Ślady
>
Archiwum
>
1995
>
Biuletyn (27) grudzień
|
||
Ślady, numer 4 / 1995 (Biuletyn (27) grudzień) Teksty ks. Giussaniego Wychowanie Od wprowadzenia po Ryzyko wychowawcze jako budowanie osobowości i tworzenie historii Luigi Giussani Podstawowa ideą wychowania ukierunkowanego na młodych jest fakt, iż przez nich odnawia się społeczeństwo; stąd też wielkim problemem społeczności jest nade wszystko wychowywanie młodzieży (w przeciwieństwie do tego co dzieje się obecnie). Zasadniczym tematem dla nas we wszystkich wystąpieniach jest wychowanie: jak się wychowywać i jak się wychowywać, na czym polega wychowanie i jak się ono rozwija, wychowanie, które byłoby prawdziwe, czyli odpowiadające człowieczeństwu. Wychowanie zatem człowieczeństwa, tego źródła, które jest w nas, które w każdym z nas wyraża się inaczej, nawet jeśli zasadniczo i fundamentalnie serce jest zawsze to samo. Faktycznie, w różnorodności sposobów wyrażania się kultur i zwyczajów, serce człowieka jest jedno: moje serce jest twoim sercem i jest tym samym sercem kogoś, kto żyje daleko stąd, w innym kraju i na innym kontynencie. Pierwszą troską prawdziwego i właściwego wychowania jest zatem to, aby wychowywać serce człowieka do tego, co czego Bóg je stworzył. Moralność zatem jest niczym innym, jak kontynuacją postawy z jaką Bóg od początku stworzył człowieka wobec wszystkiego i w relacji do wszystkiego. W tym wszystkich co należałoby powiedzieć na temat wychowania, dla nas ważne wydają się być przede wszystkim następujące punkty. 1. Aby wychowywać, trzeba we właściwy sposób proponować przeszłość. Bez takiej propozycji przeszłości, bez poznania przeszłości, tradycji, młody człowiek wyrasta na dziwaka lub sceptyka. Jeśli nie podtrzymuje propozycji dowartościowania pewnej hipotezy pracy, młody człowiek sam ją sobie wymyśla, w sposób bądź dziwaczny, bądź sceptyczny, znacznie dla niego wygodniejszy, ponieważ nie musi nawet wysilać się, aby być konsekwentym w stosunku do hipotezy, którą się stawia. W książce Realita e giovinezza. La sfida [Rzeczywistość i młodość. Wyzwanie] napisałem: „Tym, co ofiarowuje całościowe spojrzenie na rzeczywistość, co podsuwa hipotezę znaczenia, wyobrażenie przeznaczenia, jest przyjęta w świadomy sposób tradycja”. Człowiek przychodzi na świat z pewnym obrazem przeznaczenia, z hipotezą znaczenia, które nie jest jeszcze opisane w żadnej książce: jest nim serce, jak powiedzieliśmy wcześniej. „Tradycja bowiem – czytamy dalej w tekście – jest jakby hipotezą pracy, z jaka natura rzuca człowieka w porównanie ze wszystkimi rzeczami”. 2. Druga konieczność: przeszłość może być proponowana młodzieży tylko o tyle, o ile przedstawiana jest wewnątrz przezywanej teraźniejszości, która podkreśli jej odpowiedniość z ostatecznymi wymogami serca. Oznacza to: wewnątrz przezywanej teraźniejszości, która podaje swoje własne racje. Tylko to, co jest przeżyte, może stanowić propozycję oraz ma prawo i obowiązek proponować tradycję, przyszłość. Lecz jeśli przeszłość nie objawia się, jeśli nie jest proponowana wewnątrz przeżywanej teraźniejszości, która stara się podawać swoje własne racje, trudno będzie osiągnąć trzeci, konieczny w wychowaniu element: krytykę. 3. Prawdziwe wychowanie musi być wychowaniem do krytyki. Do dziesiątego roku życia (obecnie nawet trochę wcześniej) dziecko może jeszcze powtarzać: „Tak powiedziała Pani w szkole, tak powiedziała mama”. Dlaczego? Ponieważ z nary ten, kto kocha swoje dziecko wkłada do jego worka, na jego ramiona to, co najlepszego przeżył sam we własnym życiu. Lecz w pewnym momencie natura wyposaży dziecko, tego, kto był dzieckiem w instynkt wzięcia owego worka i postawienia go sobie przed oczyma ( w języku greckim mówi się pro-bállo, od którego pochodzi słowo „problem”). Musi zatem stać się problemem to, co nam zostało powiedziane! Jeśli nie staje się problemem człowiek nigdy nie dojrzeje, i albo irracjonalnie odrzuci to wszystko albo równie irracjonalnie będzie się tego trzymał. Postawiwszy sobie worek przed oczy, człowiek przetrząsa go do góry nogami. Owo „przetrząsanie” (ciągle w języku greckim) określa się słowem krinein, krísis, od czego pochodzi słowo „krytyka”). Krytyka zatem polega na zdaniu sobie sprawy z rzeczy, niekoniecznie wiec musi mieć tylko negatywne znaczenie. Młody człowiek więc przetrząsa do góry nogami ów worek i w sposób krytyczny porównuje to wszystko, co w nim dostrzega – czyli wszystko to, co na jego barki włożyła tradycja – z pragnieniami swego serca: ostateczne bowiem kryterium osądu znajduje się w nas, w przeciwnym razie bylibyśmy wyobcowani. A owo ostateczne kryterium, które jest w każdym z nas, jest takie samo: jest wymogiem prawdy, piękna i dobra. Niezależnie od wszystkich możliwych i do wyobrażenia różnic, bądź też dzięki nim, z jakimi fantazja może skorzystać z wymogów, one zasadniczo pozostają takie same w owych odruchach, chociaż różne z powodu odmiennych cech okoliczności doświadczenia. Kładziemy nacisk na wychowaniu krytycznym: młody człowiek czerpie z przeszłości dzięki przeżywanej teraźniejszości, z którą się zderza, która mu tę przeszłość proponuje i przytacza jej racje; lecz on musi podjąć tę przeszłość i owe racje, postawić je sobie przed oczyma, porównać je z własnym sercem i powiedzieć: „to jest prawda”, „to nie jest prawda”, „wątpię”. I w ten sposób, z pomocą towarzystwa (bez towarzystwa bowiem człowiek jest zbytnio wystawiony na burze swego serca, w nienajlepszym i instynktownym znaczeniu tego słowa) może powiedzieć: „tak” lub „nie”. Postępując w ten sposób człowiek nabywa swoją ludzką fizjonomię. Prawdę mówiąc, zbytnio lękaliśmy się owej krytyki. A jeśli juz nawet ktoś się jej nie lękał, to stosował ją nie wiedząc czym ona naprawdę jest i nie stosował jej właściwie. Krytykę sprowadzono do jej aspektu negatywnego, to znaczy do tego, iż ktoś robi problem z rzeczy, która została mu powiedziana. Ja ci coś mówię: postawienie znaku zapytania odnośnie do tej sprawy, pytając się ”Czy to prawda?”, zostało postawione na równi z wątpieniem o tej sprawie. Utożsamienie problemu z wątpieniem jest katastrofą dla świadomości młodzieży. Wątpliwość jest kresem wszelkiego badania (prowizorycznego lub nie, nie wiem tego), problem natomiast jest zaproszeniem do zrozumienia tego, co mam przed sobą, zaproszeniem do odkrycia nowego dobra, nowej prawdy, czyli do tego, aby osiągnąć ich głębsze i bardziej dojrzałe zadowolenie, zaspokojenie. Bez któregoś z tych elementów: tradycji, przeżywanej teraźniejszości, która proponuje i podaje racje, krytyki – za co dziękuję mojemu ojcu, który przyzwyczaił mnie do pytania o racje każdej rzeczy, który każdego wieczoru zanim zasnąłem powtarzał mi: „musisz pytać o rację, przyczynę. Pytaj się dlaczego” (on mówił to wszystko z zupełnie innych powodów!) – młody człowiek bowiem jest jak kruchy liść daleki od swego konaru. („Dokąd zmierzasz?”, mówi Leopardi), jest ofiara szalejącego wiatru, jego niestałości, ofiara ogólnej opinii publicznej tworzonej przez rzeczywistą władzę (przemoc). My pragniemy – i to jest naszym celem – wyzwolenia młodych: wyzwolenia ich zniewoli mentalności, homologacji, która od strony mentalności czyni ich niewolnikami innych. |