaÄ w tym momencie, w ktĂłrym rozpoczynamy te nasze rekolekcyjne spotkanie. Z ogromnÄ radoĹciÄ rozpoznajemy siÄ jako znajomi z imienia i nazwiska i majÄ cy juĹź pewnÄ wspĂłlnÄ historiÄ, ale takĹźe rozpoznajemy siÄ jako znajomi mimo nieznanych imion i mimo bardzo krĂłtkiej historii niektĂłrych spoĹrĂłd tutaj obecnych. Bo czymĹźe jest ta osobista znajomoĹÄ wobec niesĹychanie mocnej, niezniszczalnej wiÄzi jakÄ udaĹo nam siÄ â za ĹaskÄ Chrystusa â odkryÄ, wiÄzi stworzonej przez Niego samego, jednoĹci zbudowanej jako owoc Jego zbawczej mÄki i Jego chwalebnego zmartwychwstania. WĹaĹnie na tym fundamencie i tylko na tym fundamencie rodzi siÄ prawdziwie ludzka przyjaĹşĹ; roĹnie, rozkwita i owocuje juĹź tutaj to wszystko, co w Nim BĂłg przed wiekami â jak ĹpiewaliĹmy przed chwilÄ â pomyĹlaĹ jako swĂłj plan wobec czĹowieka. ChciaĹbym prosiÄ nas wszystkich, ĹźebyĹmy przez te wspĂłlnie przeĹźywane godziny zwracali uwagÄ na dwie podstawowe rzeczy: Pierwsza â jak cudownÄ rzeczÄ jest to, tajemnica Boga, nasze Przeznaczenie, nasz cel, peĹnia, ku ktĂłrej zmierzamy, jest tak konkretnie, tak blisko obecna w nas i miedzy nami. Jaki to wielki cud, Ĺźe Ten, ktĂłry jest StwĂłrca i Zbawicielem kaĹźdego czĹowieka i caĹego Ĺwiata jest tak dostÄpny, tak bliski, ĹźyjÄ cy wewnÄ trz naszego towarzystwa. I druga rzecz â jak to wspaniaĹe, jak cudowne, Ĺźe mogliĹmy odpowiedzieÄ na Jego zaproszenie, rozpoznaÄ Jego obecnoĹÄ, przylgnÄ Ä do tej ObecnoĹci, iĹÄ za niÄ ! Jak piÄkne przez to staje siÄ nasze Ĺźycie! To, co w tej chwili w tym jednym momencie przeĹźywamy, to nasze bycie razem w Jego imiÄ â to w zasadzie cud najwiÄkszy jaki moĹźe siÄ zdarzyÄ. I niech przede wszystkim wdziÄcznoĹÄ i radoĹÄ bÄdÄ tymi uczuciami, ktĂłre przepeĹniÄ nasze serca. Z wielka serdecznoĹciÄ witamy naszego Przyjaciela ksiÄdza Gianniego, ktĂłry jakoĹ w sposĂłb konkretny przybliĹźa nas do tego, ktĂłry nas prowadzi â do ksiÄdza Giussaniego. Wszystkich, kaĹźdego z Was, z osobna z wielkÄ radoĹciÄ witam, a moĹźe przede wszystkim moich najbliĹźszych przyjacióŠz Diakonii. I w imiÄ BoĹźe tÄ mszÄ Ĺw. rozpoczynamy te wspĂłlnego godziny, ktĂłre mogÄ nam pomĂłc (mamy nadziejÄ, ze nam pomogÄ ) w jeszcze peĹniejszym rozpoznaniu obecnoĹci zmartwychwstaĹego Pana pomiÄdzy nami, jeszcze wiÄkszemu przylgniÄciu naszego Ĺźycia do Niego.
HOMILIA WPROWADZAJÄCA Po wielu wiekach chrzeĹcijaĹstwa i po wielu wiekach trwania wewnÄ trz KoĹcioĹa tajemnicy Eucharystii sowa, ktĂłre wypowiada Pan Jezus w synagodze w Kafarnaum nie szokujÄ . Ale wyobraĹşmy sobie, jak musiaĹy szokowaÄ kiedy padĹy po raz pierwszy w Ĺrodowisku Ĺźydowskim z ust Nauczyciela z Nazaretu. âCiaĹo moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojemâ â to coĹ niesĹychanego. Wiele rzeczy dziwnych i zdumiewajÄ cych czyniĹ ten CzĹowiek. Ale te sĹowa wywoĹaĹy jakiĹ bunt, sprzeciw i to â proszÄ dobrze zwrĂłciÄ uwagÄ â Ewangelista mĂłwi bardzo wyraĹşnie: âWielu z Jego uczniĂłw, ktĂłrzy to usĹyszeli, mĂłwiĹo ÂŤTrudna jest ta mowa, któş jej moĹźe sĹuchaÄÂťâ â wielu spoĹrĂłd Jego uczniĂłw. A wiÄc Ĺw. Jan opowiadajÄ c o tym wydarzeniu w Kafarnaum pokazuje juĹź rzecz dziejÄ cÄ siÄ miÄdzy Jezusem, a ludĹşmi, ktĂłrych nazywa uczniami, a wiÄc ludĹşmi, ktĂłrzy przeĹźyli juĹź jakiĹ poczÄ tek, poczÄ tek w tym sensie, w jakim czÄsto uĹźywa tego sĹowa ksiÄ dz Giussani. PoczÄ tek tego spotkania z tym prawdziwym CzĹowiekiem. A teraz buntujÄ siÄ, sprzeciwiajÄ Chrystusowi. To sprzeciwianie siÄ, ten bunt tak wyraĹşnie pokazuje z a p o m n i e n i e o tym poczÄ tku. Zapomnienie o tym, Ĺźe w momencie spotkania odkryli w czĹowieku, ktĂłry stanÄ Ĺ przed nimi kogoĹ, kto najpeĹniej, w sposĂłb najbardziej odpowiedni, apelowaĹ do ich serca, braĹ to serce w posiadanie, odpowiadaĹ na wszystkie potrzeby tego serca, rysowaĹ perspektywy, ktĂłrych oni, choÄby nieĹwiadomie, ale oczekiwali, pragnÄli, chcieli. W tym momencie, kiedy dokonywaĹo siÄ to spotkanie, kiedy dokonaĹ siÄ ten poczÄ tek, wszystko dla nich byĹo jasne, wiedzieli doskonale, Ĺźe porzucajÄ c wszystko trzeba koniecznie iĹÄ za tym CzĹowiekiem. To byĹa wiedza serca, wiedza wyrastajÄ ca z przeĹźywanego doĹwiadczenia a nie wiedza, ktĂłra budowaĹaby swoje tezy na gromadzeniu przeróşnych argumentĂłw. To byĹ cud spotkania, ktĂłry poruszyĹ ich do tego stopnia swojÄ prawdÄ , Ĺźe oto teraz w Kafarnaum sÄ przy Jezusie, byÄ moĹźe ich miejsce powinno byÄ w Jeruzalem, w Tyberiadzie, w Cezarei czy gdziekolwiek indziej. Oni teraz sÄ w Kafarnaum, bo tam jest Jezus. I dokonuje siÄ ten tragiczny moment z a p o m n i e n i a. Jakby to, co w tej chwili siÄ dzieje nie byĹo juĹź obecne â jak w ziarnie â tam, w tym pierwszym momencie, w tym poczÄ tku. Jakby to, co w tej chwili siÄ dzieje â wedle ich opinii â zadawaĹo kĹam tamtemu wydarzeniu, temu co siÄ kiedyĹ staĹo, moĹźe przed paroma dniami, moĹźe przed paroma miesiÄ cami. To jest rzecz ogromnie waĹźna, ĹźebyĹmy tego momentu nie przegapili. Co gra rolÄ? â trudno powiedzieÄ: byÄ moĹźe przywiÄ zanie do tradycji Ĺźydowskiej, ktĂłra wĹaĹnie kazaĹa odbieraÄ w sposĂłb bardzo szokujÄ cy te sĹowa Chrystusa, byÄ moĹźe jakiĹ inny powĂłd â obojÄtnie, to niewaĹźne. Ale zasadniczym powodem tego sprzeciwu i tego jakby zĹamania swojego Ĺźyciowego odkrycia i swojej Ĺźyciowej drogi, ktĂłra siÄ wtedy zaczÄĹa, jest zapomnienie o tym pierwszym momencie, o tym poczÄ tku, o tym momencie poczÄ tkowym, o spotkaniu. ÂŤTrudna jest ta mowa, któş jej moĹźe sĹuchaÄÂť. Chrystus â jak pamiÄtamy z róşnych stron Ewangelii â kiedy dokonywaĹ spotkania z jakimkolwiek czĹowiekiem, nigdy nie posĹugiwaĹ siÄ Ĺźadnymi argumentami, ktĂłre miaĹyby tego czĹowieka przekonaÄ. StawaĹ po prostu przed nim i mĂłwiĹ: âChodĹş!â. Nigdy nie byĹo takiej sytuacji, Ĺźeby proponowaĹ komuĹ jakÄ kolwiek doktrynÄ do przyjÄcia i po jej zaakceptowaniu mĂłwiĹ âteraz moĹźemy iĹÄ dalej razemâ. Nigdy nie byĹo tak, Ĺźeby wykĹadaĹ jakieĹ zasady, nawet najpiÄkniejsze, a juĹź zupeĹnie nie byĹo tak, Ĺźeby najpierw wymagaĹ speĹnienia tych zasad, a potem powiedziaĹ âdalej moĹźemy iĹÄ razemâ. Tym, co proponuje jest On sam. Propozycja nie przybiera pewnego ksztaĹtu treĹci doktrynalnej czy moralnej, propozycja to jest osoba, to jest ĹťyjÄ cy, to jest stojÄ cy naprzeciw czĹowieka. On sam siebie proponuje jako DrogÄ, PrawdÄ i Ĺťycie â jak powie kiedyĹ, jako sposĂłb na to, aby moje ludzkie serce, aby serce kaĹźdego czĹowieka przed ktĂłrym staje mogĹo rzeczywiĹcie osiÄ gnÄ Ä te nieprzewidywalne wczeĹniej obszary peĹni swojego rozkwitu i peĹni swojego Ĺźycia. I dlatego jest ogromnie naganna rzeczÄ ta postawa, ktĂłrÄ prezentujÄ uczniowie w dzisiejszej Ewangelii: âTrudna jest ta mowaâŚâ â przecieĹź nie o mowÄ tutaj chodzi. Ta mowa wychodzi z ust tego samego CzĹowieka, ktĂłry potrafiĹ poruszyÄ ich serca. Ta mowa wychodzi z ust tego samego czĹowieka, ktĂłry potrafiĹ sprawiÄ, Ĺźe oni zostawili wszystko i uznali spotkanie z Nim za najwaĹźniejsze. Ta mowa wychodzi z ust tego samego czĹowieka, na widok ktĂłrego ich serce biĹo inaczej niĹź na widok wszystkich innych napotkanych ludzi. Dlaczego przywiÄ zywaÄ znaczenie do sĹĂłw, ktĂłrych dziĹ siÄ nie rozumie, zapominajÄ c o osobie, ktĂłra z tymi osobami stoi przede mnÄ . Nagana pada z ust Chrystusa, niestety, Chrystus mĂłwi: âLecz poĹrĂłd was sÄ tacy, ktĂłrzy nie wierzÄ â. Trzeba tÄ EwangeliÄ czytaÄ i jakby na nowo dokonywaÄ osÄ du swojego sumienia, swojego serca. To, co staĹo siÄ ludziom, ktĂłrych Ewangelista nazywa uczniami Jezusa, dokĹadnie to samo staĹo siÄ nam. DokĹadnie to samo. Tym, co nas poruszyĹo, tym, co pozwoliĹo wyruszyÄ nam w drogÄ, tym, w czym znaleĹşliĹmy odpowiednioĹÄ dla potrzeb naszego serca â tym byĹo s p o t k a n i e, spotkanie z towarzystwem Ruchu. To nam pozwoliĹo iĹÄ dalej i to nam pozwala byÄ dziĹ tutaj i to winno stanowiÄ zasadniczÄ miarÄ wedle ktĂłrej uksztaĹtowane bÄdzie wszystko, co stanowi te chwilÄ i nastÄpne. Jakikolwiek moment zapomnienia o tym poczÄ tku sprawia, Ĺźe czĹowiek ryzykuje, iĹź w gĹÄbi swojego sumienia usĹyszy Chrystusowe sĹowa: âPoĹrĂłd was sÄ tacy, ktĂłrzy nie wierzÄ â. RĂłwnie szokujÄ ce dla kogoĹ moĹźe byÄ powiedzenie: w tym towarzystwie tak kruchym i sĹabym, zĹoĹźonym z grzesznikĂłw, wcale nie najlepszych, niewybranych jakoĹ z tych tysiÄcy i milionĂłw ludzi, ktĂłrzy dziĹ ĹźyjÄ na Ĺwiecie, w tym towarzystwie jest obecny Pan. SpotykajÄ c to towarzystwo, wchodzisz na drogÄ wiodÄ cÄ ciÄ do twojego przeznaczenia. Te sĹowa mogÄ ciÄ gorszyÄ. Ale na miĹoĹÄ boskÄ trzeba pamiÄtaÄ, Ĺźe kaĹźdy z nas jest w tym towarzystwie na mocy prawdy spotkania, ktĂłre osobiĹcie przeĹźyĹ. To nie jest tak, Ĺźe znaleĹşliĹmy siÄ w Polanicy na podstawie takich czy innych argumentĂłw. GdzieĹź jest ten moment poczÄ tkowy, ktĂłry nas poruszyĹ i wezwaĹ do drogi? A to, w jaki sposĂłb odkrywa siÄ przed nami ta droga i to w jaki sposĂłb odkrywa siÄ treĹÄ tego wielkiego wydarzenia, w ktĂłrym uczestniczymy, to jest j a k b y rzecz drugorzÄdna. MoĹźemy jej dzisiaj nie zrozumieÄ, moĹźemy jÄ rozumieÄ w takim albo w troszkÄ wiÄkszym wymiarze. Ale to jest rzecz drugorzÄdna. Istotne jest to, Ĺźe do dnia dzisiejszego, ta pierwsza Ĺaska spotkania w jakiĹ sposĂłb Ĺźyje w nas ĹaskÄ zdolnoĹci odpowiadania. W postawie, ktĂłrÄ prezentuje Piotr winniĹmy przeĹźywaÄ te chwile i winniĹmy przezywaÄ caĹe nasze Ĺźycie: âPanie do kogo pĂłjdziemy?â. MyĹlÄ, Ĺźe Piotr byĹ podobnie zszokowany jak ci, ktĂłrzy szemrali, myĹlÄ, Ĺźe wcale nie byĹ takim geniuszem, Ĺźeby tÄ wielkÄ tajemnicÄ Eucharystii, ktĂłrÄ Chrystus odsĹaniaĹ przed nami, od razu uchwyciÄ i przyjÄ Ä. Wcale nie byĹ taki ulegĹy. Natomiast ocala go i ocala jego towarzyszy p a m i Ä Ä, pamiÄÄ tego poczÄ tku: âPanie, do kogo pĂłjdziemy?â. PrzecieĹź tylko wobec Twojej obecnoĹci drgnÄĹo nasze serce, tylko Twoja obecnoĹÄ wyzwoliĹa w nas ten dynamizm, ktĂłry kazaĹ nam wyruszyÄ w drogÄ. PrzecieĹź tylko w Twojej obecnoĹci wszystko staje siÄ nowe, tylko w Twojej obecnoĹci, wiÄc âdo kogo pĂłjdziemy? Ty masz sĹowa Ĺźycia wiecznegoâ. NowoĹÄ Ĺźycia, jakiej w róşnym stopniu, ale z caĹÄ pewnoĹciÄ wszyscy doĹwiadczamy, niech bÄdzie pomocna dla trwania tej pamiÄci, pamiÄci spotkania, poprzez ktĂłre Chrystus, BĂłg staĹ siÄ wydarzeniem dla naszego Ĺźycia, staĹ siÄ kimĹ zdolnym to nasze Ĺźycie obudziÄ i prowadziÄ je ku rozwojowi. I wszystko, co zrobimy w tych godzinach naszego wspĂłlnego spotkania, niech temu wĹaĹnie sĹuĹźy. Niech pozwala nam wzrastaÄ w tej ĹwiadomoĹci wielkiej ĹaskawoĹci Boga, ktĂłry przychodzi, wychodzi naprzeciw. Niech pozwala wzrastaÄ w ĹwiadomoĹci wdziÄcznoĹci za ĹaskÄ, Ĺźe jeszcze dziĹ, o tej godzinie mogÄ wraz z Panem mĂłwiÄ: âdo kogo pĂłjdÄ? Zostaje tutaj, bo tu jest dla mnie Ĺźycieâ.
NIEDZIELA, 2 V 1993 KONFERENCJA |