Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1994 > Biuletyn (21-22) czerwiec

Ślady, numer specjalny / 1994 (Biuletyn (21-22) czerwiec)

Kościół

Jezus Chrysus „prawem żywym i osobowym"

Refleksje o Encyklice Veritatis Splendor

bp Angelo Scola


1. Dar, który zobowiązuje

„Miłości i życia zgodnego z Ewangelią nie można pojmować przede wszystkim w kategoriach nakazu, ponieważ ich wymogi przekraczają ludzkie siły: stają się one możliwe jedynie jako owoc daru ofiarowanego przez Boga, który uzdrawia i przemienia swoją łaską serce człowieka: `Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa! (J 1, 17)” (Veritatis splendor 23). Ten kluczowy fragment encykliki opisuje naturę podstawy chrześcijańskiej moralności. Można tu dostrzec wielką tradycję Augustyna i Tomasza, autorów często cytowanych w tekście: „Daj to, czego żądasz, i żądaj, czego chcesz”, mówi biskup Hippony. Ten dar, z którego wypływa zadanie św. Tomasz z Akwinu nazywa Nowym Prawem czyli „łaską Ducha Świętego udzieloną przez wiarę w Chrystusa”.

Jaką odpowiedź wywołuje w człowieku to działanie łaski? Encyklika określa ją jako naśladowanie Chrystusa (nn. 19-21).

Każdy człowiek zadaje sobie w sercu pytanie o szczęście, które „Veritas splendor” dostrzega w dialogu Jezusa z  bogatym młodzieńcem (Mt 19). Odpowiedź na to pytanie może dać jedynie nieoczekiwane spotkanie. Tak dzieje się również w naturalnym życiu człowieka. Jako dziecko, zaczyna on poznawać siebie przez uśmiech matki i otoczony miłością uczy się reagować na rzeczywistość. Bogaty młodzieniec zdumiewa się słowami Chrystusa, który utożsamia normę postępowania moralnego z naśladowaniem swojej Osoby. „On sam staje się Prawem żywym i osobowym” (n. 15). Starania młodzieńca, by przestrzegać przykazań, wskazują, że pragnie on przez wszystkie swe czyny przeżywać swą więź z Bogiem, który wszystko stworzył i po grzechu pierworodnym dał narodowi wybranemu prawo pisane, aby jasno wyrazić to, co umieścił w sercu każdego człowieka. Jednak spotkanie z Jezusem wprowadza bogatego młodzieńca w prawdziwy wymiar jego postawy względem Boga i bliźniego – w prawdziwy wymiar jego postawy względem Boga i bliźniego. Widząc, słysząc i pytając Jezusa, młodzieniec odkrywa wolność, której istnienia wcześniej nie podejrzewał, i uznaje niewystarczalność swojej chwalebnej wierności przykazaniom.

Jezus ukazuje mu bowiem istotną treść każdego przykazania: „Przyjdź i chodź za Mną”. „Pójście za Chrystusem nie jest zewnętrznym naśladownictwem (…). Być uczniem Chrystusa znaczy upodobnić się do Niego (…). Św. Augustyn stwierdza: „staliśmy się nie tylko chrześcijanami ale samym Chrystusem (…). Cieszcie się pełni zdumienia: Staliśmy się Chrystusem!” (por. n 21).

 

2. Kryzys moralności

W ten sposób w praktycznej metaforze pierwszy rozdział Veritatis Splendor ukazuje sedno moralnego kryzysu, drążącego wspólnotę chrześcijańską od wewnątrz i zwraca uwagę na rozdźwięk pomiędzy tradycyjnym nauczaniem Kościoła a pewnymi poglądami teologicznymi na temat zasadniczych zagadnień moralnych (nr 4). Utrata głębokiej więzi między wiarą a życiem (fides servanda et moribus applicanda!) spowodowana jest właśnie niezdolnością do uznania Jezusa za powszechną i konkretną normę. Z teoretycznego punktu widzenia oznacza to kontynuację prowokacyjnej tezy oświeceniowej, rygorystycznie sformułowanej przez Kanta, z godnie z którą wydarzenie historyczne (Jezus Chrystus) nie może być podstawą i uzasadnieniem prawd powszechnych i koniecznych. Krótko mówiąc, twierdzi się, że nie istnieje ciągłość między wydarzeniem Chrystusa a prawem moralnym. Przeciwnie, uważa się wręcz, że należą one do różnych porządków, co prowadzi do wniosku, że nie można wyprowadzać prawa moralnego z tego wydarzenia.

Sprowadzony do czystego faktu historycznego, Jezus Chrystus staje się ostatecznie tylko przykładem.

Według niektórych, stawia On tylko ogólny wymóg miłości Boga i bliźniego, ale konkretnych norm tej miłości nie da się w żaden sposób ustalić. Także inni, którzy słusznie twierdzą, że istnieją normy szczegółowe, które powszechne i konieczne, pozostawiają Go jednak na drugim planie z obawy, że wskazywanie na chrystocentryczność norm moralnych oznaczałoby w pewnym sensie ich relatywizację i osłabiało ich moc wiążącą także dla niechrześcijan. W rzeczywistości jednak Jezus Chrystus jako konkretna norma powszechna okazuje się przeciwieństwem fideistycznej ciasnoty. Jest pełną drogą do człowieka i poszerza horyzont ludzkiego rozumu. Jest drogą do Ojca, która daje każdemu możliwość dialogu na temat obiektywnego znaczenia człowieka i historii. Pojawia się więc niebezpieczeństwo stworzenia teologii moralnej bez Chrystusa, tak jakby Chrystus nie przyszedł. Aby przełamywać ten podwójny impas, encyklika z mocą mówi o „stałej obecności Chrystusa przy człowieku każdej epoki” (n. 25). Ta obecność urzeczywistnia się w Jego Ciele, którym jest Kościół, chciany przez Boga, „aby umożliwić ludziom to ‘spotkanie z Chrystusem’ (n. 7). Bezinteresowne spotkanie ze wspólnotą chrześcijan, żyjącą widzialnie w czasie i przestrzeni jest powtórnym „Chodźcie a zobaczycie”, wypowiedzianym przez Jezusa do Andrzeja i Jana (por. J 1, 39). Pomimo słabości swego grzesznego życia człowiek uznaje, że jest konieczne, by każdy jego czyn był moralny.

 

3. Człowiek w Chrystusie

Wizja człowieka leżąca u podstaw całej encykliki Veritatis splendor jest opisana przede wszystkim w pierwszym rozdziale. „Synowie w Synu” (Mersch): to zwięzłe wydarzenie biblijne i dogmatyczne zawiera w sobie bogactwo chrześcijańskiej antropologii przedstawionej w encyklice. Jezus Chrystus, wydarzenie współczesne każdemu człowiekowi, staje się jego figurą i formą (Gestalt), „sylwetką”, jak mówi Przywara. Jest to możliwe dlatego, że naturę wydarzenia ma także sam Kościół, który jest niczym innym, jak ludzkością odkupioną.

Egzystencja ludzka jest dramatem. Człowiek doświadcza nieuchronnej obecności „innego” (osób i okoliczności) w swoim życiu i odkrywa, że jest otwarty na Nieskończonego; niemniej wyraźnie dostrzega, że nie potrafi odpowiedzieć na nieskończoność tego Misterium. Taka jest treść jego doświadczenia prawdy, dobra i piękna, bo taka jest treść jego doświadczenia istnienia. Stwierdza na przykład, że z samej swej natury nie potrafi nigdy odpowiedzieć w sposób doskonały na pragnienie dobra drugiej osoby, a czasem wręcz ulega skłonności do zła. Łaska, którą jest Jezus Chrystus, objawiając w pełni człowiekowi jego samego przynosi mu właściwe wyzwolenie: nie dlatego, że usuwa dramat, ale dlatego, że naśladując Chrystusa człowiek może łatwiej doświadczyć, że wolności prawo moralne nie są ze sobą sprzeczne. Św. Paweł stwierdza: „kresem prawa jest Chrystus” (Rz 10, 4), a św. Ambroży komentuje: „plenitudo legis in Christo est” (por. Veritatis splendor, 15). Encyklika wyprowadza stąd wniosek: „stanowczość z jaką Apostoł przeciwstawia się tym, którzy wiążą swoje usprawiedliwienie z prawem, nie ma nic wspólnego z „wyzwoleniem” człowieka od przykazań, które – przeciwnie – służą praktykowaniu miłości (n. 17).

Tym samym obraz człowieka powołanego, aby być w Synu jest zarysowany w sposób pełny.

Łaska miłosiernie włącza wolne stworzenie w Chrystusa ukrzyżowanego i powtórnie ofiarowuje mu się po pierworodnym upadku, tak, że nawet grzech, jeśli człowiek go uzna, nie może być przeszkodą w pójściu za Jezusem. To jest właśnie wolność natury stworzonej, w którą z woli samego Boga wpisane jest prawo. Jedną z dramatycznych cech kondycji ludzkiej jest imperatyw, by wolność uznała, że jest zakorzeniona w stworzonej naturze, która poprzez swojej istotowe skłonności przemawia do samej wolności. Wolność i natura są wpisane w łaskę w taki sposób, że zachowując swój autonomiczny charakter, mają osiągnąć spełnienie we wzniosłym i nieoczekiwanym przeznaczeniu, jakim jest komunia z Trójcą Świętą.

 

4. Lud wędrujący przez historię

„Naśladowanie tonie polega jedynie na słuchaniu nauki i na posłusznym przyjmowaniu przykazań. Oznacza ono coś bardziej radyklanego: przylgnięcie do osoby samego Jezusa, uczestnictwo w Jego życiu i przeznaczeniu, udział w Jego dobrowolnym i pełnym miłości posłuszeństwie woli Ojca” (n. 19).

Moralność jawi się przede wszystkim jako włączenie w dynamikę całkowitego ofiarowania się Chrystusa, dobrego Nauczyciela, który umiłował do końca (por. n. 20). Mocą Ducha Świętego zostaliśmy włączeni w Kościół przez wiarę i chrzest.

Moralność polega więc na rozpoznaniu powołania, które jest źródłem przynależności do Ludu Bożego. Tylko w ten sposób można pojąć wezwanie Jezusa, by być doskonałym, jak doskonały jest Ojciec niebieski.

Chrześcijańska moralność opiera się zatem na wydarzeniu, które gromadzi wokół siebie lud wędrujący przez historię a zarazem stanowi zadatek życia wiecznego (n. 23).

Jest oczywiste, że z tą obietnicą wiąże się pewne zadanie i że wspomniana przynależność wpływa na każdy ludzki czyn, rodząc dążenie, by przyjmować każde doświadczenie z ufnością dziecka wobec matki lub – mówiąc słowami psalmu – w postawie służącej, która patrzy na ręce jej pani. Kto jest tak usposobiony, nie odczuwa prawa Bożego jako ciężaru „jako zaprzeczenia, a w każdym razie ograniczenia swojej wolności. Kto zaś ożywiony miłością ‘postępuje według ducha’ (por. Ga 5, 16) i pragnie służyć innym, znajduje w prawie Bożym pierwszą i niezastąpioną drogę czynnego okazywania miłości, dobrowolnie wybranej i przezywanej” (por. n. 18).

Jakkolwiek droga ta może być obciążona brzemieniem niepewności jest możliwa dzięki łasce, która daje nam pełną wolność dzieci Bożych. Należąc do Chrystusa, człowiek odkrywa urok wieczności wobec stwórczego aktu Boga w każdym swoim działaniu i dlatego jest wdzięczny za przykazania, które wspierają i korygują jego kruchą wolność.

U Boga wszystko jest możliwe. „Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (1J 3, 3).

„Oto radosna prawda chrześcijańskiej wiary, której zawdzięcza ona swój głęboko ludzki charakter i swą niezwykłą prostotę (n. 119).


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją