Ślady
>
Archiwum
>
1991
>
Biuletyn - listopad
|
||
Ślady, numer 5 / 1991 (Biuletyn - listopad)
Tajemnica jest ocaleniem Krystyna Borowczyk TyĹ jest Panem moim, poza TobÄ nie ma dla mnie dobra. WzbudziĹ On we mnie miĹoĹÄ przedziwnÄ do ĹwiÄtych, ktĂłrzy mieszkajÄ na Jego ziemi. (Ps 16, 1-2)
âPrawdziwa historia zaczyna siÄ tam, gdzie czĹowiek zaczyna ĹźyÄ ĹwiadomoĹciÄ obecnoĹci Tajemnicyâ. âTajemnica â oto najwĹaĹciwsze, choÄ zarazem najbardziej paradoksalne sĹowo dla nazwania tego wielkiego wydarzenia w Ĺźyciu czĹowieka, jakim jest dar powoĹania do bezĹźennoĹci dla KrĂłlestwa BoĹźego. Dlatego koncentrujÄ c swoje myĹli, uczucia i pragnienia wokóŠzagadnienia dziewictwa, nie mogÄ nie myĹleÄ o tajemnicy, w zasiÄgu ktĂłrej znalazĹem siÄ w momencie mojego chrztu, ktĂłra ogarnÄĹa mnie i âporwaĹaâ, a ktĂłrÄ dopiero teraz jest mi dane ciÄ gle na nowo i coraz peĹniej odnajdywaÄ. Czym jest ta Tajemnica? A raczej, czym jest ona w moim Ĺźyciu, w jaki sposĂłb jÄ doĹwiadczam i przeĹźywam? Tajemnica oznacza dla mnie caĹkiem inny Ĺwiat, rzeczywistoĹÄ caĹkowicie róşnÄ od tej, w jakiej teraz jestem zanurzona. Nie jest ona dla mnie snem, utopiÄ czy tym bardziej bajkÄ . Jest realnie istniejÄ cÄ â nawet jeĹli odlegĹÄ i nieznanÄ , ukryta w znaku â rzeczywistoĹciÄ , nieosiÄ galna w peĹni tu na ziemi. jako rzeczywistoĹÄ nie z tego Ĺwiata, musi byÄ od tego Ĺwiata róşna, przede wszystkim znacznie od niego wiÄksza, przekraczajÄ co go. Tajemnica bowiem jest przeznaczeniem Ĺwiata i jako taka okreĹla nie tylko jego ziemski sens, ale takĹźe przeznaczenie kaĹźdego ludzkiego poruszenia. Dzieje siÄ tak dlatego, Ĺźe tajemnica jako przeznaczenie ludzkiego/mojego istnienia jest prawda ludzkiego/mojego istnienia. Czym zatem jest Tajemnica? Jest rzeczywistoĹciÄ , ktĂłra weszĹa w Ĺwiat jako SĹowo, ktĂłre staĹo siÄ CiaĹem (por. J 1, 14). Tajemnica Wcielenia. W tym tez momencie zaczÄĹa siÄ prawdziwa historia Ĺwiata i czĹowieka w Ĺwiecie. Ta zaĹ Tajemnica obecna w czasie i przestrzeni Ĺwiata, obecna w historii kaĹźdego czĹowieka â a zatem i w historii mego Ĺźycia â w pewnej chwili przestaĹa byÄ dla mnie odlegĹÄ i nieosiÄ galnÄ â wyszĹa mi na spotkanie. Co wiÄcej, przestaĹa takĹźe byÄ rzeczywistoĹciÄ bezimiennÄ â pozwoliĹa mi siÄ poznaÄ, objawiajÄ c swoje imiÄ: Jezus Chrystus. Historia zainicjowana w SĹowie, ktĂłre staĹo siÄ CiaĹem, trwa w dziejach, konkretniej, jest kontynuowana, przedĹuĹźa siÄ w historii Ĺźycia tych, ktĂłrzy jak Piotr pod CezareÄ FilipowÄ wyznajÄ : âTy jesteĹ Mesjasz, Syn Boga Ĺźywegoâ (Mt 16, 13), czy powtarzajÄ za PawĹem: âTeraz juĹź nie ja ĹźyjÄ, lecz Ĺźyje we mnie Chrystusâ (Ga 2, 20). âTy jesteĹ moim sensem, moim przeznaczeniemâ â zabrzmia po wiekach â niczym echo wyznania Piotrowego â sĹowa poety T.S. Eliota. OdtÄ d kaĹźde miĹosne wyznanie, jak choÄby to z dramatu Szekspira, wyszeptane ustami Romea i Julii: âja jestem tobÄ , a ty jesteĹ mnÄ â â gdyby nie realnoĹÄ tajemnicy Boga-CzĹowieka â byĹoby zaledwie niezaspokojona, prowadzÄ cÄ do rozpaczy nostalgiÄ . Czy wreszcie Ĺwiadectwo naszego czasu: âMiejsce moje jest w Tobie. Twoje miejsce jest we mnie. (âŚ) Miejsce, w ktĂłrym siebie udzielasz, a mnie przyjmujeszâ (K. WojtyĹa). Jak ta Tajemnica konkretnie wkracza w moje Ĺźycie? âNie wyĹcie mnie wybrali, ale ja was wybraĹemâ (J 15, 16). Tajemnica powoĹania. JakĹźe bliski jest mi w tym momencie obraz Caravaggia pt. PowoĹanie Mateusza ApostoĹa. Chrystus spoglÄ da na siedzÄ cego przy stole bankierskim Mateusza-celnika, wskazujÄ c na niego palcem. A Mateusz odrywajÄ c wzrok od pieniÄdzy wpatruje siÄ w Chrystusa ze zdumieniem, jakby siÄ pytaĹ: czy to wĹaĹnie mnie szukasz, na mnie wskazujesz? I to jedno spojrzenie Chrystusa staĹo siÄ dla niego wszystkim; wystarczyĹo, jak później odnotowaĹ lapidarnie w swej Ewangelii, by âwstaÄ i pĂłjĹÄ za Nimâ (por. Mt 9, 9). To Mateuszowe pytanie: âczy to wĹaĹnie mnie szukasz i wzywasz?â jest TajemnicÄ , ktĂłra wkroczyĹa takĹźe w moje Ĺźycie, napeĹniajÄ c je sobÄ . I odtÄ d PawĹowe wyznanie: Chrystus jest po prostu wszystkim, raz jeszcze znajduje swa kontynuacjÄ i potwierdzenie w dziejach osoby ludzkiej, konkretnej i niepowtarzalnej osoby. Chrystus jest dla mnie wszystkim â zatem cokolwiek wydarzyĹo siÄ wczoraj, cokolwiek dokonuje siÄ dziĹ lub zdarzy siÄ jutro â to wszystko jest w Nim. A to oznacza, Ĺźe kaĹźda okolicznoĹÄ Ĺźycia, jaka mnie dotyka, kaĹźde wydarzenie, jakie staje siÄ mym udziaĹem, kaĹźdy kontakt, jaki nawiÄ zuje i przeĹźywam zyskuje zupeĹnie nowÄ jakoĹÄ: jest caĹkowicie okreĹlony przez Jego obecnoĹÄ, przez Jego obecnoĹÄ uformowany. W ten sposĂłb nie tylko nic siÄ nie gubi w Ĺźyciu Ĺwiata i w moim Ĺźyciu, lecz wszystko, co siÄ dzieje staje siÄ dla mnie w ostatecznym rozrachunki pozytywnym, czyli dobrym doĹwiadczeniem. JeĹli wiÄc Chrystus jest dla mnie wszystkim, niczego nie musze siÄ lÄkaÄ, niczego teĹź nie muszÄ przekreĹlaÄ, odrzucaÄ â musze jedynie wszystko, co spotykam i czym Ĺźyje , pozwoliÄ Chrystusowi przemieniaÄ. To jest oczywiĹcie trud, czÄsto ogromny i bardzo bolesny, wymagajÄ cy wielkiej pracy i ascezy, wielkiej modlitwy, wymagajÄ cy wyrzeczenia. O ileĹź proĹciej byĹby niekiedy po prostu go usunÄ Ä, przekreĹliÄ bÄ dĹş wrÄcz uciec od niego, aby uniknÄ Ä zwiÄ zanego z nim bĂłlu i ofiary. Tymczasem trud przeĹźywany w pamiÄci o Chrystusie nie tylko, Ĺźe staje siÄ bardziej rozumny, ale nawet niesie ze sobÄ nutkÄ radoĹci i spokĂłj serca. âPĂłki w rĂłwnej mierze z bĂłlu i radoĹci siÄ skĹadaâ (P. Claudel). Chrystus jest dla mnie wszystkim. On pierwszy mnie umiĹowaĹ: âSpojrzaĹ na mnie z miĹoĹciÄ â. WybraĹ ze Ĺwiata i w tym Ĺwiecie pozostawiĹ: nie kazaĹ przywdziaÄ habitu, nie poleciĹ zamknÄ Ä siÄ za wysokim klasztornym murem czy kratÄ . âNakazaĹâ mi natomiast trwaÄ w Ĺwiecie, wzywajÄ c abym w zwykĹych okolicznoĹciach codziennego Ĺźycia ĹźyĹa pamiÄciÄ o Nim przede wszystkim poprzez wykonywana pracÄ, zawĂłd. Praca bowiem jest tym zjawiskiem, ktĂłre najlepiej i najpeĹniej wyraĹźa przylgniÄcie czĹowieka do Ĺźycia oraz konkretyzuje juĹź âtu i terazâ speĹnianie siÄ czĹowieka. ĹwiadczyÄ o Chrystusie poprzez pracÄ oznacza wiÄc nie tylko wykonywaÄ ja uczciwie, rzetelnie i kompetentnie; jakkolwiek sÄ to cechy nader poĹźÄ dane i konieczne, to jednak nie wyczerpujÄ zwiÄ zanego z pracÄ Ĺwiadectwa chrzeĹcijaĹskiego. Jego ĹşrĂłdĹem bowiem jest âĹźywa i trwaĹa ĹwiadomoĹÄ obecnoĹci Chrystusaâ w naszym âtu i terazâ i ĹwiadomoĹÄ przeznaczenia wszystkiego na jego chwaĹÄ. To jest treĹÄ Ĺwiadectwa, jakiego potrzebuje i za jakim naprawdÄ (choÄ czÄsto nieĹwiadomie) tÄskni dzisiejszy Ĺwiat: Ĺwiadectwo nowego smaku Ĺźycia, prawdziwej intensywnoĹci afektywnej w relacjach miÄdzyludzkich, niezniszczalnej radoĹci i nowego sensu piÄkna. WezwaĹ mnie zatem, abym pozwalaĹa Jemu w sobie i poprzez siebie w innych odsĹaniaÄ to, co nie do odsĹoniÄcia, odkrywaÄ to, co ukryte, niepokoiÄ realna, choÄ niewidzialnÄ obecnoĹciÄ . Chrystus zapragnÄ Ĺ dla siebie mnie, w ktĂłrej âtrwa rĂłwnoczeĹnie dziedzictwo trojakiej poĹźÄ dliwoĹci, dziedzictwo grzechu, a zarazem dziedzictwo odkupieniaâ, wyrywajÄ c mnie zatem z mojej niedoli i nÄdzy. âBĂłg wybraĹ wĹaĹnie to, co gĹupie w oczach Ĺwiata, aby zawstydziÄ mÄdrcĂłw, wybraĹ to, co niemocne, aby mocne poniĹźyÄ, i to, co nie jest szlachetnie urodzone i wzgardzoneâ (1 Kor 1, 27-28). PowoĹanie do Ĺźycia w dziewictwie â to powoĹanie do miĹoĹci, to â jak powie PapieĹź â âoblubieĹcze oddanie sobie, aby odwzajemniÄ w sposĂłb szczegĂłlny oblubieĹczÄ miĹoĹÄ Odkupicielaâ. Oddanie siebie poprzez wyrzeczenie, ale nade wszystko z miĹoĹci. Tajemnica miĹoĹci. Chrystus powoĹaĹ mnie, abym miĹowaĹa: przede wszystkim i nade wszystko Jego samego, ktĂłry nie tylko âpierwszyâ, lecz i âdo koĹca mnie umiĹowaĹâ, a w Nim abym miĹowaĹa wszystko, co istnieje: osoby i rzeczy. Tajemnica, ktĂłra wszystko stworzyĹa, staĹa siÄ czĹowiekiem i objawiĹa siÄ czĹowiekowi jako czuĹoĹÄ, ktĂłrej najwyĹźszÄ , najpeĹniejszÄ postaciÄ jest miĹosierdzie. I mnie â jak niegdyĹ Maryi â âanioĹâ zwiastowaĹ tÄ miĹoĹÄ, czuĹoĹÄ, zwiastowaĹ mi tÄ miĹoĹÄ do Ĺźycia. Chrystus jest miĹoĹciÄ . MiĹoĹÄ do Chrystusa sprawia, Ĺźe caĹe moje Ĺźycie staje siÄ dla miĹoĹci. To, co ludzkie, jest miĹoĹciÄ skierowanÄ ku Ĺźyciu. Spotkanie z Chrystusem, z Jego miĹoĹciÄ wyjaĹnia to i ukonkretnia w mojej codziennoĹci. Bez Chrystusa moja miĹoĹÄ do Ĺźycia zamknÄĹaby siÄ jedynie w jakiejĹ czÄ stkowej afektywnoĹci (np. do mÄĹźczyzny, pieniÄdzy, sportu itd.). tylko miĹoĹÄ do Chrystusa â egzystencjalnie wyraĹźana miĹosnym wyznaniem, a jeszcze dobitniej i prawdziwiej bĹaganiem: âTy jesteĹ dla mnie wszystkim, Ty mi wystarczaszâ â jest zdolna ocaliÄ, w kaĹźdym najdrobniejszym szczegĂłle to, co kocham. BĹaganie bowiem, woĹanie do Pana, Ĺźebranie o jego pomoc, o jego ĹaskÄ jest jedyna prawdziwie ludzkÄ postawa czĹowieka wobec tego, do ktĂłrego on naleĹźy i od ktĂłrego caĹkowicie zaleĹźy.
|