Ślady
>
Archiwum
>
1994
>
Biuletyn (21-22) czerwiec
|
||
Ślady, numer specjalny / 1994 (Biuletyn (21-22) czerwiec) Teksty ks. Giussaniego Metoda pĹynÄ ca z wiary Notatki ze Spotkania Odpowiedzialnych, listopad 1993 Problem metody Nasze towarzystwo okreĹlone jest przez pewnÄ metodÄ. MoĹźna powiedzieÄ, Ĺźe caĹa "genialnoĹÄ" naszego ruchu polega na jego metodzie. StÄ d teĹź jest to przede wszystkim "genialnoĹÄ" typu wychowawczego, jako Ĺźe metoda jest drogÄ , na ktĂłrej czĹowiek osiÄ ga ĹwiadomoĹÄ proponowanego mu doĹwiadczenia. WĹaĹnie ocalajÄ c autentycznoĹÄ metody moĹźna przekazywaÄ treĹÄ naszego doĹwiadczenia.
Owa metoda ma swoje ĹşrĂłdĹo w wierze, ktĂłra jest rozpoznaniem i uznaniem we wĹasnym Ĺźyciu wyjÄ tkowej obecnoĹci, pozostajÄ cej w zwiÄ zku z przeznaczeniem. Poprzez wiÄĹş z obecnoĹciÄ , ktĂłra odpowiada sercu, wiara ogarnia caĹy horyzont Ĺźycia. OdpowiednioĹÄ wszystkiego co siÄ wydarza z sercem powinna byÄ czymĹ normalnym; tymczasem tak nie jest. Poza spotkaniem z wyjÄ tkowÄ obecnoĹciÄ nie sposĂłb uniknÄ Ä tragicznej konstatacji: "Nic nowego pod sĹoĹcem". ĹšrĂłdĹem naszej metody jest "zderzenie" z pewnÄ nieprzewidywalnÄ i wielkÄ obecnoĹciÄ , ktĂłrÄ rozum rozpoznaje jako dosĹownie "nadludzkÄ ". IstotÄ przedstawianej metody jest wiÄc pĂłjĹcie za owÄ osobowÄ rzeczywistoĹciÄ , ktĂłra wprowadza w wydarzenie wyjÄ tkowej obecnoĹci. PĂłjĹcie za jest najbardziej rozumnÄ metodÄ jakÄ moĹźna wybraÄ, napotkawszy chrzeĹcijaĹskie wydarzenie. Dzisiejsza kultura uznaje za niemoĹźliwe poznanie i przemianÄ samego siebie oraz rzeczywistoĹci "jedynie" w oparciu o pĂłjĹcie za jakÄ Ĺ osobÄ . W naszej epoce osoba nie jest brana pod uwagÄ jako narzÄdzie poznania i przemiany, jako Ĺźe zarĂłwno poznanie jak i przemianÄ pojmuje siÄ w sposĂłb okrojony, poznanie jako refleksjÄ analitycznÄ a przemianÄ jako coĹ praktycznego i zastosowanie reguĹ. Tymczasem Jan i Andrzej - ci dwaj, ktĂłrzy pierwsi napotkali Jezusa, wĹaĹnie postÄpujÄ c za tÄ wyjÄ tkowÄ osobÄ nauczyli siÄ poznawaÄ inaczej i zmieniaÄ samych siebie i rzeczywistoĹÄ. Od tamtej pierwszej chwili spotkania metoda ta zaczÄĹa siÄ rozwijaÄ w czasie.
OczywistoĹÄ wyjÄ tkowoĹci tej, napotkanej przez Jana i Andrzeja, ObecnoĹci ukazuje siÄ w jednej chwili i porywa na wiecznoĹÄ. Z drugiej strony przekonanie dojrzewa w czasie. Jezus jawiĹ siÄ ludziom jako ktoĹ "przeklÄty" przez uczonych w Prawie, jako odrzucony przez uczonych w PiĹmie i faryzeuszy, jako dwuznaczne indywiduum, o ktĂłrym wszyscy mĂłwili Ĺşle. A jednak dla tych samych ludzi byĹo oczywiste, Ĺźe bardziej odpowiadaĹ On sercu niĹź ci jego oszczercy. Chodzi tu o oczywistoĹÄ, o oczywistÄ odpowiednioĹÄ z sercem, ktĂłra nie moĹźe byÄ przedmiotem dodatkowych "wyjaĹnieĹ". Tak wiÄc oczywistoĹÄ wydarza siÄ w jednej chwili - Janowi i Andrzejowi, ktĂłrzy widzieli Go mĂłwiÄ cego, ni stÄ d ni zowÄ d wydaĹo siÄ oczywistym, Ĺźe ten czĹowiek odpowiada (w sposĂłb wyjÄ tkowy) ich sercu, podczas gdy przekonanie jest owocem czasu, tzn. dosĹownie owocem powtarzania, czyli staĹej proĹby (ri-petere). Chodzi o powtarzanie, ktĂłre "przekonywuje". Warto podkreĹliÄ, Ĺźe wolnoĹÄ w momencie oczywistoĹci aplikuje wĹasne przylgniÄcie, albo siÄ wzbrania przed nim. Potem, z czasem wychodzi na jaw jakÄ postawÄ przyjÄĹa wolnoĹÄ wobec oczywistoĹci: zamkniÄcia czy otwarcia. Wszystko zaleĹźy od pierwotnego nastawienia do rzeczy: czy czĹowiek otwiera na oĹcieĹź oczy, czy teĹź zakrywa twarz Ĺokciem, jak kapryĹne dziecko. Zdarzenia Ĺźycia ujawniajÄ nieuchronnie postawÄ wybranÄ i przyjÄtÄ na poczÄ tku. "Ĺťycie czĹowieka - mĂłwiĹ Ĺw. Tomasz - polega na afekcie (miĹosnym przylgniÄciu), ktĂłry w sposĂłb zasadniczy go podtrzymuje i w ktĂłrym znajduje on swojÄ najgĹÄbszÄ satysfakcjÄ". A Romano Guardini dodaje: "W doĹwiadczeniu wielkiej miĹoĹci wszystko to, co siÄ przytrafia, staje siÄ wydarzeniem rozgrywajÄ cym siÄ w przestrzeni owej miĹoĹci".
PojÄciem, ktĂłre przyczynia siÄ do precyzacji natury analizowanej metody jest sĹowo "naĹladowanie". Opisuje ono wielkie prawo natury na kaĹźdym z jej poziomĂłw. BĂłg jako pierwszy, stwarzajÄ c czĹowieka, powiedziaĹ: "UczyĹmy czĹowieka na nasz obraz i podobieĹstwo" (Rdz 1, 26). A Jezus wprowadzaĹ tÄ samÄ dynamikÄ zwracajÄ c siÄ do uczniĂłw sĹowami: "BÄ dĹşcie doskonali jak doskonaĹy jest Ojciec mĂłj, ktĂłry jest w niebie" (Mt 5, 48). Co po ludzku jest niemoĹźliwe, a jednak w tym dÄ Ĺźeniu do naĹladowania zawiera siÄ synteza caĹego ewangelicznego prawa moralnego. IĹÄ za znaczy iĹÄ za, a nie osiÄ gnÄ Ä (mĂłc, potrafiÄ). A naĹladowaÄ znaczy naĹladowaÄ, a nie zrealizowaÄ. Metoda pĂłjĹcia za i naĹladowania zakĹada pojÄcie "stawania siÄ". Dlatego metoda ta zakĹada czas. NaĹladowanie aktualizuje siÄ poprzez porĂłwnanie, ktĂłre nie jest pojedynkiem miÄdzy dwoma logikami, ani poszukiwaniem jakiejĹ aprobaty, ale staĹÄ proĹbÄ o korektÄ.
Nota bene: Warto podkreĹliÄ wagÄ tych uwag dla zrozumienia samej koncepcji "wychowania", niezaleĹźnie od Ĺrodowiska, w ktĂłrym koncepcja ta znajduje zastosowanie. MiĹosierdzie i przebaczenie sÄ ekstremalnymi kraĹcami nowej wiÄzi wychowawczej. Geniusz ChrzeĹcijaĹstwa polega na orÄdziu, Ĺźe BĂłg uczyniĹ siÄ immanentnym czynnikiem caĹego ludzkiego doĹwiadczenia, rĂłwnieĹź doĹwiadczenia grzechu. MiĹosierdzie i przebaczenie sÄ jakby BoĹźym nasieniem, z ktĂłrego moĹźe rodziÄ siÄ Ĺźycie na glebie ludzkiego bĹÄdu.
To, co pozwala wytrysnÄ Ä poczÄ tkowej oczywistoĹci - wydarzenie - nie jest zwiÄ zane jedynie z momentem poczÄ tkowym, nie wyczerpuje siÄ w nim, lecz obecne jest w kaĹźdym momencie rozwoju. StÄ d teĹź pĂłjĹcie za zakĹada powtarzalnoĹÄ. Nie chodzi o automatyzm, poniewaĹź tak pojmowane Ĺźycie skĹada siÄ aktĂłw, ktĂłre z biegiem czasu stajÄ siÄ bardziej Ĺwiadome, bogate w ĹwiadomoĹÄ wiary, a zatem w ĹwiadomoĹÄ czĹowieczeĹstwa. PokusÄ jest to, Ĺźeby oderwaÄ siÄ od tego pĂłjĹcia za, wskutek zarozumialstwa, Ĺźe juĹź siÄ zna to, za czym kaĹźÄ mi iĹÄ. W ten sposĂłb popada siÄ w czÄ stkowoĹÄ (parzialitĂ ), odrzuca siÄ korektÄ, rezygnuje z dÄ Ĺźenia do speĹnienia. Wielkim bĹÄdem jest zawieszenie omawianej metody, w przekonaniu, Ĺźe moĹźna jÄ zastÄ piÄ wĹasnÄ zdolnoĹciÄ . Jest to w gruncie rzeczy akt irracjonalny. Istotnie, jeĹli rozum jest ĹwiadomoĹciÄ rzeczywistoĹci wedĹug caĹoĹci (totalitĂ ) jej czynnikĂłw, to kaĹźda czÄ stkowoĹÄ niszczy rozum i naszÄ metodÄ.
Vitrus (cnotÄ ), postawÄ moralnÄ , na drodze wiary jest posĹuszeĹstwo. WyraĹźa siÄ ono jako postÄpowanie za napotkanÄ , wyjÄ tkowÄ obecnoĹciÄ i charakteryzuje dwiema cechami:
PosĹuszeĹstwo stanowi zatem cnotÄ wĹaĹciwÄ pĂłjĹciu za, a przekonaÄ o tym moĹźna siÄ wtedy, gdy trzeba pĂłjĹÄ za okreĹlonym, konkretnym czĹowiekiem, za okreĹlonym towarzystwem. Nie ma mowy o posĹuszeĹstwie, jeĹli nie idzie siÄ za wyjÄ tkowÄ ObecnoĹciÄ w tym konkretnym punkcie kraĹcowym (charyzmat), w ktĂłrym ta ostatnia uobecnia siÄ. W tego typu prĂłbie zaczyna siÄ pojmowaÄ znaczenie wyraĹźenia: "Nie ma ofiary wiÄkszej od tej, gdy ktoĹ daje wĹasne Ĺźycie dla dzieĹa KogoĹ Innego". PosĹuszeĹstwo: nie istnieje sĹowo, ktĂłre jaĹniej wyraĹźaĹoby zasĹugÄ czĹowieka Chrystusa, bÄdÄ cego posĹusznym aĹź do najwyĹźszej sprzecznoĹci. Istotnie, Chrystus uczyniĹ siÄ posĹusznym aĹź do Ĺmierci (Flp 2, 8). Dana naszemu towarzystwu moĹźliwoĹÄ, aby przysĹuĹźyÄ siÄ KoĹcioĹowi i spoĹeczeĹstwu, nie zaleĹźy od tego, co kaĹźdy z nas jest w stanie zrobiÄ, kierujÄ c siÄ wĹasnym geniuszem, ale od dyspozycyjnoĹci do czynienia DzieĹa Ducha ĹwiÄtego. PosĹuszeĹstwo Duchowi oznacza ostatecznie posĹuszeĹstwo pewnemu czĹowiekowi, pewnej rzeczywistoĹci ludzkiej - kruchej i nieodpowiedniej ile tylko siÄ chce - ktĂłra wybrana zostaĹa przez Boga jako kraĹcowy punkt Wcielenia, jako charyzmat, istniejÄ cy w sĹuĹźbie totalnoĹci (totalitĂ ) KoĹcioĹa. Z wiary i posĹuszeĹstwa, tak rozumianego i przeĹźywanego, wytryska nowy lud. Istotnie, posĹuszeĹstwo zapewnia owÄ jednoĹÄ oblubieĹczÄ , ktĂłra rodzi dzieci. NiepĹodna, ktĂłra okazaĹa posĹuszeĹstwo, staĹa siÄ rodzicielkÄ dzieci. tĹum. ks. Joachim Waloszek
|