Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1997 > Biuletyn (34) styczeń - luty

Ślady, numer 1 / 1997 (Biuletyn (34) styczeń - luty)

Julian Carrón

Rzeczywistość drogą do prawdy

La Thuile, 25 sierpnia 1996. Międzynarodowe spotkanie odpowiedzialnych Comunione e Liberazione

Julián Carrón


Zostaliśmy zaproszeni na to spotkanie z powodu miłości do Przeznaczenia każdego z nas; nie z powodu pełnionej roli, ale z powodu pasji dla naszego życia. Nasze życie przynależy do ludu i dlatego chcemy zrozumieć, co to znaczy lud, towarzystwo, które ma jako swój cel wnoszenie własnego wkładu do obrazu historii. Lud – powiedział ks. Giussani – rodzi się zawsze z wydarzenia i dotyczy to również naszego ludu. Ksiądz Giussani poprzez jego mamę, a później poprzez niektórych ze swoich profesorów wziął udział w wydarzeniu i jest u źródła tego ludu, do którego każdy z nas przynależy. Spotkanie z nim i z jego charyzmatem obudziło w nas zainteresowanie życiem, którego wcześnie nie mieliśmy. Nas interesuje przede wszystkim to: zrozumieć, dojść aż do końca, w głąb tego spotkania, tego wydarzenia, aby obietnica, która została nam dana w spotkaniu spełniała się każdego dnia, w codziennym życiu każdego.

Co określa i cechuje ten lud? Co charakteryzuje spotkanie, które budzi miłość i pasję do rzeczywistości.

Wczoraj nasz przyjaciel opowiedział, że kiedy był on w drugiej klasie liceum, ks. Giussani szedł schodami i zobaczył kawałek papieru na schodach. Podniósł go, a ktoś go zapytał dlaczego to zrobiłeś? Ks. Giussani odpowiedział: „Z powodu piękna Chrystusa”. Miłość do rzeczywistości, to jest to, co cechuje nasz lud i to, co już było u źródła, u początku naszego ludu. Ciągle przypomina nam chwilkę kiedy apostoł Andrzej wrócił do domu i objął swoją żonę jak nigdy dotąd. Odbiciem tego spotkania jest to obejmowanie polegające na większym przywiązaniu i większej miłości do rzeczywistości.

Już w zeszłym roku, kiedy opowiadaliśmy o historii i o etapach rozwoju Ruchu, mówiliśmy sobie , że to, co cechuje ten etap na którym jesteśmy jest nakładaniem się między tajemnicą a znakiem. Tajemnica i znak zbiegają się, utożsamiają się to znaczy, że wszystko w Nim jest, cała rzeczywistość w Nim się zawiera i w Nim ma swoje istnienie (Kol 1,17). Dobrze to zrozumieć, znaczy zrozumieć aż do końca co oznacza spotkanie, które było naszym udziałem, historia, która nas dosięgła, lud, którym jesteśmy. […]

Uderzyło mnie raz kiedy słuchałem G. Cesana, który odwiedził wspólnotę, gdzie wszyscy mówili cały czas tylko o Ruchu. Nikt nie mówił o pracy, czy  o rodzinie, czyli o rzeczywistości. To się często powtarza. Powraca się wiele razy do opowiadania o Ruchu, a już się nie mówi o życiu, już się nie mówi o rzeczywistości. Jeżeli dalej tak będzie, to wówczas to, co spotkaliśmy straci na zainteresowaniu. Zostanie stracone to zainteresowanie, które w nas wzbudziło spotkanie. Dlatego musimy sobie pomóc, aby dotrzeć aż do głębi w tych sprawach. Możemy zostać w Ruchu, ale nas interesuje inna rzecz. Natomiast dla Jana i Andrzeja, to co ich interesowało zbiegało się z tym co mieli przed oczami. To jest pewien rodzaj dualizmu początkowego, ten rodzaj podwójnej przynależności, którą musimy przełamać, abyśmy mogli stanąć przed rzeczywistością, aby to, co spotkaliśmy pozwoliło nam stanąć przed wszystkim, przed każdą rzeczą bez ucieczki, bez cofania się, ale patrząc wprost na rzeczywistość.

Dla nas rzeczywistość jest przeszkodą, natomiast ks. Giussani w książce „Zmysł religijny” mówi, że drogą życia jest przeżywanie rzeczywistości.

Jaka jest formuła drogi do ostatecznego znaczenia rzeczywistości? Przeżywanie rzeczywistości. Jak moje doświadczenie życia może stać się mocne w zderzeniu z rzeczywistością? Jedynym warunkiem, aby być wciąż, zawsze religijnymi czyli ludźmi jest przeżywanie ciągle intensywnie rzeczywistości. „Formułą drogi do znaczenia rzeczywistości jest przeżywanie rzeczywistości bez uprzedzeń, bez negowania lub zapominania czegokolwiek. Nie byłoby bowiem ludzkie, czyli rozsądne uznawać rzeczywistość ograniczając się tylko do jej powierzchni, do grzbiecie jej fali, nie wchodząc w głąb jej poruszenia się” (rozdz. X).

Według tego osądu, rzeczywistość nie jest przeszkodą, lecz drogą do prawdy. Uderzyło mnie bardzo, kiedy ucząc wyjaśniałem „Zmysł religijny” na uniwersytecie przeczytałem ten fragment, ponieważ nikt z nas i wielu w Kościele dzisiaj nie powiedziałoby, że aby stać się człowiekiem bardziej religijnym trzeba przeżywać rzeczywistość. Wiele osób mówi inne rzeczy, że chodzi o uprawianie pobożności, o mnożenie tych praktyk pobożnościowych, przestrzeganie norm moralności. Ks. Giussani mówi natomiast, że aby być ludźmi trzeba przeżywać rzeczywistość. Zatem rzeczywistość nie jest przeszkodą. Kiedy życie komplikuje się wówczas trzeba pomóc sobie nawzajem, aby dobrze przeżywać rzeczywistość tzn. dobrze przeżywać to zderzenie z rzeczywistością.

Dlaczego my przeżywamy rzeczywistość jako przeszkodę? Ponieważ my – jak jest napisane w „Zmyśle religijnym” – uczestniczymy we współczesnej, nowoczesnej mentalności zwanej pozytywizmem. Czym jest pozytywizm? „Pozytywizm, który dominuje w mentalności człowieka współczesnego i bardzo często w naszej mentalności, wyklucza przynaglenie do poszukiwania znaczenia, które przychodzi do nas od pierwotnej relacji z rzeczami, czyli pozostaje na powierzchni, na grzbiecie jej fali, nie wchodzi w głąb rzeczywistości. Pozytywizm wyklucza zaproszenie do odkrywania znaczenia, które zostaje do nas skierowane w pierwotnym i bezpośrednim zderzeniu z rzeczami, wyklucza zaproszenie, które zderzenie z rzeczywistością do nas kieruje. Pozytywizm chciałby narzucić człowiekowi, aby zatrzymał się on na ty co się jawi zjawiskowe”. Sądzę, że każdy z nas może siebie rozpoznać w tych osądach. Ile razy my zatrzymujemy się na tym, co się jawi i nie idziemy w głąb, a kończymy mówiąc: „a to jest duszące”. Wynikiem tego jest to, że rzeczywistość nas dusi i przytłacza. Oto widzicie dlaczego rzeczywistość jawi się nam jako przeszkoda. Dlaczego rzeczywistość nas przygniata i dusi. Jedynym sposobem, za pomocą którego – jak myślimy – możemy uwolnić się od poczucia bycia przygniatanym jest ucieczka od rzeczywistości.

Paradoksalnie więc, to co blokuje autentyczny wymiar religijny czy autentyczny fakt religijny jest brak powagi w stosunku do rzeczywistości. Tu trzeba uważać. Być poważnym w stosunku do rzeczywistości, to nie znaczy bynajmniej wziąć na serio jakiś aspekt rzeczywistości, na przykład pracę, ale dojść aż do końca, w głąb rzeczywistości. Niektórzy mogą rozumieć tę powagę wobec rzeczywistości jak wiele osób w świecie, w sposób cząstkowy, jako przesadne zaangażowanie z danym aspektem rzeczywistości. Człowiek, który jednostronnie przeżywa to zaangażowanie w stosunku np. do pracy jest jeszcze bardziej przygniatany (duszony). […]

Chodzi o to, żeby to wszystko, co się nam wydarza, nieuchronne okoliczności naszego życia, mogły być drogą do prawdy; aby nic się nie gubiło. Któż z nas tego nie pragnie? Aby niż z tego, co się wydarza w życiu nie gubiło się. […]

Jeżeli natomiast przeżywanie życia jest potwierdzeniem, wówczas to co się nam wydarzyło daje nam oddech i w każdej okoliczności pozwala objąć wszystko, pozwala nam kochać wszystko, tzn. pozwala kochać nasze życiowe okoliczności. Wtedy człowiek staje się bardzo przywiązany do tego, co się mu wydarzyło.

Dlatego Giussani mówił studentom, że punktem podstawowym, z punktu widzenia samoświadomości człowieka, jest rzeczywistość. Pierwszym problemem pod względem kultury jest rzeczywistość. I mówił, że dziś prawie nikt nie chce na to patrzeć. Miał na myśli Umberto Eco, o Vattimo, o Sartre; oni kwestionują słowo rzeczywistość.

Ale czy jest rzeczywistość? Rzeczywistość jest tym, co się objawia w sposób oczywisty, co wykazuje swoje istnienie w sposób oczywisty; czyli pokazuje, że istnieje. Istnienie tego, co się ukazuje jako takie w sposób oczywisty. Dlatego rzeczywistość da się uchwycić tak jak stół, tak jak szklanka, tak jak przyjaciel. Mówił Giussani: „Ja wszedłem do szkoły, aby obronić rozum, aby obronić ten sposób przeżywania rzeczywistości. Bez rozumu nie a wiary, ale po prostu sentymentalizm. Tu tkwi odmienność naszej pozycji w odniesieniu do wszystkich innych grup. […] Interesuje nas rzeczywistość. Jeżeli pewna rzecz nie jest realna, to co ta rzecz nas obchodzi? To wszystko co nie jest rzeczywiste jest zanikające. Nas obchodzi rzeczywistość, ponieważ jest ona tam gdzie my żyjemy i podejmujemy nasze ludzkie sprawy. Interesuje nas rzeczywistość, ponieważ jest ona zakresem, w którym jest obecna prawda; czyli tam gdzie naprawdę możemy spotkać prawdę. Można powiedzieć, że jest prawdziwe to, co jest rzeczywiste i jest rzeczywiste to, co jest prawdziwe. Tak bardzo słowo „rzeczywiste” i „prawdziwe” mogą być zamienne. Jeżeli jest prawdziwe – jest, jeżeli nie jest prawdziwe – nie ma, jeżeli jest – jest prawdziwe”.

Jak można poznać prawdę? Jak pewien uczony astronom może poznać daleką gwiazdę, którą jego poprzednicy nie byli w stanie stwierdzić? Tylko jeżeli ma środek, żeby przybliżyć ją. Nowoczesne teleskopy mogą przybliżyć ją tak, że uczony może ja zarejestrować i stwierdzić jej istnienie. Co znaczy przybliżyć tę daleką gwiazdę, która dla starożytnych ludzi była jakby nieistniejąca? Mówić o niej jako o czymś obecnym. Jak mogą czynić obecnym to, co jest dalekie? Tylko jeżeli ta odległość wkracza w doświadczenie. Rzeczywistość uobecnia się w doświadczeniu. Co to znaczy, że wkracza w doświadczenie? Znaczy to, że ja ją widzę jakby to była ta butelka, ta szklanka, przyjaciel, którego mam przed sobą, obok mnie. Kiedy rzeczywistość wkracza w nas zasięg, kiedy zostaje uchwycona przez nas o tyle wchodzi w nasze doświadczenie. A więc prawda i rzeczywistość dają się poznać w doświadczeniu.

Czym jest doświadczenie? Doświadczenie, to jest rzeczywistość, która staje się oczywista. Nie można mówić: „Panie, Boże nieba i ziemi” nie wchodząc od doświadczenia.  Przypomniał nam Giussani to, co nam mówił wiele razy: „Wyobraźcie sobie, że rodzicie się mając 20 lat, ze świadomością dwudziestu lat. Jaka byłaby pierwsza rzecz, która narzuciłaby się nam? Pierwsza rzecz w sensie absolutnym.”

Ja powiedziałem moim młodym w szkole: „Wyobraźcie sobie, że pierwszy raz, gdy otwieracie oczy, pierwszą rzeczą, którą widzicie jest Mont Blanc. W tym zderzeniu z rzeczywistością, co się narzuca w sposób oczywisty? Rzeczywistość, wszystko to, co jest”. Aby zwracać się do Boga: „Boże nieba i ziemi”, człowiek musi już mieć doświadczenie; musi wychodzić od doświadczenia tego Boga, tej dziwnej rzeczywistości, niewyobrażalnej, niemożliwej do określenia samej w sobie jako czynnik rzeczywistości. To zderzenie z rzeczywistością budzi pytania.

Jak Bóg wchodzi w moje i twoje doświadczenie? On czyni to jeśli Mu pozwalamy wejść. Człowiek, który wchodzi w kontakt z rzeczywistością jest określony w sposób wyczerpujący słowem serce. Podążając za pewną inspiracją biblijną, napisał ks. Giussani w artykule, który ukazał się w „L’Osservatore Romano”, chętnie określamy słowem serce te podstawowe i pierwotne wymogi, na podstawie których zderzenie z rzeczywistością jest krytycznie kontrolowane i których spełnienie decydowałoby o prawdzie propozycji. W ten sposób można streścić dynamizm rozumu, jako świadomość rzeczywistości wychodzącej na jaw w doświadczeniu według całości jej czynników. Jeżeli jest mniej niż całość nie ma rozumu, ponieważ my doceniamy rozum jako niezbędne narzędzie „ja”.

Kiedy rzeczywistość wyłania się w doświadczeniu, budzi się w człowieku nieodparte pragnienie zrozumienia aż do końca tej rzeczywistości. To stało się dla mnie oczywiste kiedyś, gdy prowadziłem zajęcia szkolne. Pojechałem z uczniami zwiedzić planetarium; tam gdzie widać gwiazdy, całe niebo, wszechświat. Tak się złożyło, że po wizycie miałem z nimi lekcję religii. Zapytałem w czasie lekcji, co zrobiło na nich największe wrażenie spośród wszystkiego co widzieli? Tym, który był bardzo zaskoczony, wobec pytań, które mi postawili, byłem ja. Uczniowie wypełnili tablicę pytaniami typu: „Kto zrobił to wszystko?”. Nie pytali ile jest gwiazd, ile planet. Żadne pytanie tego typu nie padło. Natomiast pytali: „Kto to uczynił?”, „czy my jesteśmy panami tego wszystkiego?”. Ja bynajmniej nie nie nadawałem kierunku ich pytaniom. Kiedy później słyszałem ks. Giussaniego, który opowiadał te rzeczy, wówczas zrozumiałem, że to samo zdarzyło się moi uczniom. Może być tak, że bez czytania „Zmysłu religijnego” te rzeczy się mają miejsce kiedy człowiek napotyka rzeczywistość. Zderzenie się z rzeczywistością budzi to pytanie, ponieważ wymogi czy potrzeby serca moich uczniów są takie same jak potrzeby serca ks. Giussaniego i wymogi mojego serca. Kiedy zderzamy się z rzeczywistością, ona budzi to pytanie. Wobec rzeczywistości, którą widzieliśmy obudziły się pytania. Wobec tych pytań nie można zastać neutralnym. To jest trudność wychowania dzisiejszego. Jeżeli chce się pozostać neutralnym jest to klęska i koniec wychowania. Ponieważ jak można dalej kontynuować zajęcia nie odpowiadając na te pytania? Jeżeli pozytywizm wyklucza pójście dalej, wtedy kończy się nauka. My, jeżeli szanujemy dynamikę tego zderzenia z rzeczywistością, która budzi to pytanie, nie możemy nie stawiać sobie pytań, która stawiali sobie moi uczniowie. Bo ostatecznie, tak naprawdę, z czego świat jest uczyniony?

Stawiać sobie to pytanie, to uczynić jasną prawdę, że rzeczywistość nie czyni się sama, ale narzuca się w niej coś, czego my nie określamy. Uwaga: w naszym doświadczeniu rzeczywistość staje się oczywista, my nie czynimy jej, my jej nie budujemy, staje się oczywista i czyni się oczywista. Nie ma rzeczy bardziej oczywistej, kiedy otwieramy oczy i widzimy po raz pierwszy Mount Blanc – tego my nie czynimy. Wcześniej nie wiedzieliśmy, że istnieje, teraz o tym wiemy. Wiemy o jej istnieniu. Staje się to oczywiste, ale my jej nie kształtujemy, nie tworzymy. Przeto rozumie się dlaczego mówimy, że rzeczywistość pozwala się poznać w doświadczeniu. Jeśli nie czynimy tego doświadczenia, nie poznajemy prawdy. Jeśli nie wchodzi to w zasięg naszego doświadczenia, nie znamy prawdy. Rozpoznanie rzeczywistości, to ukazanie się rzeczywistości jako oczywistej pociąga za sobą coś innego, czego my nie określimy. W zderzeniu z rzeczywistością objawia się istnienie tajemnicy. „Stwierdza się istnienie tajemnicy – mówi Giussani w „L’Osservatore Romano” – w sposób jeszcze niejasny lecz pewny”. Istnienie tajemnicy, w sposób niejasny, ale pewny jest możliwe do stwierdzenia z taką samą pewnością z jaką widzieliśmy rzeczywistość.

Dlatego rozpoznanie istnienia tajemnicy znaczy pozwolić jej wejść.. Jeżeli bierzecie poważnie pytanie, które rzeczywistość w nas budzi to rozpoznajemy, że ta rzeczywistość ne czyni się sama, że odsyła do czegoś innego, do Tajemnicy, która wchodzi w twoje i w moje doświadczenie, jeżeli ty, jeżeli my pozwalamy Jej wejść. Ale powtarzam, to nie jest tak, że rzeczywistość jest neutralna. Rzeczywistość budzi w nas zdziwienie i zainteresowanie. Istnieje pierwotny związek między „ja” a rzeczywistością. Wciąż Giussani nam mówi, że stosunek „ja” do rzeczywistości kończy się w objęciu. Nie jest ten związek podobny do lustra tzn. czegoś co nas odbija, ale kończy się na objęciu rzeczywistości. Dlatego, aby zanegować tę oczywistość trzeba dokonać przemocy (jakby zadać gwałt rzeczywistości). Jeżeli popatrzymy teraz na światło, to aby powiedzieć „jest ciemno” trzeba zadać gwałt temu co widzimy. Dlatego zderzenie z rzeczywistością kończy się na rozpoznaniu jej istnienia, na objęciu rzeczywistości. [...] Jest tak, że albo budzi się to pytanie, które odsyła do kogoś innego albo te nieuchronne okoliczności przygniatają nas. Dlatego wydaje się nam, że jedyny sposobem dobrego przeżywania rzeczywistości jest ucieczka. Natomiast rzeczywistość tzn. okoliczności w których przyszło nam żyć są sposobem, za pomocą którego Tajemnica wchodzi w nasze życie, jeżeli jej pozwolimy wejść. Jest to okazja, aby pozwolić wejść Tajemnicy i w ten sposób nie zadawać gwałtu oczywistości rzeczywistości.

Dlatego pierwsze nasze zadanie polega na nie cenzurowaniu pytań, które rzeczywistość budzi w nas. Nie cenzurowanie tych pytań jest pierwszą lojalnością wobec nas i wobec rzeczywistości. Musimy przejść pewną drogę. To powinien być normalny sposób naszej relacji z rzeczywistością. Ale tak nie jest. Wiele razy tak nie jest! Musimy sobie pomóc. Nasza przyjaźń jest po to, żeby nas wspierać w tej drodze, w pójściu w głąb rzeczywistości.

Pomaganie sobie w ucieczce od rzeczywistości wskazuje na brak miłości wobec naszego przeznaczenia. Za każdym razem, gdy uciekamy od rzeczywistości, jesteśmy pokonani i rzeczywiście jesteśmy świadkami przegranej. Natomiast to, co czyni nas za każdym razem bardziej pewnymi i sprawia, że już niczego się nie boimy, wymaga, aby sobie pomagać w doświadczaniu tego. Możemy to powtarzać w każdej okoliczności (w końcu tak naprawdę z czego świat się składa? Z czego składa się moja dziewczyna? Z czego składa się ta okoliczność?), aż do momentu gdy stanie się czymś bliskim (rodzinnym) obecność czegoś innego, czyli Boga.

Oto jak wg. Ks. Giussaniego można podsumować całą naszą kulturę. On postawił trzy kwestie.

  1.  

Pierwszym pytaniem było: Z czego składa się rzeczywistość?

Ta rzeczywistość, narzuca się naszym oczom jako coś, co już jest. Gdybym ja urodził się ze świadomością człowieka dwudziestoletniego zauważyłbym i byłby zmuszony do uznania czegoś, co już jest. Rzeczywistość jawi się jako coś, co już jest i co zawdzięcza istnienie czemuś innemu.

  1.  

Rozum może w sposób niejasny, ale pewny stwierdzić istnienie Tajemnicy. Giussani mówił w „L’Osservatore Romano”, że „rozum nie może pretendować do poznania nawet tylko jednego fragmentu, ale może jedynie zbliżać się do jego pierwotnego światła, poprzez niedoskonałe przybliżenia, przez analogię”.

Dlatego drugi punkt podsumowania naszej kultury, jak powiedział ks. Giussani, mógłby brzmieć: Jeśli rozum może tylko zbliżyć się, może tylko osiągnąć niedoskonałe przybliżenia analogiczne, to jak można wejść w kontakt, jak może poznać to coś innego, tego Boga? Jest to możliwe tylko wówczas jeżeli objawia się, jeżeli staje się Jezusem. Bóg objawia się jeżeli staje się człowiekiem, jeżeli utożsamia się z czymś ewidentnym w oczywistym doświadczeniu. Jeszcze w „L’Osservatore Romano” Giussani mówił: „Tajemnica pozwala się poznać jedynie drogą samoobjawienia. To Ona przejmuje inicjatywę i umiejscawia się jako czynnik ludzkiego doświadczenia, w czasie i okolicznościach , które sama wybiera. Właśnie tego oczekuje rozum na najwyższym swym poziomie. Wydaje się nam – mówił – że negowanie możliwości uchwycenia tego zaskakującego odkrywania się Tajemnicy w doświadczeniu jest zarazem negacją rozumu pojętego jako kategorii możliwości, tzn. jako więź z Nieskończonością, czyli właśnie z istnieniem Tajemnicy, uchwyconej z pewnością, choć w mglisty sposób.”

Jeżeli rozum może dojść tylko dotąd, to „coś nieprzewidywalnego jest jedyną nadzieją” – jak powiedział Montale. To coś nieprzewidywalnego wydarzyło się. Tajemnica stałą się człowiekiem.  Boga, Tajemnicę, to coś innego z czego rzeczywistość się składa poznaje się w człowieku Jezusie Chrystusie – „Kto widzi mnie, widzi Tajemnicę”. Jeżeli Jezus nie staje się, nie wchodzi w nasze doświadczenie, nie możemy adekwatnie go rozpoznać Właśnie w tym człowieku  Jezusie, którego niektórzy spotkali na drogach Palestyny, Jezus jest rzeczywistością. Mówi św. Paweł „rzeczywistość to Chrystus”. Rozpoznanie tego Jezusa nazywa się wiarą. Idzi tu o rozpoznanie tej wyjątkowej obecności, w której Tajemnica i znak zbiegają się. On jest Tajemnicą, ten człowiek Jezus jest Tajemnicą, „Kto widzi Mnie, widzi Tajemnicę”. Wiara z tego powodu jest szczytem rozumu. Szczytem rozumu jest pójście w głąb rzeczywistości. Wiara pozwala nam rozpoznać tę ostateczną głębie, z której wszystko jest uczynione. Głębią spraw naszego życia jest Chrystus. Jednakże stwierdzenie, że Chrystus jest Bogiem nie jest odkryciem rozumu, ale jest spotkaniem z obecnym człowieczeństwem, wyjątkowym w stosunku do wszystkich innych i bez porównania odpowiadającym wymogom serca. Spotkanie z tym Jezusem jest początkiem miłości do rzeczywistości.  

3.

W trzecim punkcie podsumowania naszej kultury Giussani postawił pytanie:

„Gdzie jest ten Jezus”? I dał taką odpowiedź: ten Jezus jest w towarzystwie ludzi, którzy Go rozpoznają Towarzystwo to nazywa się Kościołem. My jesteśmy tym towarzystwem, które należy do Kościoła.

Czym jest prawdziwe towarzystwo? Towarzystw znaczy, być razem dla czegoś co nazywa się celem. Towarzystwo bez celu nie istnieje. Jaki jest cel naszego towarzystwa? Towarzystwo pomaga tobie zdać sobie sprawę z tego drugiego, z tego czegoś większego z czego się składasz. Ono pomaga Ci poszerzyć Twojego ducha i wypełnić coraz bardziej adekwatną odpowiedzią pragnienie Twojego serca. „Lud jest określony – mówi św. Augustyn – swoją miłością”. Jaka jest nasza miłość? Jezus. Prawdziwa przyjaźń jest towarzystwem, które pomaga nam kochać Jezusa, rozpoznawać Go jako konsystencję wszystkiego. Jest to przyjaźń, której treścią jest: chociaż żyję w ciele, moje życie jest życiem wiary w Syna Bożego, który dla nas umarł i zmartwychwstał.

Bez Chrystusa, bez wzajemnej pomocy w rozpoznaniu Chrystusa jako znaczenie wszystkiego, nie wytrzymamy trwania w rzeczywistości. To co pozwala nam stanąć wobec rzeczywistości, jest to pamięć o Chrystusie. Pamięć polega na rozpoznaniu Chrystusa w każdej okoliczności.

Jak możemy wstawać rano, podejmować dalej drogę życia, patrzeć bez lęku na to, co czeka nas w danym dniu, nie patrząc na Chrystusa? I dzieje się to nie z powodu uczuciowości, nie z powodu religijnego obowiązku, ale z powodu mojego obowiązku człowieka. Ile osób znacie, które aby wstać rano potrzebują powiedzieć „Ty”, potrzebują wypowiedzieć słowo „Jezus”. To jest pamięć.

Dlatego towarzystwo jest narzędziem, dzięki któremu człowiek jest podtrzymywany, nawet jeśli się poślizgnie, nawet kiedy upada, aby móc znaleźć w towarzystwie jedyne słowo, które pozwala na ponowne podjęcie  drogi, czyli słowo miłosierdzie. Jak możemy kochać się, pomimo krzywdy, jeżeli nie wkracza w nasze życie Jezus? Towarzystwo jest narzędziem, które pomaga uczynić ciągłym to „tak” wypowiedziane Chrystusowi. Naprawdę twoim przyjacielem jest ten człowiek, naprawdę towarzyszy Ci w drodze życia ten, kto pomaga ci w rozpoznaniu Go obecnym i zaprasza cię do ofiarowania, czyli do uczynienia ciągłym to wypowiedziane „tak”.

W ten sposób ten lud staje się nowym protagonistą w historii, bohaterem historii. W taki oto sposób staje się ewidentna chwała Chrystusa w historii. On kiedy mu pozwalamy wkracza w nasze życie objawia całą swoją prawdę. Lud czyni oczywistym piękno tego kim jest Chrystus. Dla nowego ludu wszystko staje się okazją, aby ukazać to czym jest Chrystus. I w ten sposób jaśnieje w historii jego chwała. Prawda ukazuje się każdemu i wszystkim. Przede wszystkim zaś ukazuje się ona nam, właśnie ta prawda, którą jest Chrystus. I to jest misja. Blask prawdy w historii jest misją, która pozostaje fascynacją dla wszystkich którzy nie chcą stracić tego, co ich oczy widzą. W ten sposób my dajemy nasz wkład w historię wszystkich. To jest prawdziwy wkład w historię. Inni widząc, jak w nas dokonuje się to, czego oni pragną, doświadczają przebudzenia się nadziei w ich sercach. My jesteśmy wybrani i należymy do tego ludu z tego powodu  iż Chrystus postanowił  każdego z nas zawołać po imieniu On uczynił nas uczestnikami swojego ludu wszędzie tam gdzie Jego chwała w historii staje się bardziej jaśniejąca dla nas i dla wszystkich.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją