Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2005 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Listy WolnoĹÄ za kratami i inne... i inne... WolnoĹÄ za kratami Publikujemy list wiÄĹşnia napisany do przyjaciela NajdroĹźszy, osÄ d na mĂłj temat, to znaczy uznanie mnie za wielkiego czĹowieka, powinienem odebraÄ jako schlebianie. Ja sam czujÄ, Ĺźe jestem podĹy. Bez wÄ tpienia, ĹÄ czÄ ce nas doĹwiadczenie, ktĂłre miaĹem moĹźliwoĹÄ poznaÄ dziÄki Gigi, spowodowaĹo przeĹom w moim Ĺźyciu, ale to przecieĹź nie wystarczy, a by nazwaÄ mnie wielkim. Natomiast zgadzam siÄ, Ĺźe moja Ĺźona jest wielkÄ kobietÄ . W Voghera, gdzie poznaĹem Gigi, przez dĹugi czas pozostawaĹem sam. WĂłwczas nazywaĹa mnie pustelnikiem, abym nie odczuwaĹ ciÄĹźaru samotnoĹci. Wiem jednak, Ĺźe to nie odosobnienie mnie przygnÄbiaĹo. Znacznie gorsza byĹa sytuacja po przeniesieniu do Novary, gdyĹź tu musiaĹem wrĂłciÄ do wulgarnego zamieszania. To spowodowaĹo, Ĺźe jeszcze bardziej zamknÄ Ĺem siÄ w sobie, podejmujÄ c decyzjÄ, aby nie nawiÄ zywaÄ z nikim kontaktu. Ten czas utwierdziĹ mnie w przekonaniu o wielkoĹci mojej Ĺźony. JeĹli naprawdÄ byĹoby moĹźliwe ofiarowanie wiÄzienia za zbawienie Ĺwiata, byĹbym najszczÄĹliwszÄ osobÄ , ale nie sÄ dzÄ, aby istniaĹa taka moĹźliwoĹÄ. JeĹźeli faktycznie mĂłgĹbym przyjÄ Ä tÄ sytuacjÄ, aby ofiarowaÄ jÄ Panu, wszystkie moje tak sÄ tym wĹaĹnie tak, tak, tak. ChciaĹbym sĹuĹźyÄ zbawieniu choÄby tylko jednego czĹowieka. JuĹź nigdy wiÄcej, w moich myĹlach, nie dam siÄ pokonaÄ kĹamstwu. Ĺw. Jan utoĹźsamia grzech z kĹamstwem, wrÄcz nazywa go kĹamstwem. ZbiĂłr Czym jest czĹowiek, Ĺźe o nim pamiÄtasz?, naszego drogiego ks. Giussaniego, zawiera dobre komentarze, powtarzam je co rano. WĹaĹnie tak, jak przeczytaĹem w tej ksiÄ Ĺźce, bÄdÄ siÄ wystrzegaĹ zĹa, wroga, ktĂłry jest rĂłwnieĹź we mnie samym. Jest zawziÄty i zastawia sidĹa mĂłwiÄ c: âKto zdoĹa uniknÄ Ä zasadzki?â. Ja nie chce juĹź nigdy w niÄ wpaĹÄ, bo byĹem biedny, a On mnie uratowaĹ. Bardzo ĹźaĹujÄ, Ĺźe nie poznawaĹem wczeĹniej tych wszystkich pouczeĹ, zamiast rozmyĹlaÄ o sprawach ulotnych i bogactwach. W koĹcu jednak zrozumiaĹem, Ĺźe sÄ rzeczy waĹźniejsze. ZrozumiaĹem, dziÄki temu, co sprawia, Ĺźe wy jesteĹcie tak dojrzali, dziÄki nauczaniu Giussa i jego pytaniu: âJak mogÄ przyczyniÄ siÄ dla dobra Ĺwiata?â. PrzemieniĹem juĹź moje wiÄzienie w wolnoĹÄ, poniewaĹź On rozerwaĹ moje kajdany i dlatego wypeĹniÄ me Ĺluby dla Pana. ĹaĹcuch, ktĂłrym jesteĹmy skuci jest czymĹ bardzo konkretnym i dotyczy kaĹźdej chwili naszego Ĺźycia, kaĹźdego sposobu wyraĹźania siÄ. W kaĹźdym dziaĹaniu jest coĹ, co musi zostaÄ rozerwane. Nie sÄ dzÄ jednak, aby ta przemiana mogĹa mnie doprowadziÄ do ĹwiÄtoĹci. Jestem naprawdÄ wzruszony twoim listem. WzruszyĹeĹ mnie tak, jak to umie zrobiÄ jedynie moja cĂłrka Carla, Ĺźe nawet nie wiem, kiedy zaczynajÄ mi pĹynÄ Ä Ĺzy. Nieustannie szukam prawdy, i wiem, Ĺźe bÄdÄ mĂłgĹ jej dotknÄ Ä poprzez spotkanie. Czekam na nie jak na zwiastuna nadziei. Bruno, Novara
Dar nadziei Ten list napisaĹ pewien nauczyciel do przyjaciĂłĹ, po samobĂłjstwie ucznia z jego klasy â piÄ tej liceum. W ĹrodÄ po poĹudniu otrzymaĹem telefon: âPaolo popeĹniĹ samobĂłjstwoâ. Nie potrafiĹem powiedzieÄ nic poza PrzyjdĹş Duchu ĹwiÄty, w jego intencji. Potem wpadĹem w istny wir wydarzeĹ i myĹli. Poprzedniego dnia pytaĹem go z Ĺaciny... JakĹźe okrutna bywa rzeczywistoĹÄ. Z RitÄ , jednÄ z koleĹźanek, pobiegliĹmy do domu Paolo, a stamtÄ d do szpitala, gdzie odmawiajÄ c róşaniec towarzyszyliĹmy jego ostatnim oddechom. Jak gĹÄboka jest otchĹaĹ serca, mĂłwiĹem do siebie patrzÄ c na rozkwitajÄ ce piÄkno jego twarzy, dopiero co zmroĹźone ĹmierciÄ . Potem, razem z uczniami, zadawaĹem sobie pytanie âdlaczego?â, czepiajÄ c siÄ w swojej bezradnoĹci stwierdzenia âBĂłg wie, BĂłg wieâ. PrzeraĹźony gwaĹtownoĹciÄ jego czynu przeciw Bogu i przeciw Ĺźyciu, pytaĹem rĂłwnieĹź: âCo ty zrobiĹeĹ Paolo?â WchodzÄ c do pomieszczenia, w ktĂłrym leĹźaĹ spotkaĹem jego wuja. PodszedĹ do mnie ze sĹowami: âZobacz miaĹ racjÄ ks. Giussani mĂłwiÄ c nam: jeĹli nie byĹbym Twoim, mĂłj Chryste, czuĹbym siÄ stworzeniem skoĹczonymâ. To wĹaĹnie w tym momencie uĹwiadomiĹem sobie, Ĺźe w toczÄ cych siÄ wydarzeniach, teraz, jesteĹmy z Jezusem przyjaciĂłĹmi. Natychmiast zabrzmiaĹo mi w uszach zdanie: âPotrzeba nieskoĹczonej mocy, aby byÄ miĹosierdziemâ, przypomniaĹem sobie nasz tegoroczny plakat wielkanocny. Teraz, poniewaĹź potrzeba nieskoĹczonej mocy, aby nie pytaÄ âco ty zrobiĹeĹ?â ale âczy ty mnie kochasz?â. NastÄpnego dnia szedĹem w kierunku domu w towarzystwie ucznia z klasy Paolo, jednego z tych, ktĂłrzy wciÄ Ĺź pytali dlaczego on wĹaĹnie tak postÄ piĹ. W drodze wyjaĹniaĹem mu, Ĺźe tak postawione pytanie moĹźe prowadziÄ jedynie do ĹźaĹosnej wĹciekĹoĹci wobec niepojÄtej zagadki. PowiedziaĹem, czy nie byĹoby sĹusznej zapytaÄ: Jakie jest jego przeznaczenie? Albo jeszcze lepiej, jakie jest moje przeznaczenie? OdpowiedziÄ na to, co siÄ wydarzyĹo nie moĹźe byÄ teoria na temat nadziei, ani jakaĹ gigantyczna siĹa w znoszeniu bĂłlu, ani Äwiczenie wytrzymaĹoĹci, ale obecny Chrystus. Konkretny, w konkretnej sytuacji Ĺźycia. W przeciwnym razie, wierzÄ c w zmartwychwstanie, bylibyĹmy wizjonerami. Bez Chrystusa jest nicoĹÄ, czego przykĹadem sÄ moi koledzy, ktĂłrzy zaczÄli siÄ kryÄ, albo, podobnie jak niektĂłrzy uczniowie z klasy Paolo, dyskutowaÄ kto ponosi odpowiedzialnoĹÄ za wypadek. Tymczasem ja, we wszystkim, co siÄ dziaĹo, zostaĹem zaskoczony przez Chrystusa. ZaskoczyĹ mnie, poniewaĹź jest Ĺźywy. DziÄki temu, Ĺźe towarzyszy mi ruch âstojÄâ w rzeczywistoĹci, rĂłwnieĹź kiedy jest ona okrutna. PoniewaĹź to towarzystwo âbyĹoâ, poprzez jednoĹÄ z innymi nauczycielami z ruchu, zrozumiaĹem na czym polega prawdziwa odpowiedzialnoĹÄ. Nie na poszukiwaniu winy, ale na ĹwiadomoĹci ze rzeczywistoĹÄ, dotknÄĹa mnie, rzuciĹa mi wyzwanie, aby mnie przemieniÄ, aby przemieniÄ moje Ĺźycie. âGdzie jesteĹ?â zaczÄ Ĺem pytaÄ Jezusa juĹź od pierwszego momentu. Chrystus jest i naprawdÄ zmartwychwstaĹ. WidziaĹem Go w tym, co siÄ dziaĹo i nadal dzieje w ostatnich dniach. WewnÄ trz krzyĹźa zaistniaĹego faktu, zasiaĹ ziarno ânowego poczÄ tkuâ â swojego Zmartwychwstania, ktĂłre jest kaĹźdego dnia Jego ĹźywÄ i nowa obecnoĹciÄ . MĹodzieĹźy z klasy Paola czÄsto powtarzaĹem: nie jesteĹcie sami, bo On tu jest. Nie teoria na temat nadziei, ale âTaâ nadzieja, czyli Jego sĹodka obecnoĹÄ. RzeczywistoĹÄ jest nieuchronnie pozytywna, poniewaĹź On jest. I nie tylko jest, ale sprawia, Ĺźe Ĺźycie siÄ odradza. ZwyciÄstwem Chrystusa jest lud chrzeĹcijaĹski. To prawda! Potwierdzenia doĹwiadczam w przyjaĹşni jaka obdarzyli mnie niektĂłrzy uczniowie po rozmowach na temat Ĺmierci kolegi. DoĹwiadczyĹem jak niemoĹźliwe do unikniÄcia jest pragnienie Jego obecnoĹci, obecnoĹci, ktĂłra obetrze Ĺzy mĂłwiÄ c ânie pĹaczâ. To jest nadzieja. Luca
StokroÄ tu i teraz Maria Lusia odeszĹa w paĹşdzierniku minionego roku, majÄ c 55 lat, po 21 latach sclerosis multipleks. Natomiast Franca niewiele później, dwa miesiÄ ce temu, w wieku 59 lat na raka. Te dwie drogie przyjaciĂłĹki pozostawaĹy proste i wielkie, nawet kiedy tajemnica Ĺźycia przyjÄĹa dla nich formÄ krzyĹźa w doĹwiadczeniu bĂłlu i choroby. Ich odejĹcie dotknÄĹo i zjednoczyĹo wszystkich, naleĹźÄ cych do grupki Bractwa CL. PrzemieniĹo nas. Ta maĹa wspĂłlnota zbieraĹa siÄ wokóŠMarii Luisy i jej mÄĹźa, nie po to, aby poplotkowaÄ czy popatrzeÄ na siebie w sentymentalny sposĂłb. ByÄ razem, znaczyĹo dla mnie i moich przyjacióŠiĹÄ za charyzmatem ks. Giussaniego, z uwagÄ wobec wszystkiego, co Ĺźycie ruchu stopniowo proponowaĹo. MoĹźna powiedzieÄ prosto: patrzeÄ, sĹuchaÄ i iĹÄ za KimĹ Innym. I wĹaĹnie tylko ta pokorna i peĹna pasji wiernoĹÄ, byĹa nieustannie odnawiajÄ cym siÄ ĹşrĂłdĹem rosnÄ cego miÄdzy nami uczucia, szczerego dÄ Ĺźenia, aby odpowiadaÄ na potrzeby drugiego oraz niewyobraĹźalnej pogody ducha, rĂłwnieĹź w obliczu choroby i Ĺmierci. OczywiĹcie prosiliĹmy o cud uzdrowienia dla naszych przyjaciĂłĹek, i cud siÄ wydarzyĹ, jak powiedziaĹ na pogrzebie Franci jej syn Tommaso, w postaci âmiĹoĹci rozlewajÄ cej siÄ jak rzeka w czasie powodzi, w postaci bezinteresownoĹci, ktĂłra jest w tym Ĺwiecie rzeczÄ z innego Ĺwiataâ. Ten cud przynosi pewnoĹÄ o âdarmowoĹci Boga nazywajÄ cej siebie MiĹosierdziemâ. Pewien sanitariusz, widzÄ c jak znani mu mÄĹźowie porzucali Ĺźony chore na sklerozÄ, zdumiony, pytaĹ Andrea jak to moĹźliwe, Ĺźe przez tak dĹugi czas opiekuje siÄ MariÄ LuisÄ w domu. MyĹlÄ, Ĺźe to wĹaĹnie jest stokroÄ tu i teraz. Nasze chore przyjaciĂłĹki, uczestniczÄ c do koĹca w Ĺźyciu Bractwa, przyjÄĹy Ĺwiadomie wielkÄ , przeznaczonÄ dla nich prĂłbÄ, ofiarujÄ c bĂłl i trudy za ks. Giussaniego, za ruch, potem za CarrĂłna. I widaÄ, Ĺźe ta ofiara bratersko sugerowana i wspierana, nie ograniczaĹa siÄ do sĹĂłw. Trzeba teĹź wspomnieÄ o Ĺwiadectwie ich rodzin, przeĹźywajÄ cych te lata bez narzekania, braku zaufania czy gniewu, ale w silnej, rodzinnej jednoĹci, opartej na mÄ droĹci serca. Z wolnoĹciÄ prosili o pomoc, kiedy jej potrzebowali, pogodnie oddajÄ c siÄ speĹnianiu dobrego planu, ktĂłry niewÄ tpliwie byĹ tajemniczy, ale dobry. Choroba Jana PawĹa II i ks. Giussaniego stanowiĹy szczegĂłlnÄ okazjÄ do wspĂłĹdzielenia i brania przykĹadu. Ostatecznie, moĹźliwoĹÄ wspĂłĹdzielenia Ĺźycia z MariÄ LuisÄ i FrancÄ staĹa siÄ dla kaĹźdego z nas doĹwiadczeniem stokroÄ. To byĹa ich wdziÄcznoĹÄ, z jakÄ przyjmowaĹy kaĹźdy gest, telefon, niespodziewane odwiedziny, jednÄ , spÄdzonÄ z nimi godzinÄ, sĹodycze dla rodziny. Kilka dni przed ĹmierciÄ , przy powitaniu, Franca powiedziaĹa mi: âJesteĹ... nie myĹlaĹam, Ĺźe przyjaźŠmoĹźe byÄ tak wierna i intensywna!â. Elisa, Mediolan
DoĹwiadczyÄ Wakacje w Madonna di Campiglio dobiegĹy koĹca. ByĹy bardzo krĂłtkie, ale intensywne i pragnÄ za nie podziÄkowaÄ. DziÄkujÄ Jezusowi, ktĂłry poprzez twarze wielu przyjacióŠwybraĹ mnie i objÄ Ĺ; dziÄkujÄ Annie i Luce, ktĂłrzy delikatnie, jak na palcach, weszli w moje Ĺźycie proponujÄ c mi doĹwiadczenie ruchu, doĹwiadczenie prawdziwej przyjaĹşni, przynaleĹźnoĹci. DziÄkujÄ Donatelli, Mario, Barbarze, Marco i wielu innym osobom, dziÄki ktĂłrym czujÄ siÄ czÄĹciÄ wielkiej wychowujÄ cej mnie rodziny. Jestem prowadzona za rÄkÄ w trudne i tajemnicze doĹwiadczenie Ĺźycia. Patty, Salò
KaĹźdy cel jest poczÄ tkiem KaĹźdego roku, komisja nauczycieli z mojej szkoĹy udaje siÄ do wiÄzienia Ĺw. Wiktora, aby przeprowadziÄ egzamin dla uczÄ cych siÄ wiÄĹşniĂłw. RozpoczÄĹam proszÄ c do odpowiedzi 50-letniego mÄĹźczyznÄ z Senegalu. Po czterech zazwyczaj zadawanych, formalnych pytaniach, poĹźegnaĹam go banalnym: âDziÄkujÄ, moĹźesz odejĹÄâ. On jednak nie podniĂłsĹ siÄ z krzesĹa i po krĂłtkiej chwili powiedziaĹ swoim kiepskim wĹoskim: âWie pani prof. Moi rodzice chcieli, abym siÄ oĹźeniĹ z dziewczynÄ , ktĂłrej nie kochaĹem. Dlatego odszedĹem i przyjechaĹem do WĹoch. ZajmowaĹem siÄ handlem ulicznym, a potem wydarzyĹo siÄ to, przez co znalazĹem siÄ tutaj. W tym samym czasie spotkaĹem chrzeĹcijaĹstwo i siÄ nawrĂłciĹemâ. MĂłwiÄ c to wyciÄ gnÄ Ĺ z kieszeni róşaniec i dodaĹ: âTutaj nie da siÄ ĹźyÄ bez tego, to jedyna nadziejaâ. Przez moment patrzyĹ mi w oczy a potem powiedziaĹ: âPozwoli pani, Ĺźe odmĂłwimy razem Ojcze nasz?â. PrzytaknÄĹam, poniewaĹź gĹos zamarĹ mi w gardle, w obecnoĹci koleĹźanki od matematyki, straĹźnikĂłw oraz innych obecnych wiÄĹşniĂłw, siedzÄ cych obok siebie w Ĺawkach szkolnych, zrobiliĹmy znak krzyĹźa i wyrecytowaliĹmy Ojcze nasz. Wzruszona i wdziÄczna wyciÄ gnÄĹam w jego stronÄ rÄkÄ na poĹźegnanie, ale on i tym razem nie pozwoliĹ odesĹaÄ siÄ na miejsce kontynuujÄ c rozmowÄ: âWie pani, Ĺźe piszÄ wiersze? ZdobyĹem pierwszÄ nagrodÄ w konkursie organizowanym w domach wiÄziennych pĂłĹnocnych WĹochâ. To mnie zainteresowaĹo i poprosiĹam, aby nam jakiĹ zaprezentowaĹ. WstaĹ i poszedĹ do celi po tomik poezji, a nastÄpnie przeczytaĹ kilka utworĂłw i na koniec zapytaĹ: âCzy mogÄ pani podarowaÄ ten tomik? DedykujÄ go paniâ. Jako dedykacjÄ wybraĹ zdanie: âKaĹźdy cel jest poczÄ tkiemâ Luisella, Milano
ZdumiewajÄ ce wakacje Drodzy przyjaciele, z czegoĹ, co jest, rodzi siÄ coĹ nowego, z teraĹşniejszoĹci rodzi siÄ wiecznoĹÄ. W tych chwilach radoĹci i speĹnienia, nasze myĹli kierujemy w stronÄ wszystkich, ktĂłrzy stali siÄ nam bliscy przez to, Ĺźe umoĹźliwili grupce RumunĂłw ze szkoĹy âIon Creangaâ w Cluj Napoca wyjazd do WĹoch i przeĹźycie cudownego spotkania z mĹodzieĹźÄ ze szkoĹy Ĺredniej Stowarzyszenia âStand nu meâ w Monza. Wiele siÄ od was nauczyliĹmy, widzÄ c, co znaczy towarzystwo prowadzone przez przyjaźŠpĹynÄ cÄ z wiary w naszego jedynego Pana, ktĂłry âniczego nie zabiera, a daje wszystkoâ. UdaĹo nam siÄ przyjÄ Ä to doĹwiadczenie i pragniemy zachowaÄ je w sobie na zawsze. Wakacje siÄ skoĹczyĹy, ale kaĹźdy z nas ma w sercu dobre wspomnienia, a w ĹwiadomoĹci prawdziwe znaczenie przeĹźytego wydarzenia. DziÄki wam wrĂłciliĹmy do domu ubogaceni i jesteĹmy dumni, Ĺźe tak wzrosĹa nasza wiara. Z wielkÄ radoĹciÄ wspominamy przyjacióŠz Lecco, ktĂłrzy tak serdecznie nas przyjmowali i mamy nadziejÄ, Ĺźe uda siÄ podtrzymywaÄ nawiÄ zane relacje. Aby tak faktycznie byĹo, aby umacniaÄ przyjaźŠmiÄdzy naszymi szkoĹami, teraz my zaprosiliĹmy ich w odwiedziny. DziÄkujemy w imieniu mĹodzieĹźy jak i dorosĹych. Clara i grupa RumunĂłw
Nowi robotnicy na Ĺźniwa Drodzy przyjaciele, chcÄ opowiedzieÄ doĹwiadczenie jakie przeĹźyliĹmy przez ostatnie dwa lata w mojej grupie Bractwa. Nasza przyjaciĂłĹka Marina powiedziaĹa nam, Ĺźe ks. Gambattista Diquattro, pierwszy doradca Nuncjusza Apostolskiego WĹoch, chciaĹby uczestniczyÄ w naszej grupce Bractwa. OczekiwaliĹmy zatem na przybycie Pierwszego Doradcy Nuncjusza... a tymczasem wkrĂłtce znaleĹşliĹmy siÄ przed ks. GiambattistÄ , kapĹanem z Dubrownika, zakochanym w Chrystusie i Jego KoĹciele, a zaraz potem... w ks. Giussanim. Dla wielu z nas staĹ siÄ natychmiast punktem odniesienia i z ĹatwoĹciÄ moĹźna byĹo przywiÄ zaÄ siÄ do niego. NadszedĹ 2 kwietnia 2005 r. Umiera papieĹź Jan PaweĹ II. Tego dnia, razem z mÄĹźem i dzieÄmi, byliĹmy na placu Ĺw. Piotra, aby siÄ modliÄ. O godzinie 12 zadzwoniĹ Gaetano: âKs. Diquattro zostaĹ nominowany Nuncjuszem Apostolskim Panamyâ. Faktycznie jest ostatnim biskupem nominowanym przez papieĹźa WojtyĹÄ w czasie jego 27-letniego pontyfikatu. Smutek z powodu wyjazdu przyjaciela ustÄ piĹ nieco 4 czerwca, kiedy to prawie caĹa nasza grupka wziÄĹa udziaĹ w jego ĹwiÄceniach biskupich w Dubrowniku. ZaprosiĹ nas do swojego domu na spotkanie z rodzicami, krewnymi i wspĂłlnotÄ CL z Dubrownika. Zadowolony opowiadaĹ o swojej ânowej ziemi panamskiejâ. ĹťyjÄ c z ks. Diquattro, poprzez jego opowiadania, jego obecnoĹÄ, doĹwiadczaliĹmy w tych latach jak BĂłg kocha swĂłj Lud i posyĹa na swoje Ĺźniwo robotnikĂłw. Biskupowi Diquattro Ĺźyczymy stokroÄ tu i teraz, stokroÄ, ktĂłrego maĹÄ , ale gorÄ cÄ czÄ stka pozostajemy takĹźe my. Simona, Rzym
Nowa osoba W najbliĹźszÄ niedzielÄ bÄdÄ matka chrzestnÄ w Ekwadorze. MĂłj chrzeĹniak to chĹopak, ktĂłrego poznaĹem w poprawczaku. Ma 15 lat i przeszĹoĹÄ dziecka ulicy, utrzymujÄ cego siÄ z kradzieĹźy. ZostaĹ porzucony przez matkÄ, ktĂłra urodziĹa go majÄ c trzynaĹcie lat. Ojciec jest nieznany i nikt nie wie czy Ĺźyje... Od kilku miesiÄcy odwiedzam mĹodzieĹź w poprawczaku i w ten sposĂłb zaprzyjaĹşniliĹmy siÄ, a teraz proszÄ c o chrzest zapytaĹ ojcĂłw (wiÄzienie majÄ pod opiekÄ duchowÄ ojcowie franciszkanie), czy ja mogĹabym byÄ jego matkÄ chrzestnÄ . Zdumiewa mnie jego wielka wola przemiany: zawsze pyta mnie czy jest dobry i czy moĹźe coĹ zmieniÄ. Sam poprosiĹ o chrzest, co mnie bardzo zdziwiĹo, bo nie zna dobrze katechizmu. Jest jednak Ĺwiadomy, jest jednak Ĺwiadomy, ze moĹźe siÄ zmieniÄ tylko dzieli sile KogoĹ Innego. NajczÄĹciej powtarza, Ĺźe pragnie staÄ siÄ nowa osoba. Jako prezent wybraĹ sobie buty do gry w piĹkÄ noĹźnÄ , poniewaĹź od jakiegoĹ czasu naleĹźy do druĹźyny. Trenuje i gra rĂłwnieĹź poza poprawczakiem, co przynosi mu wiele zadowolenia. Dla mnie jest to Ĺaska, gdyĹź mogÄ sama pogĹÄbiÄ ĹwiadomoĹÄ chrztu, dotknÄ Ä gĹÄbi, ktĂłra jest nie do wiary, jak wiele razy mĂłwiĹ nam ks. Giuss. Cristina, Quito (Ekwador)
CzytajÄ c Ĺlady Drodzy przyjaciele, jestem klerykiem z Sierra Leone. Mieszkam i pracujÄ w diecezji Makeni, poĹoĹźonej na pĂłĹnocy kraju. Moje spotkanie z ruchem najlepiej opisujÄ sĹowa CarrĂłna: âNiespodziewane spotkanie pewnej obecnoĹci, ktĂłre ci odpowiadaâ. Ĺwiadectwo to jestem dĹuĹźny mojemu biskupowi Giorgio Biguzzi (jest WĹochem urodzonym w Cesena), ktĂłry, znajÄ c moje skĹonnoĹci do powaĹźnych refleksji filozoficznych i teologicznych podpowiedziaĹ mi, abym czytaĹ Ĺlady. Od tamtego âproroczegoâ momentu uĹwiadomiĹem sobie, co jest w filozofii i w teologii najwaĹźniejsze. OdkryĹem obecnoĹÄ, ktĂłra jest racjÄ mojego istnienia. Mieszkam w kraju, ktĂłry dopiero co wyszedĹ z dziesiÄcioletniego szaleĹstwa nazywanego wojnÄ , i rozpoczyna nowa fazÄ politycznego, spoĹecznego i kulturalnego rozwoju. Darowane mi spotkanie zmieniĹo mojÄ perspektywÄ Ĺźycia, a ktĂłrego czerpiÄ nowe ĹwiatĹo. TwarzÄ w twarz z ta obecnoĹciÄ przestaĹem siÄ gorszyÄ wĹasnymi ograniczeniami. Nie przytĹacza mnie bieda i rozpacz mojego kraju. W tym wszystkim potrafiÄ teraz dostrzegaÄ rÄkÄ Boga zapraszajÄ cego mnie i mĂłj kraj do ciÄ gĹego odnawiania wydarzenia poczÄ tku. Wszystko to DziÄki za wszystko wam ze ĹladĂłw. DziÄki wam pomimo odlegĹoĹci zaczÄ Ĺem iĹÄ za ruchem, utoĹźsamiajÄ c siÄ, bez lÄku czy wahania, z jego sposobem myĹlenia i patrzenia na rzeczy. DziÄki wam, gdyĹź nigdy nie spotkaĹem ani jednej osoby z CL. Jednak, kiedy czytam o Samar i jej cudownej pracy dla sierot w Betanii, o ks. Mario i jego wysiĹkach wkĹadanych w wychowanie najbiedniejszych w Buenos Aires, o czĹonkach Memores Domini i ich decyzji aby ĹźyÄ i pracowaÄ dla Chrystusa, o tysiÄ cach osĂłb, ktĂłre gromadzÄ siÄ co roku w Rimini na Rekolekcjach Ruchu, wydaje mi siÄ, Ĺźe znam was od zawsze. DoĹwiadczam faktycznie dumy z caĹkowitej przynaleĹźnoĹci do Chrystusa, a jeszcze waĹźniejsze jest to, ze czujÄ obecnoĹÄ Ruchu nawet w jego nieobecnoĹci. Tym, co spotkaĹem rĂłwnieĹź poprzez nieobecnoĹÄ ruchu jest obecnoĹÄ Chrystusa. ObecnoĹÄ pozwalajÄ ca ĹźyÄ i dzieliÄ Ĺźycie ze wszystkimi, gdziekolwiek. Aloysius, Sierra Leone
Rozmowa kwalifikacyjna UrzÄ d pracy w moim mieĹcie organizowaĹ kurs majÄ cy na celu ukierunkowanie zawodowe osĂłb niepeĹnosprawnych fizycznie i psychicznie. ZostaĹam poproszona, aby w charakterze przedstawicielki agencji przeprowadziÄ symulowane rozmowy kwalifikacyjne z uczestnikami kursu. ZakoĹczyĹam pierwszÄ rozmowÄ z kobietÄ w Ĺrednim wieku, a potem podszedĹ chĹopak, z wyraĹşnymi zaburzeniami wzroku wywoĹanymi poraĹźeniem. ZaczÄĹam jak zwykle: dane osobowe, data urodzenia, zameldowanie... PrzeszĹam do najboleĹniejszego punktu: procent kalectwa i grupa inwalidzka. NastÄpnie byĹy pytania dotyczÄ ce wyksztaĹcenia, kursĂłw specjalistycznych, doĹwiadczenia zawodowego. W ten sposĂłb odkryĹam, Ĺźe mĹodzieniec mimo swoich problemĂłw nie zatrzymaĹ siÄ, uczÄszczaĹ na kursy i prĂłbowaĹ pracowaÄ. DoszĹam do czÄĹci najbardziej osobistej na temat rodziny i wolnego czasu. ZapytaĹam: âCo jest najpiÄkniejszÄ rzeczÄ , jaka ci siÄ wydarzyĹa w Ĺźyciu?â OdpowiedziaĹ: âWiara. PrzeszedĹem bardzo ciÄĹźkie chwile, bez wiary nie daĹbym radyâ. PodjÄĹam zatem: âNaleĹźysz do jakiejĹ grupy lub parafii?â OdpowiedziaĹ: â Mam przyjaciela z Comunione e Liberazione. Ze wzglÄdu na problemy fizyczne nigdy nie uczestniczyĹem w spotkaniach, ale poprzez przyjaciela nauczyĹem siÄ ich sposobu patrzenia na Ĺźycie. To bardzo mi pomagaâ. Na koniec zapytaĹam: âCo jest racjÄ twojego Ĺźycia, co sprawia, Ĺźe podejmujesz trud, aby rano wstawaÄ?â. âChcÄ iĹÄ naprzĂłd, rozwijaÄ siebie, rĂłwnieĹź wiarÄ, ktĂłra pozwala mi ĹźyÄâ. Giuseppe nauczyĹ mnie dwĂłch rzeczy: najwiÄksze nawet przeciwnoĹci nie powstrzymujÄ pytania o przeznaczenie i zawsze jest moĹźliwe doĹwiadczenie ludzkiego towarzystwa Jezusa. To daje nadziejÄ. Ĺťycie jest naprawdÄ wielkÄ przygodÄ . Grazia, Rimini
ArtykuĹ do ĹladĂłw Drogi Alberto, mam na imiÄ Liuba i naleĹźÄ do studentĂłw Cl w Moskwie. TĹumaczÄ teksty dla ĹladĂłw wydawanych w jÄzyku rosyjskim. Tym razem poproszono mnie o przygotowanie artykuĹu, ktĂłry przedstawia mĹodego chĹopca AndreÄ, zmarĹego z powodu ciÄĹźkiej choroby (Tracce, lipiec-sierpieĹ 2005 r.). Ukazuje jak tÄ chorobÄ przyjÄli jego przyjaciele i krewni, a takĹźe 5 wiÄĹşniĂłw, ktĂłrzy znali go jedynie z opowiadania jednego z ich profesorĂłw. Ale tak naprawdÄ ten artykuĹ jest o nadziei, ktĂłra rozkwita nieoczekiwanie i cudownie, jak kwiat na pustyni... jestem caĹkowicie wzruszona i poruszona tym, co czytaĹam i tĹumaczyĹam. DziÄkujÄ. Liuba, Mosca
Dramat wolnoĹci Kiedy zdarza siÄ coĹ, co sprawia, Ĺźe zaczynam byÄ traktowany z szacunkiem, akceptowany taki, jakim jestem, z wszystkimi moimi zainteresowaniami (grupa rockowa, wykonywana praca â jestem inĹźynierem mechanikiem), czujÄ siÄ wtedy jak nowo narodzony. CzĹowiek rozumie wĂłwczas w jaki sposĂłb dziewictwo moĹźe byÄ macierzyĹstwem i ojcostwem, poniewaĹź zostaĹ potraktowany w pewien okreĹlony sposĂłb. IlekroÄ uĹwiadamiam sobie niezasĹuĹźonÄ , danÄ mi ĹaskÄ, wĹaĹnie to doĹwiadczenie wprost wybucha. OczywiĹcie w codziennym trudzie pracy, czy wobec najróşniejszych, pojawiajÄ cych siÄ okolicznoĹci, ĹwiadomoĹÄ ta ulega zaciemnieniu. W takich chwilach (dosĹownie w momentach, kiedy czujÄ, Ĺźe siÄ topiÄ) spostrzegam istnienie dramatycznoĹci Ĺźycia. Jest to dramatycznoĹÄ podstawowa, dramatycznoĹÄ wolnoĹci odrywania siÄ od wĹasnego punktu widzenia, wĹasnego sentymentu, wĹasnego sposobu rozumowania i porzÄ dkowania po swojemu relacji z kolegami (co oczywiĹcie nigdy tym sposobem nie dochodzi do skutku). ZauwaĹźam wĂłwczas, Ĺźe w pewnych momentach jestem wezwany aby zerwaÄ z postawÄ , w ktĂłrej jestem utwierdzony niczym gĹaz. ZdajÄ sobie sprawÄ, Ĺźe tylko kiedy mam w pamiÄci obecnÄ ĹaskÄ, niezasĹuĹźonÄ i bezgranicznÄ , moje serce zaczyna ponownie odkrywaÄ, jak zĹoĹÄ kolegi, czy teĹź jakaĹ szczegĂłĹowa okolicznoĹÄ, zamiast byÄ niedogodnoĹciÄ staje siÄ okazjÄ . Bez wzglÄdu na to w jakiej sytuacji siÄ znajdujÄ caĹa rzeczywistoĹÄ staje siÄ okazjÄ , do odpowiedzi nie na pytanie co ja mogÄ zrobiÄ ale na pytanie w jaki sposĂłb âza rogiemâ tej rzeczywistoĹci czeka na mnie BĂłg, aby poprzez moje sĹaboĹci, mojÄ niezdolnoĹÄ objawiaÄ siÄ i urzeczywistniaÄ SwojÄ chwaĹÄ. Davide, Teramo
Okup za Ĺźycie CzeĹÄ Paul, piszÄ do ciebie, poniewaĹź czujÄ w sercu wielkie szczÄĹcie, a w mojej sytuacji, kiedy nie mogÄ ciÄ zobaczyÄ, jedynym sposobem wyraĹźenia go jest ten wĹaĹnie list. W sobotÄ po poĹudniu, kiedy z Miki, LucÄ i Kannabis byliĹcie u mnie, naprawdÄ otworzyĹeĹ na oĹcieĹź moje serce, poniewaĹź nie myĹlaĹem, Ĺźe na tym Ĺwiecie jest jeszcze ktoĹ, kto mnie kocha. Jak wiesz straciĹem ojca majÄ c 4 lata, a matka odeszĹa 3 lata temu i zostali mi tylko dwaj bracia, ale moja osoba budzi w nich grozÄ. Kiedy dowiedzieli siÄ o moim aresztowaniu, wrÄcz odrzucili danÄ przez sÄdziego moĹźliwoĹÄ poĹźegnania siÄ ze mnÄ przed uwiÄzieniem. Ty znasz mnie od czasu gdy miaĹem 3 lata, pamiÄtasz katechezy? Nasze pierwsze wygĹupy w oratorium, atletykÄ...? Potem narkotyki, papierosy, alkohol, seks... Ty wybraĹeĹ innÄ drogÄ i kiedy zapraszaĹem ciÄ na zabawÄ, czÄstowaĹem papierosami, nie przychodziĹeĹ, tak, Ĺźe czuĹem siÄ jakby zdradzony. WidywaĹeĹ mnie na osiedlu, w towarzystwie, zawsze szczÄĹliwego i uĹmiechniÄtego, mĂłwiĹem, Ĺźe bawi mnie takie Ĺźycie, a naprawdÄ niczego nie czuĹem. Wieczorem byĹem smutny, pĹakaĹem, czuĹem siÄ samotny i nie rozumiaĹem dlaczego. Nie rozumiaĹem po co ĹźyjÄ, wiedziaĹem tylko, Ĺźe przez jakiĹ czas biaĹy proszek pozwalaĹ mi zapominaÄ o Ĺwiecie i o tym kim jestem. Nie udawaĹo mi siÄ z dziewczynami. Nie dlatego, ze ich nie miaĹem, przeciwnie, miaĹem za duĹźo. Nigdy nie zdoĹaĹem zwiÄ zaÄ siÄ z dziewczynÄ na dĹuĹźej niĹź jednÄ noc, bo widziaĹem w niej tylko przedmiot do wykorzystania. Ty natomiast zawsze mi mĂłwiĹeĹ, Ĺźe dziewczyny nie moĹźna posiadaÄ, skoro zostaĹa ona stworzona przez Boga i jest Jego, nie moja. KpiĹem z ciebie i przeklinaĹem. Dopiero teraz zdajÄ sobie sprawÄ, jak musiaĹem ciÄ raniÄ takimi sĹowami... Ale kim jest BĂłg? Nigdy nie rozumiaĹem, kiedy mĂłwiĹeĹ mi o swoich przyjaĹşniach, szkole, o tym, Ĺźe czujesz siÄ szczÄĹliwy... W gĹÄbi zazdroĹciĹem ci, poniewaĹź rĂłwnieĹź ja chciaĹem byÄ szczÄĹliwy. Nigdy nie zapomnÄ naszych sporĂłw, gdy upieraĹeĹ siÄ przy swojej idei na temat Boga, mĂłwiÄ c, Ĺźe On jest Stworzycielem i wszystkie inne rzeczy wyuczone na katechezie, a ja nie sĹuchaĹem. ZapraszaĹeĹ mnie do swoich przyjaciĂłĹ, a ja nic. Jednak coĹ mnie z TobÄ ĹÄ czyĹo. Jako jedyny pozostawaĹeĹ blisko mnie, dzwoniĹeĹ do mnie wieczorami, pozdrawiaĹeĹ przez domofon. ByĹem jednak zbyt dumny, aby uznaÄ, Ĺźe przez 19 lat bĹÄ dziĹem. Tak naprawdÄ nigdy nie ĹźyĹem realnie. Kim jestem? Co bÄdÄ robiĹ w Ĺźyciu? Jestem zerem. Jednak ty, z twoim Bogiem, mĂłwiĹeĹ mi zawsze, Ĺźe Ĺźycie ma sens. MĂłwiĹeĹ to nawet kiedy ja paliĹem narkotyk. NaprawdÄ nie wiedziaĹem, co pozwala ci mieÄ zawsze uĹmiech na ustach, albo wiedzieÄ sens Ĺźycia, ale wiedziaĹem, Ĺźe chciaĹbym byÄ szczÄĹliwym tak jak ty. W niedzielÄ wieczorem daĹeĹ mi obrazek z MatkÄ BoĹźÄ i modlitwÄ na odwrocie. ZaczÄ Ĺem go drzeÄ, a ty na kolanach prosiĹeĹ, abym go zachowaĹ. CoĹ mi siÄ staĹo i posĹuchaĹem ciÄ. Teraz, nie rozumiejÄ c, odmawiam tÄ modlitwÄ dwa razy dziennie. MyĹlÄ wtedy o tobie! Nie wiem, co siÄ ze mnÄ dzieje, ale tu, w wiÄzieniu, w ciÄ gu jednego tygodnia, zrozumiaĹem, Ĺźe straciĹem 19 lat Ĺźycia i teraz chcÄ siebie odzyskaÄ. Ĺťycie tutaj jest twarde, absurdalne i niszczy czĹowieka psychicznie. W sobotÄ po poĹudniu bardzo mnie umocniliĹcie. W takich chwilach rozumie siÄ, Ĺźe jest ktoĹ, kto ciÄ podtrzymuje, dlatego muszÄ ci podziÄkowaÄ i proszÄ, abyĹ czasem pamiÄtaĹ o mnie. PodziÄkuj Luce, Miki i Kannabis, bÄ dĹş z nimi tak, jak ze mnÄ . Niestety nie umiem siÄ modliÄ, jednak jak tylko bÄdÄ miaĹ trochÄ czasu pĂłjdÄ do ksiÄdza wiÄziennego i zapytam na temat Boga. Autor znany redakcji
38 godzin podróşy Drodzy przyjaciele, wyjazd na spotkanie MĹodzieĹźy Uczniowskiej do Rimini w czasie Wielkiego Tygodnia kosztowaĹ poĹowÄ miesiÄcznej pensji mojej mamy, a podróş trwaĹa 38 godzin tam i 38 z powrotem, na dodatek z nieznajomymi... I po co to wszystko? PrawdÄ mĂłwiÄ c, nie potrafiÄ odpowiedzieÄ, poniewaĹź mĂłj rozum nie jest w stanie ogarnÄ Ä do koĹca pociÄ gajÄ cej mnie tajemnicy, radoĹci przeĹźytej podczas Drogi KrzyĹźowej i odpowiednioĹci, ktĂłrej wciÄ Ĺź doĹwiadczam. Tym, co wiem na pewno jest moja odpowiedzialnoĹÄ za charyzmat ks. Giussaniego, tak jak kaĹźdego z nas, moĹźe nawet bardziej, bo tu, na Litwie jest 40 osĂłb z GS! Nie bojÄ siÄ tej odpowiedzialnoĹci, wrÄcz przeciwnie, ona nadaje znaczenie mojemu czasowi i temu, co robiÄ. Rekolekcje zmieniĹy moje serce, nauczyĹy mnie sĹuchaÄ. Po powrocie do domu dziÄki nim mam wiÄcej odwagi do podejmowania decyzji. ZmieniĹo siÄ moje Ĺźycie w okolicznoĹciach, ktĂłrymi ĹźyĹam wczeĹniej. Rimgaile, Litwa
|