Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1992 > Biuletyn (10) wrzesień

Ślady, numer 4 / 1992 (Biuletyn (10) wrzesień)

Rekolekcje Bractwa

Skuteczne doświadczenie Kościoła

Homilia podczas rekolekcji dla Bractwa Comunione e Liberazione, Rimini, 9 V 1992 r.

Giacomo kard. Biffi


To jest naprawdę „Eucharystia”. To jest naprawdę wielki i radosny moment wdzięczności.

Zanosimy hymn dziękczynienia do Boga naszego Ojca za Jego miłosierdzie z jakim wejrzał na ludzką rodzinę i wybawił ją mocą Krzyża oraz dzięki chwale Syna swego Jezusa Chrystusa. Jest to wielkie wydarzenie, które na zawsze pozostaje w centrum historii powszechnej i stoi w centrum historii każdej osoby, która pozwala się nią ogarnąć.

Zanosimy hymn dziękczynienia do Boga naszego Ojca, ponieważ pośrodku wydarzenia zbawczego daje On życie Kościołowi – Oblubienicy Chrystusa, zawsze młodej i zawsze płodnej. Zanosimy hymn dziękczynienia do Boga naszego Ojca, ponieważ pośrodku wielkiego wydarzenia tajemnicy Kościoła wzbudził niezwykłe i szczególnie skuteczne doświadczenie waszego Bractwa: doświadczenie Chrystusa pojmowanego nie jako postać literacka czy papierowa, lecz jako jedyny i wszechpojęty byt wszelkich wartości; doświadczenie Kościoła – nie jako czysto zewnętrzne i społeczne zgromadzenie czy jako kulturalny bądź towarzystwo wzajemnej adoracji, ale Kościół jako ubogacające na wszelkich poziomach towarzystwo rodziny trwale zjednoczonej miłością, ów szczególnie żywy organizm, którego głową i zasadą jest sam Jezus Chrystus; doświadczenie pełnego i autentycznego człowieczeństwa, które właśnie dlatego, że jest autentyczne i pełne, staje się doświadczeniem także wymiaru godności transcendentnej, która upodabnia nas do przeznaczenia Syna Bożego.

 

W DZIESIĘCIOLECIE

Dzisiaj, w dziesiątą rocznicę papieskiego zatwierdzenia Bractwa Comunione e Liberazione, łatwiej jest „zmierzyć”, ogarnąć całe bogactwo darów, które wypłynęło z dowartościowania waszego ubóstwa ludzi poszukujących, błagających i będących w drodze.

Właśnie dzięki swej wewnętrznej naturze ściśle chrystocentrycznej, eklezjalnej i całkowicie ludzkiej Bractwo Comunione e Liberazione może odpowiadać na oczekiwania i pragnienia przedstawione mu przez Stolicę Apostolską: oczekuje ona od was, abyście byli odpowiedzialną obecnością w społeczeństwie, abyście współpracowali w rozpowszechnianiu się faktu chrześcijańskiego mocą charakteryzującej was dynamiki wspólnotowej, abyście oddali do dyspozycji biskupów swoje siły dla duszpasterskiej służby animacyjnej, abyście stanowili w świecie żywotną obecność misyjną.

Swoim uczniom – a zatem także i wam – Pan nie obiecywał nigdy ani łatwego życia, ani zaangażowania bez walki, ani życia wiarą, zabezpieczonego przed wrogością mocy tego świata. Wręcz przeciwnie: zapowiedział, że będziemy przedmiotem nienawiści świata aż do końca czasów. Lecz obiecał nam swoją wierność i obecność na każdy nasz dzień, swoją nieprzemijającą pomoc, swoją potęgę, która może pokonać każdą przeszkodę dzięki mocy Ducha Świętego. I zapewnił nam także ostateczne zwycięstwo; o ile nasze przylgnięcie do Niego będzie bez wahania i bez dwuznaczności.

 

NOWE CZŁOWIECZEŃSTWO

Przylgnięcie do Chrystusa – oto jest pouczenie, jakie płynie do nas z wysłuchanej przed chwilą perykopy ewangelicznej (por. J 6, 60-69).

Fragment ten jest zakończeniem długiej dyskusji Jezusa z Żydami prowadzonej po cudownym rozmnożeniu chleba.

Dar chleba materialnego przyciągnął do Jezusa rozentuzjazmowany tłum. Dar wiary i zapowiedź Eucharystii prowokuje opuszczenie Go i niepowodzenie: „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło”.

Jezusa jednak nie przestraszyła groźba pozostania samemu. Tym, co Go martwiło i smuciło naprawdę była możliwość wypaczenia wydarzenia chrześcijańskiego, jakie ma miejsce wówczas, gdy redukujemy Ewangelię do czystego manifestu walki politycznej, do poszukiwania wyłącznie ziemskiej sprawiedliwości, do wyłącznie „społecznej” propozycji.

Jezus, oczywiście nie potępia żadnego z tych celów; co więcej, ten, kto jest Jego uczniem nie może uchylać się od ich realizacji na miarę swych konkretnych możliwości i zgodnie ze swym osobistym powołaniem.

Ewangelia, jednak, jest przede wszystkim urzeczywistnieniem całkowicie nowego człowieczeństwa, które rodzi się z odkrycia Ojca i z ukierunkowania na Królestwo Boże stanowiące ostateczny i prawdziwy cel.

Nieubłaganie rośnie dystans, jaki Jezus przyjmuje w stosunku do każdej, czysto ziemskiej interpretacji Jego orędzia.

Tym, którzy choć z trudem, lecz akceptują Jego boskie pochodzenie, głosi kolejną rzeczywistość jeszcze bardziej tajemniczą: zapowiada Eucharystię.

Do tych zaś, którzy nie są w stanie przyjąć słów o Eucharystii („Trudna jest ta mowa, któż jej może słuchać?”), kieruje kolejne słowa jeszcze trudniejsze i wznioślejsze zapowiadające Jego Zmartwychwstanie i ostateczną chwałę: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?”.

Zaprawdę, być chrześcijaninem oznacza przyjmować za absolutną prawdę i ponad wszelką wątpliwość to, że Jezus dziś żyje i że jest Panem; oznacza wierzyć, że nasza ludzka sprawa, tak szalona i często nierozumna w naszych oczach, osiągnie swój kres u Jego stóp; wreszcie, być chrześcijaninem znaczy wiedzieć, że wbrew pozornemu poczuciu osamotnienia Pan Jezus jest blisko, jest mocny, niepokonany, jest z nami.

 

„CZY I WY CHCECIE ODEJŚĆ?”

W obliczu buntu, braku zainteresowania, odejścia, Jezus zwraca się z pytaniem do pozostałych Dwunastu: „Czy i wy chcecie odjeść?”

Jest to niezmiernie trudna lekcja dla kogoś, komu się wydaje, że może pertraktować z Jezusem i stawiać Mu warunki dla swego trwania w wierze i w praktykach religijnych.

Jest to niezmiernie trudna lekcja dla chrześcijanina, który lęka się utraty przynależności do „świata” i  do panującej kultury. Jest to niezmiernie trudna lekcja dla kogoś, kto zamiast troszczyć się o to, by wierzyć z mocą całego swojego życia, zabiega o to, aby być zaakceptowanym, a lękając się pozostania samemu, z niepokojem przygląda się danym statystycznym mówiącym ilu wierzących uczęszcza jeszcze, a ilu już nie uczęszcza na msze św.

„Czy i wy chcecie odjeść?”. Jezus wydaje się być bardziej zatroskanym o to, czy ten, kto przy Nim pozostaje, nie pozostaje dlatego, że nie zrozumiał Jego orędzia, nie wydaje się natomiast zbytnio troszczyć o tych, którzy Go odrzucili.

Oby odpowiedź Piotra stała się naszą odpowiedzią: „Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”.

Możemy być słabi, możemy odkrywać nasze niekonsekwencje, lecz nasz Bóg Ojciec pozwala nam nieustannie doświadczać owej nieprzezwyciężonej tęsknoty za Chrystusem Panem.

Dalecy od Niego i Jego „słowa życia wiecznego” – jakże wszystko wydaje się tracić barwę i sens!

Dalecy od Niego napotykamy jedynie ludzi, którzy rozczarowują i rozczarowanych – choćby nie wiem jaka była ich popularności umiejętność zdobywania sobie społecznego poparcia. Są to ludzie z pełnymi portfelami i pustymi sercami; są to ludzie napełnieni wiedzą, a przecież nie znający prawdy ani światła; są to ludzie, uważający się za wolnych i bez ograniczeń, lecz którzy nie potrafią uciec od nędzy egzystencji pozbawionej celu i znaczenia.

Oczywiście, my także możemy odejść, my także jesteśmy wezwani do dokonania wyboru, który jako jedyny coś znaczy i się liczy.

Wy jednak, którzy tu jesteście, wy którzy podjęliście decyzję, aby żyć w tym Bractwie, wyście już dokonali wyboru.

Niech moc Ducha Świętego umacnia was w tej waszej egzystencjalnej decyzji. Jest to najpiękniejsze życzenie jakie mogę wam złożyć: najbardziej treściwym  życzeniem z jakim mogę zwrócić się do Bractwa Comunione e Liberazione z okazji dziesięciolecia jego narodzin, jest to, abyście coraz bardziej upodobniali się do pierwotnego Kościoła, o którym słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu, że „rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego” (Dz 9, 31).

tłum. Krystyna Borowczyk


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją