Ślady
>
Archiwum
>
1995
>
Biuletyn (26) lipiec
|
||
Ślady, numer 3 / 1995 (Biuletyn (26) lipiec) Listy - Relacje - Notatki Trudna Ewangelia PoĹźegnanie Przemka RogoziĹskiego (1966-1995) ks. SĹawomir Szczyrba PoĹźegnanie Przemka RogoziĹskiego (1966-1995) âPanie, gdybyĹ tu byĹ, mĂłj brat by nie umarĹâ (J 11, 21-27). PrzywoĹujÄ te sĹowa Marty, gdyĹź wydajÄ siÄ byÄ, w tym, co nas spotkaĹo, sĹowami nas samych. (ĹmierÄ Przemka nie tylko nas spotkaĹa. spotkaĹa jego najbliĹźszych: rodzicĂłw, siostrÄ EdytÄ. Ona spotkaĹa nas wszystkich, nasze towarzystwo, naszÄ rodzÄ cÄ siÄ i pogĹÄbiajÄ cÄ siÄ przyjaĹşĹ. ĹmierÄ Przemka zupeĹnie nas zaskoczyĹa, tak jak jego â na drodze z Ĺodzi do Warszawy â w niezbyt pogodny dzieĹ 20 maja 1995 roku). SĹowa Marty sÄ sĹowami wyrzutu, skargi, bĹagania. SÄ sĹowami, ktĂłre wypowiada czĹowiek o rozdartym bĂłlem sercu. SÄ odwoĹaniem siÄ do przyjaĹşni tego, z ktĂłrym przebywanie dawaĹo gĹÄbokie poczucie bezpieczeĹstwa i szczÄĹcia. SÄ sĹowami skierowanymi do tego, ktĂłry jest, ktĂłry jedynie jest. JednoczeĹnie sĹowa te wyraĹźajÄ zagubienie, zwÄ tpienie, bunt. Uczucia te nie sÄ nam zupeĹnie obce. Pytamy zatem: Czy w tym, co spotkaĹo Przemka (i nas) Chrystus nie byĹ obecny? Gdy uĹwiadamiamy sobie Ăłw jÄk naszego serca, z ktĂłrego dobywa siÄ to pytanie, to rozumiemy natychmiast jÄki, rozpacz tych wszystkich, ktĂłrzy nie wierzÄ w ObecnoĹÄ, dla ktĂłrych obecnoĹÄ Chrystusa nie staĹa siÄ jeszcze osobistym doĹwiadczeniem. Wydarzeniem, trwajÄ cym w czasie, odnawiajÄ cym siÄ w kaĹźdej konkretnej twarzy, w osobie, ktĂłra jest prawdziwÄ kontynuacjÄ zdumienia odmiennoĹciÄ czĹowieczeĹstwa. Chrystus byĹ obecny w tym szokujÄ cym nas wydarzeniu. On nie mĂłgĹ byÄ nieobecnym. On bowiem tylko jest! Nie rozumiemy tego. Ta Ewangelia jest dla nas za trudna. Nie moĹźe nas zatem dziwiÄ przejaw buntu, do ktĂłrego nie jeden z nas i nie jedna z naszego towarzystwa siÄ szczerze przyznaje. âTrudna jest ta mowaâŚâ. Jak daleko nam do wyznania Piotra, ktĂłry peĹen wewnÄtrznej oczywistoĹci serca na pytanie Pana Jezusa: Czy i wy chcecie odejĹÄ?, pospieszyĹ z odpowiedziÄ : âPanie, do kogóş pĂłjdziemy? Ty jeden masz sĹowa Ĺźycia wiecznego!â. Jednak trwamy razem. To jest faktem,. PrĂłbujemy zrozumieÄ tÄ trudna DobrÄ NowinÄ. Tak byĹo zaraz po pogrzebie, zanim rozjechaliĹmy siÄ z RÄdzin k/CzÄstochowy. PostawiliĹmy sobie, zatrzymujÄ c siÄ na chwile na wspĂłlny posiĹek, wĹaĹnie to pytanie: Co to wszystko dla nas oznacza? To pytanie dzieĹ wczeĹniej postawiĹ ks. Olek w Skoczowie, gdy wieĹÄ o Ĺmierci Przemka ubiegĹa radoĹÄ spotkania z Piotrem naszych czasĂłw. To staĹo siÄ faktem podczas Ĺrodowej SzkoĹy wspĂłlnoty w Warszawie, na ktĂłrej wyjÄ tkowo licznie zebraliĹmy siÄ i dĹugo nie mogliĹmy ze sobÄ siÄ rozstaÄ. KilkanaĹcie tygodni wczeĹniej Przemek zaskoczyĹ nas wszystkich podczas SzkoĹy wspĂłlnoty nieoczekiwanym wyznaniem i gestem. âDzisiaj mija rok jak spotkaĹem, dziÄki MaĹgosi Lipskiej Ruch i chciaĹbym jakoĹ to uczciÄ. To byĹo dla mnie bardzo waĹźne. Od tego czasu wiele siÄ w moim Ĺźyciu zmieniĹo!â â dobywam z pamiÄci, krĂłtkie, bez zbÄdnych sentymentalizmĂłw sĹowa Przemka. JednoczeĹnie przywoĹujÄ obraz jego radosnej twarzy, ktĂłra wiÄcej mĂłwiĹa niĹź wypowiedziane wtedy zdania. UjÄĹa nas zwykĹoĹÄ ale i zarazem niezwykĹoĹÄ tego gestu. PamiÄtamy jak charakterystycznie rozkĹadaĹ plastikowe kubki, by poczÄstowaÄ nas winem czy makowcem, ktĂłry dziewczÄta sprawnie pokroiĹy. Tym gestem wiele nam wszystkim powiedziaĹ. OsobiĹcie, mimo iĹź nie danym mi byĹo prowadziÄ dĹugich, indywidualnych rozmĂłw, odczuwaĹem, zresztÄ chyba ze wzajemnoĹciÄ , jak wiÄĹş miÄdzy nami zacieĹnia siÄ i stawaliĹmy siÄ sobie coraz bliĹźsi. CzÄsto spotykaliĹmy siÄ wzrokiem. Kilka razy Przemek odwoziĹ mnie na Bielany (do ATK). GotowoĹÄ do podjÄcia dziaĹania stawaĹa siÄ coraz bardziej widoczna. Jeszcze nie tak dawno, na poczÄ tku maja byliĹmy na rekolekcjach w GoĹkowicach. Przemek rĂłwnieĹź byĹ z nami, i mocno, gĹÄboko przezywaĹ te dni. ZostaĹ ĹciÄty jak mĹode drzewo. Nie zdÄ ĹźyĹ siÄ nacieszyÄ po ludzku owocami swego ziemskiego Ĺźycia. Z pasjÄ wykonywaĹ swojÄ pracÄ (pracowaĹ w polsko-szwajcarskiej firmie farmaceutycznej) i wĹaĹciwie podczas pracy (w podróşy sĹuĹźbowej) zginÄ Ĺ. W ĹrodÄ 10 maja, na dziesiÄÄ dni przed tragicznym wypadkiem niedaleko Ĺťyrardowa, dzieliĹem siÄ podczas SzkoĹy wspĂłlnoty moim doĹwiadczeniem szeĹciu lat bliskich kontaktĂłw i wspĂłlnie sprawowanych w tym czasie mszy ĹwiÄtych ze sparaliĹźowanym, 88-letnim, byĹym wieloletnim Rektorem WSD w Ĺodzi â ks. InfuĹatem A. Woronieckim. WĹrĂłd wspĂłlnie przezywanych Ĺwiat szczegĂłlne miejsce zajmowaĹa doroczna Eucharystia Wielkiego Czwartku, na odprawianie ktĂłrej w domu wraz z ks. InfuĹatem miaĹem pozwolenie naszego biskupa. MiaĹem speĹniÄ tylko jeden warunek â mandatum. Przez szeĹÄ dĹugich lat liturgicznie obmywaĹem i caĹowaĹem stopy mojego przeĹoĹźonego. UmieraĹ w naszej obecnoĹci, na naszych oczach. Spotkania z nim byĹy dla mnie niezwykĹe. Jedno z ostatnich zdaĹ, gdy juĹź niewiele rozmawiaĹ (choÄ do koĹca dysponowaĹ ĹźywÄ i ĹwietnÄ pamiÄciÄ , ktĂłrÄ mĂłgĹ wszystkim imponowaÄ), jakie miÄdzy sobÄ wymieniliĹmy, byĹo najprostsze: âKochamy ks. InfuĹata i jesteĹmy z ks. InfuĹatemâ âpowiedziaĹem. âI ja was kochamâ â usĹyszaĹem odpowiedĹş. To byĹo 3 maja, dwa dni przed ĹmierciÄ . Jeszcze nastÄpnego dnia, choÄ z wielkim trudem, koncelebrowaĹ. Gdy o tym wszystkim opowiadaĹem âodczytujÄ câ jednoczeĹnie fragment z Listu do hebrajczykĂłw (13, 7-9) i z Izajasza (52,7), wielokrotnie spotkaĹem siÄ ze spojrzeniem Przemka. ByĹ mocno poruszony tym, co sĹyszaĹ. OczywiĹcie, po Szkole wspĂłlnoty zaproponowaĹ mi odwiezienie do Akademii. W drodze poprosiĹem Przemka o pomoc w zorganizowaniu â za dwa tygodnie: 24 maja â maĹego poczÄstunku na okolicznoĹÄ mojej rocznicy ĹwiÄceĹ kapĹaĹskich. Z wielkÄ radoĹciÄ podjÄ Ĺ siÄ tego⌠Wspominam to, gdyĹź wydaje siÄ to mieÄ znaczenie. Podczas SzkoĹy wspĂłlnoty, podczas pracy nad tekstem âU ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczeniaâ, wiele mĂłwiliĹmy, o podstawowej, pierwotnej zaleĹźnoĹci, o bezpoĹredniej wiÄzi (relacji) z Bogiem, o religijnoĹci. ZdumiewaĹo nas i do gĹÄbi poruszaĹo zdanie L. Giussaniego: ReligijnoĹÄ chrzeĹcijaĹska nie pojawia siÄ jako filozoficzne upodobanie, ale rodzi siÄ z Ĺźarliwego nalegania Jezusa Chrystusa, ktĂłry widziaĹ w owej wiÄzi jedynÄ moĹźliwoĹÄ ocalenia wartoĹci poszczegĂłlnej osoby. ReligijnoĹÄ chrzeĹcijaĹska wyĹania siÄ jako jedyny warunek czĹowieczeĹstwa. CzĹowiek stoi bowiem przed nastÄpujÄ cym wyborem: albo poczuÄ siÄ wolnym od caĹego wszechĹwiata i zaleĹźnym jedynie od Boga, albo poczuÄ siÄ wolnym od Boga i wtedy staÄ siÄ niewolnikiem kaĹźdej okolicznoĹci. âNikt z nas nie Ĺźyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeĹźeli bowiem Ĺźyjemy, Ĺźyjemy dla Pana; jeĹźeli zaĹ umieramy, umieramy dla Pana. I w Ĺźyciu i w Ĺmierci naleĹźymy do Panaâ (Rz 14, 7-9. 10b-12). Z trudem przychodzi nam to rozumieÄ. ĹmierÄ Przemka i jego Ĺźycie przychodzÄ nam z jakÄ Ĺ pomocÄ . Mimo wszystko jest to TRUDNA DOBRA NOWINA. RodzicĂłw i EdytÄ otaczamy naszÄ miĹoĹciÄ . JesteĹmy z wami kochani! Nam rĂłwnieĹź nie Ĺatwo przychodzi poĹźegnaÄ Przemka. BĹagamy, Ĺźebrzemy w modlitwie o to, aby w tym, co nas spotkaĹo objawiĹ siÄ nam BĂłg, abyĹmy zrozumieli w tym wszystkim Jego â Chrystusa tajemniczÄ , ukrytÄ obecnoĹÄ. O Przemka jesteĹmy spokojni.
|