Ślady
>
Archiwum
>
1997
>
Biuletyn (34) styczeń - luty
|
||
Ślady, numer 1 / 1997 (Biuletyn (34) styczeń - luty) Angelo Motta Nasz przyjaciel Angelo Jak wychowywać? Angelo Motta jest z zawodu nauczycielem zaangażowanym w działalność związków zawodowych CLSL (Busto A.) Razem ze swoją rodziną (żona Andreina i czworo dorosłych dzieci: Stefano, Irene, Lorenzo i Giorgio) mieszka w pobliżu Mediolanu (Gorla Minore). Jako uczeń szkolny spotkał się na lekcjach katechezy z ks. L. Giussanim. Od tamtego czasu związał się z rozwijającym się dopiero ruchem Comunione e Liberazione. W latach 80-tych wraz ze swymi przyjaciółmi Giorgio Molla i Cesare Conti organizował pomoc dla pozbawionych środków do życia członków "Solidarności". W czasie stanu wojennego wiele razy przybywał do Łodzi z transportami żywności, ubrań i lekarstw. W czasie tych solidarnościowych kontaktów zawiązały się głębokie więzy przyjaźni, które trwają do dzisiaj i które w decydujący sposób przyczyniły się do zaistnienia w Łodzi małej wspólnoty ruchu Komunia i Wyzwolenie. Angelo Motta swoje uwagi o wychowaniu publikował w prasie związkowej i parafialnej. Powstały one jako owoc długiego doświadczenia pracy wychowawczej w szkole, podejmowanej w oparciu o metodę proponowaną przez CL.
Jak wychowywać? Kiedy przebrniemy przez kwestie związane z celami wychowania i jego znaczeniem spontanicznie wyłania się pytanie: jak wychowywać? Zdrowy rozsądek wielu prostych wychowawców z przeszłości znalazł potwierdzenie we współczesnych teoriach nauk psychologiczno-pedagogicznych: niemożliwe jest żadne prawdziwe działanie wychowawcze, jeśli nie dokonuje się w głębokim i konkretnym zderzeniu życia dwu lub więcej osób, które się ze sobą spotykają. Aby wychowywać nie wystarcza tylko mówić lub wydawać polecenia: trzeba przebywać razem i proponować swój własny sposób życia jako doświadczenie, z którym wychowanek może się mierzyć. Sposoby, z jakimi oceniamy i rozwiązujemy problemy naszego życia są pierwszym narzędziem za pomocą którego wychowujemy lub nie wychowujemy tych wszystkich, którzy współdzielą nasz czas w rodzinie, w szkole, czas pracy zawodowej lub wypoczynku. Wychowujemy przede wszystkim naszą osobą i naszym życiem, a nie naszymi słowami! Te - być może - banalne uwagi na płaszczyźnie artykulacji, odznaczają się ogromną odpowiedzialnością w zakresie treściowym: kiedy w rodzinie ukazujemy właściwą wartość pieniędzy, domu, przyjaźni, wysiłków, pracy i tysięcznych innych spraw, które dla naszej osoby stanowią prowokację, to jako wychowawcy stajemy się bardziej wiarygodni i skuteczni, niż gdybyśmy prowadzili na ten temat wielkie dyskusje. Wychowawcą jest ktoś, kto nigdy nie ma wakacji, nie ma przerwy od odpowiedzialności: cokolwiek czyni, czyni to ze świadomością iż to właśnie jest propozycją wychowawczą. Kryzys rodziny oraz innych podmiotów wychowawczych jest przede wszystkim związany z jakością relacji międzyludzkich: wybór takiego czy innego programu telewizyjnego, wybór między uśmiechnięciem się lub nie, udzieleniem lub nie gościny przyjacielowi może wydawać się banalnymi decyzjami, a przecież stawia nas wobec zasadniczego problemu czy przywdziać ubiór kogoś, kto wybiera według własnych korzyści i interesów lub ubiór wychowawcy, który wybiera to, co pomaga proponować innym to, co w nas najlepsze. Wychowawca jest tym, który cokolwiek czyni, czy będąc sam czy wraz z innymi, nieustannie czuje się odpowiedzialny za swoje życie, które jest propozycją składaną osobom, które kocha! Wychowywanie i życie stają się synonimami: wszyscy jesteśmy wychowawcami i zarazem wszyscy jesteśmy wychowankami, o ile nasz sposób życia dobrze czy źle oddziaływuje na innych; podobnie jak, oddziaływanie to, świadomie czy nieświadomie, przychodzi na nas od wychowanków. Dramatem wielu współczesnych wychowawców jest to, iż sądzą, że czas i sposób przeznaczony na wychowywanie jest oddzielony od czasu i sposobu życia: w ten sposób łudzą się, że można żyć w służbie jakiejś racji i wychowywać do służby zupełnie innej racji! Metoda wychowawcza jest w zasadniczy sposób doświadczeniem naznaczonym odpowiedzialnością za własne życie, tzn. świadomością, że moje życie i moja osoba są autorytatywnym punktem odniesienia dla tego, kto się mnie powierza.
|