Ślady
>
Archiwum
>
1994
>
Biuletyn (21-22) czerwiec
|
||
Ślady, numer specjalny / 1994 (Biuletyn (21-22) czerwiec) Rekolekcje Konferencja ks. JĂłzef Adamowicz TrochÄ siÄ rozmnoĹźyliĹmy w tym koĹciele â to bardzo piÄkne, bo bardziej wyrazisty staje siÄ znak naszej jednoĹci. Teraz sprĂłbujemy troszeczkÄ pomyĹleÄ nad tym, co stanowi treĹÄ naszego doĹwiadczenia. ParÄ dni temu rozmawiaĹem z Michele Faldi, pytajÄ c go o to, na co ks. Giussani w tej chwili zwraca szczegĂłlna uwagÄ i powiedziaĹ mi, Ĺźe jakoĹ bardzo na sercu leĹźy ks. Giussaniemu to, ĹźebyĹmy uchwycili znaczenie metody, jaka proponuje ruch Comunione e Liberazione. Istnieje bowiem jakiĹ szczegĂłlny zwiÄ zek pomiÄdzy metodÄ a caĹa zawartoĹciÄ doĹwiadczenia, do tego stopnia, ze ks. Giussani stwierdza, iĹź tylko âocalajÄ c autentycznoĹÄ metody, moĹźna w sposĂłb wĹaĹciwy przekazywaÄ treĹÄ naszego doĹwiadczeniaâ. A niewÄ tpliwie kaĹźdemu z nas zaleĹźy na tym, Ĺźeby to doĹwiadczenie ogarnÄĹo nas jak najpeĹniej i ĹźebyĹmy byli w stanie tym piÄknem Ĺźycia dzieliÄ siÄ ze wszystkimi. ZresztÄ wiele razy mĂłwiliĹmy â pamiÄtamy te sĹowa ks. Giussaniego â Ĺźe jeĹli mnie siÄ przytrafiĹo to spotkanie, to po to przede wszystkim, Ĺźeby przeze mnie mogli spotkaÄ to inni, bo przecieĹź Chrystus przyszedĹ do wszystkich. Chrystus jest najbardziej oczekiwanym, najbardziej poĹźÄ danym GoĹciem kaĹźdego ludzkiego Ĺźycia, kaĹźdej ludzkiej sytuacji. Nasze Towarzystwo jest okreĹlone przez metodÄ. GenialnoĹÄ Ruchu zawarta jest w metodzie. A metoda â to jest droga, poprzez ktĂłrÄ czĹowiek osiÄ ga ĹwiadomoĹÄ doĹwiadczenia, ktĂłre spotkali i ktĂłre jest mu proponowane. ĹšrĂłdĹem metody chrzeĹcijaĹskiej jest wiara. Trzeba, ĹźebyĹmy sobie przypomnieli, co kryje siÄ pod tym sĹowem wiara to siÄ czÄsto przewijaĹo na róşnych naszych spotkaniach). Wiara jest rozpoznaniem, ale rozpoznaniem, ktĂłre jednoczeĹnie powoduje przylgniÄcie do osoby, a wiÄc uznanie we wĹasnym Ĺźyciu jakiejĹ wyjÄ tkowej ObecnoĹci, ktĂłra ukazuje wiÄĹş z przeznaczeniem, z tÄ ostatecznoĹciÄ . Wiara, jeĹli jest przeĹźywana jako rozpoznanie i uznanie tej niezwykĹej ObecnoĹci sprawia, Ĺźe caĹe nasze Ĺźycie zostaje mocno naznaczone znamieniem wiÄzi z ObecnoĹciÄ , ktĂłrÄ rozpoznajemy jako odpowiadajÄ ca naszemu sercu. A wiÄc metoda zostaje nam podarowana czy ukazana wtedy, kiedy nasze Ĺźycie zderza siÄ z ta ObecnoĹciÄ nieprzewidywalnÄ i wielkÄ , ktĂłra po prostu rozpoznajemy jako rzeczywistoĹÄ nadludzkÄ , nadprzyrodzonÄ . IstotÄ metody jest wiÄc pĂłjĹcie za, podÄ Ĺźanie za owa rzeczywistoĹciÄ osobowÄ , ktĂłra wprowadza nas w wydarzenie niezwykĹej, wyjÄ tkowej ObecnoĹci. To, Ĺźeby pĂłjĹÄ za, to Ĺźeby podÄ ĹźaÄ za wtedy, kiedy czĹowiek odkrywa, iĹź stoi wobec wydarzenia chrzeĹcijaĹskiego, okazuje siÄ byÄ postawÄ jak najbardziej rozumna. To musimy sobie uĹwiadomiÄ, to jest niejako w sposĂłb nierozerwalny ze sobÄ zwiÄ zane: jeĹli ja w moim wĹasnym Ĺźyciu rozpoznajÄ pojawienie siÄ tej wyjÄ tkowej ObecnoĹci, ktĂłra odpowiada mojemu sercu, to silÄ rzeczy muszÄ ruszyÄ w drogÄ. JeĹli bym nie wyruszyĹ w drogÄ, nie podÄ ĹźaĹ za tym, ryzykowaĹbym postawÄ nierozumnÄ , czyli ryzykowaĹbym rezygnacjÄ z czegoĹ, co stanowi czynnik konstytuujÄ cy moje Ĺźycie, mojÄ osobÄ. Stajemy tu bowiem zawsze w obliczu pewnych niebezpieczeĹstw, mianowicie, wydaje nam siÄ Ĺźe pĂłjĹcie za stanowi jakiĹ postulat, jakiĹ nakaz, ktĂłry pochodzi z zewnÄ trz. A tymczasem to naleĹźy do wewnÄtrznej treĹci tego, co siÄ dokonuje we mnie, co rozpoznajÄ jako odpowiednie dla mnie. (GdybyĹmy to w jakiĹ sposĂłb umorzyli, to w zasadzie mamy do czynienia z jakÄ Ĺ sekcjÄ zwĹok). Tu jest pewna trudnoĹÄ, na ktĂłrÄ ks. Giussani teĹź zwraca uwagÄ, w ktĂłrej jakoĹ wszyscy uczestniczymy, a mianowicie: dzisiejsza kultura uznaje, Ĺźe niemoĹźliwÄ rzeczÄ jest poznaÄ i przemieniÄ samego siebie, i w konsekwencji caĹÄ rzeczywistoĹÄ, jedynie w oparciu o pĂłjĹcie za osobÄ . Osoba bowiem w naszej epoce jest niezbyt wĹaĹciwie rozumiana. JeĹli mianowicie mĂłwimy o poznaniu i przemianie, to te pojÄcia sÄ w jakiĹ sposĂłb znieksztaĹcone. Poznanie rozumiemy przede wszystkim jako teoretyczno-ananlityczna refleksjÄ, a przemianÄ jako praktyczne dziaĹanie, w ktĂłrym w szczegĂłlny sposĂłb chodzi o zastosowanie pewnych reguĹ. W ten sposĂłb osoba przestaje byÄ rozumiana jak o narzÄdzie poznania i przemiany. Tymczasem, na przykĹad w spotkaniu Chrystusa z pierwszymi uczniami, z Janem i Andrzejem â ten fragment doskonale znamy, bo on pojawia siÄ takĹźe w tym tekĹcie, ktĂłry medytujemy na Szkole WspĂłlnoty â okazuje siÄ, Ĺźe owi pierwsi uczniowie wĹaĹnie dlatego, Ĺźe poszli za ta wyjÄ tkowÄ Osoba, nauczyli siÄ zupeĹnie inaczej poznawaÄ, nauczyli siÄ zmieniaÄ siebie i zmieniaÄ rzeczywistoĹÄ. OczywiĹcie, to wszystko jest jakoĹ obecne w pierwszej chwili spotkania, ale wymaga potem czasu, Ĺźeby mogĹo siÄ rozwinÄ Ä. Ta metoda rozwija siÄ w czasie. Kiedy czĹowiek spotyka tÄ niezwykĹa ObecnoĹÄ doĹwiadcza oczywistoĹci. W jednej chwili jest dla niego oczywiste, ze to jest coĹ, co rzeczywiĹcie odpowiada jego sercu. Ale tu trzeba uporzÄ dkowaÄ nasz aparat pojÄciowy, sposĂłb przyglÄ dania siÄ sobie. Chodzi mianowicie o to, Ĺźe przeĹźycie oczywistoĹci, to nie jest jeszcze to samo, co przekonanie, pewnoĹÄ. PrzeĹźycie oczywistoĹci dokonuje siÄ w mgnieniu oka, natomiast uzyskanie przekonania, przeĹwiadczenia, pewnoĹci wymaga czasu. O tym teĹź czytamy w naszym tekĹcie SzkoĹy WspĂłlnoty. Zobaczymy â Pan Jezus w Ewangelii ukazywany jest przed ludĹşmi jako przeklÄty przez uczonych w Prawie, jako potÄpiony przez uczonych w PiĹmie i faryzeuszĂłw, jako jakieĹ dwuznaczne indywiduum, o ktĂłrym wszyscy mĂłwiÄ Ĺşle. A przecieĹź ci ludzie, ktĂłrzy z Nim siÄ spotykajÄ wiedzÄ w sposĂłb oczywisty, Ĺźe to wĹaĹnie On odpowiada ich sercu bardziej niĹź ci wszyscy, ktĂłrzy maja cokolwiek do powiedzenia, majÄ jakieĹ znaczenie i wydajÄ wĹaĹnie takie oceny. Chodzi tutaj o tÄ oczywistÄ odpowiednioĹÄ z sercem, ktĂłra nie podlega jakby róşnorakim argumentom, ktĂłre moĹźna wytaczaÄ. Dla Jana i Andrzeja, ktĂłrzy widzÄ Pana Jezusa mĂłwiÄ cego, staje siÄ oczywiste, Ĺźe ten czĹowiek w sposĂłb wyjÄ tkowy odpowiada ich sercom. Ale Ĺźeby to przeĹźycie oczywistoĹci sraĹo siÄ pewnoĹciÄ , przekonaniem potrzeba, Ĺźeby oni zostali przy Nim, poszli za Nim, Ĺźeby kaĹźdego dnia na nowo stawiali siebie samych wobec Niego w pozycji pytania. Tu moĹźna by i naleĹźaĹoby uczyniÄ pewnÄ analogiÄ do wĹasnego Ĺźycia. To, Ĺźe jesteĹmy w tej chwili tutaj [w Pokrzywnej] ma swĂłj poczÄ tek wĹaĹnie w przeĹźyciu tej oczywistoĹci, w spotkaniu, ktĂłre kiedyĹ gdzieĹ tam siÄ dokonaĹo. I to, Ĺźe tutaj jesteĹmy oznacza, iĹź przyjÄliĹmy rozumnÄ postawÄ pĂłjĹcia za, podÄ Ĺźania za, i Ĺźe wciÄ Ĺź stoimy ( czy chcemy staÄ) w obliczu tej wyjÄ tkowej ObecnoĹci w pozycji pytania. I myĹlÄ, Ĺźe kaĹźdy z nas na wĹasnym przykĹadzie moĹźe powiedzieÄ (i Ĺźadne miary nie sÄ tu potrzebne), Ĺźe to przekonanie, przeĹwiadczenie dziĹ jest wiÄksze. Tu jeszcze ks. Giussani zwraca uwagÄ na pewnÄ postawÄ, mianowicie, w obliczu czy w momencie tej oczywistoĹci zaczyna ĹźyÄ nasza wolnoĹÄ: i ona [wolnoĹÄ] wtedy albo przylgnie albo siÄ wycofuje, albo siÄ broni przed przylgniÄciem. Powtarzam: w obliczu tej oczywistoĹci moĹźliwe sÄ te dwie postawy wolnoĹci â albo postawa zamkniÄcia albo otwarcia. I bardzo istotnÄ sprawa jest, jaka postawÄ wobec rzeczywistoĹci w sobie pielÄgnujemy i do jakiej postawy siÄ wychowujemy. To, co wydaje siÄ byÄ wielkim mankamentem ludzi naszego pokolenia i naszego czasu jest nieuwaga i brak szacunku wzglÄdem rzeczywistoĹci. My nauczyliĹmy siÄ przede wszystkim projektowaÄ rzeczywistoĹÄ, zamiast jÄ pokornie rozpoznawaÄ. I to stwarza niesĹychanÄ trudnoĹÄ takĹźe w momencie, kiedy staje przed nami tak niezwykĹa rzeczywistoĹÄ, ktĂłrej na imiÄ Chrystus â BĂłg objawiony. I tu moĹźna mieÄ albo oczy szeroko otwarte â jak nam to przypomniaĹ Marcelino z plakatu wielkanocnego sprzed dwĂłch lat, albo moĹźna stanÄ Ä w pozycji uprzedzenia, i jak to obrazowo pokazuje ks. Giussani â moĹźna byÄ jak kapryĹne dziecko, ktĂłre Ĺokciem przesĹania sobie oczy, i tylko przez ten ĹokieÄ postrzega cokolwiek. PojÄciem, ktĂłre niezwykle pomaga doprecyzowaÄ naturÄ metody chrzeĹcijaĹskiej jest naĹladowanie. To sĹowo opisuje wielkie prawo natury, rzÄ dzÄ ce na kaĹźdym poziomie. MoĹźna przypomnieÄ, co mĂłwi Biblia, kiedy Pan BĂłg stwarza czĹowieka: âUczyĹmy czĹowieka na nasz obraz, podobnego namâ. Pan Jezus potem poprowadzi tÄ samÄ dynamikÄ kiedy mĂłwi: âBÄ dĹşcie doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonaĹy jestâ. Wreszcie Ĺw. PaweĹ, ktĂłry mĂłwi: âBÄ dĹşcie naĹladowcami moimi, jak ja jestem naĹladowcÄ Chrystusaâ. W tym dÄ Ĺźeniu do naĹladowania zawiera siÄ synteza caĹego ewangelicznego prawa moralnego. Prawo moralne, to prawo rodzÄ ce siÄ z Ewangelii, nie jest czymĹ, co przychodzi z zewnÄ trz, nie jest jakimĹ katalogiem reguĹ, ktĂłre trzeba zaaplikowaÄ do wĹasnego Ĺźycia. To jest niemoĹźliwe. I to moĹźe rodziÄ tylko dwie niedobre postawy: rozgoryczenie i rozpacz, gdy siÄ nie da zastosowaÄ ich tak, jak naleĹźy, albo moĹźe rodziÄ pychÄ, bo czĹowiek bÄdzie przekonany, Ĺźe potrafi je zrealizowaÄ w oparciu o wĹasne siĹy, za pomocÄ swoich umiejÄtnoĹci i zdolnoĹci. Tymczasem prawo moralne Ewangelii rodzi siÄ przede wszystkim z ObecnoĹci, ktĂłra pojawia siÄ w horyzoncie mojego Ĺźycia i z przebudzenia siÄ rozumu i wolnoĹci, ktĂłre reagujÄ owym pĂłjĹciem za. I tu odnajdujemy dwie niezwykle cenne uwagi, ktĂłre poczyniĹ ks. Giussani, tylko musimy byÄ naprawdÄ uczciwi wobec treĹci tych sĹĂłw, a mianowicie: - PĂłjcie za oznacza pĂłjĹcie za, a nie juĹź od razu zdobycie czegoĹ, co jest celem. Jak Pan Jezus mĂłwi: âDoskonaĹymi bÄ dĹşcie, jak Ojciec mĂłj niebieski doskonaĹy jestâ, to na horyzoncie naszej drogi pojawia siÄ ta doskonaĹoĹÄ Ojca i ja muszÄ wciÄ Ĺź do niej lgnÄ Ä wszystkimi swoimi siĹami, jak najuczciwiej, ale nie mogÄ byÄ ani przez moment smutny, Ĺźe wciÄ Ĺź jeszcze ma dystans do tego celu, do tej doskonaĹoĹci. To jest straszna puĹapka, w ktĂłrÄ bardzo czÄsto wpadamy: zamiast cieszyÄ siÄ i dziÄkowaÄ Bogu, Ĺźe udaĹo nam siÄ zrobiÄ jakiĹ krok, to my siÄ smucimy, Ĺźe do krĂłlestwa niebieskiego pozostaĹo nam jeszcze 300 krokĂłw. A co to za róşnica 300 krokĂłw czy tylko1 krok? Przypomnijmy sobie Ĺw. Piotra z Ostatniej Wieczerzy, kiedy jest peĹen takiej pewnoĹci siebie: âChoÄby wszyscy CiÄ opuĹcili to ja, oczywiĹcie, CiÄ nie opuszczÄâ. I Piotra znad jeziora po zmartwychwstaniu, kiedy na trzykrotne pytanie Pana Jezusa: Szymonie czy kochasz Mnie, odpowiada: Tak, Panie, Ty wiesz, Ĺźe CiÄ kocham. Chrystusowi na tym zaleĹźy! A te deklaracje, ktĂłre Piotr skĹadaĹ przy Ostatniej Wieczerzy Chrystus Pan zbyĹ doĹÄ ironicznie: kogut nie zapieje, a ty trzy razy siÄ Mnie zaprzesz. PĂłjĹcie za to jest pĂłjĹcie za, a nie od razu osiÄ gniecie celu. Tak samo naĹladowanie â to jest naĹladowanie, a nie od razu urzeczywistnienie. I dystans, jaki nas dzieli od celu jest naprawdÄ nieistotny. Potrzebne jest serce kochajÄ ce to wydarzenie, ktĂłre mnie dotknÄĹo. NaĹladowanie i pĂłjĹcie za zawierajÄ w sobie pojÄcie stawania siÄ. StÄ d teĹź jeszcze raz podkreĹlam: metoda chrzeĹcijaĹska jest rozpisana w czasie, zakĹada czas. NaĹladowanie urzeczywistnia siÄ poprzez porĂłwnywanie. Ale to porĂłwnywanie to nie jest jakiĹ pojedynek miÄdzy logikÄ tego wydarzenia i mojÄ . Ani teĹź nie jest jakimĹ sposobem przygotowania siÄ, Ĺźeby uzyskaÄ pochwaĹÄ, pozytywna ocenÄ. Ale to naĹladowanie jako praktyczny cel, na dziĹ, na teraz niesie w sobie moja proĹbÄ o korygowanie, o poprawienie mnie. Ja jestem w drodze, korygujÄ nieustannie kierunek â to zawiera siÄ w pojÄciu pĂłjĹcia za, naĹladowania. I ja nieustannie proszÄ o to korygowanie mnie, o to poprawianie. Musimy tu rĂłwnieĹź zwrĂłciÄ uwagÄ na wielkie niebezpieczeĹstwo, ktĂłre nam zawsze grozi i ktĂłremu czÄsto ulegamy. Jest to pokusa, ktĂłrÄ ks. Giussani nazywa pokusa irracjonalnÄ . To, co powoduje Ăłw niezwykĹy wybuch tej poczÄ tkowej oczywistoĹci nie jest zamkniÄte tylko do tego jednego, pierwszego momentu, do tego momentu poczÄ tkowego. Ono siÄ tam nie wyczerpuje, ale jest obecne w kaĹźdym momencie, ono jest obecne w caĹej dĹugoĹci czasu, ktĂłry jest elementem metody chrzeĹcijaĹskiej. WciÄ Ĺź mamy do czynienia, z jakÄ Ĺ powtarzalnoĹciÄ (oczywiĹcie nie automatycznÄ ), poniewaĹź moĹźemy to na sobie sprawdziÄ, Ĺźe z biegiem czasu te róşne praktyki staja siÄ w nas coraz bardziej Ĺwiadome, coraz bardziej bogate w ĹwiadomoĹÄ wiary, w ĹwiadomoĹÄ czĹowieczeĹstwa. Pokusa natomiast polega na tym, Ĺźeby oderwaÄ siÄ od tego podÄ Ĺźania za wydarzeniem, ze wzglÄdu na to, Ĺźe ja juĹź wiem, ja juĹź znam to, za czym kaĹźe mi siÄ iĹÄ i wobec tego mogÄ wyruszyÄ na wĹasnÄ rÄkÄ. To jest niezwykĹe zarozumialstwo, ale tym zarozumialstwem jesteĹmy dotkniÄci wszyscy â Ĺźeby nie byĹo najmniejszej wÄ tpliwoĹci â i ono pojawia siÄ niezwykle czÄsto. I wtedy oczywiĹcie ryzykujemy w gruncie rzeczy utratÄ wszystkiego. I trzeba tutaj z wielka wdziÄcznoĹciÄ odnieĹÄ siÄ do Pana Boga w tej chwili, Ĺźe nas jeszcze do dnia dzisiejszego zachowaĹ w tym towarzystwie. TakĹźe na ten moment dzisiejszego spotkania trzeba nam popatrzeÄ jako na przejaw niezwykĹego miĹosierdzia Pana Boga: jeszcze do tego dnia, jeszcze dziĹ jesteĹmy razem. Otóş â jeszcze raz powtĂłrzÄ, bo to jest niezwykle istotne â nie wolno nam nigdy poddawaÄ siÄ tej pokusie; tym, co moĹźe nas ocaliÄ jest wĹaĹnie takie najmocniejsze zwiÄ zanie naszego Ĺźycia z tym towarzystwem. Nie wolno nam nigdy poddaÄ siÄ tej pokusie: oto wzbogaciĹem juz swoje Ĺźycie, uczestniczÄ c, przemierzajÄ c pewien odcinek drogi w postawie podÄ Ĺźania za tym wydarzeniem, i teraz jestem juĹź na tyle wyposaĹźony, mam wĹasny kapitaĹ, ktĂłrym mogÄ odpowiednio dysponowaÄ. Oderwanie siÄ od ĹşrĂłdĹa sprawia, Ĺźe woda zaczyna cuchnÄ Ä; niby jest wodÄ (moĹźna to porĂłwnaÄ do szeroko rozlanej rzeki, ktĂłra tworzy tu i Ăłwdzie jakieĹ zbiorniczki wody), ale oderwana od rzeki zaczyna cuchnÄ Ä, a po jakimĹ czasie wyschnie. To niestety jest ta groĹşna sytuacja, ktĂłra wciÄ Ĺź nas dotyka. Wielkim bĹÄdem jest zawieszenie metody z tego powodu, ze czĹowiek myĹli, iĹź moĹźe jÄ zastÄ piÄ wĹasnÄ zdolnoĹciÄ . Jest to akt irracjonalny â mĂłwi ks. Giussani â bo jeĹli rozum jest ĹwiadomoĹciÄ rzeczywistoĹci wedĹug totalnoĹci, caĹoĹci jej czynnikĂłw, to kaĹźda czÄ stkowoĹÄ niszczy rozum. W tej metodzie zrodzonej z wiary postawa moralnÄ , cnotÄ jest posĹuszeĹstwo. WyraĹźa siÄ ono postÄpowaniem za owÄ napotkanÄ wyjÄ tkowÄ ObecnoĹciÄ i charakteryzuje siÄ dwiema cechami. Na te dwie cechy pragnÄ zwrĂłciÄ naszÄ uwagÄ. - Ta wyjÄ tkowa ObecnoĹÄ komunikuje siÄ nam przez rzeczywistoĹÄ ludzkÄ , a wiÄc KoĹciĂłĹ, czyli towarzystwo zrodzone z wiary pewnego czĹowieka. I ten wymiar ludzki owej wyjÄ tkowej ObecnoĹci jest jedna z podstawowych cech charakterystycznych. - Druga, jakby wyrastajÄ ca z pierwszej: wĹaĹnie dlatego, ze ta ObecnoĹÄ przyoblekĹa siÄ w wymiar ludzki, to z koniecznoĹci dochodzÄ do gĹosu tutaj wĹasne punkty widzenia i wĹasne temperamenty, ktĂłre róşniÄ siÄ od tych wyraĹźanych przez innych. Gdyby ta wydarzajÄ ca siÄ ObecnoĹÄ nie przyoblekĹa siÄ w ksztaĹt ludzki, byĹaby jakby statyczna. WeĹşmy pod uwagÄ samego Pana Jezusa: On przychodzÄ c na Ĺwiat jako czĹowiek musiaĹ przynaleĹźeÄ do jakiejĹ rodziny â nie mĂłgĹ byÄ czĹonkiem wszystkich rodzin. ByĹ czĹonkiem tej rodziny, byĹ czĹonkiem tego a nie innego narodu. PoniewaĹź byĹ czĹonkiem tej rodziny i tego narodu, to jego czĹowieczeĹstwo wyraĹźaĹo siÄ w sposĂłb róşny niĹź wyraĹźa siÄ czĹowieczeĹstwo z innej rodziny i z innego narodu. W tej róşnorodnoĹci wcielenia pojmuje siÄ i wyraĹźa siÄ to, co nazywamy charyzmatem (tÄ definicjÄ najkrĂłtszÄ charyzmatu proszÄ sobie mocno wpisaÄ w pamiÄÄ i serce!). Charyzmat â to jest punkt kraĹcowy wielkiej tajemnicy Wcielenia. To jest ta faza ostateczna tego wielkiego dzieĹa BoĹźego, ktĂłre nazywa siÄ Wcieleniem. BĂłg staĹ siÄ czĹowiekiem. Chrystus zmartwychwstaĹy jest obecny w swoim KoĹciele. WewnÄ trz tego KoĹcioĹa jest charyzmat, ktĂłry w sposĂłb juz taki ostateczny, kraĹcowy wĹaĹnie tÄ wielkÄ tajemnicÄ Wcielenia urzeczywistnia. Wydarzenie chrzeĹcijaĹskie, fakt, Ĺźe BĂłg wcieliĹ siÄ zakĹada i ustanawia rzeczywistoĹÄ ludzkÄ o okreĹlonych cechach charakterystycznych. To wydarzenie chrzeĹcijaĹskie wiÄc ustanawia miejsce, poprzez ktĂłre On, dziÄki dziaĹaniu Ducha ĹwiÄtego, mocÄ Ducha ĹwiÄtego dosiÄga mnie. To, Ĺźe kiedyĹ w Betlejem narodziĹo siÄ dziecko, to wszystko to, co w tym dziecku przyszĹo na Ĺwiat dociera do mnie poprzez charyzmat: nie poprzez moje odwiedziny Betlejem, nie poprzez samo czytanie Pisma ĹwiÄtego, nie poprzez refleksjÄ nad tym, tylko poprzez spotkanie z rzeczywistoĹciÄ , ktĂłra juĹź! ZostaĹa pochwycona przez tam zrodzone dziecko. A zatem posĹuszeĹstwo stanowi cnotÄ wĹaĹciwÄ metody pĂłjĹcia za, naĹladowania. A dowĂłd ma kaĹźdy z nas wtedy, kiedy trzeba pĂłjĹÄ za konkretnym, okreĹlonym czĹowiekiem, za konkretnym, okreĹlonym towarzystwem. Bo nie ma mowy o posĹuszeĹstwie, jeĹli nie idzie siÄ za wyjÄ tkowÄ ObecnoĹciÄ , w tym kraĹcowym, konkretnym punkcie, w ktĂłrym ta wielka ObecnoĹÄ uobecnia siÄ dla mnie, przychodzi do mnie. Czyli nie ma mowy o posĹuszeĹstwie, jeĹli nie idzie siÄ za charyzmatem. PosĹuszeĹstwo jest sĹowem, ktĂłre najdobitniej wyraĹźa zasĹugÄ CzĹowieka-Chrystusa. Chrystus staĹ siÄ posĹusznym aĹź do Ĺmierci, a byĹa to Ĺmierci na krzyĹźu. MoglibyĹmy jeszcze znaleĹşÄ w Ewangeliach, zwĹaszcza w Ewangelii Ĺw. Jana wiele bardzo prostych i jednoznacznych zdaĹ, kiedy Pan Jezus mĂłwi: Ja niczego innego nie czyniÄ od siebie, ja nie mĂłwiÄ niczego od siebie, ja nie przyszedĹem speĹniÄ swoja wolÄ, itp. On sam â zauwaĹźmy â wpisany jest w tÄ metodÄ, ktĂłra musi byÄ naĹladowana przez kaĹźdego, kto chce byÄ Jego uczniem. I na koniec przytoczÄ zdanie ks. Giussaniego, ktĂłry bardzo czÄsto mĂłwi o tym, ze nasz charyzmat, nasz Ruch ma wielkie moĹźliwoĹci przysĹuĹźenia siÄ KoĹcioĹowi i spoĹeczeĹstwu. Ostatnio, gdy mieliĹmy szczÄĹcie spotkaÄ siÄ z nim w gronie Diakonii Krajowej, tez nam to powtarzaĹ, ku naszemu zaĹźenowaniu (ale to zaĹźenowanie rodzi siÄ ze sĹaboĹci naszej wiary, bo on to mĂłwi z caĹym przekonaniem wĹaĹnie dlatego, Ĺźe on sam jest wewnÄ trz i na serio w tej metodzie, ktĂłra czyni Ĺwiat nowym). CaĹa nowoĹÄ na tym Ĺwiecie â to Chrystus, BĂłg, ktĂłry staĹ siÄ czĹowiekiem. CaĹa nadzieja dla tego Ĺwiata â to Chrystus, ktĂłry jest wĹrĂłd nas i przemienia mocÄ swojego zmartwychwstania wszystkich i wszystko. Ks. Giussani podkreĹla, Ĺźe âmoĹźliwoĹÄ, ktĂłra jest dana naszemu towarzystwu, aby przysĹuĹźyÄ siÄ KoĹcioĹowi i spoĹeczeĹstwu, nie zaleĹźy od tego, co kaĹźdy z nas jest w stanie zrobiÄ wedĹug wĹasnego geniuszu, ale od dyspozycyjnoĹci, by czyniÄ dzieĹa Ducha ĹwiÄtegoâ, czyli od ocalenia metody, metody zrodzonej z wiary. To jest niezwykle waĹźne, abyĹmy to uchwycili, abyĹmy pomagali sobie to uchwyciÄ i w tym trwaÄ. PosĹuszeĹstwo Duchowi oznacza ostatecznie posĹuszeĹstwo pewnemu czĹowiekowi, pewnej ludzkiej rzeczywistoĹci, kruchej i nieodpowiedniej, ale tej rzeczywistoĹci, ktĂłra zostaĹa wybrana przez Boga, jako kraĹcowy punkt Wcielenia, jako charyzmat, ktĂłry istnieje w sĹuĹźbie caĹego KoĹcioĹa. Z tak rozumianej wiary i posĹuszeĹstwa wytryska, rodzi siÄ nowy lud, i tak prawdÄ mĂłwiÄ c nie ma innego wytĹumaczenia, mimo wszystkich naszych sĹaboĹci i brakĂłw w drodze, nie ma innego wytĹumaczenia na ten cud jednoĹci, ktĂłry tu, w tym koĹciele dziĹ siÄ objawia, i w ktĂłrym my jeszcze! â jak powiedziaĹem â dziÄki BoĹźemu miĹosierdziu uczestniczymy. ObyĹmy tez uczestniczyli i jutro, i pojutrze, i obyĹmy byli tymi skutecznymi narzÄdziami w BoĹźych rÄkach, a skutecznymi wĹaĹnie poprzez ocalanie autentycznoĹci metody chrzeĹcijaĹskiej. O godz. 14.00 mamy obiad w swoich domach. Do godz. 14.00, tzn. do rozpoczÄcia obiadu absolutne milczenie, wĹaĹnie dlatego, aĹźeby stworzyÄ tÄ przestrzeĹ w sobie, ktĂłra bÄdzie wypeĹniona przez te wielkie sprawy, w ktĂłrych uczestniczymy i o ktĂłrych mĂłwiĹem. |