Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2004 (marzec / kwiecień)

Pierwszy Plan. 11 marca. Hiszpania po zamachu i wyborach

Niezachwiana nadzieja, dzięki temu, kim jesteśmy

Zamiast uległości wobec niszczącej siły zamachu, wstrząs wywołany przez terror pobudził Ruch do jeszcze ściślejszej jedności, stał się wyzwaniem do pogłębienia naszej wiary i zaznaczenia publicznie naszej obecności.

José Luis Restán


Tragiczne wydarzenia stały się też okazją do podjęcia dialogu z kolegami i koleżankami ze studiów i z pracy, z najbliższymi oraz przyjaciółmi.

Pozwala to dzielić się z innymi niezachwianą nadzieją, która jest konieczna do podniesienia się po tym bolesnym ciosie.

Odrodzenie dokonuje się na drodze wychowania ludzkiego „ja”, a zatem wychowania całego narodu. Jest ono potrzebne jak nigdy dotąd, zwłaszcza w obliczu nihilizmu, podważającego istnienie idealnej, pozytywnej perspektywy.

Złość przeciwko rządowi. Wybory. Terroryzm uderzył w naród uformowany w tradycji chrześcijańskiej. Naród hiszpański musi odnaleźć swoje prawdziwe korzenie.

 

Godzina dwudziesta pierwsza, sobotni wieczór 13 marca 2004 r. Cała Hiszpania opłakuje zabitych w najkrwawszym zamachu terrorystycznym w swojej historii. Parę godzin wczesniej MInister Spraw Wewnętrznych ogłosił, że aresztowano pięć osób podejrzanych o spowodowanie zamachu, trzej z nich to Marokańczycy, pozostali dwaj są Hindusami. Odpowiedzialność za ten akt terroru spada więć na ekstremistów islamskich, a nie na ETA, którą wcześniej podejrzewano.

 

Ideologiczne wsparcie

Na ulicach odczuwa sie wyraźne napięcie. Dziesiątki biur prawicowej Partii Ludowej oblężone są przez licznych manifestantów, którzy oskarżają rząd o kłamstwa i obciążają go odpowiedzialnością za zamach.Powodem tych oskarżeń jest jego ścisły sojusz z Administracją Busha. Poruszenie to nie ma nic wspólnego ze spontanicznością: nastroje podgrzewają oświadczenia lidera socjalistów wspierane przez potężną machinę jednego z największych koncernów medialnych w Hiszpanii, głosyu radykalnej drobnomieszczańskiej kultury. Przez ostatnie dwadzieścia pięć lat udzielał on ideologicznego poparcia hiszpańskiej lewicy. Wszystko to dzieje się w dniu głębokiej refleksji, w chwili, gdy powinna być zabroniona jakakolwiek propaganda polityczna.

 

Szukanie winnych

Rządząca Partia Ludowa zaczyna zdawać sobie sprawę, że sytuacja wymyka się jej z rąk. Strach i gniew sporej części społeczeństwa znajdują swoje ujście w chęci ukarania rządu Partii Ludowej, która jeszcze w przededniu tragicznego czwartku, 11 marca, czuła się zwycięzcą nadchodzących wyborów. Manifestanci „szukają winnych” i głoszą slogany typu: „Bomby, które zrzuciliście na Irak teraz spadają na nas”. Prawie nie słychać oskrażeń skierowanych przeciwko terroryzmowi Al-Kaidy i jej zwolenników. Jest początek długiej nocy, preludiu, do wyborczej katastrofy.

 

Przyczyny odwrócenia sytuacji

Wyniki wyborów z 14 marca nie pozostawiają wątpliwości. Dramatyczna sytuacja spowodowała mobilizację dwóch i pół miliona wyborców, którzy w poprzednich wyobrach nie poszli do urn. Partia Ludowa traci milion głosów i 35 miejsc w parlamencie. Ma ich teraz 148. tymczasem socjaliści zdobywają prawie trzy miliony nowych głosów i osiągają liczbę 164 deputowanych. Kraj pogrążony w bólu, ofiara swoich lęków i stereotypowych wyobrażeń, potrzebujący swoistego oczyszczenia po horrorze w pociągach, w krzyku rozpaczy dokonuje politycznej wolty, niewyobrażalnej jeszcze trzy dni wcześniej. Jednakże ten fenomen, który wowołał zdumienie socjologów na całym świecie ma swoje głębokie korzenie w narodzie, który miał zawsze problemy z rachunkiem sumienia.

 

Nienawiść typowa dla progresizmu

W jednym z marcowych numerów amerykańskiego magazynu Time ukazuje się artykuł wychwalających Hiszpanię jako naród „silny, zdecydowany i pewny siebie”, puiblicysta prestiżowego tygodnika wychwala jako ekonomiczny rozówj, bogactwo artystycznej twórczości oraz sportową potęgę. Dziwne: wszystko to dokonało się podczas rządów premiera Aznara, tego samego, którego swoista progresistowska mentalność nienawidzi, głosząc, że czas jego rządów to lata ciemne, charakteryzujące się ograniczaniem swobód obywatelskich, zastępowaniem dialogu odgórnym narzucaniem swoich racji i obskurantyzmem oraz reakcją, powstrzymującą wszelki postęp. Niektórzy z zaślepionych rzeczników tych poglądów, tacy jak reżyser Almodovar, z radością przyjęli wyniki wyborów z 14 marca, nazywając je „odzyskaniem demokracji”. Hiszpańska rzeczywistość nie ma jednak nic wspólnego z tą egoistyczną nienawiścią, tak typową dla części elit intelektualnych tego kraju.

 

Wyraźne sprzeczności

Pomimo to, obraz kraju znajdującego się w nieustannej ekspansji, z niezłomną wolą zwyciężania, charakteryzującego się pewną dozą bezceremonialności i swobody, maskuje głęboki nurt słabości i poczucia zawodu. Tragedia z 11 marca ujawniła te sprzeczności. Brakuje jasnej świadomości istoty swojego dziedzictwa duchowego, kulturalnego im orlanego, na którym można budować, i którego ponadto warto bronić. Sprzeczne reakcje na zamach wyraźnie to potwierdzają. Z jednej strony, pojawiła się spontaniczna odpowiedź w postaci wielkoduszności i solidarności z ofiarami, a z drugiej, prawie nikt nie podniósł rękawicy rzuconej narodowi przez ten atak uderzjący w serce jego tożsamości. Najłatwiej obrzucać błotem rząd, niezauważając przy tym, że niezależnie od błędów, jakie mógł on popełnić, terroryzm islamski uderzył dokładnie w to, kim jesteśmy: w naród uformowany w tradycji chrześcijańskiej, uznający wolność i prawa człowieka. Hiszpanie, niestety, nie chcą tego dostrzec.

 

Odrzucenie i słabość

Według aktora, Javiera Bardena kreatywność Hiszpanów rodzi się z pragnienia odnalezienia maksimum przyjemności w wyzwalaniu się z poczucia winy, które jest wynikiem chrześcijańskiej tradycji. Tutaj widać wyraźnie owo odrzucenie swojej tożsamości, tak drogie wielu hiszpańskim artystom, ale też tutaj leży przyczyna naszej przerażającej słabości: brakuje nam wspólnej idealnej perspektywy, miłości, dla której warto byłoby ponosić razem ofiary. Terroryści islamscy podkreślali to wielokrotnie: „My kochamy śmierć bardziej niż wy życie”. Tutaj leży przyczyna głębokiej słabości Zachodu, ponieważ nasze umiłowanie życia (niemające nic wspólnego z chorobliwym przywiązaniem do dobrobytu) nie jest wystarczająco wielkie. Zerwaliśmy bowiem więzy z tym, co tę miłość podtrzymuje: z Nieskończonością, która wkroczyła w naszą historię, aby ją zbawić.

 

Obowiązek wychowania

Żywa i spontaniczna solidarność milionów Hiszpanów dowodzi, że istnieją w narodzie pokłady dobra, a jego zdrowe korzenie są wciąż żywe. Potrzebuje on jednak bardziej niż kiedykolwiek przewodnictwa, które podjmie zadanie wychowania i otworzy świadomość ludzi na znaczenie życia, na jego radykalną perspektywę, na niezbywalną wartość rozumu i wolności. Hannah Arendt mawiała, że totalitaryzm triumfuje wtedy, gdy nie potrafi się odróżnić prawdy od kłamstwa, ani rzeczywistości od fikcji. Musimy uznać, że terroryzm uderzył również w nasz słaby punkt.

Ponad rok temu, po ciężkich miesiącach związanych z zawirowaniami w polityce i wojną w Iraku, obecność Jana Pawła II w Madrycie stała się niespodziewanym momentem jedności całego społeczeństwa hiszpańskiego, momentem wyraźnego dobra, które mamy budować, stała się dla narodu wskazaniem drogi do jegoludzkiego wzrastania i rozwoju. Dzisiaj to doświadczenie nabiera szczególnego znaczenia, brakuje jednak podmiotu, który potrafiłby je wykorzystać i przetłumaczyć na język wychowania.

W jednym z oświadczeń episkopatu hiszpańskiego, zatytułowanym „Nadzieja w obliczu terroryzmu”, biskupi stwierdzają, że w ciężkim zadaniu, jakie czeka społeczeństwo (my) katolicy „będziemy uczestniczyć z całą mocą ducha ożywianego nadzieją, która nigdy nie zawodzi”. Faktycznie doświadczyliśmy tego w ostatnich dniach, zamiast uległości wobec niszczącej siły zmachu, wstrząs wywołany przez terror pobudził ruch Comunione e Liberazione do jeszcze ściślejszej jedności, stał się wyzwaniem do pogłębienia naszej wiary i zaznaczenia publicznie naszej obecności. Takim publicznym gestem była Eucharystia, sprawowana 11 marca, w dniu zamachu, modlitwa różańcowa w intencji ofiar, jednomyślne uczestnictwo w manifestacji 12 marca, czy żywe uczestnictwo w debacie powyborczej. Osąd, jakiego dokonaliśmy w oświadczeniu opublikowanym w prasie i środkach masowego przekazu, okazał się impulsem do nawiązania dialogu z kolegami i koleżankami ze studiów i z pracy z najbliższymi oraz z przyjaciółmi. Mieliśmy zatem okazję do dzielenia się ze wszystkimi „niezachwianą nadzieją”, niezbędną do tego, aby Hiszpania na nowo podjęła frogę wspólnego budowania prawdziwie ludzkiego społeczeństwa.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją