Ślady
>
Archiwum
>
1991
>
Biuletyn - listopad
|
||
Ślady, numer 5 / 1991 (Biuletyn - listopad) Teksty ks. Giussaniego Z Ĺaski rodzi siÄ nowy lud Notatki z Inauguracji roku pracy. Mediolan, 14 wrzeĹnia 1991 Luigi Giussani WartoĹÄ tego momentu polega na tym, Ĺźe oddajemy chwaĹÄ Bogu; wszyscy razem. ByÄ razem - tak jak jesteĹmy - dla Chrystusa: to wĹaĹnie jest chwaĹa BoĹźa. BĂłg na przestrzeni dziejĂłw ludzkoĹci posĹugiwaĹ siÄ konsekwentnie pewnÄ metodÄ : wybraĹ sobie pewien lud - bardzo maĹy w stosunku do innych - aby trwaĹ nieprzerwanie aĹź do koĹca Ĺwiata. My jesteĹmy czÄ stkÄ tego nurtu, tego ludu, tego towarzystwa. StÄ d teĹź piÄknie jest byÄ razem, nawet kosztem wyrzeczeĹ. OtrzymaĹem kartkÄ od kardynaĹa Martini: "PrzesyĹam serdeczne pozdrowienia z Kalifornii z wyrazami pamiÄci i bĹogosĹawieĹstwem dla Twoich przyjaciĂłĹ". Chcemy byÄ wspĂłĹodpowiedzialni z pasterzem, ktĂłrego BĂłg postawiĹ na czele KoĹcioĹa ambrozjaĹskiego; chcemy byÄ jego wspĂłĹpracownikami i ponosiÄ wspĂłĹodpowiedzialnoĹÄ za trud, ktĂłry musi on podejmowaÄ, aby udĹşwignÄ Ä caĹy ciÄĹźar KoĹcioĹa przed Bogiem i historiÄ . Dlatego teĹź zwracamy uwagÄ na jego listy pasterskie, w taki sposĂłb, aby dowartoĹciowaÄ je zgodnie z duchem jaki zostaĹ nam dany; jako Ĺźe wszyscy jesteĹmy ludĹşmi, i kaĹźdy z nas przeĹźywa czĹowieczeĹstwo zgodnie z temperamentem, ktĂłrym zostaĹ obdarzony.
CUD JAKO KLUCZ DO LEKTURY Przeczytam dwa fragmenty z jego ostatniego listu pasterskiego Skrawek pĹaszcza: "ZostaliĹmy wezwani do spotkania Boga w Ĺwiecie, poĹrĂłd rzeczy, w innych ludziach, w historii. To jednak nie bÄdzie moĹźliwe, jeĹli punktem wyjĹcia nie bÄdzie dla nas bezpoĹrednia sytuacja, w ktĂłrej siÄ znajdujemy. W kaĹźdej bezpoĹredniej sytuacji, ktĂłra pociÄ ga za sobÄ najdrobniejszÄ nawet sĹuĹźbÄ, dotykamy caĹoĹci (totalnoĹci) sĹuĹźby. W kaĹźdym fragmencie dotykamy caĹoĹci, caĹego Boga, ktĂłry siÄ objawia" (str. 86). "Czy jednak taka lektura, caĹkowicie wewnÄtrzna w stosunku do wydarzeĹ [wewnÄtrzna, poniewaĹź widzimy rzeczy tak, jak je widzÄ wszyscy: inna jest ĹwiadomoĹÄ, ktĂłrÄ posiadamy, mĂłzg, serce] pomaga nam uchwyciÄ gĹÄbokÄ dynamikÄ, ktĂłra znajduje siÄ u ĹşrĂłdeĹ owych przemian? (...) Oto klucz do lektury, dla mass-mediĂłw paradoksalny: cud" (str. 90-91). Tym, co siÄ wydarza i o czym mĂłwiÄ gazety i telewizja jest cud, ktĂłrego dokonuje BĂłg; tym cudem jest zamysĹ Boga. Ten cud ma swoje imiÄ: Jezus Chrystus. To wĹaĹnie jest wkĹad jaki nasze serce i nasz umysĹ wnoszÄ w lekturÄ rzeczy - w ktĂłrej uczestniczymy razem ze wszystkimi naszymi braÄmi ludĹşmi - o ktĂłrych nam siÄ mĂłwi i ktĂłre nam siÄ pokazuje. Dlaczego Ăłw klucz do lektury okreĹlony zostaĹ jako "paradoksalny"? PoniewaĹź jest ĹaskÄ . MoĹźliwoĹÄ kroczenia Ĺladami wielkiego zamysĹu, z powodu ktĂłrego wszyscy zostaliĹmy uczynieni, jest cudem. Ten zamysĹ staĹ siÄ czĹowiekiem, ktĂłry umarĹ na krzyĹźu, dĹşwigajÄ c w sobie caĹe zĹo Ĺwiata, po to, aby je zniszczyÄ, i ktĂłry rzeczywiĹcie, zmartwychwstaĹ. W tym sensie poczÄ tek naszej nadziei - tego, w czym pokĹada nadziejÄ nasze serce, poniewaĹź po to zostaĹo uczynione - juĹź siÄ urzeczywistnia.
DLA BOGA NIE MA NIC NIEMOĹťLIWEGO Jak moĹźna patrzeÄ na rzeczy w ten sposĂłb? Jak siÄ dochodzi do takiego sposobu odczuwania Ĺwiata? "To niemoĹźliwe", jak powiedzieli do Jezusa apostoĹowie (por. Mt 19, 23-26). "SĹowo "niemoĹźliwe" - pisze jeden z was - staĹo siÄ dla nas powodem do radoĹci". NiemoĹźliwy pokĂłj pomiÄdzy mÄĹźczyznÄ i kobietÄ , niemoĹźliwy pokĂłj pomiÄdzy sÄ siadami, niemoĹźliwe braterstwo, niemoĹźliwa sĹuĹźba, niemoĹźliwa goĹcinna, niemoĹźliwa akceptacja bĂłlu, ofiary, Ĺmierci ... SĹowo "niemoĹźliwe" staĹo siÄ dla mnie radoĹciÄ a nawet obietnicÄ : to co jest niemoĹźliwe dla ludzi nie jest niemoĹźliwe dla Boga. Jeden z filozofĂłw zwykĹ mawiaÄ: "NiemoĹźliwe jest rzeczywistoĹciÄ "; w sensie przeciwnym do tego, ktĂłry miaĹ on na myĹli, to prawda. PrawdziwÄ rzeczywistoĹciÄ jest ta, ktĂłra wydaje siÄ byÄ niemoĹźliwa dla ludzkiego umysĹu, dla ludzkiego serca: Tajemnica Boga. WychodzÄ c z tej niemoĹźliwoĹci przezwyciÄĹźa siÄ pozory, przezwyciÄĹźa siÄ duszÄ cÄ ciasnotÄ, albo przyzwyczajenia, albo nudÄ, w ktĂłrÄ wpadajÄ nawet najpiÄkniejsze i najwznioĹlejsze rzeczy; ta wĹaĹnie niemoĹźliwoĹÄ umoĹźliwia rozpoznanie wielkoĹci zamysĹu w okruszynie kaĹźdego dnia, rozpoznanie, ktĂłre zaczyna proĹba, ktĂłre zaczyna wola modlitwy. ProĹba jest pierwszym impulsem, poprzez ktĂłry czĹowiek - bÄdÄ cy w przeciwnym wypadku niewolnikiem pozorĂłw - rzuca siÄ w otwarte ramiona Boga, podobnie jak dziecko rzuca siÄ w ramiona swego ojca i swojej matki. ProĹba wciela pewne kryterium, ostateczne i nagie, i Ĺźebrze o jego realizacjÄ, Ĺźebrze, aby speĹniĹo siÄ to, co przeczuwamy.
CHRZEĹCIJAĹSTWO UĹWIÄCA CIAĹO Kilka miesiÄcy temu zostaĹ okrutnie zamordowany ciosami siekiery jeden z najbardziej wpĹywowych w naszym stuleciu ksiÄĹźy prawosĹawnych w Rosji - ojciec Men - ktĂłry darzyĹ wyraĹşnÄ sympatiÄ nas katolikĂłw. W swojej ostatniej konferencji powiedziaĹ: "ChrzeĹcijaĹstwo rzuciĹo wyzwanie wszystkim systemom filozoficznym i religijnym. RĂłwnoczeĹnie jednak odpowiedziaĹo na gorÄ ce pragnienia wiÄkszoĹci z nich [wszystkie systemy myĹlowe sÄ zaĹźartymi i przelotnymi odpowiedziami na pragnienie, ktĂłre zajmuje ludzkie serce, rĂłwnieĹź serce kogoĹ, kto nie jest zdolny do konstruowania systemĂłw filozoficznych]. SiĹa chrzeĹcijaĹstwa polega wĹaĹnie nie na negacji [na nie negowaniu niczego. Stwierdzenie, ktĂłre, po to, aby okazaÄ siÄ prawdziwym potrzebuje czemuĹ zaprzeczyÄ, nie jest prawdziwe] ale na afirmacji, obejmujÄ cej caĹÄ szerokoĹÄ i gĹÄbiÄ horyzontu [na obejmowaniu wszystkiego. Nawet ĹmierÄ wchĹoniÄta jest przez Ĺźycie, nawet wĹos na gĹowie jest policzony, nawet sĹowo, ktĂłre wypowiadasz bez namysĹu ma swĂłj wieczny ciÄĹźar: nie stracisz go nigdy]. ChrzeĹcijaĹstwo nie jest jakÄ Ĺ nowÄ etykÄ [nowÄ moralnoĹciÄ , nowym sposobem wĹaĹciwego zachowania siÄ] lecz jest nowym Ĺźyciem. Na czym wiÄc polega jego istota? Polega na uĹwiÄceniu ciaĹa [rĂłwnieĹź ciaĹo - a kaĹźda okruszyna naszej chwili jest uczyniona z ciaĹa - ma wartoĹÄ wiecznÄ ], jako Ĺźe od momentu, w ktĂłrym Syn CzĹowieczy - Chrystus - przyjÄ Ĺ w siebie nasze radoĹci i nasze cierpienia, naszÄ miĹoĹÄ, naszÄ pracÄ, od tego momentu natura, Ĺwiat [wszystko to, w czym wyraĹźa siÄ Tajemnica], wszystko to z czym narodziĹ siÄ On jako czĹowiek i jako CzĹowiek-BĂłg, wszystko to nie zostaje odrzucone, nie zostaje poddane upokorzeniu, ale przeciwnie zostaje wywyĹźszone [wyniesione na nowy poziom, do godnoĹci sĹuĹźby Tajemnicy], uĹwiÄcone. W chrzeĹcijaĹstwie mamy do czynienia z uĹwiÄceniem Ĺwiata, ze zwyciÄstwem nad zĹem, nad ciemnoĹciami, nad grzechem [nad bĹÄdem]. Jest to jednak zwyciÄstwo Boga". ChrzeĹcijaĹstwo nie jest zbiorem praw etycznych albo nowÄ moralnoĹciÄ , chrzeĹcijaĹstwo jest nowym Ĺźyciem, w ktĂłrym BĂłg staje siÄ z nami jedno i uczestniczy w naszej codziennoĹci. To byĹa idea, ktĂłra fascynowaĹa Dostojewskiego: "UksztaĹtowaĹem sobie symbol wiary, w ktĂłrym wszystko jest dla mnie jasne i ĹwiÄte. Symbol ten jest bardzo prosty, oto on: wierzyÄ, Ĺźe nie ma nic piÄkniejszego, nic gĹÄbszego, milszego, rozumnego, odwaĹźnego i doskonaĹego od Chrystusa". I dalej: "Nie wystarcza zdefiniowaÄ moralnoĹÄ przy pomocy wiernoĹci wobec wĹasnych przekonaĹ [jak wszyscy mĂłwiÄ ]. Trzeba rĂłwnieĹź bezustannie wzbudzaÄ w sobie pytanie: czy aby moje przekonania sÄ prawdziwe? Ich jedynym probierzem jest Chrystus. I stÄ d moĹźliwa jest tylko jedna jedyna tragedia, [ta, ktĂłrÄ przeĹźywamy wszyscy, kaĹźdy z nas] jedyna chrzeĹcijaĹska tragedia: pragnienie Chrystusa i niezdolnoĹÄ do bycia z Nim, i walka przeciwko niemu z pozycji niespokojnego arbitra".
NOWE KRYTERIUM MĂłwimy sobie czÄsto wieczorem: "Dzisiaj szĹo mi dobrze", albo "Dzisiaj byĹo kiepsko". Ten osÄ d musi byÄ podyktowany myĹlÄ o Chrystusie; musimy przyzwyczajaÄ siÄ do okreĹlania wszystkich naszych sÄ dĂłw myĹlÄ o Chrystusie. Wtedy rzeczy wydadzÄ siÄ nam bezgranicznie nowe (dobre i zĹe), pomimo ich ociÄĹźaĹoĹci, niepozornoĹci i kruchoĹci; pozostajÄ brzydkie, maĹe, zwyczajne, nudne, powtarzajÄ ce siÄ, czasem podziurawione emocjÄ rodzÄ cÄ fantazjÄ, ktĂłrÄ szybko spopiela czas, a jednak - jeĹli wspominamy cud, o ktĂłrym mĂłwi KardynaĹ, to znaczy, jeĹli przyzwyczajamy siÄ do lektury wszystkich spraw, jakie nam siÄ przytrafiajÄ , wedĹug kryterium Chrystusa - sÄ nowe. To niemoĹźliwe! To co dla mnie jest niemoĹźliwe nie jest niemoĹźliwe dla Boga. Kiedy owa niemoĹźliwoĹÄ zaczyna przybieraÄ formy proĹby, wszystko w Ĺźyciu zaczyna stawaÄ siÄ bezgranicznie nowe, nawet banaĹ, ktĂłry powtarza siÄ tysiÄ c razy na dzieĹ.
DOM NASZYCH SERC To, o czym mĂłwiliĹmy dotychczas jest charakterystykÄ chrzeĹcijaĹskiego ludu. JesteĹmy ludem, towarzystwem róşniÄ cym siÄ od innych. Tym, co charakteryzuje chrzeĹcijaĹski lud jest nowe kryterium: kryterium Chrystusa. Wszyscy razem reprezentujemy w Ĺwiecie znak, ktĂłry BĂłg pozostawia w kaĹźdym kawaĹku historii, w kaĹźdej fali biegu rzeczy; jesteĹmy znakiem owej ObecnoĹci, ktĂłra, ukryta za zjawiskami, kieruje Ĺwiatem zjawisk, aby urzeczywistniÄ swĂłj zamysĹ. Realizujemy pewne zadanie; jesteĹmy ludem Chrystusa, jesteĹmy ciaĹem - ktĂłre moĹźna dotknÄ Ä, zobaczyÄ - Chrystusa. ĹwiÄty Augustyn - ktĂłry sĹuchaĹ tych rzeczy i dziÄki temu siÄ nawrĂłciĹ - pisaĹ w swoich Wyznaniach: "Ty, ktĂłry pozwalasz zamieszkaÄ ludzkim sercom w jednym domu". Naszym ludzkim sercom pozwolono zamieszkaÄ w jednym domu: jest nim nasze towarzystwo, nasz lud, jest nim mistyczne ciaĹo, do ktĂłrego naleĹźymy, jest nim KoĹciĂłĹ. Inni posiadajÄ wspĂłlne myĹli, koncepcje, wyobraĹźenia, ale nie majÄ wspĂłlnego poczucia bytu, serca. My tak!
BYCIE RAZEM POPRZEDZA WSZYSTKO INNE StÄ d pĹynie pewna waĹźna konsekwencja: bycie razem poprzedza wszystko inne. MogÄ ciÄ zganiÄ, upomnieÄ, powiedzieÄ ci, Ĺźe mnie nudzisz, mogÄ siÄ z tobÄ nie zgadzaÄ, moĹźemy róşniÄ siÄ poglÄ dami na wiele tematĂłw ... lecz jest coĹ, co jest przed tym wszystkim i jest wiÄksze: jesteĹmy razem. Dlatego zmienia siÄ rĂłwnieĹź sposĂłb upominania, traktowania siebie, patrzenia na siebie, osÄ dzania. Bycie razem poprzedza wszystko inne. MĂłwiĹ Ĺw. PaweĹ do chrzeĹcijan w Kolosach: "Na to zaĹ wszystko przyobleczcie miĹoĹÄ, ktĂłra jest wiÄziÄ doskonaĹoĹci" (Kol 3, 14). Czym jest miĹoĹÄ? W jakim sensie wiÄĹş pomiÄdzy mnÄ a tobÄ jest miĹoĹciÄ ? Kiedy uznajÄ, Ĺźe jestem zjednoczony z tobÄ przez Chrystusa, i Ĺźe ten fakt poprzedza wszystko inne; nie znam ciÄ, lecz pomiÄdzy mnÄ a tobÄ jest jednoĹÄ, ktĂłra poprzedza wszystko to co powinienem wziÄ Ä pod uwagÄ. MuszÄ staraÄ siÄ, aby caĹa reszta zaleĹźaĹa od tego.
PAMIÄÄ PrzypomnÄ podstawowe cechy charakteryzujÄ ce Ĺźycie owego ludu, Ĺźycie naszego towarzystwa. PierwszÄ cechÄ charakterystycznÄ jest pamiÄÄ. O ile tym, co nas ĹÄ czy jest Chrystus, o tyle pierwszym wymogiem jest, Ĺźe ty i ja pomoĹźemy sobie w pielÄgnowaniu pamiÄci o Chrystusie. MĂłwiĹ Ĺw. Augustyn: "Od dnia, w ktĂłrym poznaĹem CiÄ, Panie, zamieszkujesz w mojej pamiÄci i spotykam CiÄ tam ilekroÄ CiÄ wspomnÄ". Stwierdza Novelis: "Nawet gdyby wszyscy powiedzieli "nie", ja bÄdÄ ciÄ uznawaĹ na zawsze. WdziÄcznoĹÄ nie moĹźe wymrzeÄ z tej ziemi: bÄdÄ ci wierny [to nie jest zarozumialstwo kogoĹ, kto mĂłwi "jestem nienaganny"; powaĹźnym problemem nie sÄ bĹÄdy, lecz kĹamstwo; a kĹamstwem jest negowanie Chrystusa, zapominanie o Chrystusie]. Pocieszycielu Ĺwiata, przybÄ dĹş [bezpoĹrednia ĹwiadomoĹÄ wĹasnej kruchoĹci natychmiast rodzi proĹbÄ]. Opróşniony (oczyszczony, uwolniony) ze wszystkiego, oczekujÄ ciÄ". Nikt z nas nie jest zdolny do tego, by w tym momencie byÄ opróşnionym ze wszystkiego. "Opróşniony ze wszystkiego, oczekujÄ ciÄ"; to wĹaĹnie oczekiwanie opróşnia ze wszystkiego, pozostawiajÄ c wszystkie rzeczy na ich miejscu, bez koniecznoĹci wyrywania sobie nawet jednego ze swoich wĹosĂłw.
CUD POKOJU Im bardziej pomagamy sobie w pielÄgnowaniu pamiÄci, im czÄĹciej mĂłwimy "Opróşniony ze wszystkiego oczekujÄ ciÄ", tym bardziej urzeczywistnia siÄ w nas rzecz niemoĹźliwa dla Ĺwiata: pokĂłj. PokĂłj jest ĹźyciodajnÄ , odĹźywczÄ wiÄziÄ . Powiada znowu Ĺw. Augustyn: "Twoje przebaczenie nakĹania serce, Ĺźeby nie popadaĹo w desperacjÄ, Ĺźeby nie mĂłwiĹo "nie mogÄ", ale Ĺźeby czuwaĹo w miĹoĹci, przyobleczone w twoje miĹosierdzie [sĹodycz wspaniaĹomyĹlnoĹci z jakÄ mnie traktujesz], ktĂłre jest mojÄ siĹÄ , dopĂłki moje nÄdze nie zostanÄ uzdrowione i nie stanÄ siÄ doskonaĹy przez Ăłw pokĂłj, ktĂłry jedynie ty sam moĹźesz daÄ i ktĂłrego nie zauwaĹźa oko zarozumialca". Jest to pokĂłj, ktĂłrym BĂłg moĹźe ciÄ wypeĹniÄ tysiÄ c razy na dzieĹ: mylimy siÄ tysiÄ c razy na dzieĹ i tysiÄ c razy na dzieĹ BĂłg moĹźe napeĹniÄ nas pokojem o ile Ĺźyjemy pamiÄciÄ .
SPOWIEDĹš Jest pewien szczegĂłĹ, ktĂłrego nie mogÄ pominÄ Ä, sugeruje go raz jeszcze Ĺw. Augustyn: "ZostaliĹmy ochrzczeni i pierzchnÄ Ĺ od nas niepokĂłj minionego Ĺźycia". Istnieje sakrament odnawiajÄ cy chrzest: spowiedĹş. Przenika mnie ona "i pierzcha ode mnie niepokĂłj minionego Ĺźycia". TysiÄ c razy siÄ spowiadasz i tysiÄ c razy moĹźesz tak powiedzieÄ, poniewaĹź BĂłg jest wiÄkszy i mocniejszy od czegokolwiek, co siÄ wydarza. "Z porywu natury bierze siÄ terror Ĺmierci", mĂłwiĹ Ĺw. Tomasz. Istnieje jednak rzecz straszniejsza i bardziej nieludzka od Ĺmierci: grzech. Wszystkie nasze dni sÄ jakby osaczone przez grzech. Ale "przebaczono nam (w spowiedzi) i pierzcha od nas niepokĂłj minionego Ĺźycia". Biada nam, jeĹli wspomnienie przeszĹoĹci - nawet tej sprzed minuty - przewaĹźyĹoby nad przebaczeniem, ktĂłrego dostÄpujemy teraz; znaczyĹoby to, Ĺźe nie Ĺźyjemy pamiÄciÄ . Pomóş mi, Panie, nigdy CiÄ nie odrzuciÄ; pomóşmy sobie, abyĹmy Go nigdy nie odrzucili. Raimondo Lullo pozostawiĹ takÄ myĹl: "Zapytali przyjaciela z czego rodzi siÄ miĹoĹÄ, czym Ĺźyje i dlaczego umiera. Przyjaciel odpowiedziaĹ, Ĺźe rodzi siÄ ze wspomnienia, Ĺźyje inteligencjÄ [ĹwiadomoĹciÄ wartoĹci] a umiera wskutek zapomnienia". PomyĹlcie o tym miÄdzy sobÄ : mÄĹźczyĹşni i kobiety, rodzice i dzieci, dzieci i rodzice. Pomóşmy sobie, Ĺźeby o Nim nie zapomnieÄ. Nie ma wiÄkszej przyjaĹşni od tej, w ktĂłrej pomagamy sobie, Ĺźeby o Nim nie zapomnieÄ.
RUCH Na drugÄ cechÄ charakterystycznÄ naszego towarzystwa wskazuje sĹowo ruch. Jest to wiÄc towarzystwo bÄdÄ ce w ruchu. Nasze towarzystwo jest miejscem, w ktĂłrym staĹo siÄ i staje siÄ dla nas moĹźliwe doĹwiadczenie Chrystusa - Tajemnicy, tego, czego siÄ nie widzi, co jest poza wszelkimi zjawiskami, a co jest istotÄ wszystkiego. StÄ d rozumie siÄ, Ĺźe ruch jest w rodzinie, w miejscu pracy, w Ĺrodowisku przyjaciĂłĹ, w szkole, kiedy oglÄ da siÄ telewizjÄ albo czyta siÄ gazetÄ, w parafii. Jak pisze jeden z ksiÄĹźy do swego bezpoĹredniego przeĹoĹźonego: "PracujÄ na rzecz parafii, gdzie ludzie mogliby spotykaÄ Chrystusa, gdzie mogliby siÄ nawracaÄ i dawaÄ Ĺwiadectwo wierze wobec wszystkich (...) I pragnÄ, aby wszyscy - CL, Ac, krÄgi rodzinne, krÄgi modlitewne, mĹodzi, starzy ... - kochali coraz bardziej Chrystusa, przeĹźywali komuniÄ i dawali Ĺwiadectwo wobec Ĺwiata (...) JuĹź czas, Ĺźeby przezwyciÄĹźyÄ przeciwstawienie: ruch - parafia. PapieĹź mĂłwi, Ĺźe "autentyczny ruch istnieje jako oĹźywcza dusza wewnÄ trz instytucji". (I movimenti nella missione della Chiesa, str. 25, nr 3). A nasz KardynaĹ pisaĹ w WyruszyÄ z Emaus (Partire da Emaus) i potwierdziĹ w WyruszyÄ ponownie z Emaus (Ripartire da Emaus): "RĂłwnieĹź wy powinniĹcie rozwiÄ zywaÄ kaĹźde napiÄcie, kierujÄ c siÄ takim wĹaĹnie punktem widzenia, w tajemnicy Jezusa Chrystusa trzeba rozstrzygaÄ zwykĹe nieporozumienia pomiÄdzy grupami i ruchami. Tym co pozwala rosnÄ Ä wspĂłlnocie parafialnej jest wymiar misyjny: tylko w ten sposĂłb moĹźna przezwyciÄĹźyÄ histerie i zazdroĹci, plotki i partykularyzmy" (str. 35)". I w ten sposĂłb zdobywa siÄ kryterium sprawiedliwoĹci. Nasze towarzystwo - powtarzam to w innym kontekĹcie - jest miejscem pokoju. Jest nim o tyle, o ile nie musisz przyjmowaÄ obronnej pozycji wskutek strachu z jakiegoĹ tam powodu, poniewaĹź poprzez wszystko panuje Przeznaczenie (il Destino). Ruch jest miejscem pokoju poniewaĹź poprzez wszystko panuje Przeznaczenie. Ten, ktĂłry powiedziaĹ "Ja jestem drogÄ , prawdÄ i Ĺźyciem". W jednej z liturgicznych oracji modlimy siÄ: "BoĹźe, Ty przygotowaĹeĹ niewidzialne dobra dla tych, ktĂłrzy ciÄ miĹujÄ [a nasze miĹowanie Boga polega na Ĺźebraniu o niego], rozlej w nas sĹodycz twej miĹoĹci [spraw, abyĹmy zaczÄli odczuwaÄ cokolwiek], ĹźebyĹmy kochajÄ c CiÄ we wszystkim i ponad wszystko, mogli otrzymaÄ obiecane przez Ciebie dobra, ktĂłre przewyĹźszajÄ wszelkie pragnienie". MiĹowanie Go ponad wszystko nie zakĹada porzucania czegokolwiek - nawet jeden wĹos albo trud jakiejĹ przykrej chwili nie sÄ stracone -, oznacza natomiast szukanie Boga poprzez kaĹźdÄ rzecz, szukanie moĹźliwoĹci usĹuĹźenia Jego tajemnicy. W brewiarzu, kilka tygodni później, znajduje siÄ fragment z Leona Wielkiego, ktĂłry przypomina nam, Ĺźe, jeĹli nasza przyjaźŠnie jest miejscem pokoju, - miejscem, ktĂłre pomaga nam szukaÄ Chrystusa we wszystkim i ponad wszystko - to staje siÄ wspĂłĹwinnÄ ; i jesteĹmy wspĂłĹwinni wystÄpku. "Pan mĂłwi: "BĹogosĹawieni pokĂłj czyniÄ cy, albowiem oni nazwani bÄdÄ dzieÄmi BoĹźymi". To bĹogosĹawieĹstwo, najmilsi, nie dotyczy jakiegokolwiek porozumienia albo ugody, ale odnosi siÄ do tego pokoju, o ktĂłrym ApostoĹ powiada: "Zachowujcie pokĂłj z Bogiem", o takim pokoju mĂłwi takĹźe prorok: "Obfity pokĂłj dla miĹujÄ cych Twe prawo; nie spotka ich Ĺźadne potkniÄcie". Takiego pokoju nie mogÄ posiadaÄ nawet najĹciĹlejsze przyjaĹşnie i najwiÄksze podobieĹstwa charakteru, jeĹźeli nie sÄ zgodne z wolÄ BoĹźÄ . Poza dostojeĹstwem tego pokoju pozostajÄ wspĂłlnoty niegodnych pragnieĹ, przymierza zbrodni i zmowy zĹa". W ruchu ten wspĂłĹudziaĹ w winie moĹźe siÄ powtĂłrzyÄ tam, gdzie ruch pojmuje siÄ jako sumÄ kontrastujÄ cych ze sobÄ ugrupowaĹ, jako zamkniÄte grupy i preferencje, jako gloryfikacjÄ tego na co siÄ ma ochotÄ, a nie przeciwnie, jako miĹosne objÄcie wszystkiego, za poĹrednictwem jakiejkolwiek preferencji. JeĹli preferujesz jakÄ Ĺ osobÄ, to wĹaĹnie poprzez niÄ twoje ramiona powinny rozszerzyÄ siÄ na wszystko. Ruch jest miejscem pokoju i stÄ d jest miejscem przebaczenia. Nasze towarzystwo jest znakiem a Ĺźaden znak nie jest doskonaĹy; dlatego teĹź towarzystwo nasze peĹne jest niedoskonaĹoĹci: naszych. Przebaczajmy sobie! Nasze towarzystwo jest miejscem pokoju, przebaczenia i ĹźyczliwoĹci, jak to potwierdza przykĹadem wielu z was.
SZKOĹA WSPĂLNOTY Nasze towarzystwo jest rĂłwnieĹź miejscem pogĹÄbiania ĹwiadomoĹci: "Umiejcie uzasadniÄ to, w co wierzycie", mĂłwiĹ Ĺw. Piotr do ludzi, ktĂłrzy z pewnoĹciÄ nie koĹczyli liceum klasycznego (por. 1 P 3, 15). W jaki sposĂłb ruch staje siÄ miejscem poznania i pogĹÄbienia ĹwiadomoĹci? W taki sposĂłb, bez ktĂłrego wszystkie inne skrzypiÄ i sÄ dwuznaczne; ten sposĂłb nazywa siÄ: SzkoĹa wspĂłlnoty. Bez SzkoĹy wspĂłlnoty - i tego, do czego dziÄki niej siÄ przywoĹujemy - sĹowo BoĹźe, Tajemnica, pozostaĹyby abstrakcjÄ , odlegĹÄ sprawÄ , bez wpĹywu na teraĹşniejszoĹÄ. SzkoĹa wspĂłlnoty jest szkoĹÄ ; i dlatego moĹźna jÄ czytaÄ nawet dwadzieĹcia razy, Ĺźeby jÄ zrozumieÄ. MĂłwiĹ Ĺw. Tomasz: "JeĹli wiara nie jest Ĺwiadoma swoich racji, jest jakby niczym". Czym jest SzkoĹa wspĂłlnoty wyjaĹniaĹ artykuĹ zamieszczony w Litterae Communionis z paĹşdziernika 1990 r. Podczas gdy w poprzednim numerze LitteraeznalazĹo siÄ wprowadzenie do tegorocznej SzkoĹy wspĂłlnoty. RzeczÄ waĹźnÄ w tym roku jest zwrĂłcenie uwagi na drugÄ czÄĹÄ ksiÄ Ĺźki, gdzie mowa jest o chrzeĹcijaĹstwie, ktĂłre jawi siÄ w Ĺwiecie jako towarzystwo (nie ma wzmianki o chrzeĹcijaĹstwie jako osobistej filozofii) ludzi, rozumiejÄ cych, Ĺźe to, co czujÄ , a czego nie widzÄ inni, jest darem Ducha. Ludzi, ktĂłrzy z tego powodu zmieniajÄ Ĺźycie; communio jest sĹowem okreĹlajÄ cym owo zmienione Ĺźycie, zmienione nawet w drobnych szczegĂłĹach. Communio: Komunia i Wyzwolenie. Nasze towarzystwo jest zatem miejscem pamiÄci, jest miejscem ruchu, ruchu ludzkiego bytu ku swemu Przeznaczeniu. Reszta to pozory ruchu, ktĂłre spopiela czas, z minuty na minutÄ.
MISJA Trzecia cecha charakterystyczna naszego towarzystwa. ZostaliĹmy obdarzeni ĹaskÄ tego towarzystwa: dlaczego? Panie, dlaczego akurat ja? Dlaczego my? Ze wzglÄdu na misjÄ. ĹťebyĹmy stali siÄ misjonarzami. Ĺw. Augustyn: "Moje Ĺwiadectwo jest rĂłwnoczeĹnie milczÄ ce i krzykliwe. Milczy gĹos a krzyczy serce, poniewaĹź nie mĂłwiÄ niczego prawdziwego ludziom, o ile wczeĹniej nie powiedziaĹem tego Tobie". Nie mĂłwiÄ niczego prawdziwego ludziom, jeĹli wczeĹniej, Tobie BoĹźe, nie powiedziaĹem: "zbĹÄ dziĹem". Misja ma swoje korzenie w moim sercu. "MiĹoĹÄ Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, Ĺźe skoro Jeden umarĹ za wszystkich, to wszyscy pomarli. A wĹaĹnie za wszystkich umarĹ Chrystus po to, aby ci, co ĹźyjÄ , juĹź nie Ĺźyli dla siebie, lecz dla Tego, ktĂłry za nich umarĹ i zmartwychwstaĹ" (por. 2 Kor 5, 14-15). Jaki jest sposĂłb na misje? Jedyny sposĂłb komunikowania drugiemu odbywa siÄ za poĹrednictwem przemiany, ktĂłrÄ juĹź spowodowaĹo w nas to, co mĂłwimy innym. To orÄdzie, Ĺźeby mogĹo siÄ staÄ peĹnym Ĺwiadectwem, musi - jak powiedziaĹ papieĹź na spotkaniu ruchĂłw w BratysĹawie - umieÄ wskazaÄ racje wĹasnego doĹwiadczenia, umieÄ nazwaÄ racje tego, co spotkaliĹmy i co wypeĹnia nasze Ĺźycie. "Ruch - napisaĹ jeden z was - moĹźe byÄ przez dĹugi czas zabawÄ . Ale w pewnym momencie przestaje niÄ byÄ. Kto godzi siÄ na wiÄĹş z tobÄ , moĹźe rĂłwnieĹź wymagaÄ i zaĹźÄ daÄ od ciebie ofiary". Misja rodzi siÄ w sercu, urzeczywistnia siÄ poprzez przemianÄ, ktĂłrÄ to co mĂłwimy, juĹź w nas spowodowaĹo, czyni nas zdolnymi i gorliwymi, chÄtnymi do ukazywania racji tego, co w nas siÄ wydarzyĹo i jest gotowa do ofiary. Trafnie streszcza to jedno zdanie Pasoliniego: "JeĹli ktoĹ ciÄ wychowaĹ, to mĂłgĹ to uczyniÄ jedynie swoim Ĺźyciem, nie sĹowami". Tak jak BĂłg: staĹ siÄ czĹowiekiem, przez trzydzieĹci lat nie przemawiaĹ, a wychowaĹ nas umierajÄ c i zmartwychwstajÄ c.
ĹMIAĹOĹÄ Nasze Ĺźycie jest zadaniem. Ze wzglÄdu na to zadanie poddajemy pod osÄ d Ĺwiat i wszechĹwiat, ale takĹźe nas samych. PrzypomniaĹem wczeĹniej zdanie Ĺw. Tomasza: "Z porywu natury, bierze siÄ terror Ĺmierci"; Tomasz koĹczy to zdanie tak: "Z porywu Ĺaski [ĹaskÄ jest BĂłg, ktĂłry siÄ uobecniĹ: Chrystus] bierze siÄ ĹmiaĹoĹÄ (odwaga)". ĹmiaĹoĹÄ oznacza (jak przypomina nam obraz z wielkanocnego "plakatu") ĹwiadomoĹÄ Przeznaczenia, celu i niespoĹźytÄ energiÄ , gĹÄbokie uczucie - uczynione ze wszystkich posiadanych energii - wobec niego. Ĺťycie jako zadanie jest Ĺźyciem, w ktĂłrym nad terrorem Ĺmierci, jak rĂłwnieĹź nad upokorzeniem z powodu naszego bĹÄdu, tryumfuje pamiÄÄ Ĺaski.
tĹum. ks. Joachim Waloszek
|