Ślady
>
Archiwum
>
1995
>
Biuletyn (26) lipiec
|
||
Ślady, numer 3 / 1995 (Biuletyn (26) lipiec) Listy - Relacje - Notatki Mediolańskie Triduum Alina Rynio Wielki Czwartek Zrządzeniem Bożej Opatrzności przeżywam je w towarzystwie studentów i pracowników uniwersyteckich ruchu Comunione e liberazione. Do udziału zaproszono wielu sympatyków i przyjaciół. W Wielki Czwartek jesteśmy w bardzo pięknym, historycznie ważnym i na szczęście wciąż czynnym opactwie cysterskim Czertosa-Pavia. Trzynastowieczny Kościół szczelnie wypełniono krzesłami. Na każdym z nich położono wcześniej przygotowane teksty, którymi będziemy się posługiwać w ciągu tych dni. Na ich treść składając się przepiękne pieśni zaczerpnięte z wiekowej tradycji Kościoła, a także liczne teksty Starego i Nowego testamentu z krótkimi wprowadzeniami. Nie brak też dobrej poezji. Wśród tej ostatniej niewątpliwie pierwsze miejsce zajmuje Charles Peguy. Zbiór wymienionych pokrótce tekstów zatytułowano: „Jest możliwe żyć, jak Jezus”. W godzinie, w której chór i jego soliści pracowicie ćwiczą przygotowane teksty, osobiście, nie przestaję dziękować Bogu za to, ze pozwala mi być tu, gdzie jestem, czuć to, co czuję i widzieć to, co widzę. Piękno, które mnie otacza i to, czego doświadczam przyzywa mnie, aby w ten Wielki Czwartek 1995 roku stanąć przed naszym Panem i Bogiem w całej prawdzie i zostawiając to, co zostawić trzeba, żyć tylko na Jego chwałę, głosząc światu, ze Chrystus jest wszystkim dla mojego życia i że to mi wystarczy. W ciszy pogodnego poranka podziwiam piękno opactwa, w którym najmniejszy kamyk wydaje się śpiewać chwałę Bogu. Niezapomniane wrażenie w mej duszy pozostawiają opuszczone cele mnichów, kiostro i cały kompleks budynków klasztornych, rozmawiam tez z jednym z cystersów i dowiaduje się, że aktualnie jest ich dziesięciu, a wrócili tu w latach sześćdziesiątych. O godzinie 10-tej pusty kościół zaczyna wypełniać się młodzieżą. Próba chóru została zakończona. Studenci wchodzą przez blisko trzy kwadranse. Wchodzą w milczeniu przy akompaniamencie Stabat Mater G. Pergolesiego. Śpiew, który słyszę i ludzie, których mam obok pozwalają mi raz jeszcze pochylić się nad tajemnica miłości miłosiernej naszego Pana, który dla mnie i dla Ciebie stał się Człowiekiem, dla nas ustanowił Kościół i sakramenty, przeszedł mękę krzyża, śmierć , zmartwychwstał i żyje. Wśród ludzi, których widzę, a których piękno wewnętrzne mnie zachwyca, niewątpliwie pierwsze miejsce zajmuje charyzmatyczna postać księdza Giussaniego. W dużej mierze, to dzięki Niemu mogło zaistnieć spotkanie, w którym z pokora serca uczestniczę. Dziś jest z nami w Czertosa-Pavii. Pojawił się w towarzystwie jednego ze swoich wiernych uczniów, księdza Stefano Alberto zwanego powszechnie Don Pinem. Dziś ksiądz Giussani czyni jedynie krótkie wprowadzenie, zaś całą resztę, zostawia księdzu Pino, chórowi i jego solistom, a nade wszystko samemu Bogu, który mówi do nas poprzez Proroków Starego i Nowgo Testamentu. Wśród Proroków szczególne miejsce zajmuje Izajasz (55, 57, 18 – 58, 1.2), Nehemiasz (8, 1-11) i Jeremiasz (31, 2, 3b, 4a). nie brak też umiłowanego przez księdza Giussaniego św. Jana Ewangelisty, którego rozdziały 15, 16 i 17 czytane są w całości. Wszystko to „doprawiono” fragmentami mistycznej poezji Ch. Peguyego pochodzącymi ze zbioru „Tajemnice”. Przedpołudniową medytację kończy modlitwa Anioł Pański, w ramach której w miejsce Zdrowaś odśpiewano przepiękna pieść Nitida Stella. Podczas dwugodzinnej przerwy obiadowej rozmawiam z Alessandro, studentem I roku filozofii Uniwersytetu Sacro Cuore w Mediolanie. Mówimy o wszystkim po trosze, a więc o Ruchu, w którym uczestniczymy, o zmyśle religijnym filozofii współczesnej i filozofiach, o realizmie, polityce i osobie księdza Giussaniego. Alessandro jest uroczym młodym człowiekiem. W Ruchu jest od 10 lat, a ma wszystkiego nie więcej niż lat 20. Mówi mi: „Powiedz, kto dziś może zebrać ponad trzy tysiące studentów, którzy nie mając zajęć zostają na dwa dni dłużej po to tylko, aby być razem bliżej tajemnicy Boga i kto może im nakazać aby zachowywali się w sposób, który nas nie przestaje wzruszać. „Przyznaję, że poza ruchem CL, który wychowuje i uczy takiej nowości bycia poprzez odnoszenie wszystkiego do Boga, jest mało prawdopodobne, aby móc spotkać coś podobnego. Alessandro mówiąc o osobie księdza Giussaniego podkreśla, iż w zasadzie wszyscy, którzy spotykają się z nim i idą za jego wskazaniami stają się bardziej sobą, są bardziej wolni, bardziej ludzcy i zwyczajnie lepsi. Oczywiście każdy ma swoje „limity”, wszak od skutków grzechu pierworodnego tak łatwo się nie ucieka. Człowiek jest zawsze taki, jaki jest a więc niedoskonały. Z własnego doświadczenia wiem, że tak jest w istocie. Stąd słowa, które słyszę są dla mnie jedynie przywołaniem i zachętą, aby jeszcze bardziej pochylić się nad tym, co mówi mi Kościół w osobie księdza Giussaniego. W rozmowie z Alessandro mówimy też o prawdzie, która wyzwala i wierze, która staje się kulturą. Mówimy o pedagogicznej wartości metod, które proponuje nam ruch i oczyszczającej wartości muzyki religijnej. Liturgię popołudnia Wielkiego Czwartku rozpoczynamy od wysłuchania wspaniałego i nie do opowiedzenia „Miserere” Allegriego. Następnie śpiewamy „Ti adoro Redentore” i słuchamy 53 rozdziału Izajasza. Zostaje tez odczytany fragment poezji Ch. Peguy. Chór spiewa „In dedicatione Ecclesiae Majoris” i „Tutor dicendo”. Po tym wszystkim zaczyna się liturgia mszy świętej sprawowana przez dwunastu księży. W homilii don Pino mówi o obecności Boga i naszej potrzebie pójścia za Nią tak, jak uczynili Apostołowie. Podkreśla, iż z tego „pójścia za” bierze się nowość naszego życia, naszych relacji, szczęście i dobroć, a towarzystwo, w którym jest miejsce dla Boga staje się miejscem, w którym wszystko zaczyna być piękne i dobre. Wracając z Czertosa-Pavii wiem jedno: po dniu takim jak ten, nie można pozostać tym, kim było się wczoraj. Tajemnica Boga obecnego w Słowie, muzyce, liturgii i jedności między nami jest czymś ewidentnym, Czymś, co nie tylko wzrusza, porusza do głębi, ale i przemienia. Stąd też ma człowiek ochotę, ryzykując swą wolność dla tej Obecności i tego piękna, którego nie sposób opisać, oddać całe swoje życie. To, co zobaczyłam i czego doświadczyłam w Czertoza-Pavii każe mi bez względu na wszystko w pokorze serca dziękować za tę cząstkę Kościoła jaką jest ruch Comunione e Liberazione i jeszcze bardziej przyzywa mnie, aby w sposób godny uczestniczyć w tym doświadczeniu. Wielki Piątek Wczesnym rankiem, pomimo zimna, wiatru, deszczu, z domu przy Monte Rosa wyruszamy do położonego 40 km za Mediolanem szesnastowiecznego sanktuarium zwanego Caravagio. Od godziny 9-tej, w sposób bierny uczestnicząc w próbie chóru i podziwiam go za jakość tego, co przygotował. Puste tabernakulum przywołuje do prawdy Wielkiego Piątku. Inie tylko ono. Po godzinie 10-tej, w klimacie „Stabat Mater” zaczynają wchodzić studenci. Zbudowane na kształt krzyża sanktuarium z minuty na minutę staje się coraz bardziej pełne. Wśród wchodzących rozpoznaję twarze studentów i pracowników mediolańskiej „Cattoliki”. Po wysłuchaniu prześlicznego „Amen” ze Stabat Mater Pergolesiego zostajemy zaproszeni do „towarzyszenia” Jezusowi na wzór Maryi. W komentarzu do modlitwy „Anioł Pański” ksiądz Pino, przywołując postać Madonny, mówi: „Ona jest punktem, poprzez który przechodzi kreatywność Tajemnicy, ta sama kreatywność Boga, niosącego niezmiennie zbawienie w Jezusie Chrystusie, pilnie poszukiwane przez każdego człowieka”. Myślę przez chwilę – jakże to bliskie nauczaniu Prymasa Tysiąclecia, nie mówiąc o Janie Pawle II. Następnie chór wykonuje prześliczną pieśń zatytułowaną „Byłem jak Baranek Niewinny”, pieśń mówiącą o samotności i bezsilności Boga skazanego na zagładę i wydarcie Go z ziemi żyjących. Wstrząsające słowa tej pieśni zostają przywołane i przybliżone przez księdza Giussaniego, który w swym bardzo mocnym słowie wprowadzającym mówi dlaczego dziś niema miejsca dla Boga w sercu człowieka i w świecie. Wypowiedź ks. Giussaniego jest zbyt bogata by ja streścić w kliku zdaniach. Ona nadaje się jedynie do medytacji słowo po słowie i zdanie po zdaniu. Zasadniczo mówił o potrzebie właściwego wychowania człowieka, wychowania, które nie redukuje niczego z ludzkiego życia, wprowadza w rzeczywistość a dokonuje się na drodze odzyskiwania znaczenia poszczególnych słów i odnoszenia wszystkiego do Przeznaczenia i woli Ojca. Przestrzegł przed obojętnością, na zło świata i przed „gorzkim śmiechem”, o którym mówił Pavese, iż „bierze się on z nierozumienia piękna nieba, do którego wszyscy zostaliśmy wezwani”. Giussani wskazał też na symptomy naszej współpracy ze złem jakie jest w świecie, są nimi brak gościnności, egoizm, formalizm, abstrakcjonizm, moralizm i brak zrozumienia tego, czego uczymy się w ramach Szkoły wspólnoty. Jak dobry ojciec zachęcał, aby każdy z nas miał swój udział w „tak” św. Piotra, o którym zaświadcza św. Jan Ewangelista w 21 rozdziale swej |Ewangelii. Kazał nam tez błagać Boga o wybaczenie i pomoc w tym, aby Szkoła wspólnoty formowała nas tak, aby Obecność Boga się pomnażała a życie stawało się bardziej szczęśliwym. Po zakończeniu swej wypowiedzi, ksiądz Giussani uczestniczy razem z nami w trwającej do 18.30 bogatej liturgii Wielkiego Piątku. Po Drodze Krzyżowej, którą odprawiamy na zewnątrz sanktuarium, po odczytaniu Ewangelii Meki Pańskiej i odśpiewaniu przez jednego z księży pięknego egzultet „Praeconium Pasqale” zabrał głos Cesana. Nawiązując do lektury Ewangelii powiedział, iż tym, co nam pozostaje nie chcąc aby ciężki kamień Grobu Pańskiego nie pozostał nieporuszonym, jest pójść za Chrystusem i być posłusznymi wskazaniom naszego towarzystwa. Dziękując księdzu Giussaniemu, chórowi, jego solistom i wszystkim, którzy przyczynili się do tego, ze mogliśmy być wzruszeni powiedział, iż nie jest tak, że nikt nas nie uczy przeżywania prawd wiary. Mówił: „Dziś i nie tylko dziś widzieliśmy, że jest ktoś, kto zaczął nas uczyć tych rzeczy6 i powinniśmy kochać to nauczanie”. Ostatnie słowo należało do księdza Giussaniego. Ponownie wskazał na wartość „szkoły” i rolę mistrza. Według niego, problemem „szkoły” jest mistrz i to on jest tym, który wybiera aspekt. Mistrzem w zasadzie jest ten, kto żyje w zależności od Ojca i według jego woli. Nam zaś pozostaje wybierać dobrych mistrzów i iść za nimi. Wielka Sobota Ostatni dzień mediolańskiego Triduum przeżywam z ludźmi z Memores Domini. O godzinie 16.00 zaczynamy wielkosobotnie czuwanie przy krzyżu. Jest ono prowadzone przez księdza Giussaniego. Adoracja Krzyża odbywa się w klimacie „Stabat Mater” Dworzaka. Po krótkim wprowadzeniu księdza Giussaniego, don Pino czyta drugie czytanie brewiarzowe, przewidziane na Wielką Sobotę. Ponownie zostajemy przywołani do wydarzenia Boga, zbawiającego tu i teraz, wydarzenia, które nie da się wyeliminować, o ile jest prawdziwe, o ile nasze serca płoną miłością do Zbawiciela. Powiedziano nam, iż mamy kochać Tajemnice Boga, który dla każdego z nas stał się Człowiekiem, umarł i zmartwychwstał. I mamy czuć jak Maryja stojąca pod Krzyżem. Zostaliśmy też wezwani, by uczestniczyć w śmierci Chrystusa, który umiera po to, aby zbawić świat. Powiedziano nam też, iż nie możemy myśleć o zbawieniu siebie pomijając innych, a nasze „tak” Chrystusowi ma być mówione niezależnie od okoliczności. Ukoronowaniem mediolańskiego Triduum jest dla mnie Wielka Niedziela. Niedziela Paschalna tak daleko do domu. Prawdę mówiąc, obawiałam się przezywać ją w takim oddaleniu od Polski i moich bliskich. Musze jednak przyznać, iż poza śniadaniem wielkanocnym i święconym niczego tu nie brakowało. Zaś moja tęsknota za mamą i liczną rodziną została nagrodzona w trójnasób. Po odprowadzeniu Carli, która wraz z Anna wylatywała do Nowosybirska, zupełnie dla mnie niespodziewanie uczestniczę we mszy świętej koncelebrowanej przez księdza Giussaniego. Homilie wielkanocną głosi don Pino. Po mszy świętej dane mi jest rozmawiać chwilę z księdzem Giussanim. Polecił mi pozdrowić polskie CL, w szczególności zaś kapłanów, co też czynię z radością ogarniając was wszystkich myślą, sercem i modlitwą. Był też niezmiernie rad, że mam odwagę dzielić z Wami to, co przeżywaliśmy tu. Powiedział mi: „Doświadczenie, które dzielisz jest szczególnie ważne dla polskich pracowników nauki i intelektualistów, ponieważ poprzez nie mogą oni poznać Obecność, która czyni świat lepszym a ludzi bardziej szczęśliwymi. Wielka Niedziela 1995, Mediolan
|