Ślady
>
Archiwum
>
1992
>
Biuletyn (10) wrzesieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 1992 (Biuletyn (10) wrzesieĹ) Ĺťycie CL w Polsce Czy wierzysz w to? O wakacyjnym spotkaniu w Ĺagowie Maria Waloszek-BrzozoĹ To, co nam siÄ wydarzyĹo i co wciÄ Ĺź â z Ĺaski Pana â trwa na drodze naszej wspĂłlnej wÄdrĂłwki ku Przeznaczeniu, zostaĹo nam dane. Takim wspaniaĹym darem byĹ i pozostanie dla nas czas naszych ogĂłlnopolskich wakacji letnich. OdbyĹy siÄ one â podobnie jak w roku ubiegĹym â w otoczeniu jezior i lasĂłw: w Ĺagowie Lubuskim, w dniach od 30 czerwca do 5 lipca bieĹźÄ cego roku. PrzybyĹy do Ĺagowa osoby odpowiedzialne i ĹźyjÄ ce w sposĂłb Ĺźywy doĹwiadczeniem ruchu Komunia i Wyzwolenie ze wszystkich wspĂłlnot z kraju. ByĹa obecna prawie caĹa Krajowa Diakonia Ruchu z odpowiedzialnym w osobie ks. JĂłzefa Adamowicza na czele. Byli zaproszeni przyjaciele. PrzyjechaĹ teĹź do nas nasz wĹoski przyjaciel â ks. Gianni Calchi Novati z Brugherio. Wiemy, Ĺźe nie moĹźna niczego zaczynaÄ ani prawdziwie kontynuowaÄ, jeĹli nie staruje siÄ od pewnoĹci, Ĺźe to jest prawdziwe. Ta pewnoĹÄ, w ktĂłrej my uczestniczymy jest pewnoĹciÄ podarowanÄ , gdyĹź jest pewnoĹciÄ wiary. Nie moĹźna jej wiÄc posiadaÄ jako swojej zdobyczy, ani nie moĹźna niÄ manipulowaÄ. Ona (ta pewnoĹÄ) jest zawsze czymĹ, co jedynie jest prawdziwe i odpowiednie dla mojej osoby â dla wszystkich moich oczekiwaĹ (czÄsto nieĹwiadomych), dla wszystkich moich pragnieĹ i potrzeb, ktĂłre mnie tworzÄ . Rozwija siÄ zaĹ na drodze wiernej przynaleĹźnoĹci do tej jedynej Prawdy i wiernoĹÄ ta staje siÄ z czasem zupeĹnie nowÄ i innÄ âwiedzÄ â. My, teraz, z perspektywy pewnego czasu, czujemy jak wzrosĹa nasza pewnoĹÄ bycia prowadzonymi przez TajemnicÄ Chrystusa w konkrecie tego towarzystwa, tej wspĂłlnoty, ktĂłrej na imiÄ: ruch Komunia i Wyzwolenie. Tak, wzrosĹa nasza pewnoĹÄ bycia umiĹowanymi do koĹca przez Pana, w tej szczegĂłlnej âhistorii utkanej ze spotkaĹâ. DziĹ moĹźemy z pewnoĹciÄ wiary powiedzieÄ, Ĺźe to wakacyjne spotkanie w Ĺagowie staĹo siÄ kolejnÄ nitkÄ w naszej historii. NaszÄ historiÄ jest nasze towarzystwo; to towarzystwo, w ktĂłrym trwa wielkie towarzystwo Tego, ktĂłry jest poĹrĂłd nas, Tego, ktĂłry jest miÄdzy nami, tego âCzegoĹ WiÄkszegoâ, ideaĹu i przeznaczenia: Chrystusaâ (Giussani). Tam w Ĺagowie odczuliĹmy w sposĂłb bardziej Ĺwiadomy, bardziej osobisty i angaĹźujÄ cy naszÄ wolnoĹÄ, Ĺźe uczestniczymy w âCzymĹ WiÄkszymâ, czego sami nie bylibyĹmy w stanie nawet sobie wyobraziÄ, Ĺźe uczestniczymy w dziele KogoĹ Innego. Wiemy teĹź z wĹasnego doĹwiadczenia, Ĺźe to uczestnictwo nie moĹźe byÄ jakieĹ czÄ stkowe, ale bierze w posiadanie caĹÄ osobÄ â nas samych, pomimo caĹego naszego zapomnienia, rozproszenia i kruchoĹci; pomimo caĹego naszego zĹa. (CzyĹź nie tak wĹaĹnie staĹo siÄ dla wielu z nas? Odpowiedzmy sami.) To âcoĹ wiÄkszegoâ, jak Mocarz Wielki, jak Pan, pochwyciĹo nasze osoby, obudziĹo i zaangaĹźowaĹo naszÄ wolnoĹÄ, nasze Ĺźycie, weszĹo w nasze Ĺźycie poprzez konkretnÄ okolicznoĹÄ pewnego spotkania; spotkania z ludzkÄ rzeczywistoĹciÄ , w ktĂłrej obecnoĹÄ Chrystusa staĹa siÄ oczywistym Faktem. Takim byĹo dla nas spotkanie z Ruchem. I to spotkanie wciÄ Ĺź pozostaje Ĺźywe i trwa. W ten sposĂłb Tajemnica Chrystusa prowadzi nas do PeĹni jakÄ jest On sam. KaĹźdy, kto tego doĹwiadczyĹ wie, Ĺźe to po prostu staĹo siÄ i nie moĹźe siÄ odwrĂłciÄ. Owszem, mogÄ (albo moĹźesz) to odrzuciÄ, zanegowaÄ, ale nie mogÄ tego odjÄ Ä od siebie. StaĹo siÄ to tak niespodziewanie, prawie przypadkiem, bez Ĺźadnej najmniejszej zasĹugi z naszej strony, Ĺźe nie sposĂłb nie rozpoznaÄ tego jako absolutnego Daru â jako Znaku MiĹosierdzia nad nami âjako Ĺaski. W czasie tych dni w Ĺagowie, mieliĹmy znowu tÄ cudownÄ moĹźliwoĹÄ przeĹźywania razem we wspĂłlnocie tego, co staĹo siÄ w Ĺźyciu kaĹźdego z nas, amianowicie, Ĺźe âbez tej historii, to znaczy bez tego spotkania (albo tych spotkaĹ)nasza wolnoĹÄ nie pojÄĹaby, Ĺźe Chrystus (to âCoĹ WiÄkszegoâ) jest dobrem samym w sobie, ideaĹem i jej przeznaczenie, czymĹ, co powinno uzdrowiÄ jÄ z jej nieĹmiaĹej i jednoczeĹnie upartej chÄci bĹÄ dzeniaâ (Giussani). CzytaliĹmy wspĂłlnie pod przewodnictwem i przy pomocy ks. JĂłzefa Adamowicza dwa teksty ks. Giussaniego, ktĂłre umieszczone zostaĹy w ostatnim numerze naszego biuletynu pt. Pewna szczegĂłlna historia oraz Ten, dla ktĂłrego siÄ Ĺźyje. ByĹ teĹź czas przeznaczony na osobistÄ medytacjÄ tych tekstĂłw w ciszy. Wzywano nas do posĹuszeĹstwa proponowanym gestom. To byĹo piÄkne i proste. I wĹaĹnie poprzez tÄ prostotÄ naszego codziennego bycia razem, wyraĹźajÄ cÄ siÄ najpeĹniej w posĹuszeĹstwie, wszystko sĹuĹźyĹo urzeczywistnianiu siÄ jednoĹci miÄdzy nami jako Znaku ObecnoĹci Chrystusa. Na ten Znak patrzyliĹmy. W ten sposĂłb wszystko uzyskiwaĹo idealne znaczenie, a my mogliĹmy odkryÄ, Ĺźe tylko w Jego ObecnoĹci nasze Ĺźycie staje siÄ stokrotnie bogatsze i napeĹnia siÄ ânowym smakiemâ. DziaĹo siÄ tak poprzez wszystko co czyniliĹmy: w czasie zawodĂłw sportowych, podczas kÄ pieli w jeziorze i pĹywaniu kajakiem, wtedy gdy modliliĹmy siÄ przy oĹtarzu PaĹskim i wtedy gdy czytaliĹmy wyznaczone teksty, w czasie odpoczynku i korzystania ze sĹoĹca, w czasie âszalonychâ, wieczornych zabaw i w czasie wspĂłlnych posiĹkĂłw: po prostu we wszystkim. Wielu z nas z zachwytem mĂłwiĹo: âW Ĺagowie byĹo wspaniale, cudownieâ. Wiemy, Ĺźe moĹźemy tak powiedzieÄ tylko dlatego, Ĺźe nasze towarzystwo ma (zawiera) w sobie ObecnoĹÄ KogoĹ Innego i jest zwieĹczeniem Przeznaczenia mojej i twojej osoby: kaĹźdego czĹowieka. Jest poczÄ tkiem nowej kultury i nowego Ĺźycia, w ktĂłrym dane jest nam juĹź uczestniczyÄ. Cóş uczynilibyĹmy sami, gdyby nie byĹo tego konkretnego miejsca pamiÄci o Chrystusie? Cóş znaczyĹoby to towarzystwo, gdyby nie byĹo ĹwiadomoĹciÄ Jego ObecnoĹci? Bez tego Chrystus pozostawaĹby ciÄ gle abstrakcjÄ , albo co najwyĹźej piÄknym mitem, ale nigdy ĹťyjÄ cym Faktem, ktĂłry moĹźna spotkaÄ. Czy ja w to wierzÄ? Czy ty w to wierzysz? Te pytania zabrzmiaĹy w Ĺagowie z nowÄ mocÄ . Chodzi o naszÄ (o twojÄ i mojÄ ) decyzjÄ, o odpowiedĹş osobistÄ i egzystencjalnÄ , czynionÄ kaĹźdego dnia; chodzi o âtakâ naszej wolnoĹci. âBĂłg chce naszych âjaâ, poniewaĹź chce byÄ kochanymâ (Kierkegaard). âBĂłg chce naszych âjaâ, poniewaĹź chce byÄ poznany i przyjÄtyâ(Giussani) â jak czytaliĹmy i poznawaliĹmy w Ĺagowie. Rozpoznanie i uznanie tej ObecnoĹci tu i teraz jest najwiÄkszÄ ĹaskÄ . I tylko poprzez tÄ ĹaskÄ wiary rodzimy siÄ na nowo jako ludzie â stajemy siÄ zdolni do Ĺźycia, do dziaĹania, do miĹoĹci, wszÄdzie tam gdzie jesteĹmy. Dlatego chcÄ c ĹźyÄ prawdziwie peĹniÄ Ĺźycia chcemy ofiarowaÄ z radoĹciÄ wszystko i iĹÄ za tym towarzystwem wiedzÄ c, Ĺźe idziemy za Panem. W szczeroĹci serca, z biegiem lat, dobrze wiemy, Ĺźe nikt z nas sam nie wymyĹliĹby tego planu wobec wĹasnego Ĺźycia, a tym bardziej nie byĹby w stanie sam go zrealizowaÄ. Bez Boga, ktĂłry jest Obecny, nie jesteĹmy w stanie nic uczyniÄ. âPoniewaĹź to nie z nas rodzi siÄ wolnoĹÄ bÄdÄ ca miĹoĹciÄ i przylgniÄciem do Prawdy, nie z nas rodzi siÄ âpewna historiaâ, jako towarzystwo, ktĂłre dĹşwiga ze sobÄ znaczenie mojej osoby (jeĹli chodzi o moje znaczenie, bez tego towarzystwa byĹbym dosĹownie zgubiony), to nie z nas rodzÄ siÄ te dwie rzeczy, ale z Ducha, one sÄ w swej istocie darem Ducha: to co nam siÄ wydarza zostaĹo nam daneâ (Giussani). W tym znaczeniu moĹźemy ĹmiaĹo powiedzieÄ, Ĺźe tak naprawdÄ to On âzorganizowaĹâ te wakacje dla nas. Nie przestawajmy wiÄc z caĹego serca dziÄkowaÄ Panu Jezusowi i prosiÄ Go: aby przyszedĹ, aby siÄ objawiĹ, aby przyszĹo Jego KrĂłlestwo, byĹmy mogli na Niego patrzeÄ i by przez nas mogli Go rozpoznaÄ i uznaÄ inni. To jedyny sens naszego Ĺźycia. |