Ślady
>
Archiwum
>
1992
>
Biuletyn (7) marzec
|
||
Ślady, numer 2 / 1992 (Biuletyn (7) marzec) Życie CL w Polsce Spotkanie Łagowiczan Świdnica 9 X 1991 r. z notatek Krystyny Borowczyk Świdnica 9 X 1991 r.
WPROWADZENIE – Ks. Józef Adamowicz To, co się stało w Łagowie, jest momentem bardzo znaczącym dla nas wszystkich. I to stało się z woli i za sprawą Chrystusa. On to dzieło poprowadzi do końca. Łagów – jedne z kolejnych wakacji, ale – jak sądzę – po raz pierwszy Pan Bóg pozwolił nam doświadczyć znaczenia komunii jako wydarzenia, które stawia nas w prawdzie, czyni nas wolnymi – pozwala dojrzewać w tym wydarzeniu. Po raz pierwszy zostało nam dane doświadczyć iż nie my jesteśmy panami tego wydarzenia. W Łagowie przeżyliśmy lek bycia przed Panem. Dokonało się poruszenie serc poszczególnych osób. Rosły konkretne osoby, a nie grupa. Przez Twoją łaskę jesteśmy tym, kim jesteśmy. Motywem naszego spotkania dzisiaj jest wdzięczność. I niech łaska Twoja nie będzie w nas daremna – to jest odpowiedź. Nie chcemy sentymentalnie tylko wspominać Łagowa, ale nie chcemy stracić tego, co tam się dokonało. Tajemnica, która porusza mnie nie mocą tego, co widziałem, słyszałem, ale dzięki tu i teraz, o ile jestem poruszony, o ile dam się poruszyć, zaprosić,. Wydarzenie chrześcijańskie żyje nieustannie, a ja nim żyje jako osądem totalnym, definitywnym – jest ono tym co stawia nas naprzeciw życia i śmierci. Chrystus jest życiem, poza Chrystusem jest śmierć. Chrystus zepchnięty do jakiejś idei staje się dla mnie śmiercią – Chrystus żyjący daje nam życie. To nasze spotkanie – to jak całe nasze życie – jest prośba, błaganiem, aby wzrastało w nas zasadzone ziarno. To jest nadzieja. Ta Jego nadzieja wzrasta w nas przez nasze błaganie: pokonaj nasze opory (np. że tych kilkadziesiąt osób – to nowe życie). Wystarcza intuicja, że to, co się dzieje jest wydarzeniem dla mnie. Komunia to jedność osób, a nie kołchoz. 1. Jak to doświadczenie łagowskie przezywałem osobiście, jak ono stało się doświadczeniem mojej wspólnoty; jakie owoce z tego wyrosły? 2. Jakie trudności się u mnie pojawiły, z czym sobie nie potrafię sam dać rady?
ROZMOWA Ks. Gianni: Podczas tego rodzaju spotkań jeśli nie zdarzyły się jakieś fakty, którymi chcielibyśmy się dzielić, najbardziej inteligentna rzeczą jest stawianie pytań. Nie można bowiem nie nosić w sobie pytań wzbudzonych przez to wydarzenie jakim się stał Łagów. Ks. Joachim (Nysa): Łagów szybko do mnie dotarł. Dotarła do mnie fascynacja i szorstki osąd naszej przynależności; szorstki jednak nie w sensie by nas zgnębić, ale by pobudzić całą osobę, która przynależy. To pozwoliło mi zrozumieć, ze trzeba mi bardzo jasno określać siebie, np. kiedy staje przed rektorem seminarium. Ks. Józef: Ja nie tylko przynoszę sobie jako osobę, ale doświadczam owego momentu transcendencji osoby, bez której ja nie istnieję: moim ja jesteś Ty. Sakramentem Ruchu – można powiedzieć – jest chrzest. Trzeba przestać myśleć o sobie, o swoim „ja” jako „ja” autonomicznym. Żebym istniał musi minie coś spotkać, porwać, muszę dać się porwać. Gdyby było inaczej Chrystus nie stałby się człowiekiem. Ks. Gianni: Potrzeba nam rozpoznania tego faktu jako miejsca mojego życia, jako konkretu Obecności Chrystusa w moim życiu, jako czegoś jedynego dla mnie. Nie można powiedzieć: Ruch jest dla mnie czymś ważnym… „ale”, i za tym „ale” stawiam własne kryteria, opinie. To towarzystwo musi mnie odrodzić, odnowić. Moją wolnością jest pójście za (sequela), świadoma zależność. A zatem jawi mi się nowa jednostka miary. Jeśli tak nie jest ruch jest niczym, jest jak samochód bez silnika: możesz w nim posiedzieć, ale nie pojedziesz. Grozi nam mówienie: w Ruchu spotkałem Chrystusa, ale natychmiast po wypowiedzeniu tych słów Chrystus dalej pozostaje abstrakcyjny. Ks. Józef: Po Łagowie stanęliśmy przed koniecznością liczenia się bardziej z tymi słowami, które słyszymy i które już wiele razy słyszeliśmy. Teraz muszę powiedzieć: to towarzystwo określa wszystko w moim życiu, ono mnie prowadzi,. Ja już się nie mogę obyć przez tego Towarzystwa. Luigi (Kraków): Łagów potwierdził mi, że tym, co określa moja osobę jest przyjaźń z pewnymi osobami. I ta przyjaźń jest definitywna. Krzyś (Prosvi): Konsekwencją Łagowa w moim życiu jest to, iż łatwiej poddaję się osądowi Ruchu w różnych sytuacjach życiowych. To przejawia się także w pracy. Kroki jakie czynię są poprzedzone osądem Ruchu. Chciałabym tez podzielić się pewną trudnością jaką przeżywają osoby w Radomiu i Legionowie: - jedną z trudności są opory typu: jestem w Ruchu ale… - inna trudnością jest: jak przedstawię swoje trudne sprawy, problemy osobiste pod osąd osoby odpowiedzialnego, innych osób ze wspólnoty tak samo słabej i grzesznej jak ja? Ks. Józef: To jest właśnie cud! Inaczej tego nie da się wytłumaczyć. Piotr, który zaparł się Chrystusa – staje na czele wspólnoty Kościoła. Ks. Gianni: Charyzmat ks. Giussaniego tu właśnie jest zakorzeniony: Jak możesz mówić, że pochodzisz z nieba, jeśli my wiemy, że ty jesteś synem Józefa. Jeśli nie ma znaku równości pomiędzy Chrystusem i wspólnotą – pierwsze pęknięcie tego równania niszczy wszystko. W tym punkcie rozgrywa się nasze nawrócenie, ofiara, śmierć i zmartwychwstanie. Ks. Józef: Próba pokonania tej trudności nie jest wyjaśnianie, ale wzmacnianie naszej jedności. Tylko to zbawia wszystkie nasze lęki, opory i trudności. Od początku do końca stoimy wobec cudu jakim jest nasza jedność. Annalia (Prosvi): Łagów – choć tam nie byłam – stał się dla mnie punktem zwrotnym. Jestem w Ruchu wiele lat, jestem z Włoch – łatwo mi wyrobić sobie opinię, że nam Ruch, łatwo stać się jego panem. W pewnym momencie zagubiłam kategorię Ruchu jako cudu. Ruch w Polsce tu i teraz jest dla mnie cudem. Pójście tu i teraz za ks. Olkiem, za Krzysiem (nawet jeśli coś mi się nie podoba). Inaczej pójście za Ruchem jest pójściem za jakąś abstrakcyjną ideą. Ks. Gianni: Co znaczy w konkretnych sytuacjach poddać się osądowi kogoś, kto tak jak ja jest słaby? Ks. Giussani powtarza zawsze: pierwszą cechą jest jedność. Zwycięstwem nad światem jest abyście uznali, że Chrystus stał się ciałem. W przeciwnym razie Chrystus zostaje sprowadzony do wartości: ogólnoludzkich, moralnych, chrześcijańskich. Tymczasem wydarzenie chrześcijańskie jest faktem ludzkim w swojej konkretności. Ks. Józef: Zobaczcie co wyrasta z posłuszeństwa? W czym się wyraża różnica pomiędzy spotkaniem w Łagowie, a dzisiejszym? – w Łagowie było w was wiele podejrzeń i sceptycyzmu, dziś widać w was otwartość. Poza tym potrzebna nam radykalności w pójściu za. „Wiara wzrasta, gdy jest przekazywana” (Jan Paweł II, Redemotoris missio). Bogdan (Świdnica): Dla mnie najważniejszą z treści jak dotarła do mnie była radykalność w pójściu za. Jaka jest moja trudność: jest we mnie pokora wobec tej Miłości, która mnie obdarza i trudność w przyjęciu tego radykalnego pójścia za. Ks. Józef: Rozwiązanie jest proste: prosić (modlić się) i pójść za (chiedere e seguire). To co się spotyka jest czystym darem. Ty nic nie możesz. I dopiero wtedy, gdy doświadczasz własnej niemożności w spotkaniu z darem wszystko możesz. U Boga nie ma nic niemożliwego. Ks. Gianni: Kategorią naszego życia jest coś, co jest niemożliwe (impossibile). A zaczyna stawać się możliwe, gdy człowiek w świadomości swej niemocy prosi (modli się) i idzie za. Ks. Józef: Nie trzeba się gorszyć prostotą tej propozycji. Andrzej (Wrocław): Jechałem tu z wielkim niepokojem. Wiedziałem bowiem, że tu dokona się prawdziwa ocena mojego życia. W Łagowie dotarło do mnie, że Ruch jest dla mnie miejscem definitywnym. Moim problem jest komunikowanie innym w moim środowisku, że mnie zostało dane poznać smak nowego życia, że w tym towarzystwie jest mi dane wszystko. Brak mi odwagi i zuchwałości, o jakiej mówił ks. Giussani na tegorocznych wakacjach międzynarodowych. Ja wiem, że to jest mój grzech. Ks. Józef: Taki moment jaki dotknął Andrzeja – to moment wielkiej wdzięczności. Wielu ludzi żyje inaczej i nie robi sobie z tego problemu. Ty wiesz, że poza tym, co ci zostało dane, wszystko inne nie ma sensu. Tajemnica Chrystusa przemienia moje serce, moje kontakty, prace – wszystko. Ks. Gianni: Żyć Ruchem – to nie znaczy pojechać do Łagowa, zrobić to czy tamto co mi Ruch każe. Ale Ruch to jest moje życie, które zmienia się w spotkaniu z Chrystusem. Posłuszeństwo Ruchowi jest sercem z jakim wszystko przeżywam. |