Ślady
>
Archiwum
>
1992
>
Biuletyn (7) marzec
|
||
Ślady, numer 2 / 1992 (Biuletyn (7) marzec) Teksty ks. Giussaniego 1981: Koniec pewnego Ĺwiata ChrzeĹcijaĹstwo jako obecnoĹÄ staĹa, a wiÄc zdolna do przekazywania - [tradere po Ĺacinie znaczy przekazywaÄ, komunikowaÄ] - juĹź nie istnieje. NadszedĹ moment rozpoczÄcia. Czerwiec 1981. ks. Luigi Giussani To, co przeĹźyliĹmy w ciÄ gu ostatniego pĂłĹtora miesiÄ ca, tzn. referendum dotyczÄ ce aborcji, wzbudziĹo w nas pytanie. StawiaÄ pytanie znaczy pobudzaÄ: to tak, jakby obudziÄ przysypiajÄ cego kopniÄciem lub przejmujÄ cym krzykiem. Poza tym ktoĹ powiedziaĹ: "jesteĹmy inni, niĹź przedtem". Te dwie waĹźne uwagi sÄ symptomem pozytywnym, wiÄcej, mogÄ stanowiÄ wĹaĹciwÄ formuĹÄ oceny tego co, siÄ wydarzyĹo. JesteĹmy inni niĹź przed referendum, poniewaĹź zostaliĹmy poruszeni i oczekujemy czegoĹ, co trwa lub rozwija siÄ. InnoĹÄ zawiera siÄ caĹa w tym poruszeniu, jakie przeĹźyĹa nasza ĹwiadomoĹÄ. GdybyĹmy odbyli to spotkanie w miesiÄ cu wrzeĹniu, byÄ moĹźe nie zwrĂłcilibyĹmy na to uwagi. ByÄ moĹźe za kilka miesiÄcy odnaleĹşlibyĹmy siebie takimi jak przedtem: pogrÄ Ĺźonych w rytmie Ĺźycia nie wyrywajÄ cym nas z pewnego otÄpienia, jak dzieje siÄ w przypadku kaĹźdej rutyny. Jak wyraziÄ pytanie, ktĂłre te chwile w nas wzbudziĹy? Czy moĹźna wyraziÄ i nadaÄ ksztaĹt temu niespokojnemu oczekiwaniu, oczekiwaniu, ktĂłre z powodu tego, co siÄ wydarzyĹo, jest jeszcze dla nas znaczÄ ce? 1. KsztaĹt ten zawarty jest w pytaniu, jakie postawiliĹmy dziĹ rano: "po co jesteĹmy obecni w spoĹeczeĹstwie?" Moim zdaniem jest to pytanie bardzo powaĹźne i trafne jeĹli nie chcemy na nie odpowiedzieÄ banalnie, w sposĂłb urzÄdowy i nie przekraczajÄ cy zwykĹej rutyny oraz ograniczonoĹci odpowiedzi udzielanych na co dzieĹ (poniewaĹź ograniczonoĹÄ jest postawÄ osoby zamkniÄtej w sobie, postawÄ , ktĂłra czyni z ciebie monadÄ; jest postawÄ jednostki caĹkowicie w sobie zamkniÄtej, ktĂłra musi wnosiÄ pewne okreĹlone datki na rzecz zbiorowoĹci. OpĹaty te stanÄ siÄ coraz liczniejsze i uciÄ Ĺźliwsze, poniewaĹź ideaĹem obecnego spoĹeczeĹstwa jest podporzÄ dkowanie caĹego Ĺźycia czĹowieka okreĹlonym strukturom. Potrzebna tu jest wiÄc odpowiedĹş ogarniajÄ ca caĹoĹÄ. My znajdujemy siÄ w spoĹeczeĹstwie jako ludzie majÄ cy pewnÄ koncepcjÄ wĹasnego Ĺźycia, ludzie z poczuciem tego, co majÄ w sobie oraz poczuciem przeĹźywanych powiÄ zaĹ i zwiÄ zkĂłw z tym, co jest na zewnÄ trz; jako ludzie majÄ cy koncepcjÄ siebie i Ĺwiata, historii, przeznaczenia wĹasnego i innych: tzn. jako chrzeĹcijanie. Lecz pytanie "co robimy w spoĹeczeĹstwie?", przypomina nam inne: "czy musimy byÄ obecni w spoĹeczeĹstwie tylko wtedy, gdy narastajÄ zbyt wielkie sprzecznoĹci, czy teĹź istniejemy w spoĹeczeĹstwie posiadajÄ c jakieĹ oblicze, gĹowÄ i serce, ktĂłre majÄ swÄ aktywnoĹÄ, osÄ d i ĹwiadomoĹÄ"? Nie moĹźemy byÄ obecni w spoĹeczeĹstwie tylko wĂłwczas, gdy sprzecznoĹÄ staje siÄ zbyt wielka; do tego ograniczyĹo siÄ chrzeĹcijaĹstwo wĹoskie, pojawiajÄ ce siÄ tylko wĂłwczas, gdy wezwane jest do wyborĂłw. Katolicyzm wĹoski nie uczyniĹ nic ponad to, Ĺźe kierowaĹ gĹosami w wyborach nieinteligentnie i bez serca, tzn. w sposĂłb pozbawiony toĹźsamoĹci zdolnej budowaÄ plany. Wszystko zostaĹo roztrwonione i teraz wielu tych, ktĂłrzy nawoĹywali do gĹosowania na DemokracjÄ ChrzeĹcijaĹskÄ , dorabia teoriÄ wyboru religijnego. JeĹźeli reagujemy tylko gdy sprzecznoĹÄ staje siÄ zbyt wielka, potwierdzenie tego, co czynimy nie rodzi siÄ z Ĺźycia. Nie jest to obecnoĹÄ Ĺźycia lecz odruch przetrwania. JeĹli to wydaje siÄ byÄ ideaĹem katolicyzmu wĹoskiego, nie moĹźe na pewno staÄ siÄ naszym ideaĹem, a jeĹźeli uczestniczymy w tej zarazie, oznacza to, Ĺźe przybraliĹmy pozycjÄ bardziej biernÄ niĹź aktywnÄ Ĺźyciowo. Jest bardzo Ĺşle jeĹli z trudem przychodzi nam uzasadnienie normalnego codziennego zaangaĹźowania i nasze trudnoĹci stajÄ siÄ robieniem ze wszystkiego problemu (co jest wĹaĹciwym okreĹleniem tego, co normalnie nazywamy sceptycyzmem). JeĹźeli z trudem znajdujemy motywacjÄ dla codziennego zaangaĹźowania, to znaczy, Ĺźe nasze Ĺźycie nie jest Ĺźyciem, poniewaĹź Ĺźycie ma ciÄ gle powody, aby ĹźyÄ od rana do wieczora. Czyli naszej wspĂłlnocie zagraĹźa to, Ĺźe nie jest jeszcze Ĺźyciem, lecz jest po prostu reaktywnÄ rzeczywistoĹciÄ nastawionÄ na obronÄ wĹasnego przetrwania. Przetrwanie dziaĹa poprzez reakcjÄ. Kiedy sytuacja jest powaĹźna dziaĹamy dobrze, jak byĹo z nami w przypadku referendum; ale jedynie normalne Ĺźycie buduje i tworzy: budowanie Ĺźycia nie zna nawiasĂłw ani przystankĂłw, Ĺźycie idzie naprzĂłd. Budowanie albo jest ciÄ gle we wszystkim albo nie jest budowaniem. Ĺźycie albo wchĹania i wykorzystuje wszystko, albo nie jest Ĺźyciem. To jest tak, jakbyĹmy byli ciÄ gle trochÄ zmÄczeni poszukiwaniem racji egzystencjalnych. Stawia nas to w jednym szeregu ze wszystkimi. Wszyscy nasi koledzy poszukujÄ racji egzystencjalnych, aby odczuÄ choÄ trochÄ smaku Ĺźycia. Z trudem przychodzi nam uzasadnienie codziennego zaangaĹźowania. A wiÄc co to jest za obecnoĹÄ, co to za Ĺźycie? Jest to przeĹźywanie; reakcja na szok doznany ze strony tego, kto ma jeszcze trochÄ energii, by ponownie potwierdziÄ swojÄ wĹadzÄ. Dlatego poruszamy siÄ, gdy pojawia siÄ przed nami powaĹźna prowokacja, ale potem znĂłw skĹadamy pysk miÄdzy Ĺapy, w ziemiÄ. Wszyscy odczuwamy Ĺźe grozi niebezpieczeĹstwo powrotu do stanu poprzedniego, pozostania w tym rozdarciu pomiÄdzy zaangaĹźowaniem publicznym a codziennym prywatnym Ĺźyciem, caĹkowicie utrudzonym brakiem motywĂłw, ktĂłra czyniÄ sprawy codzienne ludzkimi. 2. "Trzeba, byĹmy stali siÄ uboĹźsi" - cóş to oznacza? Oznacza byÄ pewnym niektĂłrych wielkich rzeczy. Ubogi jest pewien niektĂłrych wielkich Rzeczy, dla ktĂłrych wznosi katedrÄ nawet jeĹli Ĺźyje w ruderze: jest on sto tysiÄcy razy bardziej czĹowiekiem niĹź ten, kto za ostateczny horyzont ma wygodne mieszkanie. Dlaczego byÄ biednym oznacza byÄ pewnym? Dlatego, Ĺźe pewnoĹÄ to porzucenie siebie, pokonanie siebie: jestem maĹy, jestem niczym, RzeczÄ prawdziwÄ i wielkÄ jest coĹ Innego. To wĹaĹnie ubĂłstwo czyni nas peĹnymi, wolnymi, czynnymi. Dlatego, Ĺźe miĹoĹÄ jest prawem rzÄ dzÄ cym czĹowiekiem, tzn. jest staĹym dynamizmem naturalnego mechanizmu zwanego czĹowiekiem. MiĹoĹÄ jest potwierdzeniem czegoĹ Innego jako znaczenia siebie samego. Dlatego, przyjaciele, nieĹatwo jest znaleĹşÄ wĹrĂłd nas ludzi pewnych; dlatego, Ĺźe nie ma ubĂłstwa. UbĂłstwo jest zdobyczÄ bardzo dojrzaĹÄ . ByÄ pewnym niektĂłrych wielkich Rzeczy to Wiara. SĹowo Wiara oznacza istotny stosunek z CzymĹ Innym, niĹź my sami, nasze opinie, nasze plany, niĹź efekt tego co czynimy. Jest to CoĹ Innego przewyĹźszajÄ cego wszystko, co my moĹźemy zbudowaÄ. Ludzie, ktĂłrzy zbudowali KoĹcióŠĹwiÄtego AmbroĹźego w Mediolanie, byli ubodzy, poniewaĹź byli pewni niektĂłrych wielkich Rzeczy, wiÄkszych nawet od budowli, jakie zdolni byli wznieĹÄ. Jedynie coĹ Innego pozwala budowaÄ rzeczy wielkie, budowaÄ coraz wiÄcej, pokonywaÄ siebie samego rĂłwnieĹź w piÄknie tego, co siÄ tworzy. Jak okreĹliliĹmy WiarÄ? Jako pewnoĹÄ wielkiej ObecnoĹci pozwalajÄ cej budowaÄ twoje wspĂłĹĹźycie z kobietÄ lub z mÄĹźczyznÄ , wznosiÄ twojÄ budowlÄ, twoje uczestnictwo w spoĹeczeĹstwie; pozwalajÄ cej, aby twoje dzieĹo wznosiĹo siÄ przed tobÄ jako coĹ piÄknego i uĹźytecznego. JeĹźeli nie staje siÄ dzieĹem sztuki, to znaczy, Ĺźe dotkniÄcie czĹowieka w tworzeniu rzeczy nie jest tu ludzkie. To dotkniÄcie artysty wprowadza odbicie ideaĹu w mechanicznÄ manipulacjÄ: "to sztuka bÄdÄ ca dzieckiem Boga" (Dante), poniewaĹź tylko to, co zbawia jest piÄknem dobrym, nie bojÄ cym siÄ przemijania czasu, ani Ĺmierci, ani bĂłlu. RyzykowaÄ wiarÄ to znaczy porĂłwnaÄ jÄ z tym co siÄ wydarza, jest sposobem na jej wzrastanie. Jest ryzykowanie w danych okolicznoĹciach, poniewaĹź kaĹźda okolicznoĹÄ jest wydarzaniem siÄ. Ryzykuje siÄ wobec tego, co siÄ dzieje, nie tylko wobec takich okolicznoĹci, ktĂłre sÄ tak silnym uderzeniem, Ĺźe nawet umarĹy by siÄ obudziĹ, ale wszystkimi - maĹymi i duĹźymi - poniewaĹź Ĺźycie jest tym wĹaĹnie pasmem okolicznoĹci, ktĂłre zacieĹniajÄ c siÄ wokóŠciebie, dotykajÄ i poruszajÄ . Jest to wĹaĹnie ta praca lub raczej walka: to ryzykowanie WiarÄ , we wszystkim, co siÄ wydarza; wĹaĹnie ta walka sprawia, Ĺźe nie Ĺpimy, tzn. Ĺźyjemy. To ryzyko jest walkÄ , ale wojna jest Ĺźyciem. Walki te stanowiÄ tkankÄ Ĺźycia kaĹźdej godziny dnia wĹaĹnie dlatego, Ĺźe Ĺźycie skĹada siÄ z tych okolicznoĹci. Jak mĂłwiĹ Jacopone da Todi: "Kto wnika do wewnÄ trz kocha ciÄ zawsze: poniewaĹź Ty jesteĹ wÄ tkiem i osnowÄ ": jesteĹ tkaninÄ i wzorem. Powinno to dla kaĹźdego z nas staÄ siÄ moĹźliwoĹciÄ ; a wiÄc jesteĹmy róşni, tacy pozostajemy, ale posiadamy godnoĹÄ. Nie moĹźemy tej godnoĹci z siebie wyrwaÄ. Tam bowiem, gdzie czĹowiek Ĺźyje samodzielnie, tylko wĹadza PaĹstwa ma godnoĹÄ. Calvino (na Ĺamach Corriere della Sera) mĂłwiĹ na temat aborcji: Osoba nie opiera siÄ na prawie naturalnym, ale ustanowiona jest przez wĹadzÄ paĹstwa". GodnoĹÄ nie moĹźe wynikaÄ z nas; jest ona strumieniem ze ĹşrĂłdĹa, ktĂłre ciÄ przewyĹźsza. Dlatego Pan wstÄ piĹ do nieba. WniebowstÄ pienie jest metaforÄ ; oznacza, Ĺźe rzeczywistoĹÄ Chrystusa zmartwychwstaĹego zaczÄĹa istnieÄ u korzeni wszystkich rzeczy, zaczÄĹa siÄ utwierdzaÄ i nic jej nie zatrzyma. GodnoĹciÄ jest KtoĹ Inny, kto jest wĹrĂłd nas. Nie ma nic bardziej wyzwalajÄ cego ponad to: bowiem czĹowiekiem najbardziej wolnym wĹrĂłd nas jest dziecko, poniewaĹź jego godnoĹciÄ i pewnoĹciÄ sÄ ojciec i matka. JakĹźe wzruszajÄ ce jest widzieÄ czĹowieka dorosĹego, ktĂłry kocha w taki sposĂłb, Ĺźe jego godnoĹÄ staje siÄ naprawdÄ i caĹkowicie Tym Innym. Jest to walka; walka, ktĂłra nie pozwala nam zasnÄ Ä i ktĂłra winna byÄ normalnÄ kanwÄ Ĺźycia. OgĹoszenie referendum staĹo siÄ dla naszej Wiary historycznym wyzwaniem. Wiara nasza zostaĹa sprowokowana, by ryzykowaÄ sobÄ , zostaĹa sprowokowana do walki, ale nie moĹźe to byÄ traktowane jako rzecz wyjÄ tkowa: kaĹźda rzecz jest faktem stanowiÄ cym historyczne wyzwanie dla naszej Wiary; historyczne tzn. dla naszej Wiary egzystencjalne. Dynamizm wywoĹany referendum musi staÄ siÄ czymĹ codziennym, poniewaĹź Wiara stanowi "Ja" mojej osoby. Czym jestem Ja bez tych kilku wielkich Rzeczy? ReaktywnoĹciÄ starajÄ cÄ siÄ jakoĹ urzÄ dziÄ, przeĹźyÄ, narzuciÄ siÄ, dopĂłki starcza jej energii dla stawiania czoĹa. Wiara to tych kilka Wielkich Rzeczy, ktĂłrymi ryzykuje siÄ w kaĹźdych okolicznoĹciach. Wiara musi porĂłwnywaÄ caĹy ciÄ g okolicznoĹci, nawet tych najbardziej banalnych, jest bowiem napisane: "Zdacie sprawÄ nawet z jednego sĹowa powiedzianego Ĺźartem". Walka ta jest tym, co czyni Ĺźycie Ĺźywym. Dlatego na Ĺźycie skĹadajÄ siÄ wĹaĹnie fakty stanowiÄ ce wyzwanie wobec naszej Wiary. 3. Ten ciÄ g okolicznoĹci, to codzienne Ĺźycie, zakorzenia siÄ w jakimĹ miejscu, ktĂłre zwie siÄ Ĺrodowiskiem. Dlatego to ryzykowanie WiarÄ odbywa siÄ w Ĺrodowisku. Tam, gdzie nie bÄdziecie przyjemnie pociÄ gani przez sprzyjajÄ cÄ , euforycznÄ falÄ Ĺatwej chwili albo przez wasze rodzinne uczucia, pierwszym Ĺrodowiskiem bÄdzie wasza rodzina o tyle o ile odczujecie dystans, innoĹÄ istniejÄ cÄ pomiÄdzy wami a ĹźonÄ , dzieÄmi itd. Ĺrodowisko jest rzeczywistoĹciÄ jako miejsce, pole, zakres okolicznoĹci, geometryczne miejsce okolicznoĹci, ktĂłre nie z nas siÄ rodzÄ lecz ktĂłre nas dotykajÄ . W tym znaczeniu kaĹźde Ĺrodowisko przez swÄ naturÄ przywoĹuje w sobie najdalsze miejsca, poniewaĹź w Ĺrodowisku zawiera siÄ caĹy - odbijajÄ cy siÄ w nim - Ĺwiat: ĹwiadomoĹÄ czĹowieka jest punktem polaryzujÄ cym caĹy wszechĹwiat. Ĺrodowisko to Ĺwiat, ktĂłry konkretyzuje siÄ jako okolicznoĹÄ nawet wĂłwczas, gdy chodzi o cztery Ĺciany wĹasnego domu lub zakĹadu pracy. Wiara musi ryzykowaÄ sobÄ w Ĺrodowisku; nie moĹźemy zapomnieÄ, Ĺźe istniejÄ Ĺrodowiska, ktĂłre z natury swej stajÄ siÄ okreĹlajÄ cym ĹşrĂłdĹem i ktĂłre zmieniajÄ klimat i stosunki miÄdzy rzeczami a nawet znaczenia innych Ĺrodowisk, w jakich Ĺźyjemy. Rodzina zaleĹźy od tego, co rodzi siÄ na uniwersytecie lub od tego, co "zdziaĹa siÄ" w fabryce. Trzeba, by nasze dziaĹania nie zastÄ piĹy nam konfrontacji ze Ĺrodowiskiem. Nasze dziaĹania nie wyczerpujÄ zjawiska Wiary, ktĂłra ryzykuje sobÄ w Ĺrodowisku. Ĺrodowisko ma pewnÄ wartoĹÄ nie wyczerpujÄ cÄ siÄ w tym, co robimy. Nasze dziaĹania - z jednej strony - majÄ pewnÄ pedagogicznÄ wartoĹÄ przebudzenia, z drugiej strony majÄ wartoĹÄ politycznÄ jako prĂłba innego zmobilizowania: ale nie wyczerpujÄ Ĺrodowiska. 4. Problemem jest gdy codziennoĹÄ - to, co siÄ wydarza, okolicznoĹci - jawiÄ siÄ jako przeciwnoĹÄ wobec tego, czym jesteĹ ty. Bolesny punkt nie znajduje siÄ w fakcie, Ĺźe to co siÄ wydarza, wydaje siÄ byÄ przeciwnoĹciÄ , ale Ĺźe ona staje siÄ dla nas rzeczywiĹcie przeciwnoĹciÄ . Zdecydowana wiÄkszoĹÄ osobistych zainteresowaĹ, kiedy strukturalnie i bezpoĹrednio uderza w wolÄ Ĺźycia - jeĹźeli ja nie mam ĹwiadomoĹci tego, kim jestem - stanowi przeciwnoĹÄ wobec tego kim chciaĹbym byÄ lub tego, co mĂłwiÄ, Ĺźe tym jestem. WĂłwczas Wiara w nas juĹź nie wzrasta. Dlatego, Ĺźe Wiara wzrasta tylko ryzykujÄ c samÄ siebie w codziennoĹci. Zdarza siÄ wĂłwczas, Ĺźe czĹowiek usiĹuje odejĹÄ ze Ĺrodowiska, w jakim jest, oraz od codziennoĹci po to, by zachowaÄ pewnoĹÄ. Uciekamy od codziennoĹci, kiedy utoĹźsamiamy WiarÄ z naszÄ dziaĹalnoĹciÄ (SzkoĹy WspĂłlnoty, SpĂłĹdzielnie). To jest wĹaĹnie odejĹcie od Ĺrodowiska dla zachowania pewnoĹci o sobie. Albo teĹź idziemy na kompromis, ktĂłry wyjaĹawia siĹÄ przebicia tych "niektĂłrych Wielkich Rzeczy" i stajemy siÄ coraz bogatsi w to, co chcemy i osiÄ gamy, podczas gdy wĹaĹciwÄ postawÄ jest postawa "problematyczna": Nie problematyzowanie lecz postawa "problematyczna". Pozwala to, aby to, kim jestem zostaĹo pobudzone do reakcji na przeciwnoĹci wymagajÄ ce od nas zawieszenia pewnoĹci. Jaki to ma zwiÄ zek z tym, co sobie mĂłwimy, z naszÄ pracÄ ? z wyobraĹźeniem przyszĹej kariery? z twojÄ wolÄ zaangaĹźowania politycznego? Jednym aspektem zagadnienia jest to, Ĺźe posiadamy odpowiedzialnoĹÄ bardziej krytycznÄ niĹź twĂłrczÄ . Fakt, Ĺźe Ĺźyjemy odpowiedzialnoĹciÄ bardziej krytycznÄ oznacza, iĹź odpowiedzialnoĹÄ ta reaguje na wydarzenia wĂłwczas, gdy stajÄ siÄ one znaczÄ cÄ przeciwnoĹciÄ . Nie jesteĹmy jednakĹźe twĂłrczy:bycie twĂłrczym jest WiarÄ ryzykujÄ cÄ sobÄ w okolicznoĹciach i zmieniajÄ ca je, tzn. tworzÄ cÄ CoĹ Innego. W relacji dziewczyna - chĹopiec postawa krytyczna nazywa siÄ moralizmem; postawa twĂłrcza czyni, Ĺźe relacja jest inna, czyni, Ĺźe staje siÄ peĹniejsza; postawa krytyczna stwarza zakĹopotanie. Postawa problematyczna jest wĹaĹnie WiarÄ , ktĂłra ryzykuje sobÄ wobec okreĹlonej okolicznoĹci, jakby wymagajÄ cej zawieszenia co do tych "kilku wielkich Rzeczy". Takie sytuacje wymagaĹyby, abym zawiesiĹ pewnoĹÄ i przyjÄ Ĺ postawÄ reaktywnÄ . Kontratak to Wiara, ktĂłra w inny sposĂłb kaĹźe pojmowaÄ mĂłj stosunek wobec interesujÄ cych mnie rzeczy i w ten sposĂłb tworzy siÄ doĹwiadczenie innego czĹowieczeĹstwa. A to stanowi sprawdzian dla Wiary. Cóş to takiego pozwala, aby problematycyzm nawrĂłciĹ siÄ na problematyczny dynamizm? Cóş to jest takiego, co chroni nas przed sceptycyzmem? Ĺźycie to pasmo problemĂłw, w ktĂłrych IdeaĹ w nas dziaĹa, zderza siÄ i zwyciÄĹźa. To co zwalcza problematycyzm to znalezienie siÄ wewnÄ trz historycznego sposobu, z jakim moĹźliwy jest dla mnie kontakt z Chrystusem. Gdyby pĹĂłd mĂłgĹ myĹleÄ, jak mĂłgĹby uniknÄ Ä problematycyzmu na temat tego, co naleĹźy robiÄ aby oddychaÄ, odĹźywiaÄ siÄ i rozwijaÄ. PowiedziaĹby: "Ĺźycie jest niemoĹźliwe". Co natomiast uczyniĹoby maleĹki pĹĂłd dynamicznym i problematycznym? PrĂłba pozostania w historycznym sposobie, w ktĂłrym kontakt z Ĺźyciem jest dla niego moĹźliwy. 5. Zmusza nas to, by sĹowu Wiara spojrzeÄ w twarz. CzymĹźe jest tych "kilka wielkich Rzeczy"? a) ObecnoĹÄ wĹrĂłd nas - w ludzkim ksztaĹcie - tej Tajemnicy, ktĂłra stwarza wszystkie rzeczy: staĹ siÄ czĹowiekiem i ta rzeczywistoĹÄ jest miÄdzy nami. "BÄdÄ z wami aĹź do koĹca" i nic nigdy nie bÄdzie w stanie wyrwaÄ tej ObecnoĹci z ciaĹa czasu i z historii. Nawet gdybyĹmy my wszyscy popeĹnili zdradÄ lub wymazali jÄ z pamiÄci. Po referendum mĂłwiĹem: "To jest wĹaĹnie chwila, w ktĂłrej byĹoby wspaniale byÄ tylko w dwunastu na caĹym Ĺwiecie". Oznacza to chwilÄ, w ktĂłrej powraca siÄ do poczÄ tku, poniewaĹź zostaĹo udowodnione, iĹź mentalnoĹÄ nie jest juĹź chrzeĹcijaĹska. ChrzeĹcijaĹstwo jako obecnoĹÄ staĹa i rzeczywista i dlatego zdolna do "tradere" (tradycja = komunikacja): takiego chrzeĹcijaĹstwa juĹź nie ma. Musi wobec tego odrodziÄ siÄ pobudzenie do "problematyki" jako odpowiedĹş na Ĺźycie codzienne. Ĺźycie ludzkie zĹoĹźone z inteligencji, wolnoĹci (tj. z osÄ dĂłw i wyborĂłw) oraz z siĹy przywiÄ zywania siÄ: to jest Ĺźycie jako problem podjÄty i rozwiÄ zany. Jak odbywa siÄ przejĹcie od dzieciĹstwa do poczÄ tku osobistej ĹwiadomoĹci? Jest to przejĹcie od posiadania tego, co otrzymujemy poprzez tradycjÄ do problematyki, do krytycznoĹci i wyboru: wobec tego, co nam zostaĹo dane, zapytaÄ: dlaczego? i zatrzymaÄ to, co wartoĹciowe. Pobudzenie do przeĹźywania Ĺźycia jako "wojny", jako "problematyki" jest tylko jedno: Chrystus, ta ObecnoĹÄ w Ĺwiecie. Wiara jest rozpoznaniem tej ObecnoĹci i tyle. To wĹaĹnie jest "tych kilka wielkich Rzeczy", w jakie bogate jest nasze ubĂłstwo, to znaczy nasza prawda. Wiara jest rozpoznaniem Chrystusa: chodzi wiÄc tu o rozpoznanie go obecnym. Sedno sprawy leĹźy w separacji, w rozdzieleniu pomiÄdzy Chrystusem a Ĺźyciem. Chrystus jest odpowiedziÄ i sensem, jest formÄ i znaczeniem Ĺźycia. Dlatego Chrystus jest znaczeniem relacji uczuciowych itd. Musi staÄ siÄ ksztaĹtem wszystkiego, rzeczywistoĹci i osoby, aktywnÄ i dziaĹajÄ cÄ inspiracjÄ caĹego jej kryterium osÄ du. Guardini mĂłwi, Ĺźe w przeĹźywaniu wielkiej miĹoĹci wszystkie rzeczy stajÄ siÄ w swoim zakresie wydarzeniem. Chrystus jest WielkÄ RzeczÄ , dla ktĂłrej wszystko staje siÄ wydarzeniem w swoim zakresie, tzn. wszystko jest tym wydarzeniem zdeterminowane. SprawiedliwoĹÄ jest WiarÄ , "mĂłj sprawiedliwy Ĺźyje WiarÄ ". SprawiedliwoĹÄ w kontakcie ze wszystkim i ze wszystkimi jest WiarÄ ; a Chrystus, jako obecnoĹÄ, jest treĹciÄ Wiary. NaleĹźy tu uczyniÄ dwie uwagi: Pierwsze znaczenie jest negatywne. JeĹźeli IdeaĹ jest osobÄ Chrystusa naleĹźy odczuwaÄ wielkÄ dysproporcjÄ pomiÄdzy tym, co widzimy w nas i poza nami a IdeaĹem. Jest to pierwsza straszna rzecz, ktĂłra musi nastÄ piÄ przed jakÄ kolwiek prĂłbÄ bycia konsekwentnym: jest to konsekwencja najwyĹźsza. Jaka jest najwyĹźsza zgodnoĹÄ konsekwencja) z Chrystusem? Rozpoznanie Chrystusa chociaĹź jesteĹ peĹen nÄdzy. Chrystus jest wiÄkszy, jest pojemniejszy i silniejszy od caĹej studni twojej nÄdzy. Dlatego jest jakaĹ pewnoĹÄ, ktĂłra nie moĹźe wyeliminowaÄ radoĹci: przyczynÄ radoĹci jest pewnoĹÄ wiÄksza od wszystkiego, za co siÄ ja sam uwaĹźam. MiĹoĹÄ jest wĹaĹnie potwierdzeniem czegoĹ Innego. Dziecko z natury swej jest radosne i pogodne, kiedy znajduje siÄ w swych naturalnych warunkach (sÄ nimi ojciec i matka), poniewaĹź caĹa jego rzeczywistoĹÄ jest potwierdzeniem przez niego matki. Dlatego ta dysproporcja, jakiejkolwiek byĹaby natury, nie jest zaprzeczeniem pewnoĹci zwanej WiarÄ oraz energii, jakÄ ta pewnoĹÄ wyzwala w wolnoĹci. Jest to punkt wyjĹcia dajÄ cy charakterystycznÄ zdolnoĹÄ do radoĹci, ktĂłra jest caĹkowicie nie do pomyĹlenia poza doĹwiadczeniem Wiary chrzeĹcijaĹskiej. Dlatego nie ma nic dziwniejszego od rzeczywistej radoĹci zrodzonej wewnÄ trz jednostki, ktĂłra jest Ĺwiadoma tego, kim jest: Ĺwiadoma wĹasnej nÄdzy. Druga uwaga jest pozytywna. Wiara jest rozpoznaniem ciebie obecnego, Chryste. A to niesie ze sobÄ zadanie wielkie jak Ĺwiat i jak historia. Wiara to rozpoznanie Chrystusa jako Rzeczy wielkiej, bÄdÄ cej bogactwem mojego ubĂłstwa, a wiÄc stanowi ona ziarno nowego ludu: jest obaleniem prywatnoĹci: kategoria prywatnoĹci znika. Kategoria prywatnoĹci w koncepcji chrzeĹcijaĹskiej nie istnieje, i tak prawdÄ jest, Ĺźe pojÄcie zasĹugi - moralnej wartoĹci czynu - jest proporcjÄ czynu wobec planu boĹźego: czyn jest sĹuszny, kiedy jest "funkcjÄ ", tj. rozszerza KrĂłlestwo BoĹźe: jest dla Ĺwiata. PojÄciem zasĹugi jest to, Ĺźe czyn jest moralny, kiedy pomaga Ĺwiatu realizowaÄ siÄ, a tym czynem moĹźe byÄ mycie naczyĹ. Nie ma juĹź kategorii prywatnoĹci do tego stopnia, Ĺźe nawet jeden wĹos na gĹowie nie moĹźe byÄ samodzielny. Tak jak nie moĹźna powiedzieÄ ani jednego sĹowa Ĺźartem, z ktĂłrego nie trzeba by zdawaÄ sprawy. Zawsze w codziennoĹci ta wielkoĹÄ rozszerza odczuwanie wĹasnego czĹowieczeĹstwa a wiÄc odczuwanie wĹasnego stosunku ze wszystkim. Ale jeĹźeli wiara jest rozpoznaniem obecnoĹci Chrystusa, rozpoznaniem, Ĺźe On ma pozostaÄ, oto jest ta wielka Niewiadoma miÄdzy nami, to jest wielka cenzura, z powodu ktĂłrej jesteĹmy wspĂłĹwinni razem ze Ĺwiatem caĹkowicie pogrÄ Ĺźonym w faĹszu, a to jest kĹamstwem; kĹamstwem jest nierozpoznawanie Chrystusa, kĹamcÄ jest ten, kto nie rozpoznaje Chrystusa. b) nastÄpnÄ z " kilku Wielkich Rzeczy", o ktĂłrych mĂłwiliĹmy wczeĹniej, jest nasze towarzystwo. JeĹźeli IdeaĹem jest Chrystus, nie ma potrzeby, by IdeaĹ pozostawaĹ tylko psychologizmem; psychologizmem jest wszystko to, co zostaje dokonane i sprowadzone do naszych myĹli, uczuÄ, wyobraĹźeĹ. "IdeÄ" tÄ moĹźna zobaczyÄ. TragediÄ dla nas jest to, Ĺźe Chrystus pozostaje pewnÄ ideÄ , podczas gdy jest obecnoĹciÄ widzialnÄ , ktĂłra wobec tego musi byÄ rozpoznana w towarzystwie, w tym ĹźyjÄ cym fakcie. Gdyby nas zostaĹo dwunastu w caĹym Ĺwiecie to nasze towarzystwo (ktĂłrego znaczenie przewyĹźsza jego ksztaĹt, spĂłjnoĹÄ, przewyĹźsza to, czym jesteĹmy oraz przewyĹźsza sumÄ tego, czym jesteĹmy) byĹoby i tak rzeczÄ ĹwiÄtÄ , wielkÄ , poniewaĹź jest ono powĹokÄ , znakiem wielkiej rzeczy, jakÄ jest bogactwo naszego ubĂłstwa. Nasza ĹwiadomoĹÄ budzi siÄ, gdy pierwszÄ rzeczÄ , ktĂłrÄ nas interesuje, jest to, co spotkaliĹmy. To, co spotkaliĹmy, jest treĹciÄ Wiary, jest towarzystwem, ktĂłrego znaczenie i trwaĹoĹÄ to coĹ wiÄkszego niĹź ci, ktĂłrzy je tworzÄ , jest Chrystusem. ZawierzyÄ temu towarzystwu, powierzyÄ siÄ mu tzn. przynaleĹźeÄ: oto co nas okreĹla: jesteĹmy okreĹleni pewnÄ przynaleĹźnoĹciÄ . PrzynaleĹźnoĹÄ do Chrystusa jest ideÄ abstrakcyjnÄ , jeĹźeli nie znajduje siÄ wewnÄ trz historycznego sposobu, w jaki Go spotkaliĹmy. SposĂłb historyczny jest Ĺmieszny, ale bez niego nie przynaleĹźymy do Niego! Towarzystwo miÄdzy nami - nie jako osĹona od ciosĂłw, nie kiedy pĹaci, lecz jako oparcie dla mojej osobistej postawy, jako wezwanie, poĹźywienie i poprawienie mojej osobistej postawy, tzn. mojej Wiary. To jest wiÄc formuĹa, za jakÄ powinniĹmy iĹÄ w tym pierwszym odcinku drogi do przebycia. To, Ĺźe Ĺźycie nie moĹźe byÄ czymĹ wiÄcej niĹź IdeaĹ, lecz IdeaĹ jest czymĹ wiÄcej niĹź Ĺźycie. Ĺťycie jest czymĹ wiÄcej niĹź IdeaĹ gdy okolicznoĹci - odrzucajÄ c "problem", "walkÄ" - wymykajÄ siÄ spod osÄ du, spod natarcia, spod ataku IdeaĹu. WĂłwczas Ĺźycie staje siÄ czymĹ wiÄcej niĹź ideaĹ, a ideaĹ kryje siÄ w kÄ cie jak w niszy, do ktĂłrej od czasu do czasu przynosimy kadzidĹo. Ale IdeaĹ jest czymĹ wiÄcej niĹź Ĺźycie: "Twoja Ĺaska warta jest wiÄcej niĹź Ĺźycie". Twoja obecnoĹÄ warta jest wiÄcej niĹź Ĺźycie.
tĹum. Luigi Crisanti |