Ślady
>
Archiwum
>
1996
>
Biuletyn (33) listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 1996 (Biuletyn (33) listopad / grudzieĹ) Kultura PrzemĂłwienie noblowskie Fragment WisĹawa Szymborska MarzÄ mi siÄ czasami sytuacje niemoĹźliwe do urzeczywistnienia. WyobraĹźam sobie na przykĹad w swojej zuchwaĹoĹci, Ĺźe mam okazjÄ porozmawiania z EklezjastÄ , autorem jakĹźe przejmujÄ cego lamentu nad marnoĹciÄ wszelkich ludzkich poczynaĹ. PokĹoniĹabym mu siÄ bardzo nisko, bo to przecieĹź jeden z najwaĹźniejszych â przynajmniej dla mnie â poetĂłw. Ale potem pochwyciĹabym go za rÄkÄ. âNic nowego pod sĹoĹcemâ â napisaĹeĹ, Eklezjasto. Ale przecieĹź Ty sam urodziĹeĹ siÄ nowy pod sĹoĹcem. A poemat, ktĂłrego jesteĹ twĂłrcÄ , teĹź jest nowy pod sĹoĹcem, bo przed TobÄ nie napisaĹ go nikt. I nowi pod sĹoĹcem sÄ wszyscy Twoi czytelnicy, bo ci, co Ĺźyli przed TobÄ , czytaÄ go przecieĹź nie mogli. TakĹźe i cyprys, w ktĂłrego cieniu usiadĹeĹ, nie roĹnie tutaj od poczÄ tku Ĺwiata. DaĹ mu poczÄ tek jakiĹ cyprys inny, podobny do Twojego, ale nie caĹkiem ten sam. I ponadto chciaĹabym CiÄ spytaÄ, Eklezjasto, co nowego pod sĹoĹcem zamierzasz teraz napisaÄ. Czy coĹ, czym uzupeĹnisz jeszcze swoje myĹli, czy moĹźe masz pokusÄ niektĂłrym z nich zaprzeczyÄ jednak? W swoim poprzednim poemacie dostrzegĹeĹ takĹźe i radoĹÄ â cóş z tego, Ĺźe przemijajÄ cÄ ? WiÄc moĹźe o niej bÄdzie TwĂłj nowy pod sĹoĹcem poemat? Czy masz juĹź notatki, jakieĹ pierwsze szkice? Nie powiesz chyba: âNapisaĹem wszystko, nie mam nic do dodaniaâ. Tego nie moĹźe powiedzieÄ Ĺźaden na Ĺwiecie poeta, a co dopiero tak wielki jak Ty. Ĺwiat, cokolwiek byĹmy o nim pomyĹleli zatrwoĹźeni jego ogromem i wĹasnÄ wobec niego bezsilnoĹciÄ , rozgoryczeni jego obojÄtnoĹciÄ na poszczegĂłlne cierpienia â ludzi, zwierzÄ t, a moĹźe i roĹlin, bo skÄ d pewnoĹÄ, Ĺźe roĹliny sÄ od cierpieĹ wolne; cokolwiek byĹmy pomyĹleli o jego przestrzeniach przeszywanych promieniowaniem gwiazd, gwiazd, wokóŠktĂłrych zaczÄto juĹź odkrywaÄ jakieĹ planety, juĹź martwe? jeszcze martwe? â nie wiadomo; cokolwiek byĹmy pomyĹleli o tym bezmiernym teatrze, na ktĂłry mamy wprawdzie bilet wstÄpu, ale waĹźnoĹÄ tego biletu jest Ĺmiesznie krĂłtka, ograniczona dwiema stanowczymi datami; cokolwiek jeszcze pomyĹlelibyĹmy o tym Ĺwiecie â jest on zadziwiajÄ cy. Ale w okreĹleniu âzadziwiajÄ cyâ kryje siÄ pewna logiczna puĹapka. Zadziwia nas przecieĹź to, co odbiega od jakiejĹ znanej i powszechnie uznanej normy, od jakiejĹ oczywistoĹci, do ktĂłrej jesteĹmy przyzwyczajeni. Otóş takiego oczywistego Ĺwiata nie ma wcale. Nasze zadziwienie jest samoistne i nie wynika z Ĺźadnych z czymkolwiek porĂłwnaĹ. |