Ślady
>
Archiwum
>
1992
>
Biuletyn (10) wrzesieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 1992 (Biuletyn (10) wrzesieĹ) Ĺťycie CL w Polsce Pierwsze spotkanie kleryckie 15 lipca, korzystajÄ c z goĹcinnoĹci Janka Adamowicza odbyĹo siÄ w Ĺwidnicy pierwsze âogĂłlnopolskieâ spotkanie klerykĂłw, ktĂłrzy w jakiĹ sposĂłb ĹźyjÄ doĹwiadczeniem ruchu CL. Prezes Niech bÄdzie pochwalony Jezus Chrystus! 15 lipca, korzystajÄ c z goĹcinnoĹci Janka Adamowicza odbyĹo siÄ w Ĺwidnicy pierwsze âogĂłlnopolskieâ spotkanie klerykĂłw, ktĂłrzy w jakiĹ sposĂłb ĹźyjÄ doĹwiadczeniem ruchu CL. OgĂłlnopolskie napisaĹem w cudzysĹowiu, poniewaĹź mimo wczeĹniejszego zaproszenia skierowanego do klerykĂłw róşnych wspĂłlnot przyjechaĹ tylko Ludwik, dominikanin z Krakowa. Jest w Polsce kilkanaĹcie (?) osĂłb w róşnych seminariach diecezjalnych i zakonnych uczestniczÄ cych w mniejszym lub wiÄkszym stopniu w Szkole WspĂłlnoty, a nie ma miÄdzy nami âpoza sporadycznymi spotkaniami â Ĺźadnego kontaktu. Szkoda wiÄc, Ĺźe nie wszyscy odpowiedzieli na tÄ propozycjÄ. Spotkanie to odbyĹo siÄ po mojej wczeĹniejszej rozmowie z ks. JĂłzefem Adamowiczem i ks. Joachimem Waloszkiem, ktĂłry podjÄ Ĺ siÄ jego prowadzenia. Tekstem nad ktĂłrym pracowaliĹmy byĹ artykuĹ ks. Giussaniego NajwiÄkszÄ ofiarÄ jest poĹwiÄcenie Ĺźycia dla dzieĹa KogoĹ Innego. Jako, Ĺźe byĹo nas tylko czterech â z ks. Joachimem przyjechaĹ neoprezbiter z diecezji opolskiej (ks. Waldemar) â pojechaliĹmy do ks. JĂłzefa, do Legnicy. Dla mnie byĹo to bardzo waĹźne spotkanie, poniewaĹź konkretna obecnoĹÄ Chrystusa, ktĂłra dotknÄĹa mnie kilka lat temu w doĹwiadczeniu Ruchu, wymaga od mojej osoby nieustannej pracy i ciÄ gĹego porĂłwnywania siÄ z charyzmatem niesionym przez ks. Giussaniego. W moim przypadku jest to tym bardziej waĹźne, gdyĹź w tym konkretnym towarzystwie BĂłg pozwoliĹ mi odkryÄ moje powoĹanie. Dlatego teĹź znalazĹem siÄ w seminarium. Wiedza zdobywana tu jest waĹźna. Pomaga w pewnym stopniu zbliĹźyÄ siÄ Tajemnicy Boga, ale sama wiedza nigdy nie rĂłwna siÄ wierze. MoĹźna âwszystkoâ wiedzieÄ o Bogu, poznaÄ liczne traktaty teologiczne, a nie doĹwiadczyÄ konkretnej i bliskiej obecnoĹci Pana. Ĺrodowisko seminaryjne niesie ze sobÄ specyficzne problemy, ale nie one sÄ najwaĹźniejsze. To spotkanie miaĹo pomĂłc nam w urzeczywistnieniu doĹwiadczenia, w ktĂłrym Ĺźyjemy w konkretnym Ĺrodowisku do jakiego zostaliĹmy przez Boga powoĹani. Istnieje ciÄ gĹe ryzyko â moĹźe szczegĂłlnie w naszym Ĺrodowisku â aby w ktĂłrymĹ momencie zatrzymaÄ dla siebie i przejÄ Ä na wĹasnoĹÄ doĹwiadczenie Ruchu i uczyniÄ z niego kolejny sposĂłb pracy duszpasterskiej, kolejne narzÄdzie, ktĂłrym w miarÄ potrzeby moĹźna siÄ posĹuĹźyÄ. Sposobem, by tego uniknÄ Ä jest nieustannie podtrzymywany konkret spotkania, nieustanna pamiÄÄ i praca nad tym, aby caĹe moje Ĺźycie byĹo wciÄ Ĺź kierowane ku temu, kto niesie w sobie charyzmat Ruchu i do tych, przez ktĂłrych ten charyzmat dotarĹ do mnie. CieszÄ siÄ bardzo, Ĺźe odbyĹo siÄ to spotkanie, Ĺźe przyjechaĹ na nie Ludwik, poniewaĹź dla mnie byĹ to kolejny moment upomnienia i przypomnienia drogi, na ktĂłrÄ zostaĹem wezwany. ChciaĹbym jeszcze raz podziÄkowaÄ ks. JĂłzefowi, ktĂłry dla mnie jest punktem odniesienia na drodze seminaryjnej, ks. Joachimowi za jego bycie z nami oraz Jankowi za przyjÄcie nas w swoim domu.
|