Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1993 > Biuletyn (12-13) styczeń / marzec

Ślady, numer specjalny / 1993 (Biuletyn (12-13) styczeń / marzec)

Teksty ks. Giussaniego

Zawsze jest to łaska

Człowiek staje się sobą przez coś innego, coś, co przychodzi skądinąd. trzeba, aby ktoś z zewnątrz odbudował mury. Notatki z rozmowy ks. Giussaniego z grupą mediolańskich studentów


1. Może się podobać - a nawet sprawiać przyjemność - lektura analiz odnoszących się do dekadencji (upadku, kryzysu) i trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Ponieważ wszystko to, co oddaje przeżywaną rzeczywistość jest sugestywne, "dokładny opis" sytuacji porywa, budzi zainteresowanie. Tak np., wobec przeważającej części współczesnych form artystycznej ekspresji - myślę o niektórych uznanych filmowych - człowiek może po prostu powiedzieć: "Piękne, interesujące!". Ale chodzi przy tym - prawie zawsze - o opisy ludzkiej dekadencji bez bólu, bez bolesnej samokrytyki, a więc o opisy pozbawione oczekiwania na odpowiedź, ogołocone z prośby. Jako że można być przegranym i zranionym nie odczuwając z tego powodu cierpienia, a zatem nie udając się na poszukiwania jakiejś odpowiedzi, jak czyni to dzisiaj prawie całe społeczeństwo - które daje się nabierać przez niszczące akcje, podejmowane przez pewnego rodzaju władzę oraz popierane przez telewizję i prasę; i nic nie wskazuje na to, że coś zmienia się na lepsze, wyjąwszy nieliczne, bardziej świadome, osoby.

Nie wystarcza sugestywnie opisywać rozkład (zepsucie) jaki się w nas, w naszej osobie, dokonuje nie wystarcza oskarżać ewidentnego pokawałkowania w jakim żyje nasze ja - trzeba cierpieć. Wtedy człowiek udaje się na poszukiwanie odpowiedzi - Chrystus zań nie przyszedł dla sprawiedliwych, dla ludzi, którzy nie cierpią z powodu swej destrukcji i zadanych im ran, lecz dla ludzi którzy z tego powodu cierpią.

Można przysposobić się do rekonstrukcji jedynie gdy destrukcja albo rozkład jest świadomie zauważony i uchwycony w bólu, jaki ów rozkład wywołuje, w burzeniu drogi ku przeznaczeniu jakie za sobą pociąga. Nie można oczekiwać rekonstrukcji, jeśli analiza sytuacji ludzkiej nie jest postrzegana zgodnie z całą sromotą jaką sytuacja ta niesie z sobą: trzeba czuć ból własnego zawstydzenia.

Postawą przewaĹźającej części ludzi wobec sytuacji, w ktĂłrej Ĺźyjemy, jest cynizm: cynizm nieświadomy większości oraz cynizm świadomy i ideologiczny małej grupy. Tak czy owak większość ludzi Ĺźyje cynicznie (tzn. - zgodnie z etymologią tego słowa - ma "pieskie Ĺźycie").

2. Jest teĹź druga postawa, przyjmują ją ludzie, ktĂłrzy spostrzegłszy się w sytuacji, zgłaszają pretensje, iĹź "przywrĂłcą świat do porządku": mamy tu do czynienia z rewolucyjnym laicyzmem, ktĂłry szczegĂłlnie w epoce nowoĹźytnej - w ktĂłrej cieszy się największą popularnością - często rodził się, w swoich róşnych odmianach, z matrycy Ĺźydowskiej. To jakby potwierdzenie wielkiego przeznaczenia owego ludu, ktĂłry - po tym jak nie uznał Mesjasza - łatwo rodzi utopie i dąży do ukazywania Mesjasza w róşnorodnych postaciach władzy. W tym samym, charakterystycznym dla drugiej postawy, polu sytuuje siępelagianizm, ktĂłrym jest przesiąknięta nasza kultura (jest to kłamliwe roszczenie woli: człowiek, ktĂłry w jakiś sposĂłb zgłasza pretensje do tego, Ĺźe zbawi się sam z siebie; owszem, rĂłwnieĹź przy pomocy Boga, lecz kimś decydującym o jego zbawieniu jest on sam, człowiek). A jest nim przesiąknięta tak dogłębnie, iĹź - jak zwrĂłcił na to uwagę tygodnik Il Sabato - "w artykule opublikowanym w Osservatore Romano ze środy 27 stycznia, arcybiskup z Tours Jean HonorĂŠ opowiedział jak uniknięto grożącego niebezpieczeństwa pelagianizmu w redakcji nowego Katechizmu Kościoła katolickiego".

W obliczu naszej destrukcji moĹźemy jedynie, jak mĂłwi Eliot w ChĂłrach z Opoki, "trwać z pustymi rękami i z gałązkami palmami zwrĂłconymi ku gĂłrze, w wieku, ktĂłry posuwa się do tyłu, postępowo". To znaczy, moĹźemy jedynie oczekiwać, wołać. I to jest jedyna, godna człowieka, postawa - w tym ambitus mieszczą się wszelkie przejawy religijności, budzone przez zmysł godności własnego istnienia. Tego właśnie doświadczyłem kiedyś w młodości - i zachowałem to dobrze w pamięci, poniewaĹź w Ĺźyciu, jeśli się je kocha, są chwile, ktĂłre wyjaśniają wszystko, korespondując z najwznioślejszymi ideom, ktĂłre odkrywa się później - kiedy zgubiłem się w wielkim lesie w okolicach Tradate i, spanikowany, krzyczałem przez dobre trzy godziny, podczas gdy słońce chyliło się ku zachodowi. To doświadczenie pozwoliło mi zrozumieć - później - Ĺźe człowiek jest poszukiwaniem (człowieka stanowi poszukiwanie); człowiek jest poszukiwaniem jeśli woła, krzyczy, zaś krzyczy o ile jest coś innego. W przeciwnym wypadku po co miałby krzyczeć?

3. Mając na uwadze tę naszą bolesną sytuację, w istocie nie moĹźemy powiedzieć: "WeĹşmy się my do rekonstrukcji człowieczeństwa!" Skoro jesteśmy aĹź tak pokonani, jakĹźeĹź zdołamy zwyciężyć? Skoro jesteśmy tak haniebnie podzieleni, pokawałkowani, Ĺźe niemoĹźliwa jest nawet jedność pomiędzy mężczyzną a kobietą, i nie moĹźna nikomu ufać; skoro jesteśmy do tego stopnia cyniczni wobec wszystkich i wszystkiego, i tak opróşnienie z miłości do nas samych, jakĹźeĹź będziemy w stanie wydobyć z tego bagna coś, dla zrekonstruowania naszych obalonych murĂłw, cement do budowy murĂłw nowych? Trzeba, aby przyszedł ktoś z zewnątrz - musi przyjść ktoś z zewnątrz - ktoś, kto odbuduje mury naszego obalonego domu.

Wyzwolenie musi przyjść dzięki czemuś, co przekracza to, do czego jesteśmy zredukowani w swym istnieniu. To właśnie przekonanie - u tych niewielu, ktĂłrzy zostali wierni historii ruchu - wyraĹşnie charakteryzowało początki Comunione e Liberazione w 1968. "RĂłwnieĹź my chcemy wolności, ktĂłrej wy się domagacie - mĂłwiliśmy do marksistĂłw! Ale jak człowiek, ktĂłry jest niewolnikiem, zdoła stać się wolnym, jeśli nie poprzez wkręcenie się czegoś, co juĹź jest wolne? A skoro ludzkość jest zniewolona, to winno to być wkręcenie się czegoś ponad-ludzkiego" W tym miejscu narzuca się i dominuje słowo Ĺ‚aska.

Powyższy "ustęp" stanowi nieporównanie największą trudność. Żebyśmy mogli na powrót stać się ludźmi potrzeba czegoś ponad-ludzkiego, czegoś nie-naszego, jakiejś suwerennej władzy, która jest wobec nas do tego stopnia miłosierna, że przychodzi do nas, by dać nam światło i siły potrzebne dla nowego osądu, nowej uczuciowości i nowego, realizowalnego projektu.

Człowiek moĹźe widzieć dobro, moĹźe widzieć ideał, lecz jest w nim coś, co ciągnie go zawsze w przeciwną stronę (jak mĂłwi św. Paweł w siĂłdmym rozdzialeListu do Rzymian i jak mĂłwił rĂłwnieĹź, nieomal przy pomocy tych samych słów, pogański poeta Owidiusz w Metamorfozach): ĹşrĂłdło tej ludzkiej sytuacji zwie się grzech pierworodny.

Aby odnowić (zrekonstruować) człowieczeństwo potrzeba czegoś ponad-ludzkiego, ponieważ człowiek nie jest zdolny do zrekonstruowania człowieczeństwa, na dłuższą metę nie daje rady - nigdy -, chyba że przyłącza się do towarzystwa jakiejś wyjątkowej obecności. Oto problem Chrystusa, który powiedział zwięźle: "Beze mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5): ludzkiego, nic. Magisterium Nauczycielskie Kościoła potwierdza, że człowiek nie jest w stanie na dłuższą metę wytrwać bez popełnienia grzechu śmiertelnego, a grzech śmiertelny polega na nie realizowaniu siebie.

To jest największa trudność w konfrontacji z katolicyzmem, z autentycznym chrześcijaństwem: prawda, Ĺźe człowiek staje się sobą poprzez coś innego - coś, co przychodzi skądinąd. To jest najtrudniejszy ustęp (fragment) na wszystkich naszych zebraniach (jak świadczą o tym reakcje wywołane lekturą książeczki In cammino (W drodze), dołączonej do Il Sabato, nr 41, 1992; kolejne wydanie w: Un avvenimento di vita, cioè una storia, Roma 1993, str. 475-502): moĹźna śledzić z zainteresowaniem, niemal z entuzjazmem, analizę dotyczącą ludzkiej sytuacji, rozbicia i rozkładu ludzkiego ja, ale potem nie jesteśmy juĹź w taki sam sposĂłb entuzjastycznie zainteresowani kolejnym ustępem (czyli całą "drugą częścią" In cammino, gdzie mowa jest o Ĺ‚asce i Duchu Świętym). Ten ustęp, moĹźna powiedzieć, od razu się "nie podoba", poniewaĹź powoduje wkroczenie, uĹźycza gościny czemuś, co nie odpowiada naszej fantazji i naszemu wyobraĹźeniu doświadczenia, czemuś, co wydaje się być abstrakcyjne w swym roszczeniu (tymczasem, de facto, bez poddania się temu roszczeniu, nie sposĂłb być człowiekiem). W ten sposĂłb człowiek zatrzymuje się na bezsilnej aspiracji radzenia sobie samemu, na oszukańczej pretensji,kłamliwej, to znaczy: identyfikuje lekarstwo (rimedio) z własnym wyobraĹźeniem i chęcią poradzenia sobie. W ten sposĂłb rodzi się "dyskurs" na temat wartości moralnych, poniewaĹź dyskurs o wartościach moralnych zakłada, Ĺźe lekarstwem na zepsucie będzie siła ludzkiej fantazji i woli: "WeĹşmy się razem [do roboty], a uleczymy!". Zaczynając od stwierdzenia kondycji człowieka, a takĹźe od bĂłlu z powodu niesprawiedliwości jaką prowokuje władza, i od wstydu z powodu kolaboracji, popierania i pogłębiania tej niesprawiedliwości, dochodzi się do stwierdzenia: "WeĹşmy się my za uleczenie człowieka!" (poprzez tę oszukańczą pretensję dokumentuje się raz jeszcze pewne nieadekwatne postrzeganie zepsucia jakiemu podlega człowiek). Tymczasem, to niemoĹźliwe. "Beze mnie nic nie moĹźecie uczynić!".

Bez uĹźyczenia miejsca nowemu gościowi nie sposĂłb uczynić niczego ludzkiego. Dlatego mĂłwi pewien hymn Liturgii Godzin: "Do naszego zgodnego zgromadzenia dołącza gość nowy" Tym nowym gościem jest BĂłg, ktĂłry stał się człowiekiem, aby człowiek na powrĂłt zaczął być człowiekiem. To jest nasze orędzie, stąd jesteśmy chrześcijanami. Nowy gość, ktĂłry się dołącza, nie wyobcowuje: to coś innego, co pozwala człowiekowi stać się sobą, zrekonstruować się, scalić się, przezwyciężając rozbicie w jakim Ĺźyje.

4. To, że Bóg stał się człowiekiem, by pomóc ludziom w staniu się na powrót ludźmi nie jest po prostu faktem sprzed dwu tysięcy lat: zaczęło się dwa tysiące lat temu, dając początek pamięci, która wypełnia teraźniejszość (wypełnia teraźniejszość uobecniając w teraźniejszości przeszłość). To znaczy: zaczęło się dwa tysiące lat temu, ale chodzi o wydarzenie, które przytrafia się i angażuje mnie teraz, o problem aktualny dzisiaj.

Wkręcenie się (immetersi) wewnątrz obecnego doświadczenia jakiegoś nowego czynnika zwie się wydarzenieChrystus jest czynnikiem nowym, ktĂłry wkroczył w historię dwa tysiące lat temu, Chrystus jest nowym czynnikiem, ktĂłry wkracza w mĂłj dzisiejszy dzień, czyni mnie zdolnym do kroczenia ku przeznaczeniu, umoĹźliwia mi stanie się na powrĂłt człowiekiem, dzisiaj. Dzisiaj, poniewaĹź dzisiaj powinienem być człowiekiem.

Jak mówił Kierkegaard, ideał nie może nie być aktualny dzisiaj: "Jedyną możliwą do przyjęcia relacją z czymś wielkim [tzn. z Chrystusem, z Bogiem wcielonym] jest relacja teraźniejszości". Nie sposób pozostawać w relacji do Chrystusa, o ile nie teraz. Jeśli owa relacja nie była by teraźniejsza nie miała by na nas wpływu.

Wydarzenie sprzed dwu tysięcy lat jest wydarzeniem trwającym nadal. Jest początkiem kaĹźdego dnia i kaĹźdej godziny, jest czymś nowym to, co spotykam teraz, w przeciwnym wypadku nie było prawdziwym nawet wtedy. Tyle tylko, Ĺźe nie posiada fizjonomii jakiegoś pięknego człowieka, jak sobie łatwo jesteśmy skorzy wyobraĹźać - pięknego człowieka, ktĂłrego spotykamy na ulicy, przy ktĂłrym moĹźemy blisko siąść i na ktĂłrego moĹźemy patrzeć, przysłuchiwać się jak mĂłwi, i wzruszać się tym, co mĂłwi, ktĂłry dotyka dotkniętych ślepotą oczu i pozwala nam wiedzieć. Nie! Ma inną fizjonomię, jak człowiek, ktĂłry rodzi się jako dziecko, a potem rozwija się, a jego wdzięczna twarzyczka rośnie i zmienia się. Podobnie sposobem, w ktĂłry jest On obecny teraz, sposobem, w ktĂłry wydarzenie Chrystusa staje się obecne teraz, jest wśliznięcie się (wniknięcie) w nasze Ĺźycie odmiennej obecności ludzkiej.

Jezus Chrystus, Ăłw człowiek sprzed dwu tysięcy lat, kryje się, staje się obecny, pod postacią namiotu, pod postacią innej ludzkości: spotkanie z inną ludzkością - doświadczenie innej ludzkości - uderza, zaskakuje nas, bo bardziej odpowiada strukturalnym wymogom serca niĹź jakakolwiek odmiana naszych myśli albo naszej fantazji: nie spodziewaliśmy się jej, nawet nam się nie śniła, była nie do pomyślenia, nigdzie nie da się znaleźć podobnej. Odmienność ludzka w ktĂłrej Chrystus staje się obecny polega właśnie na większej odpowiedniości, na niewyobraĹźalnej i niewyobraĹźonej odpowiedniości, tej ludzkości, z ktĂłrą się stykamy, z wymogami serca - z wymogami rozumu.

To zetknięcie się osoby z jakimś odmiennym człowieczeństwem jest czymś bardzo prostym (zwyczajnym, najprostszym), czymś absolutnie elementarnym, czymś, co dzieje się przed wszystkim (uprzedza wszystko), przed jakąkolwiek katechezą, refleksją i rozwojem: jest czymś, co nie domaga się wyjaśnień, lecz tylko bycia zauwaĹźonym, widzianym, przechwyconym, jest czymś, co wzbudza zachwyt, podziw, rodzi emocję, przywołuje, porusza do pĂłjścia za, dzięki sile swej odpowiedniości względem strukturalnego oczekiwania serca.

Zetknięcie się z obecnością odmiennej ludzkości wyprzedza nie tylko początek, lecz kaĹźdy moment, ktĂłry następuje potem: rok, czy dwadzieścia lat później. Fenomen początkowy - zetknięcie (zderzenie) z nową rzeczywistością ludzką, zachwyt, ktĂłry wtedy się zrodził - jest przeznaczony na to, by być fenomenem początkowym i pierwotnym kaĹźdego momentu rozwoju. Bo nie moĹźe być Ĺźadnego rozwoju, jeśli owo pierwsze zetknięcie się nie powtarza, to znaczy jeśli wydarzenie nie jest dalej aktualne. Albo się odnawia, albo nic się nie dzieje, i zaraz terroryzuje się wydarzenie, ktĂłre miało miejsce, i po omacku szuka się zastępczych punktĂłw oparcia, zamiast Tego, ktĂłry naprawdę leĹźy u podstaw róşnorodności. Czynnikiem decydującym o oryginalności jest - nieustannie - stykanie się, (zderzanie się) z odmienną rzeczywistością ludzką. Jeśli zatem nie przytrafia się na powrĂłt i nie odnawia się to, co się wydarzyło, w zasadzie nie realizuje się prawdziwa kontynuacja: jeśli ktoś teraz (aktualnie) nie przeĹźywa kontaktu (zderzenia) z nową rzeczywistością nie rozumie tego, co wydarzyło mu się wcześniej. Wydarzenie początkowe rozświetla się i pogłębia się, osiągając bardziej dojrzały poziom, jedynie o ile dzieje się na powrĂłt teraz (odnawia się), i w ten sposĂłb wykształca się jakaś kontynuacja, rozwĂłj.

Tu znajduje wyjaśnienie wcześniejsze napomknienie, Ĺźe "wszystko jest łaską". Zetknięcie (zderzenie) się z nową rzeczywistością ludzką jest łaską, jest zawsze łaską - w przeciwnym razie staje się kuszącym odkryciem własnych myśli albo pretensjonalnym potwierdzeniem własnych zdolności krytycznych. ZauwaĹźona róşnica (odmienność), ĹşrĂłdło owej ludzkiej odmienności, z ktĂłrą się stykamy, ma absolutnie darmowy charakter. Wydarzenie początkowe trwa nadal, jedynie pod warunkiem, Ĺźe stale zaczyna się od kontaktu z nową rzeczywistością ludzką: "Codziennie szukajcie oblicza świętych i czerpcie otuchę z ich mĂłw", głosiła zachęta, zawarta w jednym z dokumentĂłw pierwotnego chrześcijaństwa, Didachè. Kontynuacja tego, co się wydarzyło na początku, urzeczywistnia się jedynie poprzez łaskę ciągle nowego stykania się, budzącego zachwyt, jakby to było za pierwszym razem. W przeciwnym wypadku, w miejsce zachwytu, gĂłrę biorą myśli, ktĂłre zdolne jest organizować własna ewolucja kulturalna, krytyczne oceny, ktĂłre własna wraĹźliwość formułuje w stosunku do tego, co się przeĹźyło i co przyjdzie nam przeĹźyć, alternatywa, ktĂłrą chciałoby się narzucić, itd.

Zetknięcie się z odmienną rzeczywistością ludzką jest fundamentalne również w wymiarze etycznym. Rejestracja owego styku (zetknięcia się) domaga się pierwotnej postawy, z jaką wyposażył nas Stwórca, to znaczy postawy dziecka, który powierza się i naśladuje (idzie za): "Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza" (Ps 130). Do zauważenia fenomenu odmienności ludzkiej wymagany jest wzrok dziecka: pokora, dyspozycyjność, prostota serca, ubóstwo ducha, które dorośli, nawet ci, którzy przeżyli pierwsze uderzenie, mogli zagubić. I wtedy początkowe wydarzenie, które rozpoczęło pamięć, staje się faktem z przeszłości, pozostaje jedynie "pobożnym wspomnieniem". Natomiast człowiek obdarzony prostotą i dyspozycyjnością, może nawet całe lata błądzić, lecz zaczyna od nowa łatwiej, od kogoś, kto był nieustraszony i nie miał za co być upomniany.

Ktoś, kto uderzony odmiennością, wyruszyłby ku swemu przeznaczeniu starając się być samemu twĂłrcą swoich dzieł, szybko straciłby wszystko: musi iść za. Owa odmienna obecność ludzka, z ktĂłrą się zetknął jest czymś innym, czemu naleĹźy okazać posłuszeństwo. Poprzez ciągle nowe stykanie się, w kroczeniu za i w posłuszeństwie kształtuje się jakaś kontynuacja pierwszego spotkania.

5. W relacji z obecnym aktualnie wydarzeniem Chrystusa, dzięki łasce początku, ktĂłry stale na powrĂłt się dzieje i odnawia, człowieczeństwo staje się inne, człowiek doświadcza na samym sobie większego rozwoju człowieczeństwa (oto "uwiarygodnienie" chrześcijańskiego roszczenia; por. odnośnie tego ostatni rozdział Luigi Giussaniego, PerchĂŠ la Chiesa [Dlaczego Kościół], II tom, Jaca Book, Milano 1992. Stąd teĹź podstawowy akt Kościoła polega na ogłoszeniu świętych. Święci to prawdziwi ludzie, wezwani, by doświadczyć owego odmiennego człowieczeństwa, i nigdzie indziej nie spotkamy im podobnych (por. Luigi Giussani, MoralitĂ : memoria e desiderio, Jaca Book, Milano 1986, część druga).

Zwracam uwagę na ten bardziej ludzki rozwĂłj ukazując krĂłtko jego trzy podstawowe odmiany - moĹźliwe jedynie dzięki obecności Chrystusa, pod warunkiem, Ĺźe okazuje się tej Obecności gościnę, a więc towarzystwo, poniewaĹź obecność Chrystusa trwa i potwierdza się w towarzystwie tych, ktĂłrzy zostali poruszeni Jego wydarzeniem; rozpoznali i uznali Chrystusa.

Zmartwychwstanie po grzechu. Odmienność ludzka, w ktĂłrej staje się obecny Chrystus, najbardziej widoczna jest w kontekście grzechu. Od Kaina do Lenina, jak zauwaĹźyłem gdzie indziej, w obliczu własnego grzechu, własnego przestępstwa, własnego błędu, człowiek nie wie jak sobie przebaczyć, nie jest w stanie sobie przebaczyć, jest skończony - sam Lenin w Zurychu mĂłwił powtarzając zdanie Kaina: "Zbyt wielki jest moje zło, nie moĹźe być przebaczone". Natomiast właśnie to jest największy paradoks chrześcijańskiego orędzia: grzech został przebaczony, tzn. zło staje się dobrem (przebaczenie grzechu oznacza w istocie spowodowanie, Ĺźe zło staje się dobrem). To właśnie jest niespodzianka, doświadczenie miłosierdzia, ktĂłre - w więzi z Chrystusem - przeĹźyć moĹźe kaĹźdy (ktokolwiek). Jest to odmienne człowieczeństwo, ktĂłrego wszyscy mogą doświadczyć.

Ĺťycie jako dążenie. Drugą odmianą tego fenomenu odmienności ludzkiej jest moralność jako dążenie, Ĺźycie jaką dążenie moralne. O tym znowu mĂłwi Eliot w ChĂłrach z opoki: "Bestialscy, jak zawsze przedtem, zmysłowi, samolubni, jak zawsze przedtem, egoistyczni, niedowidzący, jak zawsze przedtem, Jednak zawsze zmagający się, zawsze znĂłw wysławiający, zawsze podejmujący marsz na drodze rozświetlonej światłem". Asceza, to znaczy Ĺźycie pojęte jako dążenie moralne ku przeznaczeniu, będącym spełnieniem człowieka, wprowadzona została do historii powszechnej przez chrześcijaństwo.

A na trzecim miejscu jawi się owoc, wynik końcowy, ktĂłry juĹź się zaczął w czasie: zwie się on jedność, zdolność do jedności, pod kaĹźdym względem.

tłum ks. Joachim Waloszek


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją