Ślady
>
Archiwum
>
2004
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2004 (marzec / kwiecieĹ) Kultura PrzeglÄ d prasy Notatki prasowe na temat filmu Pasja MAĹY KRZYĹťYK Stylistyka wĹosĂłw pana Caviezela.
PoĹrĂłd setek koĹcowych napisĂłw znalazĹ siÄ rĂłwnieĹź i taki. Pan Caviezel graĹ w filmie Jezusa Chrystusa. To zderzenie sacrum z profanum mogĹo daÄ niezamierzenie groteskowy efekt, wyrywajÄ c z zadumy nawet bardzo przeciÄtnego widza. A przecieĹź z premiery Pasji wychodziĹem gĹÄboko poruszony, nawet wstrzÄ ĹniÄty. I tego stanu ducha nie zdoĹaĹa zakĹĂłciÄ nawet Hair stylist od Mr. Caviezel. W ogĂłle mogĹoby siÄ zdawaÄ, Ĺźe filmy o tematyce religijnej sÄ w stanie zaintrygowaÄ tylko odbiorcÄ szczegĂłlnego rodzaju, ze skĹonnoĹciami bliskimi dewocji. Lecz dobrze pamiÄtam, iĹź film o ĹwiÄtej Faustynie teĹź oglÄ daĹem - ku swemu zdziwieniu - z zapartym tchem. Podobnie jest z PasjÄ . Wbrew wielu opiniom nie uwaĹźam, by byĹ to âjeden z najbardziej okrutnych i krwawych filmĂłw w historii kinaâ. WidziaĹem setki filmĂłw, gdzie krew laĹa siÄ juĹź nie strumieniami, ale wezbranymi rzekami. Zapewne, katorga Jezusa przedstawiona zostaĹa z naturalistycznÄ dosĹownoĹciÄ . Ale bo teĹź tak wyglÄ daÄ mogĹa. Studium MÄki PaĹskiej twĂłrca prĂłbowaĹ odtworzyÄ âlinijka po linijceâ. Pasji nie oceniam jako traktatu teologicznego ani teĹź dzieĹa artystycznego. Mnie ona poruszyĹa czym innym. Z caĹÄ ostroĹciÄ postawiĹa - czy moĹźe raczej przywoĹaĹa - pytania kluczowe, ktĂłrych raczej nie zadajemy sobie na co dzieĹ. Pytania o istotÄ i sens czĹowieczego losu. W trakcie seansu uzmysĹowiĹem sobie, Ĺźe przecieĹź w przeciÄ gu tych dwunastu godzin (ktĂłre film skraca do dwĂłch) zdecydowaĹy siÄ dzieje Ĺwiata i dzieje czĹowieka. Ĺťe nie wynalezienie koĹa, pisma, prochu czy atomu, nie wojny Ĺwiatowe i wielkie odkrycia geograficzne - lecz to wĹasnie byĹ punkt zwrtony w historii ludzkoĹci. DotarĹo do mnie, iĹź owa historia dzieli siÄ w sposĂłb zupeĹnie zasadniczy na czasy âPrzedâ i âPo Chrystusieâ i Ĺźe jest to podziaĹ wrÄcz funadamentalny. Niemal kaĹźdy widz ma ukrytÄ , pewnie naturalnÄ , trochÄ dzieciÄcÄ nadziejÄ, Ĺźe film zakoĹczy siÄ happy endem. PrzyĹapaĹem siÄ dwukrotnie na takich reakcjach: a nuĹź Jezus wymknie siÄ chyĹkiem z Ogrodu Oliwnego? A moĹźe jednak PiĹat go uratuje? Przediwna sprawa. Bowiem nagle pojÄ Ĺem, Ĺźe ten jeden, jedyny raz nie chciaĹbym, aby zakoĹczyĹo siÄ âdobrze i szczÄĹliwieâ. GdyĹź wĹaĹnie to, co âsiÄ wypeĹniĹoâ, daĹo czĹowiekowi nadziejÄ i stworzyĹo nieogarnionÄ wczeĹniej perspektywÄ. Ĺťe bez tej mÄki i bez dzieĹa odkupienia tkwilibysmy w matni bez wyjĹcia. Ĺťe tylko stoicyzm lub cynizm pozostawaĹ by odpowiedziÄ na grozÄ istnienia, w obliczu otchĹani nicoĹci. Oddalam zarzuty, jakoby film zawieraĹ akcenty antysemickie. Pasja dobitnie pokazuje, Ĺźe od podziaĹu na ĹťydĂłw i Rzymian stokroÄ waĹźniejszy jest podziaĹ na ludzi dobrych i zĹych na sadystĂłw i miĹosiernych, na oschĹych i wraĹźliwych. Katowali Jezusa nie Ĺźydowscy lecz rzymscy ĹźoĹdacy, a w Sanhendrynie byli teĹź Ĺťydzi, ktĂłrzy proces uwaĹźali za parodiÄ. Ten film jest rĂłwnieĹź przenikliwym studium odpowiedzialnoĹci. WedĹug mnie, w stopniu najwyĹźszym ponosi ja jednak namiestnik Rzymu, PiĹat. gest umycia rÄ k jest w istocie bardziej okrutny, niĹź werystyczny opis kaĹşni. WytknÄ Ĺbym dwa drobne potkniÄcia. PomysĹ, Ĺźe w uĹźyciu sÄ oba Ăłwczesne jÄzyki, aramejski i Ĺacina, jest znakomity. Tylko, Ĺźe w ustach aktorĂłw wĹoskiego pochodzenia ta Ĺacina traci swÄ rzymskÄ , twardÄ dostojnoĹÄ i szeleĹci wspĂłĹczesnÄ âwĹoszczyznÄ â. Drugi prztyczek, to scena, kiedy Matka Boska dziwi siÄ, Ĺźe cieĹla Jezus zrobiĹ tak wysoki (jak na owe czasy) stóŠi powÄ tpiewa: âTo siÄ chyba nie przyjmieâ. W tym anty-hollywodzkim filmie brzmi to niczym blady greps z Mela brooksa bÄ dĹş Woody Allena. Ale to w sumie drobnostki. Dla mnie Pasja dlatego jest waĹźna, Ĺźe nie udzielajÄ c wszystkich odpowiedzi, stawia pytania wÄzĹowe. Ĺťe przypomina o sprawach najwaĹźniejszych. Ĺťe - bez uĹźycia przymusu - po prostu zmusza do myĹlenia. Gibson nie byĹ i nie bÄdzie moim katechetÄ . Lecz po jego filmie uwaĹźniej spoglÄ dam na maĹy krzyĹźyk, wiszÄ cy nad moimi drzwiami. Tomasz WoĹek
ISTOTA OFIARY PANA JEZUSA POLEGA NA BEZWARUNKOWEJ MIĹOĹCI DO OJCA Specjalnie dla KAI (29 lutego br.)
Istota ofiary Pana Jezusa polega nie na tym, Ĺźe on straszliwie cierpiaĹ, ale na jego bezwarunkowej i krystalicznej miĹoĹci do swojego Przedwiecznego Ojca i do nas ludzi, wĹasnych mordercĂłw nie wyĹÄ czajÄ c. Ta miĹoĹÄ nie zaĹamaĹa siÄ w nim nawet na krzyĹźu, w sytuacji skrajnie nieludzkiej. Skoro zaĹ w tym cyklonie zĹa, jaki rozszalaĹ siÄ na Kalwarii, ostatnie sĹowo naleĹźaĹo jednak do miĹoĹci - odtÄ d jesli tylko bÄdziemy siÄ mocno trzymaÄ UkrzyĹźowanego, ktĂłry trzeciego dnia zmartwychwstaĹ, rĂłwnieĹź w naszym Ĺźyciu zawsze, w kaĹźdej sytuacji, moĹźe zwyciÄĹźaÄ miĹoĹÄ. Czy Pan Jezus musiaĹ tak cierpieÄ? ZaĹoĹźywszy, Ĺźe dar Wcielenia polegaĹ nie tylko na tym, Ĺźe Syn BoĹźy staĹ siÄ naprawdÄ jednym z nas, ale rĂłwnieĹź na jego realnym wejĹciu w nasz ludzki Ĺwiat, ktĂłry naszymi grzechami uczynilismy tak bardzo nieludzkim - to musiaĹ. JeĹźeli usuniemy to zaĹoĹźenie - caĹÄ pewnoĹciÄ nie musiaĹ. OsobiĹcie wolÄ nie wchodziÄ na teren âco by byĹo gdybyâ, wolÄ wysĹawiaÄ Boga za to, Ĺźe wĹasnego Syna daĹ nam, aby Jego krzyĹź rozĹwietlaĹ nasze nawet najwiÄksze ciemnoĹci. o. Jacek Salij OP
NAJWIÄKSZA ZASĹUGA GIBSONA WiadomoĹci KAI nr 8, 29 lutego
Pasja to film wyjÄ tkowy i zupeĹnie osobny na tle idÄ cych juĹź w setki ekranizacji Ĺźycia Jezusa. Nie ma tu ani efekciarstwa rodem z Hollywood ani wĹoskiej cukierkowatoĹci, czyli tego, co cechowaĹo bardzo wiele dotychczasowych prĂłb ekranizacji Ewangelii. Film Gibsona, to kino przez duĹźe âKâ. To film, ktĂłry nie pozostawi obojÄtnym nikogo - niezaleĹźnie od wiary i ĹwiatopoglÄ du. PasjÄ oglÄ da siÄ jak paradokument - zapis dramtycznego wydarzenia sprzed dwĂłch tysiÄcy lat. Prosty i znakomity zarazem pomysĹ z wykorzystaniem oryginalnych jÄzykĂłw, zdjÄcia wzorowane na malarstwie Caravaggia a takĹźe sugestywna, mroczna i przygnÄbiajÄ ca muzyka, przenoszÄ widza do wnÄtrza dramatu. WielkÄ zasĹugÄ Gibsona i jego aktorĂłw jest prĂłba pogĹÄbienia psychologicznego wizerunku poszczegĂłlnych postaci: zwĹaszcza Jezusa i Maryi. To Ĺźywe postacie, ktĂłre - niezaleĹźnie od ĹwiadomoĹci uczestniczenia w nadprzyrodzonej misji - pokazane sÄ w ich normalnym, ludzkim wymiarze. Chrystus autentycznie siÄ lÄka i naprawdÄ mocuje siÄ z Ojcem, gdy przychodzi mu podjÄ Ä ostateczne wyzwanie i wypiÄ kielich goryczy. Gibson dopuszcza, Ĺźe nawet w tych ostatnich godzinach - poczÄ wszy od pokazanej w niezwykĹy sposĂłb modlitwy w OgrĂłjcu - szatan nie daĹ za wygranÄ . Później niezwykle realistyczne i - co tu duĹźo mĂłwiÄ - wystawiajÄ ce widza na duĹźÄ prĂłbÄ sceny biczowania, drogi na GolgotÄ, przybijania do krzyĹźa (gwóźdĹş po gwoĹşdziu...). Czy po obejrzeniu Pasji Jan PaweĹ II rzeczywiĹcie powiedziaĹ: âTo jest tak, jak byĹoâ - nie wiadomo. Wiadomo jednak, Ĺźe Gibson taki wĹaĹnie film chciaĹ zrobiÄ oraz to, Ĺźe wielu widzĂłw odniesie takie wraĹźenie. Wybitny biblista, ks. Waldemar Chrostowski, powiedziaĹ, Ĺźe dzieĹo Gibsona to filmowe âGorzkie Ĺźaleâ. Dla kogoĹ, kto obejrzy ten film, naboĹźeĹstwa pasyjne, Gorzkie Ĺźale, czy Droga krzyĹźowa - a nawet osobista lektura Ewangelii o mÄce Chrystusa, bÄdÄ przeĹźywane inaczej niĹź dotychczas. I moĹźe na tym polega najwiÄksza zasĹuga Pasji. Tomasz KrĂłlak
NIE PYTAJCIE JAK BYĹO Tygodnik Powszechny nr 11, 14 marca br.
Proponowana nam (niemal wyĹÄ cznie) interpretacja Pasji w kluczu: âjest, jak byĹoâ jest caĹkowicie chybiona. Nie jest tak jak byĹo. Gibson stara siÄ iĹÄ za narracjÄ ewangelicznÄ - a ta nie jest tekstem w nowoĹźytnym sensie âhistorycznymâ. InteresujÄ jÄ sens bardziej wydarzeĹ niĹź ich skrupulatny opis (to nie znaczy, Ĺźe fakty sÄ jej obojÄtne). Co wiÄcej, obok elementĂłw ewangelicznych w filmie pojawiajÄ siÄ (na rĂłwnych przecieĹź prawach) osoby i wydarzenia znane jedynie z poboĹźnoĹci chrzeĹcijaĹskiej tradycji (nieraz bardzo późnej); Weronika, Longinus (rzymski ĹźoĹnierz, ktĂłrego oczy miaĹa spryskaÄ krew z przebitego boku Chrystusa). (...) Film Gibsona nie jest wiÄc ani filmem histroycznym, ani - tym bardziej - fabularyzowanym, dokumentem. Jest natomiast filmem realistycznym. Nie ucieka od faktĂłw, nie kryje ich za zasĹonÄ przenoĹni, alegorii, symbolu, nie Ĺagodzi ich niedpowiedzeniem. (...) Wielu pyta, czy potrzebna jest nam aĹź taka dosĹownoĹÄ? Czy buduje czy raczej rujnuje naszÄ wiarÄ? Czy nie uniewaĹźnia ukrytej w Chrystusie tajemnicy? Ludzkiej? Boskiej?! OczywiĹcie, odbiĂłr filmu (zwĹaszcza tego!) jest sprawÄ indywidualnÄ i gĹÄboko osobistÄ . Jednych zachwyci, innych oburzy; jednymi wstrzÄ Ĺnie ku nawrĂłceniu, innych odrzuci swÄ dosĹownoĹciÄ ; jedni bÄdÄ o nim mĂłwiÄ jako o ânajlepszych rekolekcjachâ, inni uznajÄ go za kicz. Dla jednych Pasja okaĹźe siÄ âpotrzebnaâ, dla innych nie. Najgorsza rzecz, jakÄ moĹźna zrobiÄ, to wszczynanie polemiki z tymi doĹwiadczeniami. Z ludzkimi przeĹźyciami siÄ nie dyskutuje: nie moĹźna powiedzieÄ czĹowiekowi, ktĂłry pĹacze, Ĺźe jest gĹupi i âpowinienâ nabraÄ dystansu do tak nieudanego widowiska. Podobnie temu, kto boi siÄ antysemityzmu, nie ma co mĂłwiÄ, Ĺźe nie âpowinienâ siÄ baÄ. Tym, ktĂłrzy nie pĂłjdÄ , nie moĹźna wmawiaÄ religijnej niewraĹźliwoĹci. Ostatnie dni i tygodnie dyskusji nad PasjÄ z caĹÄ pewnoĹciÄ pokazaĹy jedno: powszechnÄ skĹonnoĹÄ do absolutyzowania wĹasnego przeĹźycia, poĹÄ czonÄ z brakiem zdolnoĹci sĹuchania innych, ktĂłrzy odwaĹźÄ siÄ mĂłwiÄ publicznie o swoim odbiorze. ks. Ryszard RyĹ
SZOKUJÄCY KONKURS GĹos w debacie o Pasji
W tym samym numerze Tygodnika Powszechnego z 14 marca br., publikujÄ cym obszernÄ debatÄ dotyczÄ cÄ filmu Pasja, zamieszczone zostaĹo ogĹoszenie o konkursie (s. 6), ktĂłrego treĹÄ wprawia w zdumienie. Oto redakcja Tygodnika zachÄca czytelnikĂłw do odpowiedzi na pytanie: Kto jest autorem muzyki do filmu Ostatnie kuszenie Chrystusa w reĹź. Martina Scorsese? WĹrĂłd uczestnikĂłw, ktĂłrzy udzielÄ poprawnej odpowiedzi na pytanie rozlosowana bÄdzie nagroda w postaci pĹyty ze ĹcieĹźkÄ dĹşwiÄkowÄ Pasji Mela Gibsona. Po pierwszym przeczytaniu ogĹoszenia o konkurskie rodzi siÄ wÄ tpliwoĹÄ co do logiki takiej inicjatywy. Debata dotyczy przecieĹź filmu Gibsona, a tutaj, nie wiadomo dlaczego, przywoĹany zostaje bardzo kontrowersyjny film Scorsese. Czy nie wyglÄ da to jak swego rodzaju demonstracja?! CzymĹ naturalnym byĹby na Ĺ;amach wspomnianego numeru konkurs na temat ĹcieĹźki dĹşwiÄkowej Pasji. WÄ tpliwoĹÄ budzi teĹź sama treĹÄ konkursu. Redakcja Tygodnika Powszechnego ma oczywiĹcie prawo do wĹasnej, krytycznej oceny filmu Gibsona. JednakĹźe stawianie go obok filmu Scorsese wydaje siÄ mocno dwuznaczne. Konkurs dotyczy co prawda muzyki, ale czy moĹźna caĹkowicie oddzieliÄ muzykÄ od przesĹania filmu? To zaĹ przesĹanie, choÄ uwaĹźa siÄ je za apokryficzne, nie ewaneliczne, zostaĹo powszechnie i jednoznacznie negatywnie ocenione przez Ĺwiat chrzeĹcijaĹski. Wielu uznaĹo je wrÄcz za bluĹşnierstwo. Odczucia czytelnikĂłw, co do stosownoĹci wspomnianego przedsiÄwziÄÄia mogÄ byÄ co najmniej mieszane. Czy taki konkurs nie moĹźe wywoaĹÄ u jednych zdziwienia a u innych oburzenia? Konkurs ogĹoszony poĹrĂłd toczÄ cej siÄ debaty nad PasjÄ wydaje siÄ budzÄ cym niesmak dziwolÄ giem, co potwierdzajÄ gĹosy nie tylko entuzjastĂłw filmu Gibsona. (ap)
HISTERIA W MEDIACH Niedziela nr 11, 14 marca 2004
Na kilka dni przed premierÄ filmu Pasja w reĹź. M. Gibsona w wiÄkszoĹci mediĂłw amerykaĹskich zapanowaĹo coĹ w rodzaju histerii. UlegĹy jej takĹźe niektĂłre gazety polonijne. Najbardziej histeryzowaĹy media wychwalajÄ ce niegdyĹ film Ostatnie kuszenie, ktĂłry niewiele miaĹ wspĂłlnego z prawdÄ ewangelicznÄ , a ponadto w sposĂłb doĹÄ niewybredny obraĹźaĹ uczucia chrzeĹcijan (...). Po obejrzeniu Pasji, lepiej zrozumiaĹem, dlaczego ten film jest tak ostro atakowany przez krÄgi nieprzychylne chrzeĹcijaĹstwu. Z pewnoĹciÄ byĹby niezauwaĹźony, gdyby byĹ gniotem artystycznym, ale jest to film duĹźego formatu artystycznego. Przemawia do ludzi, wzrusza, umacnia wiarÄ, zmienia Ĺźycie na miarÄ MiĹoĹci, ktĂłra modli siÄ za swych oprawcĂłw, przywraca czĹowiekowi wiarÄ. Mimo tych walorĂłw film ten nie moĹźe liczyÄ na nagrodÄ Oscara, bo juĹź dzisiaj media piszÄ , Ĺźe Gibson jest przeĹladowany w Hollywood. reĹźyser, podejmujÄ c siÄ tego zadania, zdawaĹ sobie z tego sprawÄ. Dlatego tym wiÄkszy mam do niego szacunek, Ĺźe dla powiedzenia ewangelicznej prawdy tak wiele zaryzykowaĹ. ks. Ryszard Koper |