Ślady
>
Archiwum
>
2000
>
Biuletyn nr 2
|
||
Ślady, numer 2 / 2000 (Biuletyn nr 2) AktualnoĹci âPrezentacja Gliwickaâ Spotkanie odbyĹo siÄ w dniu 07.06.2000 r. w czytelni EMPIKu. ZebraĹo siÄ okoĹo 80 osĂłb, w wiÄkszoĹci spoza CL. Ks. Joachim Waloszek bardzo syntetycznie, a jednoczeĹnie i osobiĹcie przedstawiĹ Ks. Giussaniego i jego dzieĹo. Ta czÄĹÄ spotkania stanowiĹa jego sedno. GĹos zabraĹ rĂłwnieĹź pan Marek JarzÄbowski. Przez kilka lat pracowaĹ on jako redaktor katolickich programĂłw i reporter gliwickiego Radia Plus i jest w naszym mieĹcie osobÄ doĹÄ znanÄ . Przez lekturÄ âZmysĹu religijnegoâ dostrzegĹ on w jego autorze ânie tylko oddanego wychowawcÄ, ale przede wszystkim pokornego Ĺwiadka wiaryâ. Ks. Joachim Waloszek Serdecznie dziÄkujÄ zuchwaĹym przyjacioĹom z Gliwic, ktĂłrzy zaryzykowali dzisiejsze publiczne spotkanie wokóŠksiÄ Ĺźki ks. Giussaniego âZmysĹ religijnyâ i poprosili mnie o jej prezentacjÄ (reklamÄ!). Ta moja wdziÄcznoĹÄ, co prawda, gotuje siÄ w emocjonalnym sosie zakĹopotania i tremy, bo nie zwykĹem byĹ wystÄpowaÄ dotÄ d w takich okolicznoĹciach, takiej roli (pewnie milsza mi ambonaâŚ?). Ale wygrywa wdziÄcznoĹÄ, bo oto zostaĹa mi stworzona okazja publicznego ujawnienia czegoĹ, zaĹwiadczenia o czymĹ, podzielenia siÄ czymĹ, co postrzegam po prostu jako wielkie dobrodziejstwo mojego Ĺźycia. Tak wĹaĹnie mogÄ powiedzieÄ o tej ksiÄ Ĺźce, a moĹźe lepiej o jej autorze - poniewaĹź ksiÄ Ĺźka oczywiĹcie kojarzy mi siÄ z autorem, wyraĹźa jego doĹwiadczenie - o ks. Luigi Giussanim, z ktĂłrym od lat ĹÄ czy mnie bardzo szczegĂłlna wieĹş, ktĂłrego postrzegam jako autorytet dla siebie, jako nauczyciela i mistrza Ĺźycia wiarÄ , mĂłwiÄ c bardziej precyzyjnie, w ktĂłrym rozpoznaĹem charyzmat w KoĹciele. JeĹli istota chrzeĹcijaĹskiej misji polega na tym, aby inni mogli siÄ przekonaÄ o tym, i do tego, co nam siÄ piÄknego i dobrego wydarzyĹo na drogach wiary (przypomina siÄ, jak Andrzej przyprowadza do Jezusa swojego brata Piotra, tĹumaczÄ c mu: âznaleĹşliĹmy Mesjaszaâ), to mam wraĹźenie, Ĺźe stworzono mi dzisiaj piÄknÄ okazjÄ do misyjnej posĹugi. DziÄki za niÄ ! Prezentacja ksiÄ Ĺźki ma przede wszystkim zachÄciÄ do zainteresowania siÄ niÄ , do przeczytania jej, wczeĹniej oczywiĹcie do kupienia jej. Ma 232 str., 15 rozdziaĹĂłw, kosztuje 15 zĹ. MyĹlÄ, Ĺźe obudziÄ zainteresowanie tÄ nowÄ pozycjÄ wydawniczÄ Pallotinum w gruncie rzeczy nie jest trudno. Od razu ma siÄ wiele przemawiajÄ cych do wyobraĹşni atutĂłw. Wystarczy przytoczyÄ kilka prostych faktĂłw. ChoÄby ten, Ĺźe âZamysĹ religijnyâ w ciÄ gu ostatnich kilku lat doczekaĹ siÄ tĹumaczeĹ na kilkanaĹcie juĹź jÄzykĂłw Ĺwiata, rĂłwnieĹź mniej znanych, jak choÄby czeski, rumuĹski, sĹoweĹski, rosyjski (oczywiĹcie rĂłwnieĹź angielski, francuski, niemiecki, hiszpaĹski, portugalski); Ĺźe ksiÄ Ĺźka doczekaĹa siÄ prezentacji na najwyĹźszym szczeblu w wielu krajach Ĺwiata, np. w gmachu ONZ w Nowym Jorku, w ParyĹźu, w Madrycie, ⌠u nas przed tygodniem w auli Biblioteki UW, Ĺźe staĹa siÄ absolutnym bestsellerem na amerykaĹskim rynku wydawniczym, jeĹli chodzi o ksiÄ Ĺźki o tematyce religijnej (w roku ubiegĹym bodaj druga najbardziej sprzedawana ksiÄ Ĺźka teologiczna w USA), Ĺźe do polskiego jej wydania wstÄp zechciaĹ napisaÄ najbliĹźszy wspĂłĹpracownik papieĹźa bp StanisĹaw Dziwisz, Ĺźe w Warszawie w promocjÄ ksiÄ Ĺźki zaangaĹźowaĹy siÄ takie sĹawy, jak bp Tadeusz Pieronek, red. âĹťyciaâ Tomasz WoĹek, scenarzysta i senator Krzysztof Piesiewicz. Wystarczy? A wiÄc niezwykĹa ksiÄ Ĺźka. Dlaczego? Pierwszym atrybutem tej niezwykĹoĹci (na ktĂłry koniecznie trzeba zwrĂłciÄ uwagÄ) jest dla mnie fakt, Ĺźe wpisana jest ona bardzo wyraĹşnie w ĹźywÄ historiÄ konkretnej wspĂłlnoty koĹcielnej (ruchu koĹcielnego CL), wyrasta z niej, jakby dokumentuje jÄ i sĹuĹźy jej (ja teĹź siÄ identyfikujÄ z tÄ historiÄ ). Jest wyrazem konkretnej przyjaĹşni w wierze, u ktĂłrej ĹşrĂłdeĹ staĹ charyzmat ks. Giussaniego (jego osobiste doĹwiadczenie wiary, jego spektakularny talent do jej przekazywania) i jest narzÄdziem w sĹuĹźbie owej wspĂłlnoty (co nie przekreĹla jej uniwersalnego przesĹania). ChcÄ powiedzieÄ przez to, Ĺźe nie jest tylko akademickim traktatem teologicznym, zachowujÄ cym jakby maksimum dystansu (obiektywnego chĹodu) wzglÄdem potencjalnego, nieznanego czytelnika (choÄ sÄ to w gruncie rzeczy notatki ks. Giussaniego do wykĹadĂłw z wprowadzenia do chrzeĹcijaĹstwa na mediolaĹskim uniwersytecie katolickim Sacro Cuore), ale jest (jak wyraĹşnie zaznacza podtytuĹ) - per Corso - dla kursu (stanowi pierwszy tom kursu, dwa nastÄpne to: âU ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczeniaâ i âDlaczego KoĹciĂłĹâ). Chce pomĂłc percorrere - przebyÄ drogÄ doĹwiadczenia chrzeĹcijaĹskiego przyjacioĹom, jest wrÄcz nasycona pasjÄ pedagogicznÄ , chÄciÄ podzielenia siÄ osobistym doĹwiadczeniem z innymi, przekonywania do niego. To decyduje o jej jÄzyku, o jej klimacie. Z jednej strony ks. Giussani nie oszczÄdza nam ĹamigĹĂłwki trudnych pojÄÄ filozoficznych i zawiĹych konstrukcji zdaniowych, ale, z drugiej strony, na kartkach ksiÄ Ĺźki spotykamy caĹÄ gamÄ przepiÄknych ilustracji literackich, poetyckich, fascynacji przyrodniczych, muzycznych, a czasem ujmujÄ co proste opowieĹci tzw. z Ĺźycia wziÄte (np. ta ze str. 98: âPrzeprowadzaĹem klasĂłwkÄ z religii w trzeciej klasie liceum klasycznego, a w czasie, gdy uczniowie pisali, wziÄ Ĺem pierwszÄ z brzegu ksiÄ ĹźkÄ i w celu wypeĹnienia czasu zaczÄ Ĺem jÄ przeglÄ daÄâŚâ. Jaka to byĹa ksiÄ Ĺźka i co Giussaniego w niej zdenerwowaĹo, dowiecie siÄ z lektury). W kaĹźdym razie czuje siÄ w tej ksiÄ Ĺźce pasjÄ pedagoga, ktĂłry Ĺźyje potrzebÄ dzielenia siÄ we wspĂłlnocie KoĹcioĹa doĹwiadczeniem wiary. BiorÄ c jÄ do rÄki, warto o tym pamiÄtaÄ, warto uĹwiadomiÄ sobie, Ĺźe w tej chwili dla bardzo wielu ludzi (dla dziesiÄ tek tysiÄcy ludzi) na Ĺwiecie, ludzi zwiÄ zanych z pedagogiÄ ruchu staĹa siÄ ona tekstem medytacji, codziennej, cierpliwej refleksji w ramach tzw. âSzkoĹy wspĂłlnotyâ, w ktĂłrej chodzi o to, aby nauczyÄ siÄ myĹleÄ, osÄ dzaÄ i ĹźyÄ po chrzeĹcijaĹsku. I chyba czÄsto jest tak, Ĺźe ta ochota na jej czytanie nie bierze siÄ od razu ze zrozumienia i fascynacji treĹciÄ , ale bierze siÄ stÄ d, Ĺźe jest czytana niezmordowanie przez moich przyjaciĂłĹ, co do ktĂłrych jestem przekonany, Ĺźe traktujÄ swoje Ĺźycie serio. Skoro oni jÄ czytajÄ âŚ Drugim atrybutem tej uderzajÄ cej od razu niezwykĹoĹci ksiÄ Ĺźki jest coĹ, co nazwaĹbym jej ukrytÄ prowokacyjnoĹciÄ . Prowokuje czytelnika do osobistego zaangaĹźowania. Nie jest tylko zaproszeniem do zrozumienia, do dyskusji, do analizy pojÄÄ, do zapamiÄtania panoramy poglÄ dĂłw, ale przynagleniem do zadecydowania o swoim Ĺźyciu, do osÄ du swojego Ĺźycia. WciÄ ga w pewien zasadniczy dramat Ĺźyciowy i nie pozwala na poznawanie z dystansu. Co znajduje wyjaĹnienie w samej treĹci ksiÄ Ĺźki, tam gdzie jest mowa o wpĹywie moralnoĹci na poznanie. SÄ sprawy, ktĂłre poznaÄ moĹźna tylko ryzykujÄ c zaangaĹźowanie. âIm bardziej jakaĹ wartoĹÄ jest Ĺźyciowa, im bardziej ze swej natury jest propozycjÄ dla Ĺźycia, tym bardziej problem przestaje byÄ sprawÄ rozumu, a staje siÄ problemem moralnoĹci, czyli miĹoĹci do prawdy bardziej, niĹź do samego siebieâ (s. 56). âWarunkiem odkrycia w nas istnienia i natury tak noĹnego i decydujÄ cego czynnika, jak zmysĹ religijny, jest zaangaĹźowanie w caĹoĹÄ Ĺźycia obejmujÄ cego wszystko: miĹoĹÄ, naukÄ, politykÄ, pieniÄ dze aĹź po posiĹek i odpoczynek, bez zapomnienia o czymkolwiek: o przyjaĹşni, nadziei, przebaczeniu, zĹoĹci czy niecierpliwoĹci. W kaĹźdym geĹcie stawiamy krok ku swemu przeznaczeniuâ (s. 65). Prezentacja ksiÄ Ĺźki obliguje do kilku sĹĂłw o jej autorze. PrzypomnÄ najpierw w skrĂłcie to, co napisaĹ ks. Andrzej PerzyĹski w zwiÄ zku z zaproszeniem na prezentacjÄ WarszawskÄ . L. Giussani urodziĹ siÄ w Desio, w okolicach Mediolanu, w 1922 roku. W mĹodym wieku wstÄ piĹ do Seminarium Duchownego. StudiowaĹ na Wydziale Teologicznym Venegono pod przewodnictwem takich profesorĂłw jak: Gaetano Corti, Giovanni Colombo, Carlo Colombo, Carlo Figini. OprĂłcz formacji duchowej i kulturalnej okres studiĂłw okazaĹ siÄ waĹźny dla mĹodego Luigiego ze wzglÄdu na ĹźywÄ wiÄĹş przeĹźytÄ z niektĂłrymi wykĹadowcami i rzeczywistÄ przyjaźŠz kolegami (jak E. Manfredini, przyszĹy arcybiskup Bolonii) oraz wspĂłlne odkrywanie wartoĹci powoĹania. Po ĹwiÄceniach podjÄ Ĺ wykĹady w Seminarium Duchownym i na Wydziale Teologicznym Archidiecezji MediolaĹskiej, specjalizujÄ c siÄ w studiach nad teologiÄ wschodniÄ (szczegĂłlnie nad sĹowianofilami), nad teologiÄ protestanckÄ w Ameryce PĂłĹnocnej oraz nad rozumnym charakterem aktu wiary i rozumnÄ motywacjÄ przynaleĹźnoĹci do KoĹcioĹa. W latach 50-tych ks. Giussani (newralgiczny moment w jego Ĺźyciorysie) rezygnuje z pracy wykĹadowcy na rzecz obecnoĹci chrzeĹcijaĹskiej wĹrĂłd mĹodzieĹźy i pracy katechetycznej w szkole Ĺredniej w Mediolanie. Jego aktywnoĹÄ naukowa i publicystyczna koncentruje siÄ na problemie wychowania. SÄ to lata narodzin stowarzyszenie mĹodzieĹźowego o nazwie âGioventu studentescaâ, ktĂłra w latach 70-tych da poczÄ tek ruchowi koĹcielnemu âComunione e Liberazioneâ, obecnemu dziĹ w ponad 70 krajach Ĺwiata. W tej licznie znajduje siÄ teĹź od 1983 r. Polska. Od 1964 do 1990 r. ks. Giussani kierowaĹ katedrÄ âWstÄpu do teologiiâ na Uniwersytecie Katolickim âSacro Cuoreâ w Mediolanie jest on zaĹoĹźycielem i przewodniczÄ cym stowarzyszeĹ koĹcielnych: âBractwo Comunione e Liberazioneâ oraz âMemores Dominiâ, uznanych przez PapieskÄ RadÄ ds. Ĺwieckich odpowiednio w 1982 i 1988 r. ZostaĹ wybrany na konsultanta Kongregacji ds. DuchowieĹstwa oraz Papieskiej Rady ds. Ĺwieckich. ZostaĹ poproszony o wypowiedĹş na Synodzie BiskupĂłw poĹwiÄconemu posĹudze laikatu w KoĹciele, w zeszĹym roku byĹ jednym z piÄciu mĂłwcĂłw na miÄdzynarodowym spotkaniu ruchĂłw koĹcielnych w Rzymie. W 1995 r. otrzymaĹ MiÄdzynarodowÄ NagrodÄ Kultury Katolickiej, jest teĹź autorem licznych ksiÄ Ĺźek przetĹumaczonych na kilkanaĹcie jÄzykĂłw, ktĂłre uformowaĹy setki tysiÄcy mĹodzieĹźy i dorosĹych. KtoĹ, kto zna osobiĹcie Ks. PraĹata Giussaniego, kto miaĹ okazjÄ choÄ trochÄ byÄ z nim, wie, Ĺźe powiedziawszy to wszystko, co przed chwilÄ powiedziaĹem, nie powiedziaĹo siÄ wĹaĹciwie jeszcze niczego o tym czĹowieku z krwi i koĹci, tytanie pracy, o tym âwulkanieâ gorliwoĹci apostolskiej, ktĂłry potrafiĹ mĂłwiÄ z gĹowy, z pasjÄ przez dwie, trzy godziny bez wytchnienia, a chwilÄ potem przez nastÄpne trzy godziny rozmawiaÄ po kolei z ludĹşmi, ktĂłrzy przychodzili do niego po radÄ, âtracÄ câ caĹe wakacje na róşne rekolekcje i inicjatywy formacyjne.... Wulkan buchajÄ cy czasem i gniewem BoĹźym, nie stroniÄ cym od tonu polemicznego, a jednoczeĹnie miĹosierny, ciepĹy i ojcowski, ktoĹ, kto umie z podziwu godnÄ wraĹźliwoĹciÄ zauwaĹźaÄ i doceniaÄ, dowartoĹciowaÄ najróşniejsze, drobne szczegĂłĹy rzeczywistoĹci: liĹcie i szyszki drzew, ludowÄ piosenkÄ i smak dobrej kawy, a przede wszystkim Ĺźal i wstyd grzesznika. I mĂłwiÄ nieomal o wszystkim z przejÄciem, jakby potwierdzajÄ c prawdÄ cytowanych przed chwilÄ sĹĂłw, Ĺźe âw kaĹźdym geĹcie stawiamy krok ku swemu przeznaczeniuâ. W spotkaniu z nim zawsze czuĹem, Ĺźe rzeczywiĹcie bardzo serio obchodzi go los czĹowieka. SpotkaĹem niedawno podczas mojej podróşy do WĹoch starszego pana (dobrego znajomego ks. Andrzeja), ktĂłry opowiedziaĹ mi, Ĺźe naleĹźaĹ do pierwszych uczniĂłw Giussaniego w liceum Bercheta (liceum, do ktĂłrego poszedĹ Giussani nauczaÄ religii). WspominaĹ, Ĺźe Giussani jako katecheta doprowadzaĹ ich na poczÄ tku do biaĹej gorÄ czki, bo o ile dotÄ d lekcja religii byĹa okazjÄ do zabawy, do bimbania sobie, ewentualnie do odrabiania zadaĹ domowych, albo do pogaduszek z katechetÄ , ktĂłry staraĹ siÄ umiliÄ czas byle czym, to Giussani traktowaĹ jÄ Ĺmiertelnie powaĹźnie, traktowaĹ powaĹźnie to, co im miaĹ do zakomunikowania. StawialiĹmy opĂłr, nie dawaĹ za wygranÄ . Po pewnym czasie zorientowaliĹmy siÄ, Ĺźe jemu naprawdÄ na nas zaleĹźy i Ĺźe to co ma nam do powiedzenia oznacza dla niego prawdÄ, obok ktĂłrej nie wolno nam przejĹÄ obojÄtnie!â. Krzysztof Piesiewicz podczas warszawskiej prezentacji, ĹźyczyĹ sobie, aby âjego wnuki wpadĹy na tego rodzaju katechetĂłwâ. To tyle o autorze, ktĂłry dzisiaj jest bardzo chory i niedoĹÄĹźny, a przecieĹź ciÄ gle gotowy, aby uzasadniaÄ nadziejÄ, ktĂłra podarowana zostaĹa chrzeĹcijaninowi przez ĹaskÄ wiary ; nasuwajÄ siÄ nieodparcie analogie do sylwetki papieĹźa (nawet choroba jest podobna). Teraz kilka sĹĂłw o treĹci ksiÄ Ĺźki. UkĹada siÄ ona w niepodwaĹźalnie logicznÄ caĹoĹÄ podĹug nastÄpujÄ cego ogĂłlnego planu:
Wszystko poprzedzone jest trzema rozdziaĹami wstÄpnymi, w ktĂłrych zostaĹy okreĹlone przesĹanki teorio-poznawcze, czyli warunki, jakie trzeba speĹniÄ, aby moĹźliwe byĹo poznanie i doĹwiadczenie tego wymiaru naszego ludzkiego bytowania, jakim jest religijnoĹÄ. Nie sposĂłb oczywiĹcie teraz przemierzyÄ dĹugiej drogi Per Corso i objaĹniÄ kolejne tezy, jakie stawia autor w piÄtnastu rozdziaĹach. Musi wystarczyÄ zaledwie kilka sĹĂłw objaĹniajÄ cych jedynie samÄ koncepcjÄ, definicjÄ religijnoĹci, czynnika religijnego, jako podstawowego aspektu ludzkiego Ĺźycia, tak jak pojmuje go ks. Giussani. OdpowiedĹş na pytanie o definicjÄ zmysĹu religijnego przynosi lektura rozdziaĹu piÄ tego zatytuĹowanego: "Natura zmysĹu religijnego": Czynnik religijny przedstawia naturÄ naszego âjaâ, ktĂłra wyraĹźa siÄ w pewnych pytaniach: âJakie jest ostateczne znaczenie egzystencji?â, âDlaczego istnieje bĂłl, ĹmierÄ, dlaczego wĹaĹciwie warto ĹźyÄ?â lub âlocus posiadanej przez czĹowieka ĹwiadomoĹci istnieniaâ (s. 93). Pytania ostateczne stawiane przez rozum jednoczeĹnie wyczerpujÄ caĹÄ energiÄ badawczÄ rozumu, prowadzÄ do doĹwiadczenia strukturalnejâ dysproporcji pomiÄdzy wymogami konstytutywnymi naszego âjaâ (naszego ludzkiego serca) a moĹźliwoĹciÄ znalezienia jakiejĹ wyczerpujÄ cej na nie odpowiedzi (por. s. 83). W konsekwencji owocujÄ doĹwiadczeniem âpozytywnejâ samotnoĹci (bo niczym nie da siÄ wypeĹniÄ gĹodu duszy), ale i przeczuciem, hipotezÄ Tajemnicy, z ktĂłrej bierze poczÄ tek wszystko, co istnieje, owocujÄ woĹaniem, krzykiem za owym tajemniczym âTyâ, ktĂłre byĹoby ostatecznym speĹnieniem mojego âJaâ. Giussani cytuje w tym miejscu Pär Lagerkvista: âPewien nieznajomy jest mi przyjacielem, ktoĹ kogo nie znam. KtoĹ mi nieznany, odlegĹy, daleki. Za nim wzdycha moje serce. Nie ma go bowiem przy mnie. A moĹźe wcale go nie ma? KimĹźe ty jesteĹ, ktĂłry me serce wypeĹniasz twÄ nieobecnoĹciÄ ? KtĂłry twÄ nieobecnoĹciÄ napeĹniasz ziemiÄ caĹÄ ?â (s. 94). Tak zdefiniowany wymiar religijny egzystencji ludzkiej pozwala ks. Giussaniemu w nastÄpnych rozdziaĹach na wnikliwÄ analizÄ i diagnozÄ dzisiejszej sytuacji kulturowej, niestety nieprzyjaznej czĹowiekowi, wĹaĹnie wskutek propagowania postaw albo negujÄ cych, albo deprecjonujÄ cych (pomniejszajÄ cych) czynnik religijny w czĹowieku, co jest rĂłwnoznaczne z pogwaĹceniem rozumu i wolnoĹci. W koĹcu pozwala rĂłwnieĹź - w ostatnich rozdziaĹach - na postawienie wnioskĂłw, dotyczÄ cych pielÄgnowania autentycznej religijnoĹci i wychowywania czĹowieka prawdziwie religijnego, co znaczy: rozumnego i prawdziwie wolnego. I wreszcie problem kluczowy, podjÄty w rozdziale koĹcowym, otwierajÄ cy bramÄ do nastÄpnego tomu Per Corso: âU ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczeniaâ, w ktĂłrym bÄdzie mowa o Chrystusie: jak siÄ ma tak zdefiniowana religijnoĹÄ czĹowieka, pojmowana jako otwartoĹÄ rozumu na TajemnicÄ, do chrzeĹcijaĹskiej wiary w Objawienie siÄ Tajemnicy? ReligijnoĹÄ to jeszcze nie to samo, co wiara w objawiajÄ cego siÄ Boga w Jezusie Chrystusie, co przyjÄcie prawdy o Chrystusie. A jednak to wĹaĹnie czĹowiek (i dopiero czĹowiek) autentycznie religijny jest jakby stale otwarty na objawienie, spodziewa siÄ go jako upragnionej moĹźliwoĹci, jako moĹźliwej i odpowiedniej (odpowiadajÄ cej naturze rozumu) hipotezy. W przeciwnym wypadku objawienie, nawet jeĹli zostaĹo dane trafia w próşniÄ, nie jest w stanie niczego zakomunikowaÄ. Trafnie ujmuje to Reinhold Niebuhr: âNie ma nic bardziej bezsensownego jak odpowiedĹş na pytanie, ktĂłre nie zostaĹo postawioneâ. NajwiÄkszÄ przeszkodÄ w poznaniu Chrystusa jest brak ĹwiadomoĹci wĹasnej ludzkiej potrzeby, brak pytania, ktĂłre konstytuuje nasze czĹowieczeĹstwo. (âŚ) Co w tym peĹnym pasji wykĹadzie o religijnym wymiarze ludzkiego bytowania najbardziej zdradza charyzmat pedagogii ks. Giussaniego, co uznaÄ moĹźna za oryginalnÄ cechÄ tego wykĹadu? Dla mnie osobiĹcie akcent postawiony na realizm, rozumnoĹÄ i katolickoĹÄ (w znaczeniu: uniwersalnoĹÄ). - Realizm: czyli docenienie prymatu rzeczywistoĹci, i w porzÄ dku poznawczym i ontologicznym. Oznacza to, Ĺźe punktem wyjĹcia w odkrywaniu odwiecznych i ostatecznych pytaĹ ludzkiego rozumu jest zderzenie z rzeczywistoĹciÄ , nieustanne otwieranie oczu na rzeczywistoĹÄ (tÄ dookoĹa mnie i tÄ we mnie), a wiÄc i zaangaĹźowanie w rzeczywistoĹÄ, obserwowanie siebie w codziennym doĹwiadczeniu, w kontakcie z rzeczywistoĹciÄ , w dziaĹaniu. RzeczywistoĹÄ (i to, Ĺźe jest, i Ĺźe jest akurat, jaka jest) jest ciÄ gle na nowo zadziwiajÄ ca (âŚ), odsyĹajÄ ca do zauwaĹźenia i uznania KogoĹ WiÄkszego ode mnie, od kogo zaleĹźÄ. Dlatego napisaĹ ks. Giussani: âJedynym warunkiem, aby zawsze i prawdziwie byÄ czĹowiekiem religijnym, jest intensywne przeĹźywanie rzeczywistoĹci (...) bez wykluczania z niej czegokolwiekâ (s. 173). - RozumnoĹÄ - to jest szczegĂłlny konik ks. Giussaniego. Nie znam nikogo, kto z takÄ pasjÄ upiera siÄ przy rozumnoĹci doĹwiadczenia religijnego i aktu wiary, a nawet jakimĹ sensie utoĹźsamia zmysĹ religijny czĹowieka z nieograniczonÄ dynamikÄ (ekspansjÄ poznawczÄ ) ludzkiego rozumu. Co oznacza rĂłwnieĹź, Ĺźe z nie mniejszÄ pasjÄ podejmuje Giussani krytykÄ nowoĹźytnej kategorii rozumnoĹci, racjonalnoĹci, wg ktĂłrej rozum jest przede wszystkim miarÄ tego, co rzeczywiste. Nie jest bynajmniej rozumnÄ postawÄ uznanie za rzeczywiste, za prawdziwe tylko tego, co zrozumiaĹe, co da siÄ zmieĹciÄ w kategoriach ludzkiej logiki (âŚ). PrzecieĹź to wĹaĹnie rozum, niespoĹźyta energia zaciekawienia, zainteresowania, dociekania prawdy, jaka jest w czĹowieku, rozum dochodzi do wniosku, wyjaĹnia, Ĺźe istnieje, niewÄ tpliwie istnieje coĹ niezrozumiaĹego, coĹ czego nigdy nie da siÄ objaĹniÄ - istnieje np. nie wiadomo dlaczego Istnienie, a zatem istnieje Tajemnica. âTajemnica nie jest ograniczeniem dla rozumu, lecz najwiÄkszym odkryciem, jakiego moĹźe on dokonaÄâ (s. 185). To wĹaĹnie wiernoĹÄ rozumowi zmusza do uznania istnienia czegoĹ, co niepojÄte. - I wreszcie katolickoĹÄ - nie sposĂłb oprzeÄ siÄ wraĹźeniu, Ĺźe refleksje ks. Giussaniego na temat zmysĹu religijnego adresowane sÄ do kaĹźdego bez wyjÄ tku czĹowieka, (âŚ) mogÄ zostaÄ zweryfikowane przez kaĹźdego mieszkaĹca naszej ziemi. OdsĹaniajÄ to, co nam wszystkim najbardziej wspĂłlne, odsĹaniajÄ prawdÄ o ludzkim sercu. Nie dziwota, Ĺźe Krzysztof Piesiewicz w czasie warszawskiej prezentacji przyznaĹ, Ĺźe odkryĹ autorze brata. I stÄ d myĹl Giussaniego moĹźe staÄ siÄ pĹaszczyznÄ miÄdzyreligijnego dialogu. Dlatego teĹź podczas nowojorskiej prezentacji âZmysĹuâ i potem rĂłwnieĹź kolejnych tomĂłw Per Corso o wypowiedĹş poproszono buddystÄ, wyznawcÄ islamu i judaizmu. Zapraszam i zachÄcam do lektury i do medytacji tej ksiÄ Ĺźki. Zapraszam w przekonaniu, Ĺźe znajdziecie w niej doĹwiadczenie czĹowieka mÄ drego, ktĂłry patrzy na rzeczywistoĹÄ czystymi oczyma dziecka, peĹnymi zaciekawienia, wzruszenia, albo raczej - oczyma starca, ktĂłry rozumie i podziela spojrzenie dziecka. I widzi wiÄcej. I widzi we mnie, biednym czĹowieku, wiÄcej niĹź sam potrafiĹem zauwaĹźyÄ. Warto w jego towarzystwie kroczyÄ na drodze ku swojemu Przeznaczeniu. |